~*~
- Daj mi spokój! - krzyknęłam.
- O co ty się wściekasz?! - wrzasnął.
- A co ciebie to obchodzi?! Wracaj do niej! - odepchnęłam go.
- Dobrze! - dodał i odszedł w stronę samochodu.
- I już?! Tak po prostu mnie tu zostawisz?! - wskazałam na otaczając nas las.
- Czemu by nie?! - odwrócił się w moją stronę. - W końcu we wszystkim jesteś najmądrzejsza!
- Dobrze wiesz, że nie o to chodzi! - wściekła do niego podeszłam. - To ty bez przerwy rozstawiasz mnie po kątach i mówisz mi, co mam robić!
- Nie zganiaj winy na mnie, bo to nie prawda! - wściekł się.
- Prawda! - wrzasnęłam mu w twarz. - Nigdy mnie nie kochałeś! Zależało ci tylko na jednym!
- Jak ty możesz posądzać mnie o takie rzeczy?!
- Mogę, a teraz zejdź mi z oczu! Nie chcę cię znać! - warknęłam, mijając go i idąc przed siebie.
- Wiesz, co?! Dobrze, że z nią spałem! Przynajmniej teraz wiem, kto mnie naprawdę kocha! Słyszysz, Jennifer?! Niczego nie żałuję! - krzyczał.
Nie słuchałam go. Po prostu szłam przed siebie i wycierałam łzy, które miałam na policzkach.
Zerwałam się do pozycji siedzącej, ciężko oddychając. Gorączkowo rozejrzałam się po pokoju. Byłam sama. Całe szczęście...
Wstałam z łóżka i podeszłam do komody, na której stało zdjęcie moje i Logana. Wzięłam je do ręki.
- Co się ze mną dzieje? - spytałam samą siebie. - Przecież cię kocham. Ty mnie też, prawda?
Jednak im więcej się nad tym zastanawiałam, tym bardziej w to wątpiłam. Zrezygnowana odstawiłam ramkę na miejsce i po cichu wyszłam na korytarz, który, dosłownie, tonął w mroku. Oświetlając sobie drogę telefonem zeszłam do kuchni. Zapaliłam światło nad blatem i nalałam sobie soku do szklanki. Usiadłam na krześle przy blacie i pogrążyłam się we własnych myślach. Jedyne, co udało mi się wymyślić przez całą noc to rozmowa z Emily. W końcu jest psychologiem.
^*^
Oczami Jessici
^*^
Obudziły mnie promienie słońca, wpadające przez okno. Podniosłam się i przeciągnęłam. Fox jeszcze spał. Dzień zapowiadał się fantastycznie, a to wszystko dlatego, że słońce świeciło. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej ubrania. Potem skierowałam się do łazienki, w celu wzięcia prysznica. Po pół godzinie byłam gotowa. Obudziłam Fox'a i razem wyszliśmy na korytarz.
- Czas na małą pobudkę... - szatańsko uśmiechnęłam się pod nosem. Piesek tylko zaszczekał.
- Wstawać, lenie! Jest sobota! - zaczęłam krzyczeć.
- Zamknij się, Jessica! - Mo wychyliła głowę z pokoju i rzuciła we mnie poduszką.
- Kto się tak wydziera? - zaspana Christine wyszła na korytarz.
- Zamorduję! - warknęła Jen, dołączając do towarzystwa.
- Skoro już nie śpicie, chodźcie na śniadanie - wyszczerzyłam się i poszłam z Fox'em na dół. Zrobiłam sobie i dziewczynom kanapki i nakarmiłam pupila Jamesa. Odczekałam dwadzieścia minut, a moich współlokatorek nadal nie było na dole.
- Macie pięć sekund na to, żeby być na dole! - krzyknęłam, stając przy schodach.
- Zaraz zejdziemy! - odkrzyknęła Mo. Ktoś dzwonił do drzwi, więc poszłam otworzyć.
- Emily! - ucieszyłam się, widząc żonę managera chłopaków z synkiem na rękach.
- Cześć, Jessica - uśmiechnęła się.
- Cześć, wchodź - wpuściłam ją do środka i zaprowadziłam do kuchni. - Chcesz coś do picia?
- Kawę, poproszę - usiadła przy blacie. - Jak widzę, śniadanie jecie - wskazała na talerz pełen kanapek. Harry usiadł obok misek Fox'a i zaczął się z nim bawić.
- Właściwie to ja, bo ktoś jeszcze śpi! - ostatnią część zdania wykrzyczałam.
- No jesteśmy! Przestań się wydzierać! - jęknęła Jennifer (bez słuchawek dop. aut.), wchodząc do kuchni razem z Mo i Christine.
- Emily! Jak my się dawno nie widziałyśmy! - ucieszyła się Blue i uściskała blondynkę. Jen też się przywitała.
- Cześć, jestem Christine - Mays wyciągnęła rękę w jej stronę.
- Miło mi, Emily - uścisnęła jej dłoń.
- Rany, Harry, jak ja się za tobą stęskniłam! - Mo podniosła chłopca z podłogi i mocno go uściskała. Razem zjedliśmy śniadanie i rozsiedliśmy się w salonie. Jen chciała pogadać z Emily na osobności, więc wyszły do ogrodu, a my zaczęłyśmy przeglądać strony plotkarskie na moim laptopie. Oczywiście patrząc na to, co robią Harry i Fox.
^*^
Oczami Jennifer
^*^
Usiadłyśmy na hamaku.
- To o czym chciałaś ze mną porozmawiać? - spytała Emily. Opowiedziałam jej swoją sytuację, a ta tylko spojrzała na mnie zdziwiona i się zamyśliła. Siedziałyśmy tak chyba z dziesięć minut. Czas dłużył mi się niemiłosiernie, a im więcej milczałyśmy, tym bardziej się dołowałam.
- Wybacz, ale nie wiem jak ci pomóc. Pierwszy raz spotykam się z czymś takim - dodała smutno.
- Nie szkodzi - westchnęłam zrezygnowana.
- Ale możesz zgłosić się do mojej przyjaciółki. Jest w tej branży krócej, ale ma dużo doświadczenia. Ona spotyka się z takimi problemami codziennie - rozchmurzyła się.
- Naprawdę? - ucieszyłam się.
- Serio. W torebce mam jej wizytówkę - uśmiechnęła się.
- Rany, Emily, dzięki - mocno ją uściskałam i wróciłyśmy do reszty. Jak mówiła pani Johnson, dała mi wizytówkę tej psycholożki.
^*^
Oczami Jessici
^*^
W plotkach nie było nic ciekawego. Głównie pisali o trasie chłopaków. Już miałam wyłączać laptopa, gdy na jednej ze stron dostrzegłam zdjęcie Mo i Carlosa.
- Ej, patrzcie! - zawołałam, gdy do środka wróciły Jen i Emily. Blondynka coś jej jeszcze dała i obie władowały się na kanapę.
- Co tam masz? - spytała Jen.
- Mo i Carlosa. Są na jakiejś stronie plotkarskiej - wyjaśniłam, zjeżdżając nieco niżej, aby przeczytać artykuł.
- Co mnie i Carlosa? - Monic oburzona wyszła z kuchni. - Mówiłam wam, że to koniec. Nie wybaczę mu.
- Siedź cicho i lepiej patrz, co tu o was piszą - dodała Jennifer, a Blue zajęła miejsce obok mnie.
- Dwa miesiące temu kryzys w związku przeżywali Logan i Jennifer, dziś są to Carlos i Monic - zaczęłam czytać. - Jak donoszą nasze źródła, gorąca miłość w ich związku się wypaliła. Trudno w to uwierzyć, zwłaszcza, że byli ze sobą tak długo. Jednak bardzo dobrym dowodem może być zdjęcie przesłane nam przez tajemniczego informatora, które jest zamieszczone poniżej - pod spodem było zdjęcie, jak Carlos i Christine się całują. - Dziewczyną, która rozbiła tak wspaniały związek, okazuje się być Christine Mays, która bez skrupułów ,,weszła z butami" w życie BTR - niżej zdjęcie naszej przyjaciółki. - Wybrała idealny moment, żeby to zrobić, bo akurat chłopcy wyjechali na pół roku w trasę, a szanse na pogodzenie się Monic i Carlos drastycznie spadły. Co więcej, wygląda na to, że Christine zasadziła się na Kendalla - niżej było zamieszczone zdjęcie, jak siedzą na plaży. - Miejmy nadzieję, że wreszcie skończy niszczyć Big Time Rush i zniknie.
- Jak można wypisywać takie bzdury?! - oburzyła się Monic. Wymieniłam z Jen porozumiewawcze spojrzenia.
- Nie martw się, Christine. To tylko kłamstwa - Emily pogłaskała ją po ramieniu.
- Spokojnie, dziennikarze to idioci. Nie wierz w to, co piszą - Mo usiadła obok blondynki i ją przytuliła.
- Monic, przepraszam - mruknęła, odwzajemniając uścisk.
- Nie masz za co. Nie gniewam się - uśmiechnęła się lekko.
- A żebyś wybaczyła Carlosowi to coś dla ciebie mamy. Obejrzyj to później - Jen podała jej płytę z nagraniem.
- Okay - wzruszyła ramionami i odłożyła ją na stolik. Mój laptop zaczął dzwonić. Odebrałam połączenie, a na ekranie pojawiła się twarzyczka Jamesa.
- Hej, skarbie - uśmiechnął się.
- No heeej - pomachałam mu, a Fox wskoczył mi na kolana.
- Imprezę robicie, jak nas w domu nie ma? - oburzył się z uśmiechem.
- Może - zaśmiałam się.
- Cześć, James! - przywitały się dziewczyny.
- Siemka, co robicie? - uśmiechnął się. - Chwila, czy Christine i Monic się przytulają?
- Tak, pogodziły się - powiedziała dumnie Jen.
- Chłopaki, chodźcie to zobaczyć! - krzyknął nad ekran, a po chwili obok niego pojawili się Logan i Kendall.
- Cześć, skarbie - Jen pomachała swojemu chłopakowi.
- No hej - wyszczerzył się.
- Cześć, wszystkim - uśmiechnął się Kend. - Co mieliśmy zobaczyć?
- Mo i Chrisie się pogodziły - wyjaśniłam.
- To super! - ucieszył się Loggy.
- Carlos, chodź tutaj! - krzyknął Kendall.
- Biorę prysznic, do cholery! Daj mi spokój! - usłyszeliśmy nieco przytłumiony krzyk Latynosa, a potem wybuchnęliśmy śmiechem.
- Z ciekawości zapytam, czy mój mąż jest tam koło was? Harry chciał się przywitać - uśmiechnęła się Emily.
- Już go wołam - Logan gdzieś zniknął, a Jennifer usiadła z chłopcem obok mnie. Po chwili brunet wrócił.
- Tata! - ucieszył się blondynek.
- Cześć, syneczku. Mamy pilnujesz? - zaśmiał się manager chłopaków.
- Tia, tia! - z radości podskoczył na kolanach mojej przyjaciółki.
- Jen, do twarzy ci z dzieckiem - zaśmiał się James, a my razem z nim.
- Nie rozwijaj się! - warknęła.
- Oj no, żartuję - wyszczerzył się mój chłopak.
- A dziwne, bo ja nie - wystawiła mu język, a my znowu zaczęliśmy się śmiać.
- Carlos, załóż spodnie, a nie się na nas wypinasz - oburzył się Kendall.
- On chyba nie jest nagi - Christine wytrzeszczyła na nich gały.
- Nie, jest w bokserkach, tylko paraduje nam tu z tyłkiem przed nosem - wyjaśnił Logan.
- Masz zastrzeżenia do mojego tyłka? - usłyszeliśmy oburzonego Latynosa.
- Nie no skąd, tylko wiesz, kręci mnie tyłek zupełnie kogoś innego - Henderson podniósł ręce w geście obronnym.
- Logan! - skarciła go Jen.
- No co? - zaśmiał się. - Przecież mówię prawdę.
- Weź ty lepiej siedź już cicho - westchnęła, a chłopcy się zaśmiali.
- Oj Loggy, jak ty się kiedyś z nią ożenisz to cienko cię widzę - zaśmiał się James, klepiąc go po ramieniu.
- Akurat to w naszej sypialni ja góruję - uśmiechnął się cwanie.
- Logan! - oburzyła się Jennifer, jednocześnie się rumieniąc. Zakryła twarz poduszką.
- Żeś sobie dziewczynę zawstydził - dodał Kendall. - Masz przesrane.
- Ej! - sprowadziłam ich na ziemię. - My tu ciągle jesteśmy!
- Wiemy, wiemy - westchnął Michael.
- Carlos, no! Weź się ubierz! - James rzucił w niego poduszką.
- Co ja ci robię?! - szatyn dostał w twarz.
- Paradujesz tu w samych gaciach i bez przerwy wypinasz się w naszą stronę! - oburzył się Kendall.
- Zapytam jeszcze raz, masz coś do mojego tyłka?! - dodał zły Latynos.
- Tak! Jedz mniej! - zaśmiał się Logan, a my razem z nim.
- Masz problem, bo tyłek mam zgrabny. Jak nie wierzysz to spytaj się Monic - dodał Pena, a nasza przyjaciółka spaliła buraka.
- Przesuńcie się! - Carlos zaświecił tyłkiem centralnie przed kamerą i władował się między Logana i Jamesa.
- Oj, tyłek masz zgrabny, nie zaprzeczam - Jen cwanie się uśmiechnęła.
- Jennifer! - oburzyła się Monic.
- No co? Mówię tylko, że ma zgrabny tyłek, skoro ty tak nie uważasz to twój problem - wzruszyła ramionami.
- Nie powiedziałam, że tak nie uważam! - dodała, a potem się zarumieniła, bo Carlos się na nią spojrzał. Bez słowa pobiegła na górę.
- Hej, co to miało być? - zapytał, z lekka oburzony, Logan.
- Daj spokój, zrobiłam to specjalnie - westchnęła Jen.
- No ja myślę - dodał. Później pogadaliśmy jeszcze o mniej ważnych sprawach i się pożegnaliśmy. Emily też poszła, a my resztę dnia spędziłyśmy na opalaniu.
^*^
Oczami Monic
^*^
Wyszłam z łazienki i rozejrzałam się po pokoju. Byłam w sypialni Carlosa. Sama nie wiem, czemu nie przeniosłam swoich rzeczy do wolnego pokoju. Może to z przywiązania? Nie zastanawiając się dłużej nad swoją głupotą, przebrałam się w piżamę i wskoczyłam pod kołdrę. Ten dzień zdecydowanie był dziwny, zasłużyłam na miły sen. Zgasiłam lampkę i zamknęłam oczy.
- Cholera! - mruknęłam niezadowolona, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Zapaliłam światło i sięgnęłam po komórkę, leżącą na stoliku. Na wyświetlaczu widniał napis: Carlos ;***. Nie odebrałam. W końcu przestał dzwonić. Jednak ciekawość, która jest moim przekleństwem, nie dała mi spokoju. Po jakichś piętnastu minutach, zadzwoniłam do Latynosa. Odebrał pi dwóch sygnałach.
- Monic... - widocznie się ucieszył.
- Dzwoniłeś - powiedziałam, jakby to była normalna rzecz.
- Chciałem porozmawiać - wyjaśnił.
- Chciałeś, więc... - lekko posmutniałam.
- I nadal chcę! - dodał szybko. - Tylko nie wiem od czego zacząć.
- Najlepiej od początku - dodałam.
- Eh... No dobrze. Przepraszam - westchnął.
- Rozmawialiśmy o tym - przerwałam mu.
- Wiem, przepraszam cię za ten pocałunek i... - ciągnął.
- Carlos... - teatralnie wywróciłam oczami.
- Będę cię tak długo przepraszał, aż mi wybaczysz - dodał hardo. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- To, co dzisiaj widziałam, sprawiło, że mogę to zrobić - powiedziałam, patrząc na płytę leżącą obok laptopa.
- To znaczy, że mi wybaczasz? - ucieszył się.
- Tak, Carlos. Wybaczam ci - uśmiechnęłam się.
- Boże, dziękuję! - szczęśliwy wydarł się do telefonu.
- Carlos - zaśmiałam się.
- Chłopaki, Monic mi wybaczyła! - jego głos brzmiał nieco ciszej.
- Fajnie, ale się zamknij! Film oglądamy! - usłyszałam Kendalla.
- Carlos! - spróbowałam go zawołać. Po chwili ktoś wziął telefon do ręki.
- Tu James. Serio mu wybaczyłaś? Bo gada tak szybko, że go zrozumieć nie można - zaśmiał się Maslow.
- Tak, serio - westchnęłam.
- James, to mój telefon! Spadaj z mojego pokoju! - krzyk Carlosa i trzask drzwi.
- Już? Uspokoiłeś się? - zachichotałam.
- Przepraszam, to ze szczęścia - chyba się speszył.
- Nie szkodzi - uśmiechnęłam się.
- A i przepraszam za tą dzisiejszą video-rozmowę - dodał.
- Ja też przepraszam. Nie powinnam kwestionować twojego tyłka - zachichotałam.
- No, ej! Ale przyznaj, że jest zgrabny - chyba się uśmiechnął.
- Tak, Carlos, masz zgrabny tyłek - zaśmiałam się, a on razem ze mną.
- Cieszę się, że mi wybaczyłaś.
- Ja też - mruknęłam. - Dobra, ja muszę kończyć, bo u nas już po dwunastej jest.
- Jasne, nie przeszkadzam. Śpij dobrze, mała - dodał ciepłym tonem.
- Dzięki, duży - zaśmialiśmy się.
- Dobranoc - przesłał mi buziaka przez telefon, a ja się rozłączyłam. Z uśmiechem odłożyłam komórkę na stolik i zasnęłam.
~*~
Dobra, macie nowy rozdział. Chyba z Monic i Carlosem trochę przesadziłam. Jak myślicie?? :)
A to życzenia dla Was na Sylwestra:
Przyjemnego szumu w głowie
Wygodnego miejsca w rowie,
no i może jeszcze potem
spokojnego snu pod płotem.
Żeby pies z kulawą nogą
Cię nie oblał idąc droga.
Dużo czadu i uroku
w nadchodzącym Nowym Roku!!!
Jeszcze raz, wszystkiego naj! Do zobaczenia.! :**