10 stycznia 2013

Rozdział 87

Hejoo !! :D
Jak obiecałam, rozdział jest wcześniej :)
Mam nadzieję, że się Wam spodoba ... ^^


~*~


- Dobra, ludzie! Świetnie się dzisiaj spisaliście! - ogłosił rektor, gdy akcja charytatywna dobiegła końca. - Zwłaszcza nasz mały towarzysz - z uśmiechem spojrzał na Fox'a, który zasnął mi na rękach. Pogratulował jeszcze i puścił nas do domu.
- Może cię odprowadzę? Już późno - uśmiechnął się Andree.
- Jeszcze nie ma dziewiątej - zaśmiałam się.
- To co, ale słońce już zachodzi - uparł się.
- Uparciuch, skoro tak to chodźmy - wyszczerzyłam się i ruszyliśmy do domu. Po jakichś dziesięciu minutach byliśmy na miejscu.
- Mam nadzieję, że weźmiesz Fox'a na kolejną akcję - zaśmiał się cicho.
- Jak będzie chciał iść to tak - uśmiechnęłam się lekko. - A właśnie! Skoro już tu jesteś to może zjesz z nami kolację? Przy okazji wyjaśniłbyś mi parę rzeczy z chemii.
- No nie wiem, a nie będę ci przeszkadzał? - spytał niepewnie.
- A czemu masz mi przeszkadzać? Dziewczyny z chęcią cię poznają - zaśmiałam się.
- Dziewczyny... ? - zdziwił się, a ja wciągnęłam go do środka.
- No chodź, nic ci nie będzie - uśmiechnęłam się, kierując do salonu. Posłusznie poszedł za mną i zachwycony się rozejrzał.
- Więc tak mieszka James Maslow? - mruknął pod nosem.
- No i Carlos, Logan i Kendall - zaśmiałam się.
- Monic, do cholery, oddawaj mój telefon! - usłyszeliśmy do góry krzyk Christine.
- Najpierw mnie złap! - zaśmiała się Blue i po chwili pojawiła się na schodach. Już chciała biec do ogrodu, gdy zauważyła Andree.
- Monic, no! To nie jest... ! - Chrisie zatrzymała się w połowie schodów.
- Zachowujecie się jak dzieci! - oburzyłam się, kładąc Fox'a na fotelu. - Nie wstyd wam?!
- Ale ona... ! - zaczęły obie.
- Cisza! - uciszyłam je. - Mam gościa, więc idźcie się ubrać i zachowujcie się przyzwoicie!
- Pff... ! - prychnęła Mo i z wysoko uniesioną głową powędrowała na górę. Christine uśmiechnęła się tylko do Andree i też zniknęła.
- Ej, ktoś tu się komuś spodobał - uśmiechnęłam się chytrze, szturchając go w bok.
- Co? O czym ty mówisz? - zrobił się czerwony.
- Chodź, pomożesz mi zrobić coś do jedzenia - zaśmiałam się, ciągnąc go do kuchni.

^*^
Oczami Jennifer
^*^

- Tylko pamiętaj, że nie możesz naciskać - uśmiechnęła się Sam, gdy już opuściłyśmy kawiarnię i miałyśmy się żegnać.
- Wiem, a co mam zrobić, jak się nie zgodzi? - spytałam cicho.
- Nic, to tylko jego decyzja, więc nie możesz jej podważać - dodała. - Zwłaszcza, że to twój ojciec.
- Rozumiem... - westchnęłam.
- Porozmawiaj z nim jak najszybciej i daj mi znać, dobrze? - uśmiechnęła się lekko.
- Dobrze, do zobaczenia - przytuliłam ją na pożegnanie i odeszłam.
  Czułam się fantastycznie. Ta rozmowa naprawdę mi pomogła... Sam jest świetnym słuchaczem i daje wspaniałe rady. Umówiłyśmy się, że będę regularnie chodzić do niej w każdy piątek. Cieszyłam się, że ją poznałam. W końcu moje życie się ustabilizuje i będę mieć spokój. No, przynajmniej tak myślę...
   Skręciłam w ulicę, na której mieszkali moi rodzice. Musiałam z nimi porozmawiać, tak od serca... W końcu dawno się nie widzieliśmy. Wysłałam jeszcze sms'a do Jessici, że nie wrócę na noc do domu. Oczywiście pytała się o powody, ale nic jej nie zdradziłam. Jest za wcześnie. Powiedziałam tylko, że będę u rodziców, więc dała mi spokój.
    Po chwili stałam już pod drzwiami ich domu. Wzięłam kilka głębszych wdechów i drżącą dłonią nacisnęłam dzwonek. W życiu nie bałam się, tak jak teraz...
- Jennifer? Córeczko, a co ty tu robisz o tej porze? - zdziwiła się mama, a zaraz potem ucałowała mnie na powitanie. - Wejdź.
- Musimy porozmawiać - powiedziałam poważnie, wchodząc do środka.
- Skarbie, Jennifer przyszła! - krzyknęła mama w głąb domu, a w przedpokoju pojawił się mój tata.
- Hej, a co ty tu robisz tak późno? - pocałował mnie w czubek głowy.
- Muszę wam coś powiedzieć - westchnęłam, patrząc na nich obu.
- Zerwałaś z Loganem? - spytał podejrzliwie tata.
- Nie! - zaprzeczyłam od razu.
- Chyba nie jesteś w ciąży? - mama zasłoniła usta ręką.
- W jakiej ciąży?! Nie! Chodzę do psychologa! - oburzyłam się, zakładając ręce na biodrach.
- Do kogo chodzisz? - zdziwił się tata.
- Do psychologa... - powiedziałam ciszej. - Między innymi to powód mojej wizyty.
- Zrobię herbatę... - odezwała się mama i poszła do kuchni. Bez słowa powędrowałam do salonu. Odłożyłam torebkę na kanapę i zaczekałam chwilę, aż moi rodzice do mnie dołączą. Moja rodzicielka postawiła na stoliku tacę, na której były ciastka i trzy kubki herbaty.
- To może powiesz nam, po co chodzisz do psychologa? Masz jakieś problemy? - spytała cicho mama, siadając na fotelu.
- Powiedzmy, że muszę wreszcie uporządkować sobie życie - powiedziałam równie cicho, co ona i napiłam się herbaty.
- Uporządkować życie to mogą sobie ludzie z problemami, a nie ty! - tata podniósł głos.
- Christopher... - upomniała go mama.
- A skąd możesz wiedzieć, że nie mam problemów? - spojrzałam na niego wrogo. Zdziwił się i to nie mało.
- Bo jesteś moją córką - otrząsnął się.
- To, że jestem twoją córką, nie oznacza wcale, że nie mam problemów. Zresztą, co ty możesz wiedzieć, skoro cię nie obchodzę - mruknęłam, wgapiając się w pusty telewizor.
- Słucham?! - tata się zdenerwował. Teraz to będzie, pomyślałam zrezygnowana.
- Christopher! - mama podniosła głos, gdy wstał.
- Posłuchaj mnie, smarkulo! Nie będziesz się do mnie tak odzywać! - stanął nade mną z rządzą mordu w oczach.
- Bo co? Ty jakoś mogłeś całe życie traktować mnie jak przedmiot, a przez ostatni rok jak szmatę - powiedziałam spokojnie, patrząc mu w oczy. Widać było, że jest wściekły. Podniósł rękę, żeby mnie uderzyć, ale zawisła w powietrzu.
- Christopher, opanuj się, do cholery! - mama też się zdenerwowała. - Nie możesz jej uderzyć!
- No dalej, uderz mnie. Dla ciebie to żaden problem. W końcu wtedy też się nie powstrzymywałeś - uśmiechnęłam się z pogardą. - No dalej, tatusiu. Na co czekasz?
Nic nie powiedział, tylko opuścił rękę i ponownie usiadł na fotelu.
- Bawisz się moją psychiką, czy tak? - odezwał się w końcu.
- Nie, wcale nie - zaprzeczyłam od razu, a on spojrzał na mnie zdziwiony. - Tato, nie rozumiesz, po co tu przyszłam?
- No chyba nie po to, żeby mnie zdenerwować, co? - zaśmiał się.
- Nie, nie dlatego. Przyszłam, bo wiem, że ty też masz problemy. Coś się wydarzyło w twoim życiu, prawda? - spojrzałam na niego uważnie. - Coś, czego nie chcesz pamiętać lub próbujesz o tym zapomnieć.
- Christopher? - mama spojrzała na niego z żalem.
- Skąd wiesz? - tacie prawie gały wyleciały.
- Widać to po tobie - wzruszyłam ramionami. - Dlatego taki jesteś, prawda?
- To znaczy, jaki? - spojrzał na mnie uważnie.
- Łatwo się denerwujesz, jesteś agresywny wobec mnie, nic cię nie obchodzę... - wyliczałam na palcach.
- To nie prawda! - zaprotestował. - Obchodzisz mnie, wiesz o tym!
- Dlatego chcę, żebyś poszedł ze mną do psychologa - westchnęłam.
- A po co? - lekko się przestraszył.
- Chcę w końcu mieć normalnych rodziców, a nie bez przerwy martwić się o to, czy im na mnie zależy, czy też nie - wyjaśniłam.
- Jennifer! - oburzyła się mama.
- Tak, mamo, ciebie też to się tyczy - odwróciłam się w jej stronę.
- No wiesz?! - oburzona założyła ręce na piersi.
- To jak? Pójdziecie tam ze mną? - spojrzałam na nich z nadzieją. Milczeli chwilę, a potem wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
- Ale nie będą mi nic w głowie robić, nie? - tata się przestraszył.
- No proszę, mój kochany tatuś boi się lekarzy - uśmiechnęłam się cwanie, a zaraz potem zaczęliśmy się śmiać. Może jednak mu na mnie zależy, pomyślałam, uśmiechając się i patrząc jak tata i mama tańczą po całym salonie, a raczej udają, że tańczą.

^*^
Oczami Jessici
^*^

- Rany, ale się najadłam! - Christine wyciągnęła się na krześle, a potem złapała za brzuch.
- Aż takie głodne byłyście? - zaśmiałam się, zbierając talerze ze stołu i zanosząc je do zlewu.
- Wiesz to bieganie nas tak zmęczyło - odezwała się Mo, stawiając na szafce brudne szklanki.
- Fox pracował cały dzień, a wy przebiegłyście kilka metrów - zaśmiał się Andree.
- Ej, gubienie kalorii to też praca! - wyszczerzyła się Chrisie, wytykając go palcem. Zaczęliśmy się śmiać. Wzięłam się za zmywanie, a Mo wycierała.
- Ślicznie razem wyglądają, nie? - szepnęłam, wskazując na pogrążoną w rozmowie parę.
- Mhmm... Ciekawe, czy coś z tego będzie? - odezwała się Mo równie cicho, co ja.
- Myślę, że tak - zamyśliłam się chwilę. - W końcu widać, że ich do siebie ciągnie.
- Chodź, pokażę ci moje rysunki - uśmiechnęła się Chrisie, a my spojrzałyśmy na nią zdziwione. W końcu nawet nam ich nie pokazuje.
- Skoro pokazuje mu swoje rysunki to pewne, że będą razem - zachichotała Mo, gdy oboje wyszli.
- Tej, w swatkę się chcesz bawić? - zaśmiałam się.
- Nie, no co ty? - wyszczerzyła się. - Mówię, co widzę.
- Ale masz rację, będą świetną parą - uśmiechnęłam się i dokończyłyśmy sprzątanie. Później obie walnęłyśmy się przed telewizorem. Leciał jakiś horror, ale nie wyglądał na straszny, więc kanału nie zmieniałyśmy. Mój laptop zaczął dzwonić, więc postawiłam go sobie na kolanach. Dzwonił James.
- Cześć, mała - wyszczerzył się.
- Jesteś w samolocie? - zdziwiłam się, pochylając w stronę ekranu.
- Od dwóch godzin - westchnął. - Co robicie?
- Oglądamy horror - zerknęłam na film. Akurat teraz facet ściął gałąź, która spadła na przechodzącego zombie.
- Uuu... Będzie ślad... - skrzywiła się Mo, nie odrywając wzroku od telewizora i pałaszując popcorn.
- Tak bez nas? - oburzył się Carlos, pojawiając na ekranie. Widocznie siedzieli razem.
- A co nie wolno? - wystawiłam im język. - Zresztą mamy w domu mężczyznę, więc nic nam nie grozi.
- Jeśli zechcę to Fox was nie obroni - James zmrużył oczy i uśmiechnął się cwanie.
- A czy ja mówię o psie? - zaśmiałam się. Obojgu zrzedła mina.
- To znaczy, że... - Jimmy nie mógł się wysłowić.
- Tak, jest u nas CHŁOPAK - Mo się do mnie przysunęła, bo włączyli reklamy. - Cześć, chłopcy - pomachała im.
- Cześć... - wydusili.
- Ej, gadacie z dziewczynami? - Kendall i Logan pojawili się nad zdziwioną dwójką. Fox wgramolił mi się na kolana i wesoło zaszczekał na widok swojego pana.
- No cześć, piesku - wyszczerzył się szatyn. - Ty mi tam Jessici pilnuj.
- Oj nie marudź, tylko go pochwal - uśmiechnęłam się. - Fox został dzisiaj wolontariuszem.
- Ma to po właścicielu - powiedział dumnie, a my zaczęłyśmy się śmiać.
- Gadacie z chłopakami? - zaciekawiła się Christine, schodząc z Andree ze schodów.
- No, chodźcie - uśmiechnęła się Mo, a blondynka pociągnęła chłopaka za sobą. Stanęli za nami.
- A to kto? - spytał podejrzliwie Logan.
- To jest Andree - uśmiechnęłam się. - Chodzimy razem do klasy.
- Cześć... - powiedział niepewnie Harris.
- A gdzie Jennifer? - pytał dalej Henderson.
- U rodziców. Nie wróci na noc, więc nie licz, że teraz sobie z nią porozmawiasz - Mo wystawiła mu język.
- Jesteś małpą, wiesz? - burknął.
- Oj wiem, Carlos mówił mi to wiele razy - zachichotała, patrząc na Latynosa.
- Wcale nie! - oburzył się.
- Nie? - spojrzała na niego uważnie.
- Ja mówiłem, że jesteś najsłodszą i najładniejszą małpką na świecie - wyszczerzył się, a ona spaliła buraka.
- Andree, tak? - James spojrzał na niego przenikliwie.
- Ty pewnie jesteś James - uśmiechnął się Harris. - Jessica sporo mi o tobie opowiadała.
- To pewnie wiesz, że lepiej jej nie podrywać, nie? - uniósł brwi do góry.
- Nawet o tym nie myślałem. Przyjaźnimy się to wszystko - podniósł ręce w geście obronnym.
- Jimmy, daj ty mu już spokój - pokręciłam z niedowierzaniem głową, a szatyn tylko się zaśmiał.
- Uuu... - skrzywiliśmy się, patrząc na film. Właśnie zombie został przejechany przez walec.
- Co wy tam oglądacie? - odezwał się Kendall.
- Film, a jak już musisz wiedzieć to horror - zaśmiała się Chrisie.
- Kurcze, a jak my jesteśmy w domu to nie chcecie oglądać - mruknął Carlos.
- Bo wy nas wtedy straszycie, pacany jedne! - oburzyłam się.
- No ale za to nas kochacie - wyszczerzył się Loggy. Pogadaliśmy jeszcze i się rozłączyli. Postanowiliśmy, że Andree zostanie dzisiaj u nas na noc. Z uwagi na to, że Christine zajmowała stary pokój Mo, Andree spał w starej sypialni mojej i Jen. Trzeba pomyśleć nad jakimś remontem. Łazienka na korytarzu jest praktycznie tak wielka jak jadalnia, a wierzcie mi, że to sporo miejsca. Musimy pogadać z chłopakami...



~*~

No i kolejny rozdział :)
Szczerze? To za bardzo mi się nie podoba... Taki jakiś chaotyczny jest i w ogóle ^,^
Mówiłam wcześniej, że nic nie powiem o Monic i Macie. Za to wiecie, co nieco o Christine i Andree ^-^
Hahaha! A Wy myślałyście, że spiknę ją z Kendallem ! <33

11 komentarzy:

  1. Rozdział jeswt świetny!
    Tak masz rację, myślałam, że spikniesz ją z Kendallem!!!
    Ale jak Chris będzie z Andree to z kim będzie Kendall??? Chyba nie zostawisz go jako osamotnionego singla, który jako jedyny z domowników nie ma dziewczyny,co?
    Czekam na następny!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Małpa jedna!! Mendo ty!! Chrisie ma być z Kendallem i już! ;C Ja ci dam jakiegoś Adree -,- A jak nie, to cię tam na gg dopadnę! ;) Czekam na nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Łeeeee .... :( Myślałam , że będzie z Kednalkiem . :c Jak możesz mi to robić ? Nieh ona się pożegna z Andree i do Kendalla idzie ! Biedak dawno nie miał się do kogo przytulić . ;C
    Ogólnie to zarąbisty rozdział ! ^^
    Czekam na następny . ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Chrisie ma być z Kendallem i już!Czekam na następny celu$ka

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej no ...! Ten Andree też spoko koleś, ale ona ma być z Kendziem :) Jak zwykle on jest samotny :D Weź mu znajdź jakąś laskę :P Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie zansz się ;p Rozdział super <3 Ale wiesz, wolałabym, żeby nasza malarka spotykała się z Kendallem, a nie Andree :/ Ale to tylko sugestia ;D Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział genialny! Też bym chciała, żeby się spotykała z Kendziem, a nie z Andree, ale skoro tak chcesz to okey. Ważne, że będą Happy End'y! :D Skoro Christine ma być z Andree, to Kendall musi sobie zdobyć nową laskę, bo żal mi się robi jak on znów jedyny nie ma nikogo.. ;c Czekam na nowy rozdział!! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny,megasuper blog ;-* obserwuję,czytam i liczę na rewanż ;-) http://btrmystory.blogspot.com zaobserwuj proszę!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaki chaotyczny, jak i co? Wspaniały :) No właśnie, i Kendall zostanie sam??? No proszę Cię nie rób mu tego!!! Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/ Ciri

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdzie jest chaotyczny? Ja nie wiem gdzie tu jest coś chaotycznego.. Czytała napewno to, co napisałaś? Na bank tak, bo to było fantastyczne! Genialnie piszesz, aż się nadziwić nie mogę! Andree i Christine? No nie wiem, nie wiem.. Wolałam ją z Kendallem ^^ Ale jak to ktoś tam śpiewa: "Wszystko się może zdaarzyyyć" :D Czekam na nn ;***

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdzial jewt swietny! Och Jamie... Jaki zazdrosnik ;p Cos miedzy Chris i Andree? Hmm... Ciekawie ;) Ale co z Kendallem? Z niecierpliwoscia czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń