~*~
- Dziewczyny, widziałyście Jennifer? - zbiegłam na dół. - Nie mogę jej znaleźć.
- Rano wyszła i do teraz nie wróciła - Mo na mnie spojrzała.
- Chyba wiem, gdzie może być... - zastanowiłam się chwilę, po czym zabrałam torebkę i wyszłam z domu, kierując się w dół ulicy. Od kilku dni ciągle jej w domu nie było. Spotykała się ze swoją grupą lub z Joe i Vivienne, aby pomóc przy organizacji ślubu. Ogólnie im bliżej końca trasy chłopaków, tym bardziej ona się zmienia... Chociaż nie wiem, czemu...
Słońce już zachodziło, a ja martwiłam się o nią coraz bardziej. Skierowałam się do kościoła, w którym ostatnio często przesiadywała. No i się nie pomyliłam. Klękała w jednej ze środkowych ławek i patrzyła na ołtarz, który był w chwili obecnej oddzielony olbrzymimi kratami.
- Jennifer...? - szepnęłam cicho, podchodząc bliżej. Nie odpowiedziała mi, tylko mocno zacisnęła oczy, z których wypłynęły łzy. Szybko usiadłam obok niej.
- Co się stało? - zmartwiłam się. - Czemu płaczesz?
- Widzę, że przyjaciółka po ciebie przyszła - ksiądz podszedł do nas, ciepło się uśmiechając.
- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus - skinęłam lekko głową.
- Na wieki wieków, Amen. Młoda damo, ciebie też coś trapi? - spojrzał na mnie.
- Nie, po prostu martwiłam się o Jennifer. Od rana w domu jej nie było - wyjaśniłam.
- Tylko dlatego, że była tutaj - uśmiechnął się. - Prosiła Boga, żeby jej nie zostawiał i ją zrozumiał.
- Jennifer... - szepnęłam cicho, patrząc na nią.
- Dzieci drogie, muszę was niestety już pożegnać... Idźcie z Bogiem... - skinął lekko głową i z uśmiechem odszedł w kierunku zakrystii.
- Jennifer, wracajmy do domu... - położyłam jej rękę na ramieniu.
- Jestem w domu... - powiedziała cicho, a ja otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia.
^*^
1 września 2011 roku
^*^
- Christine, spokojnie, będzie dobrze... - starałam się ją uspokoić, kiedy Melody wjechała na salę operacyjną, a my musiałyśmy zostać na korytarzu.
- Błagam, miej rację... - spojrzała na mnie i przytuliła się do Andree. Jej rodzice siedzieli objęci i starali się myśleć pozytywnie. Westchnęłam ciężko i się rozejrzałam. Monic przytulała się do ramienia Matta, a Jennifer siedziała sama i pisała coś w jakimś zeszycie. Usiadłam na krześle i starałam się cierpliwie czekać.
No i tak minęło kilka godzin. Christine nie mogła w miejscu wysiedzieć, więc chodziła sobie po korytarzu. Chłopaki poszli nam po coś do jedzenia, Mo starała się nie usnąć, a Jen słuchała muzyki i tępo gapiła się w jeden punkt. Za to ja nie mogłam się skupić na czytaniu książki, którą niedawno kupiłam. Nagle na końcu korytarza zrobił się straszny szum. Zdziwione spojrzałyśmy w tamtą stronę i zobaczyłyśmy jak z windy wychodzi, a raczej wybiega, Kendall! Podbiegł do recepcji, aby się o coś spytać. Pielęgniarka wskazała na nas.
- Kendall! - Christine rzuciła mu się na szyję.
- Już jestem... - sapnął zdyszany i odwzajemnił uścisk.
- Co ty tu robisz? A trasa? - podeszłam do nich. - Chłopaki są z tobą.
- Przyjechałem, bo Melody ma operację. Jestem sam, bo Michael pozwolił lecieć tylko mi - wyjaśnił.
- Dobrze, że jesteś... - Chrisie mocno się w niego wtuliła, a ja kątem oka dostrzegłam, jak Andree wściekły opuszcza korytarz. Matt przyniósł nam jedzenie i przywitał się z Kendem.
- Ile już ta operacja trwa? - spytał w końcu.
- Pięć godzin... - westchnęłam ciężko. - I nadal nic nie wiemy.
- Mam nadzieję, że się uda... - powiedział cicho. Nie minęło pięć minut, a z sali wyszedł lekarz prowadzący.
- I jak? - rodzice Chrisie i ona sama doskoczyli do niego jak oparzeni.
- Wszystko się udało - uśmiechnął się szeroko, choć widać było, że jest zmęczony. - Melody jest cała i zdrowa!
- Boże, co za ulga! - pani Mays przytuliła się z płaczem do męża.
- Najlepszy prezent na urodziny! - Chrisie wtuliła się w Kendalla, na którego twarzy gościł uśmiech ulgi. Widać było, że również denerwował się tą operacją. Opadłam na krzesło i rozejrzałam się z uśmiechem. Monic rozmawiała cicho o czymś z Mattem, a chwilę później go przytuliła. Pocałował ją w czoło i wyszedł, żegnając się wcześniej. Ciekawe, co się stało?
^*^
Tydzień później
^*^
- No mówię wam! On serio tak zrobił! - śmiała się Jen, gdy siedziałyśmy u niej w pokoju. Postanowiłyśmy zrobić sobie babski dzień i poopowiadać sobie, co u nas słychać. No i jak się okazało, Monic zerwała z Mattem w dzień operacji Melody.
- A Bella co na to? - zaśmiałam się.
- No, a co ona mogła zrobić? - wyszczerzyła się. - Oddała mu i oboje się świecili!
- Biedny syrop klonowy...! - Christine się położyła i ze śmiechu złapała za brzuch.
- Moje lody! - zawołała Mo, chroniąc w ostatniej chwili swój pucharek.
- Dobra, ogarnijmy się! - zarządziłam. Spojrzałyśmy po sobie i na nowo zaczęłyśmy się śmiać.
{klik}
- A wracając do urodzin mojej mamy... - zjadłam truskawkę w czekoladzie.
- Możemy je urządzić tutaj - odezwała się Monic. - Dom jest duży. Wszyscy się pomieszczą.
- My możemy się zająć gotowaniem - Jen na mnie spojrzała. - A Mo i Chrisie dekoracjami, czy czymś tam.
- No to ustalone... - zaśmiałam się. Nagle Fox podniósł głowę i zaczął wąchać w powietrzu. Spojrzałam na niego zdziwiona. Zbiegł na dół, szczekając przy tym.
- Sprawdzę to... - mruknęłam i wyszłam, kierując się na schody. Usłyszałam jakiś znajomy i przyciszony głos. Odwróciłam się, kiedy dziewczyny parsknęły śmiechem, bo Monic spadła z łóżka, co wywnioskowałam z odgłosów. Wzruszyłam ramionami i ponowiłam chód.
- Fox...? - podniosłam głowę i otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia, w których powoli pojawiały się łzy.
- Cześć... - James uśmiechnął się lekko, kiedy wstał z klęczków i na mnie spojrzał. Bez słowa do niego podbiegłam i rzuciłam mu się z płaczem na szyję. Przytulił mnie mocno, robiąc jedno kółko wokół własnej osi. Pocałował mnie. Tak strasznie mi tego brakowało, tak bardzo... Łzy spływały mi po policzkach, a on wycierał je dłońmi.
- Boże, nie wierzę... - załkałam cicho, gdy się od siebie oderwaliśmy. Mocno przytuliłam go za szyję i zacisnęłam oczy.
- Kocham cię, Jessica.... - mruknął mi do ucha. - Kocham, najbardziej na świecie.
- Bo się wzruszę... - usłyszałam rozbawiony głos Logana. On i Kendall stali w przejściu do przedpokoju.
- Daj im spokój - zaśmiał się blondyn, stawiając swoje walizki na podłodze.
- Gdzie Jennifer? - Logan spojrzał na mnie z błyskiem w oku.
- Jessica...? Wszystko w porządku? - wyżej wymieniona pojawiła się na schodach. Widząc chłopaków, odruchowo się zatrzymała i zasłoniła sobie usta dłonią. W oczach stanęły jej łzy.
- Hej, mała... - Loggy z ciepłym uśmiechem rozłożył ramiona, a ona bez słowa rzuciła mu się z płaczem na szyję. Mimo że przez całe dwa miesiące nawijała o ich zerwaniu to widać było, że nadal kocha tego głupka. Chwilę później, na dole pojawiła się Christine, która już tuliła się do Kendalla.
- Ooo... Jak słodko razem wyglądacie... - usłyszałam rozbawiony głos Carlosa, a chwilę później mignęła lampa aparatu. Spojrzałam na niego z uśmiechem, a na schodach pojawiła się zdezorientowana Monic.
- Co wy...? - nie skończyła, bo spotkał ją ten sam szok, co nas.
- Hej... - Carlos uśmiechnął się lekko.
- Boże, Carlos! - z płaczem go przytuliła, na co on zdziwiony, odwzajemnił uścisk dopiero po chwili.
Staliśmy tak i tuliliśmy się przez najbliższy kwadrans. Nie miałam zamiaru puszczać Jamesa do końca dnia. Za długo byliśmy osobno, żeby teraz się tym nie nacieszyć.
- Co wy tu robicie? - Jen oderwała się w końcu od Logana. - Trasa kończy się za dwa tygodnie.
- Odwołali nam ostatnie koncerty - mruknął Kendall, a Christine się od niego odsunęła.
- Więc przyjechaliśmy wcześniej - James się uśmiechnął, na co pocałowałam go krótko.
- Może uczcimy wasz powrót w basenie, co? - zaproponowała Jen z uśmiechem.
- Wreszcie będę mógł patrzeć na własną dziewczynę - Loggy odetchnął z ulgą. - A nie na trzech porąbanych facetów! - syknął, patrząc na chłopaków, na co oni parsknęli śmiechem.
- O co chodzi? - spojrzałam zdziwiona na Jamesa.
- Później ci powiem - uśmiechnął się.
- No to przebrać się i do basenu! - zaśmiał się Kendall. Jak na zawołanie, wszyscy poszliśmy na górę. Zapowiadał się wspaniały dzień... Wreszcie wszystko wróciło do normy. Wreszcie nasze głupki wróciły. Więc Jennifer miała rację, że jedna nadzieja daje więcej siły niż dziesięć wspomnień...
~*~
No i wreszcie! xD
Taki sobie, ale jest ;p
Chciałyście, żeby chłopcy wrócili to macie, chociaż planowałam to nieco później, no ale to nic ;D
Następny nie wiem, kiedy... Wkrótce ;>
W końcu wrócili. Monic jak się rzuciła na Carlosa. Oni do siebie wrócą. Rozdział cudowny. Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńJaki happy ten rozdział!! <3 Nareszcie wrócili! WOO HOO!! :D Czekam na nowy! ;**
OdpowiedzUsuńNie nooooo ja chcę jutro kolejny rozdział ;d;d;d;. I mam foszka xD liczyłam, ze Jen MOZE będzie z Carlosem( zresztą zawsze w głowie nawet Savannah łączyłam z Peną xD) a Mo z LOganem ;d;d;d no ale dupa ;d; rozdziały i tak są zajebista czekam na nn
OdpowiedzUsuńWoo! Hoo! Wkońcu wrócili. Brakowało mi ich.xD Rozdział wspaniały. Strasznie mi się podoba. *,* Czekam z niecierpliwością na nn.;**
OdpowiedzUsuńPaaati . *.*
suuuuuuper no nareszcie wrócili!!!OH YEAH!!!!1 xD
OdpowiedzUsuńrozdział po prostu boski;)))
czekam na nn<33
pisz szybko;^^333
Wiki;***********
Zapraszam na kolejny rozdział na blogu i-know-nothing-about-her-past.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZ małym poślizgiem, ale jest! :)
Liczę na szczere opinie i kilka słów :)
Pozdrawiam
zapraszam na 126 rozdział na http://coppernicana-btr.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńJupi! Nareszcie wrócili z tej trasy ;D Ale się jaram.. ! Huehue ;D Ale dziewczyny miały niespodziankę! ;) Mam mega zaciesz ! ;3 Dodawaj szybko nn! ;*
OdpowiedzUsuńOpowiadanie, wygląd bloga i cała fabuła jest boska. całość udało mi się przeczytać w dwa dni i muszę sie przyznać, że zakocham się w twoim opowiadaniu. Proszę pisz szybko następny, bo nie mogę doczekać się co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, dopiero zaczęłam pisac i bardzo proszę jak przeczytasz to zostaw po sobie swoja opinie w komentarzu. Bardzo mi na tym zależy.
http://all-over-again-btr.blogspot.com
Pozdrawiam Maddie :D
Hey zapraszam na pierwszy rozdział opowiadania
Usuńhttp://all-over-again-btr.blogspot.com
Aaaaaa nareszcie wrocili!!! :D Naareszcie!!! Ja to Jamesa bym nie przytulila, tyljo z miejsca zgwalcila! *.*
OdpowiedzUsuńRozdzial jest ekstra! Ale teraz jestemhappy! :D Dawaj szybciutko nn! :)
PS. Zapraszam do mbie na nowy rozdzial;
http://big-time-rush-lovestory-4ever-bypaula.blogspot.com
Przez ten rozdział mam ochotę na truskawki w czekoladzie! Nadrobiła zaległości i... jestem zadowolona. Lubię Twoje opowiadanie, więc czekam na kolejny rozdział. Powiadom mnie, jak tylko się pojawi.
OdpowiedzUsuńPS. U mnie dziś pojawiła się 3 część opowiadania, zapraszam! http://invisible-btr.blogspot.com/
Pozdrawiam, Joanna :)
jak nazywa sie ta dziewczyna co tu jest postacią Miley Evans?
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdzial oraz maly konkursik do mnie! ;)
OdpowiedzUsuńhttp://big-time-rush-lovestory-4ever-bypaula.blogspot.com