11 sierpnia 2013

Rozdział 112

Hejoo wszystkim ; D
Zaczęłam nadrabiać Wasze blogi, ale jeszcze ich nie skomentowałam, bo chwilowo nie mam dostępu do kompa -.-
Tak więc, nie martwcie się, bo Wasze opowiadania czytam ;)
A co do ostatniego rozdziału to wywnioskowałam, że para Carlos-Jennifer Wam odpowiada ^,^
Tak więc, zapraszam, może się Wam spodoba :)





~*~





Siedziałam z Jamesem na kanapie i oglądałam jakąś komedię. Na zewnątrz było strasznie gorąco, a w środku działała klimatyzacja, więc to był jedyny sposób, żeby się nie ugotować.
- Słońce...? - James delikatnie posadził mnie sobie na kolanach.
- Coś się stało...? - spytałam cicho, patrząc na niego niepewnie.
- Nie, wszystko dobrze... - z uśmiechem założył mi włosy za ucho. - Myślałem, żeby odwiedzić moich rodziców w Nowym Jorku. Dawno się nie widzieliśmy.
- Czemu po prostu tego nie zrobisz? - położyłam mu głowę na ramieniu.
- Bo chcę, żebyś pojechała tam ze mną - mruknął. - Ciągle siedzisz w domu, do nikogo się nie odzywasz, chowasz się przede mną i mi nie ufasz, to robi się irytujące! Wiem, że to wszystko przez ten twój koszmar, ale... - nie dałam mu dokończyć. Po prostu objęłam jego twarz w dłonie i go pocałowałam. Pierwszy raz od tego koszmaru.
- Bądź wreszcie cicho... - mruknęłam ledwo słyszalnie, patrząc mu w oczy.
- Muszę częściej tak gadać... - mruknął z uśmiechem. - Brakowało mi tego... - szepnął cicho.
- Naprawdę...? - spojrzałam na niego niepewnie.
- Oczywiście, jesteś mi potrzebna jak powietrze... - przytulił mnie mocno. - Zresztą bosko całujesz... - mruknął z cwanym uśmiechem.
- James... - speszyłam się.
- Siemka, zakochańce! - Kendall ze śmiechem usiadł obok nas.
- Cześć, trollu... - burknął James, na co lekko klepnęłam go w ramię. - No co?
- Czemu masz taki dobry humor? - zagadnęłam, patrząc na blondyna.
- Jest piękna pogoda, ale trochę za gorąco... - westchnął ciężko, biorąc pilota do ręki i przełączając kanał.
- Co powiecie na wypad na plażę w Malibu? - do towarzystwa dołączył uśmiechnięty Logan.
- Mi pasuje! - wyszczerzył się Kendall.
- Mi też... - uśmiechnął się James.
- Jessica, a ty...? - Henderson napił się swojego soku.
- Sama nie wiem... - mruknęłam cicho.
- No proszę... - James zrobił minę szczeniaczka. Już miałam coś powiedzieć, ale do środka wszedł Carlos z szeroko otwartymi oczami.
- Co się stało, że masz taką minę? - zaśmiał się Kendall.
- Chyba się zakochałem... - wyjaśnił zszokowany, opadając na fotel.
- To świetnie! - wyszczerzył się James. - Może w końcu zapomnisz o Monic... Auć! - urwał, gdyż uderzyłam go łokciem w brzuch.
- W kim się zakochałeś...? - uśmiechnęłam się ciepło, patrząc na Latynosa.
- W Jennifer... - spojrzał na mnie nadal w szoku.
- Co...?! - Logan zakrztusił się sokiem.
- To pojechałeś... - James spojrzał na niego zdziwiony, a Kendall tylko obserwował, co się dzieje.
- Stary, nie możesz kochać się w mojej dziewczynie! - Logan oburzony wstał i spojrzał na Latynosa.
- Ona nie jest twoją dziewczyną! - Carlos zdenerwowany również się podniósł.
- A kto o tym zadecydował?! - brunet się zdenerwował, popychając go z powrotem na fotel.
- Ona sama! - Latynos naprawdę się zdenerwował.
- Chłopaki, przestańcie...! - Kendall interweniował.
- Masz się do niej nie zbliżać, jasne?! - syknął Loggy.
- Będę się do niej zbliżał, czy tego chcesz, czy nie! - krzyknął Pena, po czym wściekły wyszedł z domu.
- Odbiło ci?! - James się zdenerwował, patrząc na właściciela domu.
- A ciebie, co to obchodzi?! - warknął, łapiąc go za koszulkę i ciągnąc do góry, przez co spadłam z jego kolan na podłogę.
- Jessica! - James spojrzał na mnie przerażony i zmartwiony. Kendall pomógł mi wstać.
- Logan, puść go! - syknął blondyn.
- Nie wtrącaj się więcej w nie swoje sprawy! - warknął brunet, po czym odepchnął chłopaka od siebie i wyszedł.
- James...! - podbiegłam do niego zmartwiona, gdyż uderzył głową o szafkę.
- W porządku, nic mi nie jest... - mruknął, masując tył głowy.
- Na pewno...? - dokładnie go obejrzałam.
- Na pewno... - wziął moje dłonie i je pocałował. Bez słowa przytuliłam go za szyję. Mimo wszystko, nadal się martwiłam.






*




- James, możemy porozmawiać...? - spytałam cicho.
- Jasne, coś się stało? - spojrzał na mnie zmartwiony.
- Chcę do Middletown... - spojrzałam na niego.
- Chcesz wyjechać? - zdziwił się.
- Chcę, żebyś tam ze mną poleciał. Chciałeś mnie poznać, więc ci to proponuję - dodałam cicho.
- Jessica, nawet nie wiesz jak się cieszę - uśmiechnął się ciepło. - Kiedy chcesz wyjechać?
- Kiedy ty będziesz chciał - podniosłam głowę.
- No to się pakuj, kochanie... - musnął delikatnie mój policzek z uśmiechem.
- Dobrze... - szepnęłam cicho, rumieniąc się. Niedługo później spakowani w dwie walizki zeszliśmy na dół.
- A wy dokąd? - Kendall spojrzał na nas zdziwiony.
- Lecimy do Middletown... - James na niego spojrzał.
- Aha, rozumiem... - uśmiechnął się ciepło, patrząc na mnie.
- Będziemy za tydzień może dwa... - Maslow zaniósł nasze walizki do taksówki.
- Powodzenia, mała... - blondyn mnie przytulił.
- Dziękuję. Przypilnuj chłopców... - szepnęłam cicho.
- A jak sobie nie poradzę...? - spojrzał na mnie niepewnie.
- To wtedy wkroczę ja... - usłyszałam wesoły głos Jennifer.
- Co ty tu robisz...? - spojrzałam na nią  zdziwiona.
- Przyjaźnimy się, więc przyszłam życzyć ci powodzenia - uśmiechnęła się ciepło. - Rocky i Nathan wszystko mi powiedzieli... - dodała, widząc moją minę.
- A ja pomogłem... - uśmiechnął się ciepło Carlos, stając obok niej. Pogadaliśmy chwilę, po czym dołączyłam do Jamesa, który już czekał w taksówce. Pojechaliśmy na lotnisko, a tam wsiedliśmy w samolot, który miał nas zabrać w moje rodzinne strony...





*




- Mała, wszystko w porządku...? - James objął mnie ramieniem, gdy taksówką skierowaliśmy się do domu, w którym się wychowywałam.
- Tak... Nie... Nie wiem... - wydukałam.
- Jessica...? - spojrzał na mnie uważnie.
- Boję się... - szepnęłam cicho, tuląc się do niego mocno.
- Pamiętaj, że co by się nie działo, jestem obok... - pocałował mnie w czoło.
- Wiem o tym... - zamknęłam oczy, a kilka minut później wchodziliśmy do mojego starego domu. Odetchnęłam głęboko, patrząc jak wszystko jest nakryte folią.
- Już tu jesteśmy, więc nie pozwolę ci się wycofać... - James przytulił mnie od tyłu.
- Wiedziałam, że to powiesz... - jęknęłam niezadowolona, na co zaśmiał się cicho i musnął mój policzek. Rozpakowaliśmy się, po czym ogarnęliśmy trochę w domu.
- Cieszę się, że tu przyjechaliśmy... - James z uśmiechem pociągnął mnie na swoje kolana, siadając na kanapie.
- A ja nie... - mruknęłam cicho. - Nie chcę tu być.
- Skarbie, sama wymyśliłaś ten wyjazd... - westchnął ciężko, kładąc się i przytulając mnie mocno.
- Nie mogłeś mnie zamknąć na strychu? - mruknęłam obrażona.
- Chcę wiedzieć o tobie to, co tak ukrywasz, więc nie marudź... - podparł się na łokciu i na mnie spojrzał.
- Ale... - zaczęłam, jednak mi przerwał.
- Żadnego 'ale', jasne? Kocham cię i się martwię, więc łaskawie niech twoja śliczna główka wreszcie to zrozumie... - musnął mój policzek z uśmiechem, na co widocznie się zarumieniłam.
- James... - głos mi drżał, a w brzuchu szalały motylki.
- Hm...? - przejechał nosem po moim policzku, kładąc się na mnie delikatnie.
- Ja... - nie byłam w stanie nic wydusić. W końcu westchnęłam cicho, gdy musnął moją żuchwę, a potem ucho i szyję.
- Kocham cię... - szepnął cicho, zjeżdżając pocałunkami na mój dekolt i ramiona.
- Ja ciebie też... - zamknęłam oczy. Czułam jak wsuwa mi dłonie pod plecy, a mój brzuch eksploduje z emocji.









^*^
Oczami Jamesa
^*^







Mruknąłem cicho, gdy zaczęła bawić się moimi włosami. W brzuchu na nowo rozszalały mi motylki. Sam jej widok doprowadzał mnie do euforii, a co dopiero, kiedy była tak blisko.
- Kocham cię... - powtórzyłem, zjeżdżając pocałunkami coraz niżej. W końcu natrafiłem na guzik jej bluzki, który sprawnie odpiąłem zębami. Już po chwili całowałem delikatnie jej odsłonięty biust. Jęknęła cicho, co tylko podsyciło we mnie pożądanie, które wywołał widok jej ciała. Odpiąłem pozostałe guziki, całując delikatnie jej brzuch i zaciskając dłonie na jej pośladkach.
- James... - jęknęła cicho, wzdychając. W życiu jeszcze się tak nie nakręciłem.
- Nie mów... - mruknąłem cicho, całując ją delikatnie. Odwzajemniła od razu, co mnie bardzo ucieszyło. Pogłębiłem pocałunek, unosząc delikatnie i przyciągając do siebie jej dolne partie ciała. Oplotła mnie nogami w pasie, na co mruknąłem cicho, z uśmiechem przygryzając delikatnie jej dolną wargę.
- Jesteś piękna, wiesz o tym... - spojrzałem głęboko w jej tęczówki, widząc jak jej policzki robią się czerwone.
- Wcale nie... - mruknęła cicho.
- Pokażę ci to, tylko mi pozwól... - przejechałem jej nosem po szyi, po chwili delikatnie ją całując.
- Dobrze... - szepnęła cichutko, mrucząc mi do ucha. Przeszedł mnie natychmiastowy dreszcz, na co przyciągnąłem ją do siebie bardziej, a z jej szyi zjechałem pocałunkami na jej dekolt. Po chwili znowu pieściłem wargami jej biust. Miałem ochotę zerwać z niej ubranie i błądzić dłońmi po jej nagim ciele, jednak to tylko by ją wystraszyło i straciłbym jej zaufanie.
- Kocham cię, James... - szepnęła cicho.
- Ja ciebie też... - spojrzałem na nią z uśmiechem. - Zacznijmy od czegoś prostego... - mruknąłem cicho z uśmiechem, po czym zdjąłem koszulkę, rzucając ją gdzieś na podłogę. Po chwili ponownie przyssałem się do jej dekoltu. Uśmiechnąłem się pod nosem, gdy drżącymi dłońmi zaczęła błądzić po moich nagich plecach. Rany, dobrze, że okna są już zasłonięte, pomyślałem rozbawiony, uświadamiając sobie, że znajdujemy się w salonie na kanapie.
- James... - z ust mojej ukochanej wydobył się jęk rozkoszy, co mnie natychmiast zmobilizowało do dalszych kroków. Sprawnie pozbyłem się jej bluzki, ciągle jedną ręką przyciskając jej dolne partie ciała do siebie. Czułem jak moje mięśnie się napinają, pod wpływem jej bliskości. Chciałem już ją mieć, dawać jej tę rozkosz, widzieć ten grymas zadowolenia na jej twarzy.
- Zrób to, proszę... - jęknęła, mocniej oplatając mnie nogami w pasie. Zdziwiłem się lekko, więc spojrzałem na nią kątem oka, przygryzając delikatnie skórę między jej piersiami. Uniosła się, przez co musiałem usiąść. Wsunąłem dłoń pod zapięcie jej biustonoszu, po czym jednym, zwinnym ruchem się go pozbyłem, ramionami obejmując jej biodra i przyciągając ją do siebie jeszcze bardziej. Pocałowałem ją mocno i pewnie. Musiałem jakoś oderwać myśli od tego, co ma się stać.
- Mmm... - zamruczała cicho, gdy odpiąłem jej spodenki i nawet ich nie ściągając wsunąłem pod nie ręce i naprawdę mocno ścisnąłem jej pośladki.
- Nie wytrzymam... - jęknąłem, odchylając do tyłu głowę i zaciskając oczy, gdy poruszyła biodrami, przez co wyczułem to w swoich spodniach.
- Podoba ci się to, prawda...? - przygryzła dolną wargę, gdy na nią spojrzałem.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo... - zamruczałem, przyciągając ją do siebie mocno. - Ale nie rób tak więcej
- Czemu...? - przygryzła płatek mojego ucha, po czym ponownie poruszyła biodrami, a ja jęknąłem zadowolony i odwróciłem ją szybko pod siebie.
- Igrasz z ogniem, kochanie... - zsunąłem z niej spodenki, kładąc się obok.
- A ty to niby co...? - sprawnie pozbyła się moich spodni.
- Ja to wyjątek... - musnąłem jej usta swoimi, sięgając ręką do ostatniej części garderoby, którą miała na sobie. Już ją miałem zdjąć, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Mruknąłem niezadowolony, po czym szybko się ubraliśmy i ogarnęliśmy. Jessica poszła otworzyć, a ja zaszyłem się w kuchni. Wolałem się do niej nie zbliżać na razie, bo spokoju w nocy by nie miała
- James, ty zboczeńcu... - pokręciłem głową z niedowierzaniem, po czym zaśmiałem się i wstawiłem wodę na herbatę.
- James, zobacz kto przyszedł... - do kuchni weszła moja dziewczyna, a zaraz za nią jakiś chłopak.
- Eee... Dzień dobry... - speszył się.
- Cześć... - uniosłem brwi do góry zdziwiony.
- To jest Josh. Mieszka w tutejszym sierocińcu... - Jessica spojrzała na mnie zmartwiona.
- Coś się stało? - oparłem się o szafkę, zakładając ręce na piersi.
- Widziałem, że się światło świeci, więc dotarłem do wniosku, że Jessica wróciła - spojrzał na moją dziewczynę z uśmiechem.
- O co chodzi? - spytała cicho.
- Chciałbym, abyś przekazała to Jennifer... - podał jej jakieś pudełko. - Ja muszę już lecieć, bo Sarah nie wie, że tu jestem. Pa! - i już go nie było.
- Co za chłopak... - pokręciłem głową rozbawiony.
- Zakochał się, więc daj mu spokój - Jessica odłożyła pudełko na stół.
- Skoro mowa o zakochaniu... - z cwanym uśmiechem ponownie ją do siebie przyciągnąłem, delikatnie zaciskając w dłoniach jej pośladki. Mruknęła cicho wprost do mojego ucha, na co zrobiłem jej sporą malinkę na szyi. Już po chwili odpiąłem jej górne guziki bluzki, siadając na krześle i po raz kolejny całując jej dekolt i biust. Usiadła przodem do mnie, ponownie ruszając delikatnie biodrami. Odchyliłem do tyłu głowę, jęcząc jej imię z rozkoszy.
- Nie dam ci spać w nocy... - sapnąłem cicho, a woda zaczęła się gotować, na co mruknąłem niezadowolony.
- Wybacz, kochanie, ale ja chcę się wyspać... - Jessica wstała mi z kolan i zalała herbaty.
- I tak jeszcze cię dorwę... - mruknąłem pod nosem z uśmiechem.








~*~





Jejku, strasznie Was przepraszam, że taki zboczony! >.<''
Jakoś tak wyszło... Huehue... ; D
Nie no, serio, więcej takich rozdziałów nie będzie xd
A ogólnie, to nam nadzieję, że się podobało ; D
Następny nie wiem, kiedy...
Liceum nadchodzi i chyba bbędzie dopiero jak netbooka mi naprawią -.-
Więc cierpliwości.... ;>

15 komentarzy:

  1. nie doszły sex no no czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i mam nadzieję że jednak będzie więcej takich rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział superowy i Więcej takich rozdziałów! :P :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny !!!
    Dodaj szybko nexta !!
    Weny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Mry mry mry hahaha Oj James on to ma napędy czekam na następny , tylko pisz go w miarę szybko <333

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej , my chcemy więcej takich rozdziałów. Przesłodkie one są, a Ty potrafisz je pisać! Rozdział mega i czekam na nexta! ;33

    OdpowiedzUsuń
  7. Mrrr.... Rozdział świetny ! I chcemy więcej takich rozdziałów !! :D czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uuuuuu ^^ Więcej takich rozdziałów !!!!!!! :D Boskie to było ^^
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Zboczony, a do sedna nie doszedł ;) Ech ten James. A i Logan z Carlosem poszli na noże... co dalej? Czekam na kolejny i zapraszam http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/ Pozdrawiam, Ciri

    OdpowiedzUsuń
  10. Nic nie szkodzi, że trochę zboczony, nie muszisz przepraszać. Rozdział genialny.
    Czekam na kolejny, proszę pisz szybko.
    Zapraszam do siebie na 10 rozdział. Mam nadzieję, że przypadnie ci do gustu.

    http://all-over-again-btr.blogspot.com

    Pozdrawiam Maddie :D

    OdpowiedzUsuń
  11. http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl :)

      Usuń
  12. Świetny rozdział . ♥
    To nic, że trochę zboczony . ;D
    Czekam z niecierpliwością na nn.;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Za co ty przepraszam kobieto?!Aaa... za to, że do niczego nie doszło, rozumiem. Kto nie lubi zboczonych rozdziałów? Zakonnice? Teraz każdy jest zboczony więc nie masz za co przepraszać.
    Czekam na nexta i zapraszam do mnie http://mlodosc-nie-zawsze-oznacza-glupote.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Hahahah James ty zboczeńcu! :3 Ależ Loggie się wkurzył, oby Kendall dał radę ich upilnować xD Gorąco się zrobiło ^^ James jaki napalony na Jessicę hhaha xD Rozdział świetny czekam na nn:*

    OdpowiedzUsuń