13... Trzynastka przynosi pecha o.O
Rozdział 113, więc będzie pechowy dla naszych bohaterów ;>
A w nagrodę za komentarze pod ostatnim rozdziałem... Hahaha xd
Miłego czytania ;3
~*~
Otworzyłam oczy, jednak nic nie zobaczyłam...
Ciemność... Ciemność ogarniała mnie z wszystkich stron...
Czułam się w środku niesamowicie pusta. Jakby ktoś przyszedł i zabrał nie tylko moje wszystkie wnętrzności, ale i duszę... Duszę, która błąkała się w okrutnym świecie, która nie mogła liczyć na jakiekolwiek wsparcie czy pomoc. Po prostu była sama...
Zdziwiona usiadłam i rozejrzałam się po pokoju. Sypialnia moja i Jamesa, ta w Los Angeles... Ale co ja tu robię?
Odetchnęłam głęboko, patrząc w mrok za oknem. Nie świecił księżyc, nie błyszczała żadna gwiazda. Przerażał mnie ten fakt, ale jednocześnie fascynował.
Z tego głębokiego letargu wyrwał mnie dźwięk tłuczonego szkła, który echem rozbrzmiewał dłuższą chwilę w moich uszach. Z przerażeniem i bijącym sercem spojrzałam w stronę zamkniętych drzwi. Wzięłam kilka głębszych wdechów, aby się uspokoić, po czym powolnym krokiem opuściłam sypialnię i skierowałam się na dół. Czułam pod stopami coś mokrego i obrzydliwego, jednak bałam się spojrzeć na podłogę, aby przekonać się, co to takiego.
- Witaj, kochanie... - usłyszałam głos Jamesa. Jednak nie był on ciepły i czuły, jak zwykle. Od samego jego dźwięku przeszedł mnie dreszcz, na co moje serce przyspieszyło. Czułam jak lecę w dół... W końcu wylądowałam na podłodze i spojrzałam na schody, na których pojawił się Dylan z nożem w ręku. Zaczęłam cofać się po zimnych kafelkach, aż w końcu dobiłam do ściany.
- Kochanie, nie uciekaj... - otworzyłam szeroko oczy ze strachu, gdy poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu za ramiona. Powoli i z zimnym potem na czole odwróciłam głowę. Krzyknęłam przerażona, gdy ujrzałam wielkie, straszliwe oczy, które dosłownie pożerały mnie samym spojrzeniem. Czułam jak skóra ze mnie schodzi, jak wszystko mnie pali, a z bólu z oczu wypływają mi łzy.
- Kochanie... - James przycisnął mnie do ściany za nadgarstki.
- Zostaw mnie! - starałam się wyrwać, ale był za silny.
- Kochanie...! - syknął, zrywając ze mnie ubranie.
- Proszę, przestań...! - załkałam.
- Zamknij się...! - pociągnął mnie za włosy. - Zniszczyłaś mi życie! Wracaj do swojego, durnego miasta...! - popchnął mnie na kanapę. Nie miałam kompletnie siły, żeby się podnieść, żeby cokolwiek zrobić. Po prostu leżałam tam i płakałam jak małe dziecko.
- Zgwałć ją...! - usłyszałam głos Jennifer.
- Właśnie...! - śmiech Nicole i Dylana.
- Weszła z butami w nasze życie...! - krzyk Kendalla.
- Niech zginie, nikt nie będzie tęsknił...! - wrogi głos Logana.
- Umieraj...! - przeraźliwy wrzask Carlosa.
- Przestańcie...! Zostawcie mnie! - złapałam się za głowę i z płaczem skuliłam się w kącie.
- Kochanie... - James uśmiechnął się kpiarsko i pociągnął mnie za włosy do góry.
- Zostaw mnie, błagam... - załkałam, na co on zaśmiał się szyderczo i zaczął się do mnie dobierać.
- Umieraj!!! - wszyscy wrzasnęli tak głośno, że musiałam zasłonić uszy.
- Nie...! - krzyknęłam, gwałtownie podnosząc się do pozycji siedzącej. Włosy oblepiły mi spoconą twarz i ramiona. Byłam przerażona, a serce waliło mi jak młotem.
- Jessica, w porządku...?! - James wpadł do pokoju zmartwiony. - Krzyczałaś!
- Nie dotykaj mnie...! - odsunęłam się od niego gwałtownie, gdy chciał mnie dotknąć. - Chciałeś mnie zgwałcić! - po policzkach spłynęły mi łzy.
- Co...?! Oszalałaś?! - spojrzał na mnie z niedowierzaniem. - Nigdy bym się nie posunął do czegoś takiego!
- Ale jednak to zrobiłeś! - krzyknęłam. - Wynoś się! Nie chcę cię znać!
- Jessica... - szepnął cicho, patrząc na mnie bałagalnie.
- Wynoś się, słyszysz?! - popchnęłam go na korytarz. - Wszystko było dobrze dopóki się nie pojawiliście!
- My...? - zdziwił się.
- Ty, chłopaki, dziewczyny...! To wszystko wasza wina! - łzy wypływały ze mnie strumieniami. - Gdyby nie wy, ciągle miałabym normalną rodzinę! I ciągle bym tu mieszkała!
- Jessica, proszę cię, co się stało...? - zbliżył się do mnie z zamiarem przytulenia.
- Nie zbliżaj się do mnie! - popchnęłam go z taką siłą, że upadł na podłogę. - Nienawidzę cię, słyszysz?! Jesteś dla mnie nikim, zupełnie obcy! - zatrzasnęłam za sobą drzwi, przekręcając w nich klucz.
^*^
Oczami Jamesa
^*^
- Jessica... - wydobyłem z siebie cichy szept, patrząc z szeroko otwartymi oczami na zamknięte drzwi od jej pokoju. Czułem się potwornie...! Jakbym dostał w brzuch i twarz jednocześnie! Nie...! To było zupełnie coś gorszego!
Podniosłem się na drżących nogach i skierowałem się na dół. Chciało mi się wymiotować. Jakaś siła ściskała mi gardło. Brakowało mi powietrza, przez co ciężko opadłem na kanapę.
- Co ja zrobiłem...? - wydusiłem w końcu przerażony. Nie chciałem jej skrzywdzić! W życiu nawet o tym nie pomyślałem!
Nagle mnie olśniło, na co spojrzałem na kanapę, na której siedziałem. Gwałtownie się podniosłem, odsuwając od niej na dobre kilka metrów.
- Wczoraj... - przełknąłem z trudem ślinę, zsuwając się po ścianie na podłogę. Szybko wyciągnąłem telefon z kieszeni i drżącymi dłońmi wybrałem numer do Carlosa.
- No hej, stary! - zaśmiał się po odebraniu. - Jak tam wspólne chwile we dwoje?
- Ona mnie nienawidzi... - wydusiłem cały blady, tępo patrząc przed siebie.
- James, dobrze się czujesz? - zdziwił się. - Wszytko okay?
- Chciałem ją... Ja... - nie potrafiłem tego z siebie wydusić. Byłem w totalnej rozspyce.
- James, do cholery, mów...! - Carlos się zdenerwował, jak i zmartwił.
- Zgwałcić... Ja chciałem ją... - słowa z trudem wypływały z moich ust.
- Co?! - był wręcz zszokowany. - Coś ty zrobił?!
- Ja nie chciałem... - w oczach stanęły mi łzy.
- Okay, od początku... - zarządził. - Co się wydarzyło od waszego przylotu do Middletown?
- Rozpakowaliśmy się, ogarnęliśmy w domu, a potem... - urwałem, zagryzając dolną wargę.
- James, mów...! - Carlos mnie skarcił.
- Na kanapie... - przełknąłem ciężko ślinę. - Zaczęliśmy się całować i... rozbierać... - było mi cholernie głupio, że muszę zdradzać własnemu przyjacielowi sekrety z mojego życia seksualnego, ale to było nic w porównaniu z tym, jak Jessica mnie potraktowała.
- No mówże wreszcie...! - chyba wywrócił oczami.
- Nie miała nic przeciwko... - zacisnąłem mocno oczy. - Sama się nakręciła.
- I...? - ciągnął mnie za język. Milczałem chwilę, aż w końcu odetchnąłem głęboko.
- Do niczego nie doszło... - mruknąłem cicho.
- Czyli, że nie zdążyliście tego zrobić... - stwierdził, na co przytaknąłem. - No to jest tylko jedno wyjaśnienie.
- Jakie...? - spytałem cicho, kompletnie pozbawiony chęci do życia.
- Coś jej się śniło... z tobą w roli głównej... - dodał niepewnie.
- Zanim potraktowała mnie jak śmiecia, krzyczała przez sen... - mruknąłem cicho.
- Sam widzisz. Spróbuj z nią porozmawiać, może sobie wszystko wyjaśnicie... - chyba się uśmiechnął.
- Tak, tylko, że ona wykrzyczała mi prosto w twarz, że mnie nienawidzi... - urwałem, gdyż ze schodów spadła moja walizka, w dodatku spakowana.
- James...! - Carlos sprowadził mnie na ziemię.
- I właśnie wyrzuciła mnie z domu... - czułem jak serce pęka mi na miliony małych kawałeczków.
- James... - westchnął ciężko.
- Wiesz co...? Skoro nie chce mnie widzieć, to jej sprawa. Ja się nie będę narzucał. Nie chcę pogorszyć swojej sytuacji... - mruknąłem.
- Człowieku, tylko nie zostawiaj jej samej...! - przestrzegł mnie.
- Nie jestem głupi... - dodałem cicho. - Powiedziałem, że nie będę się narzucać, więc słowa dotrzymam... - wzruszyłem ramionami.
- Zuch chłopak... - zażartował. - Powodzenia.
- Dzięki, przyda się... - mruknąłem i się rozłączyłem.
Nie mogłem tak po prostu wyjechać i zostawić jej samej. Ja ją kocham!
Odetchnąłem głęboko, po czym powoli się podniosłem i założyłem kurtkę, stawiając przy okazji moją walizkę w kącie. Wyszedłem z domu, kierując się do najbliższego sklepu. Nie było to takie łatwe jak mi się zdawało. W końcu kompletnie nie znałem okolicy.
- Przepraszam... - podszedłem do jakiejś kobiety - ...gdzie jest najbliższy sklep?
- Tuż za rogiem... - uśmiechnęła się, wskazując ręką odpowiedni kierunek.
- Dziękuję bardzo... - uśmiechnąłem się wdzięczny, po czym ruszyłem na zakupy. Niedługo później wracałem do domu z dwoma statkami.
- JAMES!!! - usłyszałem pisk kilku dziewczyn, więc się odwróciłem. Uśmiech wskoczył mi na twarz, gdy zobaczyłem fanki, które biegły w moją stronę.
- Dasz nam swój autograf...?! - spojrzały na mnie z nadzieją.
- Jasne... - zaśmiałem się i podpisałem ich notesy. Zrobiliśmy sobie zdjęcia i ponownie ruszyłem do domu. Pochowałem wszystkie produkty do szafek i lodówki.
- Miałeś się wynosić...! - usłyszałem przestraszony głos Jessici.
- Nie zostawię cię... - mruknąłem cicho, patrząc na nią kątem oka.
- Nie potrzebuję cię! - podniosła głos, a oczy jej się zaszkliły. Czułem się potwornie, że doprowadziłem ją do tego stanu.
- Rozumiem, nie nienawidzisz mnie, ale nie wyjadę stąd bez ciebie... - usiadłem przy stole.
- Dlaczego ty to robisz...? - załkała cicho.
- Bo cię kocham i chcę, żebyś to w końcu zrozumiała... - spojrzałem na nią, a ona tak po prostu pobiegła na górę. Ukryłem twarz w dłoniach. Miałem wszystkiego dosyć...
Nie wiem, ile tak siedziałem, ale gdy w końcu się ruszyłem było już ciemno. Od razu skierowałem się na górę.
- Jessica, możemy porozmawiać...? - zapukałem niepewnie do drzwi jej pokoju.
- Niby o czym...? - otworzyła mi zapłakana.
- O wszystkim... - szepnąłem cicho, a ona odwróciła głowę.
- To nie twoja sprawa... - zagryzła dolną wargę.
- Ja uważam inaczej... - mruknąłem i wszedłem do środka, siadając na fotelu pod oknem. - Nie wyjdę stąd, dopóki wszystkiego się o tobie nie dowiem - dodałem hardo, patrząc na nią uważnie.
- To nie fair... - załkała, odwracając się w moją stronę.
- Życie jest nie fair... - mruknąłem i czekałem, aż wreszcie coś powie.
^*^
Oczami Carlosa
^*^
- Dadzą sobie radę... - objąłem Jennifer ramieniem, gdy wracaliśmy z zakupów.
- Mam nadzieję... - westchnęła ciężko. - Martwię się o Jessicę.
- Ja też... - mruknąłem cicho.
- Carlos...?! - usłyszałem, na co zdziwiony się odwróciłem. - Jejku, jakiś ty przystojny! - Sam z uśmiechem mnie uściskała.
- Eee... - Jennifer spojrzała na mnie zdezorientowana.
- Jen, to jest Samantha Droke. Byliśmy parą dawno temu... - wyjaśniłem z uśmiechem.
- Cześć, miło mi cię poznać... - uśmiechnęła się Jennifer, ściskając dłoń mojej eks.
- Mogę go porwać na lody? - Sam spojrzała na nią bałagalnie.
- Jasne... - zaśmiała się Jayde, po czym odeszła, a my ruszyliśmy do najbliższej kawiarni.
- Więc, co cię sprowadza do Los Angeles? - zagadnąłem z uśmiechem.
- Aktorstwo... - uśmiechnęła się. To w niej lubiłem i nadal lubię. Ten cudowny uśmiech, którym zarażała wszystkich dookoła. Carlos, ogarnij się! A co z Monic?! Z Jennifer?!
- To wspaniale. Cieszę się, że ci się układa... - uśmiechnąłem się ciepło.
- A co tam u ciebie? - zagadnęła z uśmiechem.
- Wszystko dobrze... - mruknąłem, grzebiąc łyżeczką w swoich lodach.
- Carlos...? - spojrzała na mnie zmartwiona.
- Po prostu... - urwałem, zagryzając dolną wargę. - Po prostu ostatnio w moim życiu ciągle coś się psuje. Dziewczyna ze mną zerwała, zauroczyłem się w innej i nie wiem kompletnie jak sobie z tym poradzić - przetarłem twarz dłońmi.
- Ej, spokojnie... - uśmiechnęła się ciepło. - Do mnie możesz zawsze przyjść i się wyżalić, wiesz o tym.
- Wiem... - uśmiechnąłem się lekko, a godzinę później wracałem do domu z mętlikiem w głowie. Lubię Sam, ale nadal kocham Monic. No i jest jeszcze Jennifer. Nie mogę tak po prostu złamać jej serca, jak Logan. To niestosowne. Przyjaźnimy się, ale wiem, że jest to coś więcej niż tylko niewinny flirt.
- No, Carlos, to sobie narobiłeś... - westchnąłem ciężko, wchodząc na teren domu.
^*^
Oczami Jessici
^*^
Siedziałam na łóżku, bawiąc się swoją bransoletką. James, jak powiedział, tak siedział na fotelu i nie myślał się ruszyć.
- Jessica, chcę ci pomóc... - spojrzał na mnie poważnie.
- Akurat! Chcesz się pośmiać i tyle...! - oczy mi się zaszkliły.
- Jessica, wcale tak nie jest! - oburzył się. - Kocham cię i zależy mi na tobie!
- Tak?! Zależy ci?! To czemu jakoś ci nie wierzę?! - spojrzałam na niego zapłakana.
- Bo, do jasnej cholery, ogrodziłaś się tym pieprzonym murem i nikogo do siebie nie dopuszczasz! - wstał zdenerwowany. - Przyśnił ci się jakiś durny sen i kompletnie się zmieniłaś...!
- Ty nic nie rozumiesz...! - wycedziłam przez zęby.
- Jak zwykle! Zrozumiałbym, gdybyś mi powiedziała, co ci się przyśniło miesiąc temu! - syknął. - A zresztą... - machnął ręką - ...skoro nie chcesz mojej pomocy to twoja sprawa - podszedł do okna, zakładając ręce na piersi. Odetchnęłam głęboko, a po policzkach spłynęły mi łzy.
- Zaczęło się zaraz po tym, jak rodzice zapisali mnie do liceum... - załkałam cicho, ale nawet na mnie nie spojrzał, więc kontynuowałam. - Byłam najmłodszą uczennicą, więc łatwo się domyślić, że starsi uczniowie mnie nękali... - oparłam się o ściankę łóżka, tuląc się do poduszki. James powoli odwrócił się w moją stronę, po czym zajął miejsce na fotelu. Odetchnęłam głęboko, gdy czułam, że zaraz znowu się rozkleję.
- Nie potrafiłam sobie z tym poradzić... - szepnęłam cicho. - Było mi cholernie ciężko, a nie chciałam martwić rodziców, więc nic nie mówiłam. Uważali, że jestem wzorową córką i uczennicą... - słowa same ze mnie płynęły. Nie potrafiłam tego zatrzymać. Musiałam to w końcu z siebie wyrzucić.
- Czasami miałam wrażenie, że im na mnie nie zależy. Gdy Kyle wyjechał do Londynu, wszystko się zmieniło... - głos mi drżał. - Rodzice nie potrafili poradzić sobie z problemami finansowymi. Bałam się, że stracą dom przez własną głupotę... - prychnęłam pod nosem. - Kilka miesięcy nie mogłam spać spokojnie, bo ciągle się martwiłam, że wylądujemy na ulicy. Najgorsze było to, że przejmowali się tym, co ludzie o nich powiedzą. To denerwowało mnie najbardziej... - zacisnęłam ręce w pięści. - Ich ciągłe użalanie się nad sobą sprawiało, że miałam dosyć wszystkiego i wszystkich. Chciałam się stąd wynieść jak najdalej, żeby nie móc ich oglądać... - mruknęłam cicho. No i zaczęło się to zwierzanie...
~*~
I jak wrażenia? ; D
Mi się tam najbardziej podoba fragment Jamesa ;3
Ale ocenę pozostawiam Wam xd
Mi też się podoba najbardziej fragment Jamesa :) Super rozdział czekam na nn
OdpowiedzUsuńZarąbisty :D Czekan na następny rozdział :D !!!
OdpowiedzUsuńWow o.O No po takim śnie, też bym się tak zachowała, ale wow o.O
OdpowiedzUsuńJAK TAKIEGO SŁODZIAKA JAK JAMES MOŻNA TAK TRAKTOWAĆ?! O.O :D
I... czy tylko ja mam dziwne wrażenie, że Sam coś u Carlosa namiesza? :D
Czekam na nn ;*
Asdfghjkl *-* Rozdzial GENIALNY ;D Mnie tez najbardziej sie podoba prespektywa Jamesa.. Taka inna ;> Pisz szybko kolejny rozdzial, bo jestem ciekawa *-*
OdpowiedzUsuńAsdfghjkl *-* Rozdzial GENIALNY ;D Mnie tez najbardziej sie podoba prespektywa Jamesa.. Taka inna ;> Pisz szybko kolejny rozdzial, bo jestem ciekawa *-*
OdpowiedzUsuńAsdfghjkl *-* Rozdzial GENIALNY ;D Mnie tez najbardziej sie podoba prespektywa Jamesa.. Taka inna ;> Pisz szybko kolejny rozdzial, bo jestem ciekawa *-*
OdpowiedzUsuńTak mi się wydaje, że ona ma jakiś głębiej ukryty problem. Sen jest snem i tyle. Mam nadzieję, że nie osądzi Jamesa tylko poprzez jego pryzmat. Dobrze, że jej nie odpuścił, teraz gdy się mu zwierzy będzie jej łatwiej. Super rozdział. Czekam na cd :) Ciri
OdpowiedzUsuńbig-time-rush-ciri.blog.onet.pl/ :)
UsuńRozdział po prostu świetny
OdpowiedzUsuńpisz szybciutko kolejny
Rozdział bombowy dawaj szybko kolejny bo jestem ciekawa
OdpowiedzUsuńŚwietny dodaj szybko nexta !!!!
OdpowiedzUsuńNajlepszy jest fragment Jamesa w tym również się zgadzam. Rozdział super. Ciri ma racje Jessica musi mieć jakiś głębszy problem. Mam nadzieję, że szybko dodasz następny rozdział. Jestem ciekawa co będzie dalej z Jessicą, Jamesem jak i również Carlosem
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały.
OdpowiedzUsuńMnie również najbardziej podobał się fragment Jamesa .
Czekam z niecierpliwością na nn . ;*
Rozdział genialny! Dla mnie również najlepszy fragment James'a. Oby ta psychika Jessici się zmieniła. ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy! ;**
No i widzicie, problem psychiczny, uraz.....Biedna :C Czekam :*
OdpowiedzUsuńO rany... nie spodziewałam się takiej reakcji, na ten koszmar.
OdpowiedzUsuńW momencie, gdy James rozmawiał z Carlos'em, myślałam, że naprawdę sobie odpuścił i chce wrócić do LA.
Carlos nadal kocha Monic... Szczerze jestem, za tym, żeby byli razem Jen szczęśliwi.
Czekam nn ;*
Jak cię mendo dorwę, to zatłukę normalnie!! xd Kto przerywa w TAKIM momencie?!?! Ja tu już się elegancko wciągam w nastrój opowieści Jess, a tu nagle BACH! .. koniec rozdziału -.- Ugh.. No nic. Genialnie piszesz :** Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńHej, no przeciez się nie przerywa w tak ważnym momencie! dawaj no kolejny rozdział! :D Czeeekam nicierpliwie. Co tez ta Jessica mu powie? Orany. nie męcz mnie!
OdpowiedzUsuńPS. u mnie szósta część http://invisible-btr.blogspot.com/ :)