No heeej .! xD
Ogłaszam wszem i wobec, że od dnia 28.06. rozpoczął się najlepszy okres w roku!
Tak, ludzie! WAKACJE! ^,^
Normalnie tak się cieszę, że uśmiech mi z twarzy nie schodzi xd
Rozdziały będą pojawiać się, co tydzień. Przynajmniej się o to postaram ;p
A teraz zapraszam na rozdział, który dedykuję wszystkim komentującym xd
~*~
Głosy... Te same głosy, co w liceum... Te same śmiechy, jakieś maski, krzywe twarze. Coraz bardziej to mi się nie podobało.
- Jessica... - drwiący głos Nicole.
- Nie pasujesz do nas! - śmiech Dylana.
- Do nikogo nie pasujesz! Nikomu nie jesteś potrzebna! - jadowity głos Amber. Ktoś mnie dotknął, a skóra z ramienia zaczęła mi schodzić. Potwornie piekła. Zaczęłam krzyczeć i płakać z bólu.
- Jessica...! - usłyszałam przez mgłę. - Jessica, skarbie, obudź się! - James... to był James. Gwałtownie otworzyłam oczy i usiadłam. Byłam wręcz przerażona.
- Już dobrze, to tylko sen... - mocno mnie przytulił, opierając się o ścianę łóżka i sadzając mnie sobie na kolanach. - Tylko sen... - szepnął cicho, gdy płacz nie chciał mnie opuścić. Schowałam głowę w jego szyi i pozwoliłam łzom płynąć...
^*^
Oczami Jamesa
^*^
- Co z nią?! - Jennifer wparowała do domu jak torpeda. Szybka jest, pomyślałem, uświadamiając sobie, że niecałe pięć minut temu do niej dzwoniłem.
- Uspokój się... Emily z nią jest... - Carlos do niej podszedł.
- James...? - usiadła obok mnie, wyczekując odpowiedzi na zadane przez nią pytanie.
- Nie mam pojęcia. W środku nocy zaczęła krzyczeć i płakać, jakby z bólu... - skrzywiłem się na samą myśl. - Kazała mi ICH zabrać... - spojrzałem na nią uważnie.
- Ich? - zdziwiła się.
- Tak, ich... - kiwnąłem głową. - Mówiła, że ją ranią, że nie chce ich widzieć, że chce zapomnieć... - dodałem, a ona momentalnie cała zbladła i się cofnęła, przez co prawie spadła z kanapy.
- Jennifer...? - Carlos się przestraszył.
- Oddychaj, dziewczyno! - Kendall do niej doskoczył.
- A tu, co za...? - do domu wszedł uśmiechnięty Logan, a widząc, co się dzieje, momentalnie mina mu zrzedła.
- Jennifer, wiesz, co jej jest, prawda? - spojrzałem na nią uważnie, na co podniosła na mnie przerażony wzrok i kiwnęła nieznacznie głową. Nagle z góry zeszła Emily.
- I jak? - spytaliśmy niemal równo.
- Nie chce rozmawiać. Po prostu położyła się i zasnęła - westchnęła ciężko, patrząc na mnie smutno. - Wszystko zależy od ciebie.
- Ode mnie? - uniosłem brwi zdziwiony.
- Tak, porozmawiaj z nią. Dowiedz się, o co chodzi. Ale nie naciskaj... - wyjaśniła. - To siedzi głęboko w jej psychice i nie rozwiąże się tego przez jedną rozmowę.
- Rozumiem... - kiwnąłem głową, a po chwili rozległ się trzask drzwi. Jennifer wyszła...
Wszedłem do sypialni, gdzie moja dziewczyna w najlepsze spała. Zamknąłem za sobą po cichu drzwi, po czym delikatnie położyłem się za nią.
- Kocham cię, mała... - szepnąłem cicho, odgarniając jej włosy z twarzy. Zmarszczyła brwi i powoli podniosła powieki, patrząc na mnie tymi wielkimi, przepięknymi oczami.
- James... - mruknęła cicho, wtulając się we mnie.
- Jestem tu... - musnąłem ustami jej czoło.
- Wiem... Proszę cię, nie zostawiaj mnie samej... - poczułem jak zaciska dłonie na mojej koszulce na klatce. Przytuliłem ją do siebie mocno, tak że nie było między nami wolnej przestrzeni.
- Nie zostawię... - szepnąłem cicho. - Możesz mi zaufać, o wszystkim powiedzieć.
- Wiem... - dodała cicho, ledwo słyszalnie. Leżeliśmy tak dość długo, a ja biłem się z myślami, czy spytać ją o minioną noc, czy raczej nie.
- Kochanie...? - zagadnąłem cicho.
- Hm...? - ułożyła wygodniej głowę, zamykając oczy.
- Powiesz mi...? - zaciąłem się. - Powiesz mi, co ci się śniło? Martwię się... - spojrzałem na nią smutno. Poczułem jak spięła się na moje słowa.
- Ja... - zaczęła, ale urwała, chowając twarz w moim ramieniu. Po chwili poczułem jak moja koszulka robi się mokra. Znowu płakała... Znowu przeze mnie, pomyślałem kompletnie zdołowany.
- Ciii... Nie płacz... - przytuliłem ją mocno. - Nie mów, jeśli nie chcesz. Powiesz mi, wtedy, gdy będziesz gotowa, dobrze? - dodałem cicho.
- Dobrze... - załkała cichutko, na co musnąłem jej czoło i policzek ustami. Nie chciałem, żeby cierpiała. Już sam widok jej łez doprowadzał mnie do szewskiej pasji.
*
- James, widziałeś tę moją ulubioną bluzę? - moja ukochana od dziesięciu minut stała przy szafie i szukała owej części garderoby. Wytarłem do końca włosy, po czym rzuciłem ręcznik na łóżko i do niej podszedłem.
- Gdzieś tu była... - przejrzałem górne półki, gdzie nie sięgała. - Proszę... - podałem jej niebieską bluzę, której tak szukała.
- Dziękuję... - wspięła się na palce i delikatnie musnęła mój policzek swoimi miękkimi wargami.
- Czemu zakładasz moje bluzy? - przyciągnąłem ją do siebie delikatnie, gdy już się ubrała. - Czuję się wtedy, jakbyś się przede mną chowała.
- Bo się chowam... - mruknęła cicho, odwracając głowę.
- Dlaczego...? - ująłem jej twarz za podbródek i odwróciłem w swoją stronę.
- Bo czuję, że z dnia na dzień coraz mniej ci się podobam... - dodała niepewnie, co mnie kompletnie zabiło. Potrzepałem głową, żeby się otrząsnąć.
- Słucham? - spojrzałem na nią rozbawiony. - Z dnia na dzień jestem coraz bardziej w tobie zakochany, mała - przeniosłem wzrok na jej tęczówki, kątem oka dostrzegając, że jej policzki oblał widoczny rumieniec.
- Naprawdę...? - wydusiła wreszcie.
- Naprawdę... - oparłem swoje czoło o jej głowę, na co ona wtuliła się we mnie mocno. - Kocham cię... - szepnąłem cicho, zamykając oczy.
- Ja ciebie też... - dodała równie cicho, co ja.
- Co powiesz na spacer? - spojrzałem na nią z uśmiechem, jednak niepewnie. Od kilku dni nie wychodziła z domu i z nikim nie rozmawiała, poza mną oczywiście.
- Wiesz... - zawahała się. - Może kiedy indziej - odwróciła wzrok.
- No proszę, od kilku dni nie wychodzisz z domu - zrobiłem minę zbitego psa. - Zabierzemy Foxa...
- Sama nie wiem... - westchnęła. - Boję się.
- Będę z tobą cały czas... - spojrzałem jej w oczy. - Nie odstąpię cię nawet na krok.
- Obiecujesz...? - zagryzła dolną wargę.
- Ufasz mi? - spytałem, na co kiwnęła głową. - Więc nie zadawaj głupich pytań... - przytuliłem ją delikatnie.
- Daj mi z nią porozmawiać, do cholery! - na dole rozległ się krzyk Jennifer. Spojrzałem zdziwiony na Jessicę, po czym splotłem nasze dłonie i pociągnąłem ją na dół.
- Ale ona nie chce rozmawiać z tobą... - Logan skutecznie zagradzał Jen drogę do schodów. Płakała, choć nie byłem w stanie rozstrzygnąć, dlaczego.
- Jessica... - zaczęła cicho, patrząc na moją dziewczynę, na co ta gwałtownie się zatrzymała w połowie schodów.
- Czego chcesz...? - poczułem jak zaciska mocniej dłoń. Odwróciłem się do niej zdziwiony, miała łzy w oczach.
- Czego chcesz? - zdziwił się Logan, patrząc na nie obie. W końcu Jess nigdy by się tak do niej nie odezwała. Coś musiało się stać, że tak jej teraz nienawidzi...
- Jessica, ja przepraszam. To nie tak miało być... - załkała Jennifer, patrząc na nią. Ja i Logan milczeliśmy. Możliwe, że w końcu się dowiemy, o co chodzi, pomyślałem.
- A jak...? - pusty wzrok Jess mnie przerażał. - Myślałaś, że się nie dowiem?
- Nie dowiesz? - zdziwiła się. - O czym znowu?
- Nie udawaj... - moja dziewczyna wywróciła oczami, po czym zeszła ze schodów i podeszła do niej. - Każdy gest, każde twoje słowo... Było jak jad, który zatruwał mi umysł przez wiele lat!
- Co...? O czym ty mówisz? - wydusiła Jen, a ja myślałem, że mi oczy wypadną. Logan na zadowolonego też nie wyglądał.
- Najlepsze przyjaciółki, tak?! - Jessica wrzasnęła tak nagle, że aż podskoczyłem ze strachu.
- Przecież przeprosiłam... - załkała cicho Jen, spuszczając lekko głowę i zaciskając oczy. Zrobiło mi się jej żal.
- Nie potrzebuję twoich przeprosin! - syknęła Jess z łzami na policzkach. - Tak samo jak nie potrzebuję ciebie!
- Jessica, proszę cię, daj mi to wyjaśnić... - Jen spojrzała na nią zapłakana.
- Skończyłam, Jennifer... - cofnęła się o kilka kroków. - To koniec, nie chcę cię znać. Wracaj do Nicole, jesteście siebie warte - przyjęła tak obojętny ton głosu, że aż mnie dreszcz przeszedł.
- Jennifer...? - Logan spojrzał na nią zdziwiony. A ona nawet nie zareagowała. Słowa Jess trafiły ją jak piorun. Cofnęła się odruchowo, aby za chwilę wybiec z płaczem z domu.
- Nie mam ochoty na spacer... - mruknęła Jess, idąc do ogrodu, na co westchnąłem ciężko. I jak się spodziewałem, przesiedziała tam cały dzień do nikogo się nie odzywając.
*
- Jaka Nicole...? - spytałem po raz kolejny, gdy kilka dni później siedzieliśmy z chłopakami w jadalni i przy piwie graliśmy w karty.
- A nie mówiła ci nigdy o niej? - zagadnął Kendall.
- Nie, gdyby tak było teraz bym się nie zastanawiał, co ona ma z tym wspólnego... - mruknąłem.
- No tak, ale coś musi być na rzeczy skoro tak na nią zareagowała - Logan spojrzał w swoje karty.
- I co Jennifer ma z tym wspólnego? - zdziwił się Carlos.
- I to martwi mnie najbardziej - westchnąłem ciężko, opadając na oparcie krzesła.
- Niby czemu? - Kend na mnie spojrzał.
- Sam sobie odpowiedz... - przechyliłem głowę w jego stronę. - Przyjaźniły się od piaskownicy, coś się stało i w jednej chwili przestały ze sobą rozmawiać.
- Pytanie tylko: co Jennifer zrobiła? - Logan upił piwa ze swojej puszki.
- Byłeś z nią, to nam powiedz, do czego byłaby zdolna - Carlos na niego spojrzał.
- Ona? - zaśmiał się, opierając o krzesło. - Jeśli chodzi o najbliższych, to do wszystkiego.
- Logan, to nie jest zabawne - Kend wywrócił oczami. - Uruchom te szare komórki.
- Nigdy nic nie mówiła o tej całej Nicole? - zaciekawiłem się. - Musiała coś wspominać.
- Nie, nie przypominam sobie... - zamyślił się chwilę. - Ale opowiadała mi kiedyś o takim kolesiu, co chciał Jess do łóżka zaciągnąć... - mruknął. Na jego słowa momentalnie cały się spiąłem, a w środku aż mi się zagotowało ze złości.
- Jak to, do łóżka zaciągnąć? - Carlos z wrażenia odstawił puszkę na stół.
- Coś tam było ze studniówką... - zamyślił się. - Obiecał, że z nią pójdzie, jeśli zgodzi się na ten jeden warunek.
- Co za sukinsyn! - wstałem wściekły i zacząłem chodzić nerwowo po pomieszczeniu.
- Ale Jennifer dała mu nauczkę i się od niej odczepił... - mruknął, patrząc na mnie uważnie. Byłem wściekły! Miałem ochotę dorwać tego dupka i go zabić! Moja Jessica...!
- Coś jeszcze? - Kendall przeniósł na niego wzrok.
- Nic więcej mi nie mówiła... - Henderson wzruszył ramionami. - Zawsze mało o sobie opowiadała. Unikała tych tematów jak ognia. Dlatego są z Jessicą takie podobne.
- Nie porównuj ich - mruknął Carlos. - Różnią się od siebie pod wieloma względami.
- Na przykład? - zaśmiał się Logan.
- Jennifer ma czarny pas w karate, a Jess nigdy by na takie coś nie poszła - zaczął Pena.
- Jessica ma dobre serce, a Jen jest zimna jak lód... - Kendall się wzdrygnął, na co Carlos uderzył go w ramię.
- Aua! - syknął, łapiąc się za nią.
- Ale jedno je łączy... - zająłem swoje miejsce.
- Niby co? - spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Obie chcą spełniać swoje marzenia i bronią najbliższych jak tylko mogą... - mimowolnie uśmiechnąłem się lekko.
- No i brawo! - Logan klasnął w dłonie. - Tylko nie bardzo rozumiem, co to ma związek z naszym problemem.
- Boże, trzymajcie mnie, bo mu walnę! - Carlos przetarł twarz dłońmi, załamany.
- Ty serio jesteś strasznie tępy - stwierdził Kendall, patrząc na niego z niedowierzaniem.
- Wypraszam sobie! - oburzył się, zakładając ręce na piersi, na co parsknąłem śmiechem. No i tak zleciał nam czas do południa.
- James...? - moja ukochana dziewczyna przytuliła się do mnie od tyłu, gdy stałem przy szafie w poszukiwaniu koszulki.
- Tak? - spojrzałem na nią przez ramię. - Coś się stało?
- Nic, po prostu cię kocham... - zacisnęła mocno oczy, na co westchnąłem i usiadłem na łóżku, sadzając ją sobie na kolanach.
- Powiesz mi, o co chodzi? - spytałem niepewnie. - Minęły już dwa tygodnie od tamtej nocy.
- Nie, nie chcę o tym rozmawiać... - mruknęła, tuląc się do mnie mocno.
- Wiesz dobrze, że kiedyś będziemy musieli o tym porozmawiać... - westchnąłem ciężko.
- Wiem, ale nie teraz, dobrze? - spojrzała na mnie.
- Dobrze... - poddałem się, na co pocałowała mnie delikatnie w policzek i ponownie się przytuliła. Siedzielibyśmy tak dłużej, gdyby nam nie przerwano. Do drzwi ktoś zapukał.
- James...? - do środka po cichu wszedł Carlos.
- Co jest? - spojrzałem na niego zdziwiony, na co zamknął drzwi i usiadł obok mnie.
- Chodzi o Monic... - mruknął.
- Co z nią? Wróciła do ciebie? - uniosłem brwi do góry, tuląc do siebie Jessicę, gdy zasnęła.
- W tym sęk, że nie... - przetarł twarz dłońmi. - Wyjechała.
- Co?! - krzyknąłem cicho. - Dokąd?!
- Nie wiem... - jęknął załamany. - Powiedziała, że nie ma już dla nas szans skoro umawiam się z Jennifer.
- A umawiasz się? - zagadnąłem.
- No właśnie, że nie! - odparł, chociaż ciut za głośno, bo Jess poruszyła się niespokojnie.
- Ciszej... - mruknąłem karcącym głosem. - I co masz zamiar z tym zrobić?
- A co mam zrobić? - spytał cicho. - Ona nawet nie chce ze mną rozmawiać.
- Co za dziewczyna... - westchnąłem ciężko, przykładając policzek do czoła Jessici.
- Mi to mówisz? - westchnął, kładąc się na plecach. - Życie jest nie fair.
- Ej, masz swój pokój! - oburzyłem się rozbawiony.
- Pff! - wystawił mu język. - Wygodne macie to łóżko!
- Carlos, wynocha do siebie... - mruknęła Jess zaspanym głosem.
- Oj no już... - mruknął niezadowolony, idąc do drzwi. Po chwili jednak się odwrócił i podbiegł do niej, całując ją w policzek z uśmiechem.
- Eee... - otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia.
- Dziękuję... - uśmiechnął się ciepło i wyszedł.
- Co to miało być? - spojrzałem na nią.
- To był Carlos... - zaśmiała się cicho, zamykając oczy.
- A ten buziak, hm? - udałem wielce obrażonego. - Mam być zazdrosny?
- Skarbie, a masz, o co? - usiadła przodem do mnie, odgarniając mi włosy z twarzy, na co dostałem natychmiastowych dreszczy.
- Wiesz, taka piękna dziewczyna, jak ty... - z uśmiechem założyłem jej włosy za ucho, po czym przygryzłem delikatnie jego płatek. Czułem jak jej oddech przyspiesza, jak jej ręce drżą pod wpływem emocji.
- To nie fair... - mruknęła cicho niedaleko mojego ucha.
- Co ty nie powiesz...? - zaśmiałem się cicho, jedną ręką przyciągając ją do siebie mocno i muskając ustami jej szyję. Odchyliła głowę, zaciskając dłonie na mojej koszulce. Uśmiechnąłem się szeroko, kładąc się po chwili na plecach.
- Kocham cię, mała... - spojrzałem jej w oczy.
- Ja ciebie też... - szepnęła cichutko, po czym położyła się na mnie, przytulając i chowając głowę pod moja brodą. Zamknąłem oczy, obejmując ją mocno. Bałem się, że za chwilę ktoś przyjdzie i mi ją zabierze. Na szczęście to tylko głupia myśl...
~*~
Jejku, nareszcie xd
Strasznie Was przepraszam, że dawno nic nie napisałam, ale kompletnie nie chciało mi się usiąść i tego skończyć. Zwłaszcza, że była taka ładna pogoda ;3
Ale mniejsza o to xd
Jak Wam się podoba rozdział z perspektywy Jamesa ... ? ;>
Przyznam się bez bicia, że nie miałam kompletnie pomysłu po ostatnim rozdziale, ale jak widać, coś tam wyskrobałam. Może nie jest za dobry, ale mi się osobiście podoba :)
Mam nadzieję, że przypadł Wam do gustu xd Do następnego ;**
Jejku... Ale się dzieje ! Biedna Jessica... Jestem niesamowicie ciekawa, co jej zrobiła Jennifer. Bo przecież są najlepszymi przyjaciółkami, więc to musi być jakaś grubsza sprawa, żeby zepsuć ich przyjaźń. Żal mi też Carlosa... Biedaczek! Mam nadzieję, że nie będzie się zadręczał z powodu Monic.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn! Może dowiem się, kto to ta Nicole xdd
Cudowny jak zawsze czekam na następny
OdpowiedzUsuńświetny Czekam na nn
OdpowiedzUsuńOMG....ale Jess ma sny i jeszcze ta kłótnia z Jen matko jak ja uwielbiam takie zwroty akcji...Hmmm....ale co Jennifer ma wspólnego z tymi snami Jessici,albo zapytam tak z tą Nicole przecież to ta wiedźma ze szkoły Jess i nigdy się nie lubiły nawet Jen jej nienawidziła.Oj Jazz ty to potrafisz humor dziewczynie poprawić a z Logana to tępa łycha.
OdpowiedzUsuńNo nic rozdział jak zwykle CUDOOOOWNY<33!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
czekam nn;*
pozdrawiam Wikusia;******************************************
Ale się narobiło! Co też ta Jennifer zrobiła, że Jess nie chce jej znać? Pozostaje mi chyba czekać na kolejny rozdział, już nie mogę się doczekać. Mnie osobiście bardzo podoba się rozdział z perspektywy Jamesa.
OdpowiedzUsuńBuziak, Joanna
Nie no świetny. Wszystko mi się podoba w nim. Nie mogę doczekac sie kolejnego. Proszę cię pisz szyko i wstawiaj. Chcę wiedzieć co zdaży się później. Jesteś genialna.
OdpowiedzUsuńZapraszam cię do siebie na nowy rozdział. Mam nadzieję, ze przypadnie ci do gustu. Proszę, jeśli wejdziesz to zostaw chociać mały komentarz.
http://all-over-again-btr.blogspot.com
Pozdrawam Maddie :D
O ja, ale się porobiło . o_0 Biedna Jess . Szkoda mi jej, ale ma wspaniałych przyjaciół i chłopaka , na których może liczyć . Jestem bardzo ciekawa o co chodzi z tą całą tą Nicol . Mam nadzieję, że dziewczyny się pogodzą, przecież tak długo się przyjaźniły i nagle jak machnięciem czarodziejskiej różdżki wszystko się posypało . Czekam z niecierpliwością na nn . ;*
OdpowiedzUsuńPaaati . *.*
PS Zapraszam siebie . ;*
PPS Życzę udanych wakacji . ;*
Nicole?!?!?! James jaki słodki <3 Czekam :*
OdpowiedzUsuńSorka, ja głupia zapomniałam napisac o akcji an moim blogu xD
Usuńhttp://big-time-rush-and-girls.blogspot.com/ jeżeli znasz którąś z tych blogerek daj znać :*
Było tak dobrze, a tu nagle taka kłótnia. Musiało to nieźle urazić Jess, że nie chcę o tym mówić.
OdpowiedzUsuńJejciu, jaki James jest kochany ;) Taki chłopak, to na prawdę skarb.
Ahh... ja praktycznie nie wychodzę na dwór, ponieważ albo mi zimna, albo leje deszcz. A nawet nie mam z kim, wszyscy powyjeżdżali ;c
Czekam nn ;*
u mnie nowość! http://invisible-btr.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBuziaki, Joanna :)))
PS. czekam niecierpliwie na nowości u Ciebie kochana!
Jamie jest naprawde kochany... Tak sie nia opiekuje i o nia martwi. Mam nadzieje, ze Jess w koncu powie mu o co chodzi bo chlopak sie na smierc zamartwi...
OdpowiedzUsuńRozdzial jest po prostu ekstra... Juz nie moge doczekac sie nn! ;)
PS. Zapraszam na nowy rozdzial do mnie;
http://big-time-rush-lovestory-4ever-bypaula.blogspot.com
Super czekam na nexta ;0
OdpowiedzUsuńZapraszam, na jednorazóweczkę ;**
OdpowiedzUsuńhttp://big-time-rush-lovestory-4ever-bypaula.blogspot.com/
Mam nadzieję, że się spodoba ;)
Jejku! Ty jesteś normalnie genialna całe twoje opowiadanie przeczytałam w niecałe 2 dni! ;* czekam na następny ! no! powinnaś zostać pisarką!!! <333 lofffkiii for you ;**** ola <3
OdpowiedzUsuń