Chłopaki siedzieli na próbie, a ja leżałam na łóżku w sypialni i gapiłam się w okno. Fox spał tuż obok mnie, więc głaskałam go delikatnie po głowie. Nawet nie wiem, czy byłam w domu sama, czy nie. Jennifer gdzieś wyszła, bo Vivienne miała dla niej niespodziankę. Monic postanowiła odwiedzić swoich rodziców, a Christine... Hmm... Ostatnio widziałam ją jak leżała na hamaku w ogrodzie i coś rysowała. Ale to było przed południem, więc też mogła wyjść.
Ciągle do mnie nie dotarło, że za kilka dni James i chłopaki wyjadą na pół roku. Jak ja bez niego wytrzymam? To niewykonalne! Ale w porównaniu z tym, co Jen będzie przeżywać to jest nic. W końcu ona i Logan dopiero co się pogodzili.
Przynajmniej Fox ze mną będzie, więc tak jakby cząstka Jamesa też. Michael obliczył, że trasa powinna się skończyć dokładnie dwudziestego września. Tak, zobaczymy chłopaków dopiero dwudziestego września. Boże, to tak długo! Ale jest jeden plus, bo Christine obiecała, że zostanie z nami, aż do powrotu chłopaków. W dodatku jej rodzice pozwolili jej przeprowadzić się do nas na stałe. Wczoraj przywieźli jej rzeczy. Melody też nas odwiedziła. Kendall nie odstępował jej na krok. Widocznie bardzo się z nią zżył. A najlepsze z tego wszystkiego dla naszej nowej znajomej jest to, że rodzice zapisali ją na studia artystyczne. Zaczyna od przyszłego tygodnia, czyli jak chłopaków już nie będzie.
Właściwie to ja też powinnam pomyśleć o jakiejś uczelni lub chociaż znaleźć pracę. W końcu nie mogę żerować na pieniądzach mojego chłopaka. Tylko, na jakie studia bym poszła? Jennifer od zawsze marzyła o szkole tanecznej, Monic fotograficznej, a Christine artystycznej, a ja? Co ja chcę w życiu robić? Pamiętam, że zawsze tańczyłam z Jen, ale to było hobby.
Taniec nie był czymś, co mnie bardzo kręciło. Jedna rzecz zawsze mnie interesowała, a mianowicie pomaganie innym. Od zawsze chciałam być taka jak Taylor Swift albo Pierwsza Dama. One były i są dla mnie idolkami. Może właśnie to w życiu będę robić? Pomagać ludziom... Jeśli już naprawdę to jest to, czyli moja przyszłość, to muszę najpierw pomóc dzieciakom z sierocińca. Tylko jak? Nie jest tak, że najpierw trzeba skończyć jakąś uczelnię, czy coś? Chyba nie, ale poszukam i zapiszę się na jakieś studia. Mam kilka miesięcy w plecy, ale gdybym się wzięła to bym nadrobiła. W końcu napisałam perfekcyjnie maturę, więc dla mnie to nic wielkiego. Chyba...
- Nad czym tak myślisz? - usłyszałam koło ucha ten kochany głos. James leżał za mną i mnie obejmował. Nawet nie zauważyłam, kiedy wszedł do pokoju. Powoli odwróciłam się w jego stronę, żeby nie obudzić Foxa.
- Nad przyszłością - szepnęłam, patrząc w te jego boskie, brązowe tęczówki.
- A można to wiedzieć jaką? - uśmiechnął się lekko i odgarnął włosy z mojej twarzy.
- Chcę iść na studia - powiedziałam szybko. Widocznie się zdziwił, bo przestał gładzić dłonią mój policzek.
- Nie rozumiem - podparł się ręką.
- James, chcę pomagać ludziom. Chcę w końcu się do czegoś przydać - zaczęłam z entuzjazmem. - To coś, co chcę w życiu robić.
- Skoro tak bardzo tego chcesz to ja nie stoję ci na przeszkodzie - uśmiechnął się.
- Naprawdę? Nie jesteś zły? - spytałam z niedowierzaniem.
- Nie, a niby czemu? Od zawsze miałaś dobre serce, a twój wybór tylko mnie satysfakcjonuje. Będę mógł się chwalić, że moja dziewczyna to super bohaterka - wyszczerzył się. Zaśmiałam się tylko i go pocałowałam. Trwaliśmy tak chwilę, a potem leżeliśmy objęci. W końcu postanowiliśmy zejść na dół, bo zrobił się okropny hałas.
W salonie siedzieli wszyscy oprócz Jennifer. W dodatku Loggy chodził zdenerwowany z miejsca w miejsce.
- Co się stało? Co to za krzyki? - spytał James, sadzając mnie sobie na kolanach.
- Jennifer od kilku godzin nie odbiera telefonu - wyjaśniła Monic.
- A nie jest czasem z Vivienne? - chciałam się upewnić.
- Nie, przed chwilą do niej dzwoniłam i powiedziała, że Jen wyszła od niej w południe - dodała Christine.
- W południe, a jest... szósta - odezwał się Kendall, patrząc na zegarek w telefonie.
- A może poszła do rodziców? - zaproponowałam.
- Dzwoniliśmy do nich, wyszła od nich dwie godziny temu - westchnął Carlos, przytulając do siebie bardziej Monic.
- Boże, jak coś jej się stało...! - Loggy był naprawdę zdenerwowany.
- Nie snuj czarnych scenariuszy! - skarcił go Kendall. - Może po prostu bateria w komórce jej padła?
- Już dawno powinna tu być - jęknął brunet, opierając się dłońmi o oparcie kanapy.
- A co jeśli wpadła na tego całego Freda? - Monic się przeraziła. Hendersonowi momentalnie oczy się powiększyły.
- Jeśli to jego sprawka... - zacisnął ręce w pięści.
- Uspokój się! - skarciłam go. - Jen powinna wrócić lada chwila.
Usłyszeliśmy trzask drzwi, a po chwili do salonu, jak gdyby nigdy nic, weszła moja przyjaciółka. Grzebała w torebce, a w ręce trzymała klucze od domu.
- Jennifer! - Logan natychmiast był obok niej. Musiał od razu ją przytulić. Wcale mu się nie dziwię.
- No hej... - uśmiechnęła się zdziwiona.
- Boże, gdzieś ty była?! Martwiłem się - powiedział brunet oskarżycielskim tonem, odsuwając ją od siebie.
- U Vivienne, potem poszłam do rodziców, a na końcu załatwiałam sprawy w związku z uczelnią - wyjaśniła.
- Czemu nie odbierałaś telefonu? Logan od zmysłów odchodził - zaśmiał się James, a Henderson spiorunował go spojrzeniem.
- Bateria mi padła, gdy wyszłam od rodziców - dodała, pokazując nam swój telefon.
- Aha! - krzyknął triumfalnie Kendall, wskazując na nią palcem. - A nie mówiłem?!
Zaczęliśmy się śmiać.
- Spokojnie, nic mi nie jest - uśmiechnęła się Jen, patrząc na wciąż zmartwionego Logana. No nie powiem, Mo stracha mu napędziła.
- I bardzo dobrze - objął jej twarz dłońmi, a zaraz potem ją pocałował. Nawet nie przejmował się tym, że my siedzimy tuż obok i jak gdyby nigdy nic zaczął całować Jen po szyi.
- Ej, mógłbyś molestować ją na osobności? - zaśmiał się Carlos.
- Właśnie, jakoś nie mamy ochoty oglądać waszego ,,życia seksualnego" - dodał Kendall, zaznaczając ostatnie dwa słowa cudzysłowem z palców. Zaczęliśmy się śmiać. Matko, jak mi tego będzie brakować, pomyślałam.
- Nie ładnie tak przerywać - burknął Logan.
- O jejku, raz wam przerwaliśmy, a ty robisz wielką tragedię - Kend teatralnie wywrócił oczami.
- Raz? To był twój drugi! - dodał brunet oskarżycielskim tonem, łapiąc Jen za rękę i ciągnąc ją w stronę wolnego fotela.
- Nie przypominam sobie tego pierwszego - Schmidt niczym mały chłopiec założył ręce na piersi i odwrócił głowę w bok.
- Dobrze to ci przypomnę. Akurat wtedy ja i Jennifer... - zaczął brunet, ale moja przyjaciółka szybko zasłoniła mu usta ręką.
- Nie musisz mówić tego na głos - mruknęła, czerwieniąc się. Kendall zaczął się brechtać.
- O co chodzi? - spytała Monic.
- O nic - powiedziała szybko Jen. Obejrzeliśmy kilka filmów i postanowiliśmy iść do łóżek. Chłopaki musieli wcześnie wstać, bo Michael chce ich widzieć o szóstej w studio. Niby mają omówić szczegóły dotyczące trasy. James został jeszcze z chłopakami na dole, bo zdeklarowali się, że posprzątają po kolacji.
Otworzyłam drzwi od naszej sypialni. Fox przebiegł mi koło nogi i wskoczył na łóżko. Oczywiście położył się na poduszce swojego pana. Powolnym krokiem podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej jakieś ciuchy do spania. Zabrałam je ze sobą i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Nic mi się nie chciało. Na nic nie miałam ochoty. Posmarowałam się balsamem i się przebrałam. Z głośnym westchnięciem na ustach, wróciłam do pokoju. Usiadłam z laptopem na łóżku. Postanowiłam poszukać jakiejś uczelni. Znalazłam ich pełno, ale tylko jedna przykuła moją uwagę. Wolontariat. Wreszcie coś, co mnie ucieszyło od tych kilku dni.
- Co robisz? - James wszedł do środka.
- Szukam uczelni - wyjaśniłam, oglądając plan zajęć.
- I jak? - spytał, podchodząc do szafy i wyciągając z niej ciuchy do spania.
- Znalazłam - powiedziałam dumnie.
- Super - uśmiechnął się i wszedł do łazienki. Uczelnia miała całkiem atrakcyjną ofertę nauczania. Zajęcia były od rana do południa, a w weekendy chętni studenci angażowali się w akcje charytatywne, organizowane przez szkołę. Kawiarnia była na miejscu, a park otaczający uczelnię był przepiękny. Wystarczy, że złożę papiery i nadrobię te kilka miesięcy. Oczywiście najpierw muszę się dostać.
- Po twoim uśmiechu widzę, że te studia ci się spodobały - usłyszałam. James stał w drzwiach od łazienki ze szczoteczką w ustach. W dodatku był w samych spodniach dresowych.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - uśmiechnęłam się.
- Czyli jak się dostaniesz, a na pewno tak będzie, to będziesz studiować wolontariat, czy tak? - spytał, żeby się upewnić. Szczotkując zęby, wrócił do łazienki. Chyba, żeby wypluć zawartość ust.
- Zgadza się - powiedziałam głośno, żeby mnie usłyszał.
- Cieszę się, że nie zrezygnowałaś - usłyszałam.
- Ja też - westchnęłam. Po chwili szatyn wrócił do pokoju i do mnie podszedł.
- Przynajmniej nie będzie ci się nudzić - zaśmiał się.
- Mmm... Mięta... - rozmarzyłam się, gdy mnie pocałował. Uśmiechnął się tylko i usiadł obok mnie.
- Pokaż to - no i zaczęliśmy rozmawiać na temat tej uczelni.
^*^
Oczami Carlosa
^*^
Wyszedłem z łazienki i oparłem się o ścianę. Monic leżała już w łóżku. Znowu zasnęła z książką, pomyślałem z uśmiechem, widząc, że obok niej leży otwarta książka. Ciągle czyta jedną i tą samą sagę. Nie wiem, co ona w niej widzi. Mnie na przykład opowieści o miłości nie kręcą, już bardziej fantasy. Poza tym moje kochanie ciągle szuka odpowiedniej uczelni. Od zawsze marzyła o karierze fotografa. A ja obiecałem sobie, że pomogę jej spełnić to marzenie. Wyłączyłem laptopa, który stał na biurku i podszedłem do mojej dziewczyny. Kucnąłem na przeciwko jej twarzy i delikatnie usunąłem książkę z jej ,,objęć". Powoli otworzyła oczy.
- Obudziłem cię? Przepraszam - szepnąłem, odkładając jej lekturę na szafkę stojącą obok.
- Nie spałam - mruknęła.
- Skarbie, wszystko gra? - zmartwiłem się, widząc jej smutny wzrok.
- Carlos, nie chcę, żebyś jechał. Będę za tobą tęsknić - w oczach miała łzy, ale nie płakała.
- Oh Monic... - szepnąłem i położyłem się obok niej. Przytuliła się do mnie, a ja mocno ją objąłem i pocałowałem w czoło. Boże, sześć miesięcy bez niej! Jak ja to wytrzymam?!
^*^
Oczami Kendalla
^*^
- Cholera, gdzie to jest? - chodziłem po pokoju i szukałem mojej kostki od gitary. Najlepsze jest to, że zapomniałem, gdzie ją położyłem. Myśl, Kendall... Gdzie położyłeś tą cholerną kostkę??
Jeszcze raz rozejrzałem się po pokoju. Głośno westchnąłem, bo nie miałem już siły na szukanie. Zasłoniłem okna i zgasiłem światło. Postanowiłem obejrzeć sobie filmik, który Carlos nagrał, gdy wszyscy byliśmy tak schlani. Zawsze poprawia mi humor, a teraz naprawdę był kompletnie do dupy. Już miałem włączyć, gdy ktoś zapukał. Zaświeciłem lampkę stojącą przy łóżku.
- Proszę - powiedziałem, a do środka weszła Christine. Nie wiem czemu, ale zawsze, gdy widzę ją w tym pokoju uśmiech wskakuje mi na usta. Odstawiłem laptopa na bok i usiadłem.
- Coś się stało? - zaśmiałem się, gdy po raz kolejny zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu. Jak ciągle powtarza, nie może się napatrzeć na ten pokój, bo tak strasznie jej się podoba. Oferowała mi nawet zamianę, ale oczywiście w żartach.
- Przepraszam, że ci przeszkadzam, ale chciałam oddać ci twoją kostkę - podeszła do mnie i wręczyła mi moją zgubę. - Znalazłam ją w ogrodzie.
- Skąd wiedziałaś, że jest moja? - zdziwiłem się, biorąc ją od niej. W końcu chłopaki też grali na gitarze.
- Były na niej twoje inicjały - uśmiechnęła się.
- Jasne, dzięki - odwzajemniłem gest. - Oglądam filmik, który Carlos kiedyś nagrał. Przyłączysz się?
- A nie będę ci przeszkadzać? Musisz się wyspać - dodała szybko. To mnie w niej bawiło. Coś jej zaproponujesz, a ona od razu mówi, że będzie ci przeszkadzać. Co innego jej siostra, tej to pełno wszędzie musi być. Ale dziewczynka jest urocza, a ja nie potrafię się za to na nią gniewać. Teraz najważniejszy jest pierwszy września, czyli dzień jej operacji. Tylko to właśnie jest najgorsze, bo my będziemy w trasie...
- Spokojnie, zdążę się wyspać - zaśmiałem się. - Poza tym ten filmik jest krótki.
- No nie wiem... - nie była do końca przekonana.
- Oj, nie marudź - przewróciłem oczami i zrobiłem jej miejsce. - Wskakuj - uniosłem kołdrę, żeby mogła się koło mnie położyć.
- No okey... - westchnęła zrezygnowana i zajęła miejsce tuż obok mnie. Nie powiem, że oglądanie tego filmiku z kimś jest o wiele lepsze niż oglądanie go samemu.
^*^
Oczami Logana
^*^
Wyszedłem właśnie z łazienki. W pokoju nie paliło się światło, więc pomyślałem, że Jennifer już śpi. Już miałem iść do łóżka, gdy usłyszałem cichy płacz dochodzący spod okna. Moja dziewczyna siedziała na fotelu, tyłem do mnie. Podszedłem do niej.
- Skarbie, co się stało? Czemu płaczesz? - kucnąłem przed nią.
- Ja nie dam rady, Logan... To dla mnie za dużo... - załkała. Bez słowa wstałem i zająłem jej miejsce, sadzając ją sobie na kolanach.
- Kochanie, nie płacz. To tylko sześć miesięcy. Szybko zleci - mocno ją do siebie przytuliłem.
- Właśnie, sześć miesięcy... - mocniej mnie objęła.
- Wiem, że nie jest to dla ciebie łatwe. Dla mnie też nie, ale musimy jakoś wytrzymać - szepnąłem jej na ucho.
- Co ja bez ciebie zrobię? - szepnęła przez łzy.
- Mógłbym zadać ci to samo pytanie - zaśmiałem się pod nosem. - No, nie płacz..
- Obiecaj mi, że nie będziesz oglądał się za innymi dziewczynami - szepnęła.
- Co? - zdziwiłem się.
- Obiecaj... Proszę... - dodała.
- Obiecuję... - przejechałem nosem po jej policzku. Wiedziałem, że ona tego potrzebuje. Rozmawiałem z Markiem i dowiedziałem się, że psychika Jennifer mocno ucierpiała na naszej kłótni i na przepychankach z jej ojcem. Zalecił mi zabrać ją na terapię w najbliższym czasie, albo spędzać z nią dużo czasu. Wtedy odbuduję jej zaufanie i nie będzie się tak wszystkiego bała.
- Kocham cię... - szepnęła. Czułem jak usypia.
- Ja ciebie też... - mruknąłem. Posiedziałem tak jeszcze. W końcu zaniosłem Jennifer do łóżka i sam poszedłem spać.
~*~
No i jest.! Mam nadzieję, że się Wam podobał, bo naprawdę nie miała na niego pomysłu. Później ta trasa chłopaków i studia dziewczyn, więc coś tam wymyślę, a potem się zobaczy ;)
PRZECUDOWNY! Niecierpliwie czekam na kolejną część:***
OdpowiedzUsuńKurde te 6 miesięcy.. Czy to musi być tak długo? :c Jejku. Rozdział jest naprawdę cudowny. :3 Czekam na następny. ^^
OdpowiedzUsuńNaprawdę fantastyczny rozdział, cuudoooownyyyyyyy genialny:):) Mam nadzieje,że te 6 miesięcy szybko zleci:)
OdpowiedzUsuńcelu$ka:)
Wow.. wspaniały rozdział ..!!!
OdpowiedzUsuńRany teraz ta trasa.. trochę szkoda ale takie życie :)
Nie wiem dalaczego ale najbardziej podobają mi się wątki z Kendallem i Christine..! Pisz szybko nn :* <33
Super! OMG, 6 miesiecy... Ja bum chyba nie wytrzymala! Mam nadzieje, ze dziewczyny dostana sie na studia! ;) Czekam na nn, dodawaj szybko! ;D
OdpowiedzUsuń~Paula:*
Wow.... Rozdział jest prze-świetny!!!!!!
OdpowiedzUsuń6 miesięcy??? Jakoś nie mogę sobie wyobrazić ich bez chłopaków.
Kiedy Kends i Christine będą razem?????
Czekam na następny! ;*
O rany 6 miesięcy bez ukochanego, wyobrażam sobie co czują. Mam nadzieję, że zajęcia dodatkowe pomogą im, mam na myśli studia. Zapraszam do siebie na nową notkę http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBoski rozdział! Mam nadzieję, że to nie koniec dramacików. ;D Już nie mogę się doczekać. Nie kończ dramacików. Please. Wiem, że jestem okropna, ale kocham dramaty. No nie przynudzam. Czekam nn. ;**
OdpowiedzUsuńPzdr.
Red Rose
Genialny rozdział! Szkoda, że wyjeżdżają... I fajnie, że Kendall z Christine powoooli zbliżają się do siebie :) Będą świetną parą! Muszą być! :D
OdpowiedzUsuń~Epic
Mogę napisać tylko jedno: <3. To było słodkie ;*
OdpowiedzUsuń