- Mam cię dosyć! - wrzasnął James. Od tygodnia nic nie robiliśmy tylko się kłóciliśmy. Szczerze to miałam ochotę wrócić do domu.
- Zmarnowałam kilka miesięcy swojego życia na takiego faceta, jak ty?! - krzyknęłam. - Byłabym już na studiach, gdyby nie ty i ta twoja, niby prawdziwa, miłość!
- Jess, daj spokój. To nie ma sensu - Jen położyła mi rękę na ramieniu.
- Ale, kiedy to prawda! - krzyknęłam, strącając jej dłoń.
- Byłabyś na studiach, gdybyś się w ogóle na nie dostała! - krzyknął James, a ja poczułam, jak serce pękło mi na pół. Podniosłam rękę, żeby go uderzyć. Chwilę na niego patrzyłam oczami, w których zdążyły pojawić się łzy. Opuściłam dłoń i powolnym krokiem ruszyłam na górę.
- Jessica - odezwała się Monic. Zatrzymałam się i wzięłam głęboki oddech.
- To nic. On ma rację. Jestem zbyt głupia, żeby dostać się na jakiekolwiek studia - uśmiechnęłam się, odwracając się w jej stronę.
- Jess - szepnęła Jen.
- Głowa mnie boli. Idę się położyć - dodałam i ruszyłam na górę, do starego pokoju, który dzieliłam z Jen.
- Odbiło ci?! Przeproś ją! - usłyszałam krzyk Logana.
- Niby za co?! Za prawdę?! Dajcie wy mi wszyscy święty spokój! - krzyk Jamesa i trzask drzwi. Nie wytrzymałam i się popłakałam.
***
Siedziałam z dziewczynami w salonie i oglądałam telewizję. Chłopaki stacjonowali w ogrodzie. Wszyscy uznali, że ja i James nie powinniśmy przez jakiś czas mieć ze sobą kontaktu, więc kiedy ja byłam na dole, on był na górze lub w ogrodzie. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Monic poszła otworzyć.
- Jessica, ktoś do ciebie - powiedziała, wchodząc z powrotem do salonu. Wstałam z fotela, na którym siedziałam.
- Do mnie? - zdziwiłam się.
- Jessica! - z przedpokoju wybiegła czteroletnia blondynka w niebieskiej sukience.
- Moli! - ucieszyłam się, biorąc ją na ręce. Ze szczęścia się popłakałam.
- Sarah! - przywitałam się z właścicielką sierocińca.
- Co się dzieje? - spytał Carlos, wchodząc z resztą do środka.
- A co to za piękna pani? - spytał Logan, głaskając Moli po głowie. Dziewczynka się zaśmiała i schowała w twarz w moich włosach.
- Skarbie, nie strasz dzieci - zaśmiała się Jen.
- Ale ja nic nie zrobiłem - zaśmiał się Loggy.
- Moli jest waszą fanką - wyjaśniłam.
- Skoro tak, to ja chcę mieć taką słodziutką fankę na zdjęciu - wyszczerzył się Carlos, biorąc ją na ręce i przytulając. Sarah znalazła wspólny język z dziewczynami - organizacja wesela.
- Wszyscy chcemy - sprostował Kendall, zabierając ją od Carlosa i całując w policzek.
- Ej, ja też chcę ją przytulić - zaśmiał się James, gdy Schmidt odstawił dziewczynkę na podłogę. Szatyn kucnął przed nią.
- Jestem James, a ty? - uśmiechnął się.
- Moli - blondynka pokazała rządek swoich kilku białych ząbków.
- A przytulisz mnie? - James zrobił minę szczeniaczka. Śmiać mi się zachciało.
- Tak - powiedziała Moli i przytuliła szatyna. James wziął ją na ręce i wstał.
- Do twarzy ci z dzieckiem - zaśmiał się Carlos, za co dostał w ramię od Monic.
- Aleś ty mądry - Maslow wystawił mu język.
- Ty jesteś mężem Jessici, prawda? - spytała, a reszta wybuchnęła śmiechem. Zauważyłam, że jej wymowa znacznie się poprawiła.
- Nie, nie jestem jej mężem - zaśmiał się James.
- Ale widziałam was w gazetach - zrobiła smutną minę.
- Jestem jej chłopakiem - wyjaśnił szatyn. - Mężem niestety jeszcze nie.
- A wiesz, że ja i Logan kiedyś weźmiemy ślub? - zachichotała.
- Serio? - zaśmiał się James.
- Słucham? - Loggy oderwał się od rozmowy z Jen i spojrzał z uśmiechem na dziewczynkę.
- Moli powiedziała, że weźmiesz z nią ślub - wyszczerzył się James.
- Skoro tak, to przyszły pan młody porywa pannę młodą! - Loggy odebrał Moli Jamesowi i uciekł na górę. - Nigdy wam jej nie oddam! - zaśmiał się jak psychopata.
- Jessica! - krzyczała Moli ze śmiechem. Cały dzień spędziliśmy na zabawie i wygłupach. Chłopaki bardzo zżyli się z Moli. Z oka jej nie spuszczali. Ogólnie to zapowiadał się wspaniały weekend.
~*~
Wiem, wiem... Notka miała być dłuższa. Przepraszam :( Ale wiecie jak to jest, brak weny i czasu... Poza tym szkoła, sprawdziany i inne takie...
Wow. Widzę, że Moli to lekarstwo na kłótnie!!! Mam nadzieję, że szybko się pogodzą.Czekam na następny.;*
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się. :) Choć krótki to i tak wspaniały. :D No tak Moli, może jakoś Ich pogodzi. :D Nawet to nie jest głupi pomysł. :D Czekam na nn. ;*
OdpowiedzUsuńWera ma racje :) krótki, ale cudny ;D Nie mogę się doczekać nn <33
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieję, że Moli ich pogodzi. Głupie są takie codzienne kłótnie o nic. Oni MUSZĄ się wzajemnie przeprosić! Czekam na kolejny cudny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńRozmowa, a raczej kłótnia na początku - niefajna, ale reszta już tak ;)
OdpowiedzUsuńPs. Zapraszam na drugi rozdział na : http://imposible-sin-vosotras.blogspot.com/ :) Liczę na opinię zawartą w komentarzu ;))
Mam nadzieję, że wszystko się ułoży
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie na http://bigtimerushforeverlife.blogspot.com/2012_08_01_archive.html
U mnie nowy rozdział! http://dream-about-big-time-rush.blog.onet.pl/ Liczę na opinie zawarte w komentarzu :)
OdpowiedzUsuńPomimo jak twierdzisz braku weny rozdział świetny :) Zapraszam też do siebie na kolejny, http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/, pozdrawiam i do zobaczonka, Ciri.
OdpowiedzUsuńRozdział ociekający zajebistością. Ta mała Moly jest super :D I jeszcze Logan w roli małżonka-psychopaty xD Szkoda tylko, że Jes i James się kłócą :( Nic nie szkodzi, że rozdział krótki bo nadrabia jakością ;*
OdpowiedzUsuńP.S. Jak możesz to wpadnij do mnie i skomentuj rozdział 19 ;* http://big-time-rush-love-4ever.blogspot.com
Zapraszam na kolejny rozdział na: http://fiolkaa-bigtimerush.blog.onet.pl/ Czekam na komentarz ;*
OdpowiedzUsuńhttp://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/ nowa jednorazówka, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńhttp://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/ nowy rozdział, serdecznie zapraszam :) Ciri
OdpowiedzUsuń