12 stycznia 2013

Rozdział 88

No siemka .! :D
Jak ja nie mam weny ... -,-
Raaany, aż chcę się spoliczkować ^,^
Dobra, ale spróbuję coś napisać, więc z góry przepraszam jeśli wyjdzie okropnie :)


~*~

     Obudziłam się dość późno, bo o jedenastej. Powoli usiadłam i się przeciągnęłam. Fox jeszcze spał, więc dźwignęłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej jakieś ubrania i poszłam prosto do łazienki, w celu wzięcia prysznica. Gotowa wróciłam do pokoju, pościeliłam łóżko i otworzyłam okno. Zapowiadał się piękny dzień. Uśmiechnęłam się tylko i razem z Fox'em, który zdążył już się obudzić, poszłam na dół. Wszędzie panowała cisza, więc wszyscy pewnie jeszcze spali.
      Ciekawe, co robiła wczoraj Jennifer? W końcu po zajęciach musiała gdzieś być. No chyba, że cały dzień spędziła u rodziców, w co szczerze wątpię. Eh... Trzeba będzie ją o to wypytać.
      Założyłam Fox'owi smycz i poszłam z nim na spacer. Chodziliśmy tak z godzinę. W końcu się zmęczył, więc musiałam wracać. Od razu poleciał do kuchni, żeby się napić. Dałam mu coś do jedzenia i zabrałam się za robienie śniadania. Sama nie wiem czemu, ale miałam świetny humor. Chyba pierwszy raz odkąd chłopcy wyjechali. Coś czuję, że jednak ta trasa wyjdzie wszystkim na dobre.
      Nie zastanawiając się nad tym dłużej, wzięłam się za robienie naleśników z czekoladą. W końcu skończyłam i ustawiłam wszystko na stole. Usłyszałam trzask drzwi.
- Wstawać, śpiochy! - wydarła się Jennifer. - Jest pierwsza!
- Nie krzycz tak, bo ich wszystkich obudzisz - zaśmiałam się, wchodząc do tej części pomieszczenia, w której był salon.
- Ooo, hej, Jess - wyszczerzyła się i mi pomachała. - Dziewczyny, ruszcie tyłki! Jest sobota! - znowu spojrzała w stronę schodów.
- Zamknij się, bo nie jesteśmy same! - skarciłam ją, zakładając ręce na piersi.
- Hm? - spojrzała na mnie zdziwiona.
- Jennifer! - po całym domu rozniósł się krzyk Monic, która po chwili pojawiła się na schodach.
- Cześć, śpiochu - zaśmiała się.
- Przestaniecie w końcu wrzeszczeć, czy nie? - jęknęła Christine, schodząc zaraz za Blue.
- Zabiję cię! Wiesz, która jest godzina?! - warknęła Mo.
- Tak, wiem - Jen wystawiła jej język i założyła ręce na piersi. - Pierwsza, do twojej wiadomości.
- Właśnie! A ja chciałam się wyspać! - jęknęła.
- Jennifer, lubię cię, ale nie budź nas tak wcześnie - ziewnęła Chrisie.
- Jak tak dalej pójdzie to... - nie dokończyłam, bo na schodach pojawił się Andree.
- Hej... - uśmiechnął się lekko.
- Obudzicie Andree... - westchnęłam.
- Eee... Dziewczyny? - Jen spojrzała na nas zdziwiona.
- Jennifer, to jest Andree, chodzimy razem do klasy - uśmiechnęłam się. - Andree, to jest największa wariatka w tym domu.
- Ej! - oburzyła się.
- No co? - zachichotałam.
- Masz dziewczynę? - wyszczerzyła się Jayde w stronę mojego przyjaciela. Normalnie go zatkało.
- Jennifer! - oburzyłyśmy się.
- No co? Przecież żartuję - zaśmiała się. - Poza tym mam Logana.
- Wariatka... - mruknęła Mo i poczłapała do kuchni.
- Chodźcie... - nie dokończyłam, znowu.
- NALEŚNIKI! - wydarła się Blue z kuchni, a my zaczęliśmy się śmiać i do niej dołączyliśmy. Jen nie jadła, bo mama ją nafaszerowała spaghetti. Gdzieś tak po drugiej posprzątaliśmy i pożegnałyśmy się z Andree. Wcześniej wyjaśnił mi jeszcze kilka rzeczy. No, a my, jak to my, postanowiłyśmy się poopalać.
- Fajny ten Andree, co nie Christine? - odezwała się w pewnym momencie Jen, zakładając okulary.
- Co? - zdziwiła się.
- Mówię, tylko, że jest fajny. Pasowalibyście do siebie - wzruszyła ramionami i wygodniej ułożyła na swoim leżaku. Chrisie się zarumieniła i wskoczyła do basenu.
- Jen, co ty wyprawiasz? - szepnęłam do niej.
- Teraz? Leżę, nie widać? - zaśmiała się.
- Wiesz, o co mi chodzi - wywróciłam oczami.
- Ojej, daj mi się ponabijać. W końcu i tak się zejdą - spojrzała na mnie znad okularów i wróciła do opalania.
- Wróżką nie jesteś... - mruknęłam rozbawiona.
- Nie wiesz... - zaśmiała się, wskazując na mnie palcem. Pokręciłam z niedowierzaniem głową i wróciłam do przerwanej czynności, czyli do przeglądania stron plotkarskich. Nie było nic ciekawego, więc odłożyłam laptopa na stolik.
- Mam lody! - wyszczerzyła się Mo, stawiając na nim tacę z czterema pucharkami. Każda wzięła jeden.
- Jess, James dzwoni - Jen z łyżeczką w ustach podała mi laptopa. Odebrałam połączenie, a na ekranie pojawili się Carlos i Jimmy.
- Cześć! - powiedzieli razem.
- No hej - wyszczerzyłam się.
- Ooo! Ona ma lody! - jęknął Pena.
- Spadaj, nie dostaniesz! - wystawiłam mu język.
- Skarbie, powiedziałbym ci teraz coś odnośnie twojego stroju, ale... No wiesz... - wyszczerzył się James, perfidnie się na mnie gapiąc.
- Lepiej nie mów! - zaśmiała się Jen, ładując mi się na leżak. Spaliłam buraka.
- Powiem jej, ale jak będzie sama - zaśmiał się Jimmy.
- Nie licz na to, kochasiu! - Mo wystawiła mu język i stanęła za nami.
- One mają lody, no! - jęczał Carlos.
- Carlos, do cholery, jęczysz jak dziewica na płocie! - usłyszeliśmy w tle krzyk Kendalla, a zaraz potem zaczęliśmy się śmiać. W dodatku Latynos się obraził, ale bądź, co bądź, z miejsca się nie ruszył.
- Kendall, wyrażaj się może, co? - zaśmiał się James, odwracając głowę w głąb pokoju.
- A weź się! - szatyn dostał poduszką. - Jak ta Jessica z tobą wytrzymuje?
- Wyjścia nie ma - Jimmy się do mnie wyszczerzył.
- Mam, bo mogę z tobą zerwać - powiedziałam obojętnie, a jemu zrzedła mina.
- Ej, on się chyba zawiesił - zachichotała Jen.
- Skarbie, żartuję, wyluzuj - uśmiechnęłam się, a on odetchnął z ulgą.
- Gdzie macie Logana? - spytała podejrzliwie Monic.
- A gdzieś się szlaja - James wzruszył ramionami.
- Nie gdzieś, tylko bierze prysznic - poprawił go Carlos.
- Już ci przeszło? - zachichotała Mo.
- Pff... - wielce obrażony odwrócił głowę od ekranu.
- Założę się, że Michael gada z Emily - Jen się zamyśliła. - A co robi Kendall?
- Kendall, co robisz?! - krzyknął James.
- Śpię, debilu! - odkrzyknął blondyn, a Carlos z mega wyszczerzem gdzieś poszedł.
- Christine, chodź do nas - Jen zwróciła się do blondynki.
- Jem lody - zaśmiała się.
- Wcale, że nie! - wyszczerzyła się Jayde i wyrwała jej pucharek z ręki.
- Jennifer, oddawaj, masz swoje! - krzyknęła Chrisie, wyłażąc z basenu i ją goniąc po całym ogrodzie.
- James, z kim gadasz? - Logan się dosiadł do mojego chłopaka.
- Z nami - zaśmiałam się razem z Mo.
- A gdzie dziewczyny? - zdziwił się, a zaraz potem spojrzał na rozbawionego Jamesa.
- Lepiej, jak sam to zobaczysz - zachichotałam, odwracając laptopa w stronę tych dwóch wariatek. Jennifer ze śmiechem uciekała przed Christine i wyjadała jej lody, a ta biedna ją goniła.
- Haha! Złap mnie, jeśli potrafisz! - wyszczerzyła się moja BFF i pobiegła w naszą stronę.
- Dziewczyny, ogarnijcie się! - Mo do nich podeszła. Zaczęły się nią zasłaniać i w końcu lody wylądowały na jej dekolcie. Myślałam, że padnę ze śmiechu, gdy Jennifer wzięła na palec trochę i go oblizała.
- Myślałam, że będą smakować gorzej - zamyśliła się, a zaraz potem wyszczerzyła.
- Jennifer, grabisz sobie od rana! - warknęła Blue i zaczęła ją gonić.
- No co wam jest?! - śmiała się Jen, uciekając. - To tylko miłość!
Christine usiadła obok mnie i razem próbowałyśmy uspokoić chłopaków. W końcu się udało, a do towarzystwa dołączył roześmiany Carlos.
- A ty, co się tak szczerzysz? - spytałam podejrzliwie.
- Carlos, jesteś martwy! - usłyszeliśmy Kendalla.
- Stary, uważaj na komputer! - ostrzegał James.
- Carlos! - znowu nasz blondasek.
- Nie, Kendall, odłóż to! Odłóż to! - no i chłopcy zniknęli. Spojrzałyśmy z Chrisie na siebie zdziwione i zaczęłyśmy się śmiać. Mo nadal goniła Jennifer, a my postanowiłyśmy w końcu je uspokoić.
- Dziewczyny, przestańcie, bo coś się stanie - jęknęłam. No i wykrakałam. Jen się potknęła i upadła plackiem na trawę. Szybko do niej podbiegłyśmy, gdy leżała przez chwilę bez ruchu.
- Jen, wszystko gra? - zmartwiona kucnęłam obok niej, a ona zaczęła się śmiać.
- Jesteś paskudna - uśmiechnęła się Mo, gdy ta podniosła się do pozycji siedzącej.
- Ale za to... Aua! - jęknęła, gdy oparła lewą rękę na ziemi.
- Co ci jest? - zmartwiła się Chrisie.
- Moja ręka... - skrzywiła się, łapiąc za nadgarstek.
- A nie mówiłam, że się coś stanie?! - oparłam ręce na biodrach. - Mo, dzwoń po Mark'a.
- Dobrze - szatynka kiwnęła głową i wykonała moje polecenie, a my zabrałyśmy Jen do domu i się przebrałyśmy. Mark przyjechał po dziesięciu minutach i obejrzał rękę naszej przyjaciółki.
- Wygląda na to, że zwichnęłaś sobie nadgarstek, moja panno - mruknął. Syknęła, gdy nacisnął ją w miejscu bólu.
- Dobrze, że nic poważniejszego - odetchnęłam z ulgą.
- Usztywnię ci go trochę i wypiszę receptę na leki i maść przeciwbólową - dodał i zabandażował jej rękę. Potem wypisał receptę.
- Dzięki, że przyjechałeś - uśmiechnęłam się.
- Nie ma sprawy, tylko pilnuj, żeby nie przeciążała tej ręki. Za kilka tygodni powinno być okay - dodał. - Jeśli chce mieć wcześniej spokój to niech zapisze się na rehabilitację w naszym szpitalu.
- Powiem jej. Do zobaczenia - wypuściłam go i wróciłam do salonu. Przekazałam wszystko Jennifer i uznałyśmy, że pora iść spać. Nie było późno, ale i tak byłyśmy zmęczone.
    Fox od razu władował się na łóżko, a ja rozbawiona wzięłam prysznic i się przebrałam. Po jakiejś godzinie leżałam już w łóżku i uczyłam się na sprawdzian, który miałam zaliczyć w poniedziałek. Było mało materiału, więc szybko się nauczyłam. Odłożyłam podręcznik na szafkę, a mój telefon zaczął dzwonić.
- Halooo? - zaśmiałam się, gdy odebrałam. Dzwonił James.
- Przepraszam, że nas rozłączyło, ale Kendall zepsuł mi komputer! - ostatnią część zdania wykrzyczał w stronę pokoju.
- Przecież przeprosiłem! - usłyszałam blondyna.
- Skarbie, daj spokój - zachichotałam. - To nic.
- Teraz możemy tylko przez telefon gadać. No, przynajmniej dopóki nie kupię sobie nowego laptopa - mruknął niezadowolony.
- To twoje dzwonienie codziennie nie wyszło ci na dobre - zaśmiałam się. - Zresztą to może nawet lepiej, bo mam teraz sporo nauki.
- Ten Andree ci pomaga? - spytał podejrzliwie.
- Tak, a czemu pytasz? - zdziwiłam się.
- Możesz przecież dzwonić do mnie - dodał z żalem.
- James, jak ty to sobie wyobrażasz? - spytałam. - W trakcie koncertu zadzwonię i będziesz mi chemię tłumaczył?
- Nie o to mi chodziło - mruknął.
- James, no...! - nie dokończyłam, bo się rozłączył. Jęknęłam niezadowolona i położyłam się na poduszce. O co on się wścieka?! Zazdrośnik!

10 komentarzy:

  1. Jaki z Jamesa zazdośnik :) Biedny komputer zepsuł się heh i został im tylko telefon :P Rozdział wspaniały i czekam na kolejny :* P.s. zapraszamy na 2 rozdział http://marzenie-sie-spelniaja.blogspot.com/2013/01/rozdzia-2.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuu... James się obaził. Z tymi chłopakami to tak zawsze:) "1,2,3... foch". Jagby powiedziała moja BFF:). Rozdział cudny. czekam nn;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozwalił mnie ten tekst : "Carlos, do cholery, jęczysz jak dziewica na płocie!" myślałam, że padnę ze śmiechu jak to przeczytałam. Hahahahaha. :d Mocny tekst. :D Ach ten James. Nasz mały zadrośnik. :D Czekam na następny. ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha, rozdział cudny :P A James jaki zazdrosny o Andree :D Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie masy weny powiadasz!? To popatrz jaki długi ci wyszedł! Zajebisty jest! <333 HAhahahahahah ...jak dziewica na płocie <- hahahahah beka! hahahah cudny! <33 Czekam na next! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Awwwww.... Jamie zazdrośnik ^^ Co za buc. Ale w końcu za to go kochamy, nie? Rozdział jest cudoooowny <3 Jak ty nie masz weny i piszesz takie rzeczy, to co się dzieje, jak masz wene? ;p Powstają same zajebiste rzeczy. Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojj James ... :P Jak zwykle zazdrosny xd
    A dziewczyny jak zwykle muszą coś sobie zrobić . xd
    A rozdział zajebisty ^^ Ja już się nie mogę doczekać jak ty będziesz miała wenę xd Teraz jest normalnie mega , to co będzie potem ... < 3
    Czekam na następny . ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. James... Co ty tqk zazdoscisz? Och... Jen, nie ladnie tak komus lody zabierac ;p Jak teraz nie masz weny, to ciekawe jakie rozdzialy bedziesz pisac gdy bedziesz ja miec!!! Juz nie moge doczekac sie nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojj.. coś iskierka poszła! Zazdrośnik jeden, choćbym widziała moją koleżankę, a potem błaga mnie o przeproszenie! haha xd Nie mów, że nie masz weny, bo widać jak GENIALNY JEST TEN ROZDZIAŁ! Ukatrupiłabym Kendalla, gdyby zniszczył mi laptopa! haha Biedna Jen ;c Czekam na kolejny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Och James, James.. :D Rozdział fantastyczny! Nie będę się rozpisywać, bo nie mogę się doczekać aż przeczytam kolejny ;**

    OdpowiedzUsuń