21 sierpnia 2013

Rozdział 114

Hey, what's up people??  ; D
Nawet nie wiecie jak mi smutno, że wakacje się już kończą ;C
Za szybko to zleciało... -.-







~*~







- Nie miałam siły, żeby cokolwiek robić, aby było mi lepiej... - zaśmiałam się gorzko. - Zawsze myślałam, że mam cudowne życie, że nie jestem sama w tym wszystkim, że ktoś mnie przytuli i powie, że wszystko będzie dobrze... - po policzkach spłynęły mi łzy. Nie wiedziałam kompletnie, co mam zrobić, aby je powstrzymać.
- Często zastanawiałam się nad tym, co będzie jeśli wyjadę do Los Angeles... - spojrzałam w sufit. - Czy sobie poradzę? Znajdę pracę, może nie... - wzruszyłam ramionami. - Gdyby nie Jennifer, nie wiem, czy w ogóle kiedyś bym stąd wyjechała... - wstałam z łóżka i podeszlam do kosza, który stał obok biurka. James nie spuszczał ze mnie wzroku.
- To... - wyciągnęłam spomiędzy śmieci pogniecione i podarte plakaty chłopaków - ...była jedyna rzecz, która poprawiała mi humor.
Uśmiechnął się lekko, a ja podeszłam do szafy, z której dna wyciągnęłam duży, prostokątny karton. Postawiłam go na łóżku i zdjęłam wieczko. W środku było pełno gadżetów Big Time Rush.
- Odkąd wasz zespół powstał marzyłam o tym, aby pójść na chociaż jeden koncert... - uśmiechnęłam się lekko, biorąc do ręki koszulkę z nazwą i logo zespołu. - W liceum temat Big Time Rush górował. Często zastanawiałam się, czy kocham was za muzykę, czy za wygląd... - zacisnęłam mocno oczy. - Ale zawsze wychodziło na to, że za oba... - dodałam cicho. Przez sporą ilość czasu opowiadałam mu wszystko, czego nie wiedział.
- Tak to mniej więcej wygląda... - westchnęłam ciężko, gdy skończyłam opowiadać Jamesowi cały swój życiorys, czyli wszystko odkąd Kyle pojechał do Londynu. Dowiedział się o Nicole i Dylanie, o Amber, o sierocińcu. O moich rodzicach, czyli o tym, że moim biologicznym ojcem jest Bradley Cooper. W skrócie, opowiedziałam mu o sobie praktycznie wszystko.
- Powiedz coś... - szepnęłam cicho, patrząc na niego, gdyż przez całą moją opowieść milczał jak zaklęty.
- Ale co...? - oparł łokcie na kolanach, splatając palce.
- Cokolwiek... - oczy mi się zaszkliły, na co tylko wstał, przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że wreszcie wszystko mi powiedziałaś... - szepnął cicho z uśmiechem.
- Naprawdę...? - zapytałam cicho i niepewnie.
- Naprawdę... - założył mi włosy za ucho. - Tylko proszę cię, jeśli będziesz mieć jeszcze raz takie sny to powiedz mi od razu.
- Muszę...? - spojrzałam na niego.
- Musisz, kocham cię i się martwię, więc proszę cię, zaufaj mi... - dodał poważnie.
- Kocham cię, James... - wtuliłam się w niego mocno.
- Serio...? - uniósł brwi do góry. - Mówiłaś, że nie wierzysz w prawdziwą miłość... - ściszył głos.
- Bo tak było... - mruknęłam cicho. - Ale pojawiłeś się ty.
Uśmiechnął się ciepło i delikatnie musnął moje usta swoimi. Zakręciło mi się w głowie od napływu emocji, więc powoli się od niego odsunęłam.
- Przepraszam, Jessica, przepraszam... - padł na kolana i przytulił się do mojego brzucha.
- Za co? - zdziwiłam się.
- Za wczoraj, za wszystko, co ci kiedykolwiek zrobiłem... - szepnął cicho.
- James... - łzy spłynęły mi po policzkach, na co zaczęłam głaskać go po włosach.
- Obiecuję, że więcej cię nie dotknę, obiecuję... - spojrzał na mnie. - Tylko proszę, wybacz mi ten wczorajszy wieczór... - nigdy nie widziałam, żeby miał w oczach tyle smutku i żalu.
- James... - szepnęłam cicho.
- Błagam, wybacz mi... - podniósł się, patrząc mi w oczy. Bez słowa mocno go przytuliłam, zamykając oczy.
- Jesteś pierwszym i jedynym chłopakiem, którego tak naprawdę kocham... - szepnęłam cicho.
- Miło to słyszeć... - uśmiechnął się, tuląc mnie mocno.





^*^
Oczami Carlosa
^*^






Leżałem na łóżku z założonymi pod głowę rękami i patrzyłem bez sensu w sufit. Na zewnątrz już dawno było ciemno, a ja za nic nie mogłem zasnąć. Westchnąłem ciężko i usiadłem. Jednym, płynnym ruchem zrzuciłem z siebie kołdrę i poszedłem do łazienki, gdzie przemyłem twarz zimną wodą.
- James, wracajcie już... - spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. Odetchnąłem głęboko i wyszedłem z łazienki, a potem z sypialni. Przechodząc obok pokoju Logana usłyszałem dwuznaczne jęki i odgłosy, na co moja pizza, którą jadłem na kolację, chciała ujrzeć światło dzienne, które powoli oblewało dom.
- Kendall...? - zdziwiony uniosłem brwi do góry, gdy przekroczyłem linię, która oddzielała kuchnię od salonu.
- Cześć... - mruknął, biorąc łyk kawy.
- Myślałem, że tylko ja mam bezsenną noc... - westchnąłem ciężko, siadając naprzeciwko niego.
- Proszę cię... - wywrócił oczami - ...słychać ich nawet, gdy mam słuchawki w uszach.
- A myślałem, że niżej już upaść nie może... - pokręciłem głową z niedowierzaniem. - To nie ten Logan.
- Mi to mówisz...? - burknął. - Mam go serdecznie dosyć. Zachowuje się jak ostatni wariat! - uniósł się.
- Ciszej, bo cię usłyszą...! - skarciłem go.
- Wierzysz, że to jest możliwe? - uniósł brwi do góry. - Są zbyt zajęci, żeby zwracać na nas uwagę.
- No, w sumie racja... - westchnąłem ciężko, pijąc z kartonu mleko, które wyciągnąłem wcześniej z lodówki.
- Co to było...? - Kendall spojrzał na mnie zdziwiony, gdy na górze coś walnęło. I to jak walnęło!
- Dajesz, mała...! - usłyszeliśmy przytłumiony krzyk Logana.
- Jeszcze chwila, a się wyprowadzam...! - Schmidt uderzył pięścią w blat.
- Spokojnie, James i Jessica wracają za kilka dni. Może jakoś się ogarnie? - westchnąłem ciężko. Już nie miałem siły, żeby niańczyć Logana.
- Boże, bo się zrzygam... - mruknął Kendall, gdy do kuchni weszła Patricia w krótkim szlafroku.
- Co ty tu robisz...? - uniosłem brwi do góry, gdy wyciągnęła z lodówki bitą śmietanę w sprayu.
- Przyszłam po śmietanę. Spokojnie, dla was też zostawię... - przejechała mi dłonią po ramieniu.
- Weź mnie nie dotykaj, kobieto! - odsunąłem się szybko.
- Zadziorny... - oblizała wargi. - Jeśli lubisz ostry seks jak Logan, to dobrze trafiłeś... - zrobiła krok w moją stronę.
- Ogarnij się! W życiu nawet bym cię nie dotknął! Jesteś obrzydliwa! - syknąłem.
- Twoja strata... - wzruszyła ramionami i pobiegła na górę.
- Rany, ale mi niedobrze... - Kendall zasłonił usta ręką i skierował się do łazienki w jadalni. Ja natomiast zamknąłem się u siebie, gdzie wziąłem kilka razy prysznic, a potem jeszcze gorącą kąpiel. Musiałem zmyć z siebie odciski jej palców! Kto wie, co może teraz po mnie pełzać...!
W końcu stwierdziłem, że jestem 'czysty', więc wyszedłem przed dom, zakładając na siebie uprzednio jakąś bluzę.
- No, stary, przynajmniej tu ich nie słychać... - pogłaskałem Foxa za uchem, siadając na schodach i kładąc go sobie na kolanach.
- Wreszcie cicho... - Kendall usiadł obok mnie. Nic nie powiedziałem, tylko pocałowałem pupila Jamesa w głowę.
- Poradzisz mi...? - spytałem cicho, patrząc na blondyna.
- Wybacz, ale żadne zatyczki na nich nie działają... - uniósł ręce do góry.
- Nie o to mi chodzi... - zaśmiałem się cicho. - Sprawy sercowe... - mruknąłem.
- Co jest? - spytał rozbawiony. - Jennifer już cię nie chce?
- W tym sęk, że ona chyba naprawdę się zaangażowała w ten 'związek' - zrobiłem cudzysłów z palców. - Lepiej by było, gdybyśmy nadal byli przyjaciółmi.
- No to jej to powiedz... - Kend wywrócił oczami.
- Nie mogę! Boję się, że będzie przeze mnie cierpieć, a tego nie chcę... - przetarłem twarz dłońmi.
- Czemu tak nagle zmieniłeś o niej zdanie? - zdziwił się.
- Nie zmieniłem. Kocham ją, naprawdę, ale jako przyjaciółkę i siostrę... - westchnąłem ciężko. - I ciągle myślę o Monic, a teraz jeszcze Sam się pojawiła...! - jęknąłem niezadowolony.
- No to, przyjacielu... - poklepał mnie po ramieniu - ...masz ciężki orzech do zgryzienia.
- Jakbym o tym nie wiedział... - burknąłem pod nosem.
- Wiesz, kiedyś ktoś powiedział... - uśmiechnął się, patrząc w niebo, które przybrało barwy wschodzącego słońca. - 'Jeśli chcesz kochać i być kochanym, musisz nauczyć się wybaczać'.
- To moje słowa, baranie... - mruknąłem rozbawiony.
- Twoje, więc się do nich zastosuj... - szturchnął mnie.
- Może masz rację... - westchnąłem.
- A mam! A teraz przepraszam, ale idę kupić coś do jedzenia, bo coś mi się wydaje, że szybko do środka nie wrócimy... - pokręcił głową i wyszedł za furtkę, kierując się do najbliższego sklepu. Pogłaskałem Foxa, który już smacznie spał na moich kolanach, po czym utkwiłem wzrok w bliżej nieokreślonym punkcie, kompletnie pogrążając się we własnych myślach...







~*~




No hej ; D
Sorrki, że tak skróciłam tę opowieść Jessici, ale sama nie wiedziałam do czego ona zmierza... -.-' xd
Zbliża się moment, w którym Carlos będzie musiał wybrać dziewczynę, z którą chce być ;>
Jak myślicie, którą wybierze? ; D

16 komentarzy:

  1. Carlos powinien wybrać tą właściwą. Którą? Tego nie wiem, ale musi to dobrze przemyśleć.
    Logan - ty cioto, jak się zachowujesz?! Jak możesz mieć taką.. eee dziwkę?!?
    JESSICA I JAMES SIĘ POGODZILI... WOO HOO!!!!! :DDD
    <3 NARESZCIE! :D <3
    Biedny Kendall musi przeżywać te jęki.. :C

    Rozdział mega i czekam na nexta! ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział boooski<33
    Hmm...wybierze chyba Monic;))
    Ale nie wiem
    czekam nn;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Jen ma wybrać. ZABIĆ LOGANA !!!. James słodki ty. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG...Logan co ty wyrabiasz?
    Wspułczuje Carlosowi i Kendallowi..;((
    Powinien wybrać Jen
    czekam nn;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak się cieszę, że Jess powiedziała wszystko Jamesowi . ♥
    Z Loganem jest coraz gorzej . o.O
    Współczuje chłopakom i Fox'owi .
    Jestem strasznie ciekawa kogo wybierze Carlos .
    Czekam z niecierpliwością na nn . ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. piszesz świetnie;* już dawno miałam Ci to napisać, ale jakoś nie było okazji;p
    a tak w ogóle, to niech wybierze Jen <3
    czekam nn;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Wziuu *-* James i Jessica pogodzeni ;D A nie mówiłam, że tak będzie? ... Nie...? No to teraz mówię ;D haha. Carlos.. Los wybierze Monic *-* Proooooooosze niech tak będzie! Mam twoje gg, pamiętaj o tym! ;D Rozdział świetny <3 Czekam na nn ;>

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie no, chcica Logana nie ma granic. Z tej strony go nie znałam i mam nadzieję, że się opamięta widząc reakcje jego przyjaciół na tę dziewczynę. Całe szczęście że tema J&J pogodzony :) A co dalej? Czekam :) Ps. zapraszam http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/ :D

      Usuń
    2. http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/ :D

      Usuń
  9. I ty jeszcze zastanawiasz się kogo wybierze Carlos?Ja czytając to cały czas ryłam się jak świnia gdy czytałam to o Loganie! xD
    Mały dzikus,nie ma co :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Najbardziej intersuje mnie sprawa z loganem,ale zaczęłam od 112 rozdziału bo nie chce mi sięczytać tych wszystkich...no i CHOLERA JASNA NIE WIEM O CO CHODZI! xD
    Czy ktoś może mi to opowiedzieć w skrucie? xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mam pojęcia, którą Carlos wybierze.. Może Sam? Podczas ich spotkania była taka miła i wgl.. Bo (szczerze) Monic mnie wkurzyła :/ A Jen.. Dobra przyjaciółka :) Super rozdział, czekam na nn :**

    OdpowiedzUsuń
  12. Szczerze mowiac, nie mam pojecia ktora Carlos moglby wybrac... Ale szczerze mowiac... Chyba jestem za Monic :)
    Dobrze, ze Jas wszystko Jamesowi opowiedziala i ze miedzy nimi wszystko jest w pozadku :) Widac, ze naprawde sie kochaja i ze przetrwaja wszystko! :)
    Juz nie moge sie doczekac nn! Proosze szybciuutkoo! :*
    Taak... Ja tez nie chce konca wakacji ;/ Tak szybko zlecialy... Szybciej niz jakiekolwiek inne niz do tej pory... ;/
    I przy okazji, zapraszam na nowa jednorazoweczke do mnie! :D
    http://big-time-rush-lovestory-4ever-bypaula.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Czemu do chole*y jasnej nie może być Monic z Carlosem, James z Jessicą, Jennfifer z Loganem a Kendall z .....Dobra xD Wszyscy nie mg by nigdy happy :P czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo ciekawa jestem kogo w końcu wybierze Carlos... Jennifer czy Monic.
    Cieszę się, że Jassica powiedziała o wszystkim James'owi.
    Czekam na next :)

    Pozdrawiam Maddie :D

    OdpowiedzUsuń