18 sierpnia 2013

Rozdział 113

13... Trzynastka przynosi pecha o.O
Rozdział 113, więc będzie pechowy dla naszych bohaterów ;>
A w nagrodę za komentarze pod ostatnim rozdziałem... Hahaha xd
Miłego czytania ;3








~*~






Otworzyłam oczy, jednak nic nie zobaczyłam...
Ciemność... Ciemność ogarniała mnie z wszystkich stron...
Czułam się w środku niesamowicie pusta. Jakby ktoś przyszedł i zabrał nie tylko moje wszystkie wnętrzności, ale i duszę... Duszę, która błąkała się w okrutnym świecie, która nie mogła liczyć na jakiekolwiek wsparcie czy pomoc. Po prostu była sama...
Zdziwiona usiadłam i rozejrzałam się po pokoju. Sypialnia moja i Jamesa, ta w Los Angeles... Ale co ja tu robię?
Odetchnęłam głęboko, patrząc w mrok za oknem. Nie świecił księżyc, nie błyszczała żadna gwiazda. Przerażał mnie ten fakt, ale jednocześnie fascynował.
Z tego głębokiego letargu wyrwał mnie dźwięk tłuczonego szkła, który echem rozbrzmiewał dłuższą chwilę w moich uszach. Z przerażeniem i bijącym sercem spojrzałam w stronę zamkniętych drzwi. Wzięłam kilka głębszych wdechów, aby się uspokoić, po czym powolnym krokiem opuściłam sypialnię i skierowałam się na dół. Czułam pod stopami coś mokrego i obrzydliwego, jednak bałam się spojrzeć na podłogę, aby przekonać się, co to takiego.
- Witaj, kochanie... - usłyszałam głos Jamesa. Jednak nie był on ciepły i czuły, jak zwykle. Od samego jego dźwięku przeszedł mnie dreszcz, na co moje serce przyspieszyło. Czułam jak lecę w dół... W końcu wylądowałam na podłodze i spojrzałam na schody, na których pojawił się Dylan z nożem w ręku. Zaczęłam cofać się po zimnych kafelkach, aż w końcu dobiłam do ściany. 
- Kochanie, nie uciekaj... - otworzyłam szeroko oczy ze strachu, gdy poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu za ramiona. Powoli i z zimnym potem na czole odwróciłam głowę. Krzyknęłam przerażona, gdy ujrzałam wielkie, straszliwe oczy, które dosłownie pożerały mnie samym spojrzeniem. Czułam jak skóra ze mnie schodzi, jak wszystko mnie pali, a z bólu z oczu wypływają mi łzy.
- Kochanie... - James przycisnął mnie do ściany za nadgarstki.
- Zostaw mnie! - starałam się wyrwać, ale był za silny.
- Kochanie...! - syknął, zrywając ze mnie ubranie.
- Proszę, przestań...! - załkałam. 
- Zamknij się...! - pociągnął mnie za włosy. - Zniszczyłaś mi życie! Wracaj do swojego, durnego miasta...! - popchnął mnie na kanapę. Nie miałam kompletnie siły, żeby się podnieść, żeby cokolwiek zrobić. Po prostu leżałam tam i płakałam jak małe dziecko.
- Zgwałć ją...! - usłyszałam głos Jennifer.
- Właśnie...! - śmiech Nicole i Dylana.
- Weszła z butami w nasze życie...! - krzyk Kendalla.
- Niech zginie, nikt nie będzie tęsknił...! - wrogi głos Logana.
- Umieraj...! - przeraźliwy wrzask Carlosa.
- Przestańcie...! Zostawcie mnie! - złapałam się za głowę i z płaczem skuliłam się w kącie.
- Kochanie... - James uśmiechnął się kpiarsko i pociągnął mnie za włosy do góry.
- Zostaw mnie, błagam... - załkałam, na co on zaśmiał się szyderczo i zaczął się do mnie dobierać.
- Umieraj!!! - wszyscy wrzasnęli tak głośno, że musiałam zasłonić uszy.

- Nie...! - krzyknęłam, gwałtownie podnosząc się do pozycji siedzącej. Włosy oblepiły mi spoconą twarz i ramiona. Byłam przerażona, a serce waliło mi jak młotem.
- Jessica, w porządku...?! - James wpadł do pokoju zmartwiony. - Krzyczałaś!
- Nie dotykaj mnie...! - odsunęłam się od niego gwałtownie, gdy chciał mnie dotknąć. - Chciałeś mnie zgwałcić! - po policzkach spłynęły mi łzy.
- Co...?! Oszalałaś?! - spojrzał na mnie z niedowierzaniem. - Nigdy bym się nie posunął do czegoś takiego!
- Ale jednak to zrobiłeś! - krzyknęłam. - Wynoś się! Nie chcę cię znać!
- Jessica... - szepnął cicho, patrząc na mnie bałagalnie.
- Wynoś się, słyszysz?! - popchnęłam go na korytarz. - Wszystko było dobrze dopóki się nie pojawiliście!
- My...? - zdziwił się.
- Ty, chłopaki, dziewczyny...! To wszystko wasza wina! - łzy wypływały ze mnie strumieniami. - Gdyby nie wy, ciągle miałabym normalną rodzinę! I ciągle bym tu mieszkała!
- Jessica, proszę cię, co się stało...? - zbliżył się do mnie z zamiarem przytulenia.
- Nie zbliżaj się do mnie! - popchnęłam go z taką siłą, że upadł na podłogę. - Nienawidzę cię, słyszysz?! Jesteś dla mnie nikim, zupełnie obcy! - zatrzasnęłam za sobą drzwi, przekręcając w nich klucz.





^*^
Oczami Jamesa
^*^





- Jessica... - wydobyłem z siebie cichy szept, patrząc z szeroko otwartymi oczami na zamknięte drzwi od jej pokoju. Czułem się potwornie...! Jakbym dostał w brzuch i twarz jednocześnie! Nie...! To było zupełnie coś gorszego!
Podniosłem się na drżących nogach i skierowałem się na dół. Chciało mi się wymiotować. Jakaś siła ściskała mi gardło. Brakowało mi powietrza, przez co ciężko opadłem na kanapę.
- Co ja zrobiłem...? - wydusiłem w końcu przerażony. Nie chciałem jej skrzywdzić! W życiu nawet o tym nie pomyślałem!
Nagle mnie olśniło, na co spojrzałem na kanapę, na której siedziałem. Gwałtownie się podniosłem, odsuwając od niej na dobre kilka metrów.
- Wczoraj... - przełknąłem z trudem ślinę, zsuwając się po ścianie na podłogę. Szybko wyciągnąłem telefon z kieszeni i drżącymi dłońmi wybrałem numer do Carlosa.
- No hej, stary! - zaśmiał się po odebraniu. - Jak tam wspólne chwile we dwoje?
- Ona mnie nienawidzi... - wydusiłem cały blady, tępo patrząc przed siebie.
- James, dobrze się czujesz? - zdziwił się. - Wszytko okay?
- Chciałem ją... Ja... - nie potrafiłem tego z siebie wydusić. Byłem w totalnej rozspyce.
- James, do cholery, mów...! - Carlos się zdenerwował, jak i zmartwił.
- Zgwałcić... Ja chciałem ją... - słowa z trudem wypływały z moich ust.
- Co?! - był wręcz zszokowany. - Coś ty zrobił?!
- Ja nie chciałem... - w oczach stanęły mi łzy.
- Okay, od początku... - zarządził. - Co się wydarzyło od waszego przylotu do Middletown?
- Rozpakowaliśmy się, ogarnęliśmy w domu, a potem... - urwałem, zagryzając dolną wargę.
- James, mów...! - Carlos mnie skarcił.
- Na kanapie... - przełknąłem ciężko ślinę. - Zaczęliśmy się całować i... rozbierać... - było mi cholernie głupio, że muszę zdradzać własnemu przyjacielowi sekrety z mojego życia seksualnego, ale to było nic w porównaniu z tym, jak Jessica mnie potraktowała.
- No mówże wreszcie...! - chyba wywrócił oczami.
- Nie miała nic przeciwko... - zacisnąłem mocno oczy. - Sama się nakręciła.
- I...? - ciągnął mnie za język. Milczałem chwilę, aż w końcu odetchnąłem głęboko.
- Do niczego nie doszło... - mruknąłem cicho.
- Czyli, że nie zdążyliście tego zrobić... - stwierdził, na co przytaknąłem. - No to jest tylko jedno wyjaśnienie.
- Jakie...? - spytałem cicho, kompletnie pozbawiony chęci do życia.
- Coś jej się śniło... z tobą w roli głównej... - dodał niepewnie.
- Zanim potraktowała mnie jak śmiecia, krzyczała przez sen... - mruknąłem cicho.
- Sam widzisz. Spróbuj z nią porozmawiać, może sobie wszystko wyjaśnicie... - chyba się uśmiechnął.
- Tak, tylko, że ona wykrzyczała mi prosto w twarz, że mnie nienawidzi... - urwałem, gdyż ze schodów spadła moja walizka, w dodatku spakowana.
- James...! - Carlos sprowadził mnie na ziemię.
- I właśnie wyrzuciła mnie z domu... - czułem jak serce pęka mi na miliony małych kawałeczków.
- James... - westchnął ciężko.
- Wiesz co...? Skoro nie chce mnie widzieć, to jej sprawa. Ja się nie będę narzucał. Nie chcę pogorszyć swojej sytuacji... - mruknąłem.
- Człowieku, tylko nie zostawiaj jej samej...! - przestrzegł mnie.
- Nie jestem głupi... - dodałem cicho. - Powiedziałem, że nie będę się narzucać, więc słowa dotrzymam... - wzruszyłem ramionami.
- Zuch chłopak... - zażartował. - Powodzenia.
- Dzięki, przyda się... - mruknąłem i się rozłączyłem.
Nie mogłem tak po prostu wyjechać i zostawić jej samej. Ja ją kocham!
Odetchnąłem głęboko, po czym powoli się podniosłem i założyłem kurtkę, stawiając przy okazji moją walizkę w kącie. Wyszedłem z domu, kierując się do najbliższego sklepu. Nie było to takie łatwe jak mi się zdawało. W końcu kompletnie nie znałem okolicy.
- Przepraszam... - podszedłem do jakiejś kobiety - ...gdzie jest najbliższy sklep?
- Tuż za rogiem... -  uśmiechnęła się, wskazując ręką odpowiedni kierunek.
- Dziękuję bardzo... - uśmiechnąłem się wdzięczny, po czym ruszyłem na zakupy. Niedługo później wracałem do domu z dwoma statkami.
- JAMES!!! - usłyszałem pisk kilku dziewczyn, więc się odwróciłem. Uśmiech wskoczył mi na twarz, gdy zobaczyłem fanki, które biegły w moją stronę.
- Dasz nam swój autograf...?! - spojrzały na mnie z nadzieją.
- Jasne... - zaśmiałem się i podpisałem ich notesy. Zrobiliśmy sobie zdjęcia i ponownie ruszyłem do domu. Pochowałem wszystkie produkty do szafek i lodówki.
- Miałeś się wynosić...! - usłyszałem przestraszony głos Jessici.
- Nie zostawię cię... - mruknąłem cicho, patrząc na nią kątem oka.
- Nie potrzebuję cię! - podniosła głos, a oczy jej się zaszkliły. Czułem się potwornie, że doprowadziłem ją do tego stanu.
- Rozumiem, nie nienawidzisz mnie, ale nie wyjadę stąd bez ciebie... - usiadłem przy stole.
- Dlaczego ty to robisz...? - załkała cicho.
- Bo cię kocham i chcę, żebyś to w końcu zrozumiała... - spojrzałem na nią, a ona tak po prostu pobiegła na górę. Ukryłem twarz w dłoniach. Miałem wszystkiego dosyć...
Nie wiem, ile tak siedziałem, ale gdy w końcu się ruszyłem było już ciemno. Od razu skierowałem się na górę.
- Jessica, możemy porozmawiać...? - zapukałem niepewnie do drzwi jej pokoju.
- Niby o czym...? - otworzyła mi zapłakana.
- O wszystkim... - szepnąłem cicho, a ona odwróciła głowę.
- To nie twoja sprawa... - zagryzła dolną wargę.
- Ja uważam inaczej... - mruknąłem i wszedłem do środka, siadając na fotelu pod oknem. - Nie wyjdę stąd, dopóki wszystkiego się o tobie nie dowiem - dodałem hardo, patrząc na nią uważnie.
- To nie fair... - załkała, odwracając się w moją stronę.
- Życie jest nie fair... - mruknąłem i czekałem, aż wreszcie coś powie.





^*^
Oczami Carlosa
^*^





- Dadzą sobie radę... - objąłem Jennifer ramieniem, gdy wracaliśmy z zakupów.
- Mam nadzieję... - westchnęła ciężko. - Martwię się o Jessicę.
- Ja też... - mruknąłem cicho.
- Carlos...?! - usłyszałem, na co zdziwiony się odwróciłem. - Jejku, jakiś ty przystojny! - Sam z uśmiechem mnie uściskała.
- Eee... - Jennifer spojrzała na mnie zdezorientowana.
- Jen, to jest Samantha Droke. Byliśmy parą dawno temu... - wyjaśniłem z uśmiechem.
- Cześć, miło mi cię poznać... - uśmiechnęła się Jennifer, ściskając dłoń mojej eks.
- Mogę go porwać na lody? - Sam spojrzała na nią bałagalnie.
- Jasne... - zaśmiała się Jayde, po czym odeszła, a my ruszyliśmy do najbliższej kawiarni.
- Więc, co cię sprowadza do Los Angeles? - zagadnąłem z uśmiechem.
- Aktorstwo... - uśmiechnęła się. To w niej lubiłem i nadal lubię. Ten cudowny uśmiech, którym zarażała wszystkich dookoła. Carlos, ogarnij się! A co z Monic?! Z Jennifer?!
- To wspaniale. Cieszę się, że ci się układa... - uśmiechnąłem się ciepło.
- A co tam u ciebie? - zagadnęła z uśmiechem.
- Wszystko dobrze... - mruknąłem, grzebiąc łyżeczką w swoich lodach.
- Carlos...? - spojrzała na mnie zmartwiona.
- Po prostu... - urwałem, zagryzając dolną wargę. - Po prostu ostatnio w moim życiu ciągle coś się psuje. Dziewczyna ze mną zerwała, zauroczyłem się w innej i nie wiem kompletnie jak sobie z tym poradzić - przetarłem twarz dłońmi.
- Ej, spokojnie... - uśmiechnęła się ciepło. - Do mnie możesz zawsze przyjść i się wyżalić, wiesz o tym.
- Wiem... - uśmiechnąłem się lekko, a godzinę później wracałem do domu z mętlikiem w głowie. Lubię Sam, ale nadal kocham Monic. No i jest jeszcze Jennifer. Nie mogę tak po prostu złamać jej serca, jak Logan. To niestosowne. Przyjaźnimy się, ale wiem, że jest to coś więcej niż tylko niewinny flirt.
- No, Carlos, to sobie narobiłeś... - westchnąłem ciężko, wchodząc na teren domu.





^*^
Oczami Jessici
^*^





Siedziałam na łóżku, bawiąc się swoją bransoletką. James, jak powiedział, tak siedział na fotelu i nie myślał się ruszyć.
- Jessica, chcę ci pomóc... - spojrzał na mnie poważnie.
- Akurat! Chcesz się pośmiać i tyle...! - oczy mi się zaszkliły.
- Jessica, wcale tak nie jest! - oburzył się. - Kocham cię i zależy mi na tobie!
- Tak?! Zależy ci?! To czemu jakoś ci nie wierzę?! - spojrzałam na niego zapłakana.
- Bo, do jasnej cholery, ogrodziłaś się tym pieprzonym murem i nikogo do siebie nie dopuszczasz! - wstał zdenerwowany. - Przyśnił ci się jakiś durny sen i kompletnie się zmieniłaś...!
- Ty nic nie rozumiesz...! - wycedziłam przez zęby.
- Jak zwykle! Zrozumiałbym, gdybyś mi powiedziała, co ci się przyśniło miesiąc temu! - syknął. - A zresztą... - machnął ręką - ...skoro nie chcesz mojej pomocy to twoja sprawa - podszedł do okna, zakładając ręce na piersi. Odetchnęłam głęboko, a po policzkach spłynęły mi łzy.
- Zaczęło się zaraz po tym, jak rodzice zapisali mnie do liceum... - załkałam cicho, ale nawet na mnie nie spojrzał, więc kontynuowałam. - Byłam najmłodszą uczennicą, więc łatwo się domyślić, że starsi uczniowie mnie nękali... - oparłam się o ściankę łóżka, tuląc się do poduszki. James powoli odwrócił się w moją stronę, po czym zajął miejsce na fotelu. Odetchnęłam głęboko, gdy czułam, że zaraz znowu się rozkleję.
- Nie potrafiłam sobie z tym poradzić... - szepnęłam cicho. - Było mi cholernie ciężko, a nie chciałam martwić rodziców, więc nic nie mówiłam. Uważali, że jestem wzorową córką i uczennicą... - słowa same ze mnie płynęły. Nie potrafiłam tego zatrzymać. Musiałam to w końcu z siebie wyrzucić.
- Czasami miałam wrażenie, że im na mnie nie zależy. Gdy Kyle wyjechał do Londynu, wszystko się zmieniło... - głos mi drżał. - Rodzice nie potrafili poradzić sobie z problemami finansowymi. Bałam się, że stracą dom przez własną głupotę... - prychnęłam pod nosem. - Kilka miesięcy nie mogłam spać spokojnie, bo ciągle się martwiłam, że wylądujemy na ulicy. Najgorsze było to, że przejmowali się tym, co ludzie o nich powiedzą. To denerwowało mnie najbardziej... - zacisnęłam ręce w pięści. - Ich ciągłe użalanie się nad sobą sprawiało, że miałam dosyć wszystkiego i wszystkich. Chciałam się stąd wynieść jak najdalej, żeby nie móc ich oglądać... - mruknęłam cicho. No i zaczęło się to zwierzanie...








~*~




I jak wrażenia? ; D
Mi się tam najbardziej podoba fragment Jamesa ;3
Ale ocenę pozostawiam Wam xd

18 komentarzy:

  1. Mi też się podoba najbardziej fragment Jamesa :) Super rozdział czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Zarąbisty :D Czekan na następny rozdział :D !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow o.O No po takim śnie, też bym się tak zachowała, ale wow o.O
    JAK TAKIEGO SŁODZIAKA JAK JAMES MOŻNA TAK TRAKTOWAĆ?! O.O :D
    I... czy tylko ja mam dziwne wrażenie, że Sam coś u Carlosa namiesza? :D
    Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Asdfghjkl *-* Rozdzial GENIALNY ;D Mnie tez najbardziej sie podoba prespektywa Jamesa.. Taka inna ;> Pisz szybko kolejny rozdzial, bo jestem ciekawa *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Asdfghjkl *-* Rozdzial GENIALNY ;D Mnie tez najbardziej sie podoba prespektywa Jamesa.. Taka inna ;> Pisz szybko kolejny rozdzial, bo jestem ciekawa *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Asdfghjkl *-* Rozdzial GENIALNY ;D Mnie tez najbardziej sie podoba prespektywa Jamesa.. Taka inna ;> Pisz szybko kolejny rozdzial, bo jestem ciekawa *-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak mi się wydaje, że ona ma jakiś głębiej ukryty problem. Sen jest snem i tyle. Mam nadzieję, że nie osądzi Jamesa tylko poprzez jego pryzmat. Dobrze, że jej nie odpuścił, teraz gdy się mu zwierzy będzie jej łatwiej. Super rozdział. Czekam na cd :) Ciri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/‎ :)

      Usuń
  8. Rozdział po prostu świetny
    pisz szybciutko kolejny

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział bombowy dawaj szybko kolejny bo jestem ciekawa

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny dodaj szybko nexta !!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Najlepszy jest fragment Jamesa w tym również się zgadzam. Rozdział super. Ciri ma racje Jessica musi mieć jakiś głębszy problem. Mam nadzieję, że szybko dodasz następny rozdział. Jestem ciekawa co będzie dalej z Jessicą, Jamesem jak i również Carlosem

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział wspaniały.
    Mnie również najbardziej podobał się fragment Jamesa .
    Czekam z niecierpliwością na nn . ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział genialny! Dla mnie również najlepszy fragment James'a. Oby ta psychika Jessici się zmieniła. ;)
    Czekam na nowy! ;**

    OdpowiedzUsuń
  14. No i widzicie, problem psychiczny, uraz.....Biedna :C Czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  15. O rany... nie spodziewałam się takiej reakcji, na ten koszmar.
    W momencie, gdy James rozmawiał z Carlos'em, myślałam, że naprawdę sobie odpuścił i chce wrócić do LA.
    Carlos nadal kocha Monic... Szczerze jestem, za tym, żeby byli razem Jen szczęśliwi.
    Czekam nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak cię mendo dorwę, to zatłukę normalnie!! xd Kto przerywa w TAKIM momencie?!?! Ja tu już się elegancko wciągam w nastrój opowieści Jess, a tu nagle BACH! .. koniec rozdziału -.- Ugh.. No nic. Genialnie piszesz :** Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej, no przeciez się nie przerywa w tak ważnym momencie! dawaj no kolejny rozdział! :D Czeeekam nicierpliwie. Co tez ta Jessica mu powie? Orany. nie męcz mnie!
    PS. u mnie szósta część http://invisible-btr.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń