Chociaż w moim słowniku 'trochę' oznacza 'całkiem sporo'. xD
Tak więc, powodzenia .!
Przyda się ... ;>
Przyda się ... ;>
~*~
- Czy wyście kompletnie powariowały?! - ledwo włączyłam Skype'a, a Monic już na nas wrzeszczała.
- Bosz, ale masz przeponę! - jęknęła Jen, zasłaniając sobie uszy. Zaśmiałam się na to i wzięłam Foxa na kolana. Tak, wreszcie jesteśmy w domu, w Los Angeles i nasz kochany piesio jest z nami.
- Nie wkurzaj mnie bardziej! - zgromiła ją spojrzeniem. - My tu od zmysłów odchodziłyśmy!
- Ty odchodziłaś - Christine spojrzała na nią rozbawiona. - Ja od razu wiedziałam, że wszystko dobrze się skończy.
- Może i tak, ale to nie dało im prawa, żeby ładować się w takie kłopoty! - oburzyła się panna Blue. - I w dodatku na innym kontynencie!
- Anglia i Londyn to dla mnie chleb powszedni - Jen założyła ręce na piersi i odwróciła głowę.
- Tak, a twoja rodzina na pewno siedziała z popcornem przed telewizorem i ci kibicowała! - dodała Mo ironicznie.
- A wiesz? - zaśmiała się Jen.
- Dobra, skończcie ten temat, bo zaraz mnie coś trafi! - wtrąciłam się. - Dawno i nieprawda!
- Dawno? Tydzień temu, moja droga - zaśmiała się Chrisie.
- Oj tam, kiedy do nas wracacie? - no i Jennifer zmieniła temat. Punkt dla niej!
- Za jakieś dwa tygodnie - odezwała się Mo, kiedy obie spojrzały na siebie.
- Jessica, robimy imprezę! - Jen głupio się wyszczerzyła. Rozbawiona wywróciłam oczami. Pogadałyśmy jeszcze z godzinę, a potem dziewczyny się rozłączyły, bo chciały sobie odpocząć. No i zostanę sama, pomyślałam, widząc, że Jennifer idzie na górę. No tak, w końcu odkąd wróciłyśmy nie widziała się z grupą, którą miała przygotować, a do konkursu coraz mniej czasu. A Joe chciał, żeby już wzięła się za przygotowania.
- Jess, idziesz ze mną? - odwróciła się do mnie z uśmiechem.
- A nie będę ci przeszkadzać? - zdziwiłam się.
- Jasne, że nie! - zaśmiała się. - Właściwie to nie będę sama, jeśli pójdziesz.
Uśmiechnęłam się tylko i obie poszłyśmy na górę, aby się przebrać. Kompletnie nie chciało mi się jakoś stroić. Zacznijmy od tego, że ja się nigdy nie stroję. Wzięłam pierwsze lepsze ciuchy i się przebrałam, po czym zeszłam na dół, gdzie czekała już na mnie Jennifer. Założyłam Foxowi smycz i wyszłyśmy z domu, uprzednio go zamykając.
- Zastanawia mnie jedna rzecz... - odezwała się Jen, wiążąc włosy w kitkę.
- Jaka? - spojrzałam na nią zdziwiona.
- Gdzie podziali się nasi ochroniarze? - spojrzała na mnie.
- A może chłopaki zdecydowali, że same sobie poradzimy... - zastanowiłam się.
- Możliwe... - wzruszyła ramionami. W studiu tanecznym Joe i Vivi byłyśmy po jakichś dwudziestu minutach, bo przenieśli je w inne miejsce. Za bardzo nie wiem, czemu, ale coś tam wspominali, że za mało miejsca było i sal.
- Zmieniło się trochę... - mruknęłam, patrząc na budynek.
- Trochę... - dodała Jen i weszłyśmy do środka. Wszystko wyglądało praktycznie tak samo. Weszłyśmy do jednej z dwóch wind i pojechałyśmy na trzecie piętro, gdzie znajdowała się ulubiona sala Jennifer. Po kilku minutach byłyśmy już na miejscu.
- Witam, panie! - Joe z bananem na twarzy wszedł do środka, kiedy siedziałyśmy na podłodze i bawiłyśmy się z psem.
- Cześć, głupku. Co tak długo? - zaśmiała się Jen i na przywitanie cmoknęli się w policzek. Przywitał się ze mną i przeszedł do rzeczy.
- Grupa za chwilę tu będzie, więc wiesz, co robić - spojrzał na nią. - Konkurs za dwa tygodnie.
- Wiem, wiem... Z góry mówię, że mogę ich ośmieszyć - podniosła ręce w geście obronnym. Joe pokręcił głową, a ja wzięłam Foxa na ręce, bo do środka weszły jakieś dzieciaki. Pewnie to ta grupa, pomyślałam.
- Dzień dobry! - przywitali się.
- Gdzie nasza pani choreograf? - spytała jakaś dziewczynka. Na oko miała z dziesięć lat.
- Stoi o tutaj - Joe z głupim wyszczerzem wskazał na Jennifer.
- Cześć... - uśmiechnęła się niepewnie.
- I pan uważa, że jakaś nastolatka nam pomoże? - chłopak z afro na głowie spojrzał na Joe z politowaniem. Jennifer odwróciła się do mnie zdziwiona, jednakże rozbawiona. Długo tak nie wytrzymałyśmy i parsknęłyśmy śmiechem, na co dzieciaki dziwnie się na nas spojrzeli.
- Jestem Jennifer i mam więcej lat niż myślicie - uśmiechnęła się.
- Trzydzieści? - odezwał się ten sam chłopak.
- Nie! - parsknęła śmiechem. - Osiemnaście!
- I warto dodać, że skończyła najlepsze studia choreograficzne w całych Stanach - dodał dumnie Joe.
- I to w tak młodym wieku? - jakaś dziewczyna wytrzeszczyła na nią gały.
- Dobra, dość o mnie. Mamy się przygotowywać do konkursu, co nie? - uśmiechnęła się. Parker się zmył, a ja usiadłam z Foxem na ławce pod ścianą. Jennifer zaczęła prowadzić konwersację z całą grupą. Poznali się trochę, przedstawili się i takie tam. Okazało się, że ich trenerka złamała niedawno nogę i zdążyli wybrać tylko muzykę. No i tak zleciało kilka godzin.
- Dzisiaj i tak nic nie zrobimy - odezwała się Jen, patrząc na zegarek w telefonie. - Przesłucham w domu tę płytę i spróbuję coś wymyślić. Jutro widzę was tu o szóstej rano.
- Szóstej rano?! - jęknęli wszyscy.
- Jak wam nie pasuje to możecie przyjść o piątej - wzruszyła ramionami.
- Nie! Nie! Nie! Będziemy o szóstej! - Brandon, chłopak z afro, nieco spanikował. Zabrali swoje rzeczy, pożegnali się i już ich nie było.
- Coś mi się zdaje, że chcesz ich przycisnąć - stanęłam obok niej, przewieszając torebkę przez ramię.
- Zależy im na wygranej, więc muszą dużo ćwiczyć - mruknęła, zabierając swoje rzeczy.
- A tobie nie zależy? - spojrzałam na nią. Zawahała się chwilę.
- Ja mam ich tylko przygotować - wykręciła się, po czym obie opuściłyśmy studio, zabierając wcześniej od Joe dodatkowe klucze.
^*^
Kilka dni później
^*^
- Jestem ciekawa, jakie to kroki jeszcze wymyśliłaś...? - spojrzałam na Jennifer, kiedy szłyśmy do studia.
- W miarę łatwe, bo początek układu zabiera sporo energii. Boję się tylko, że te młodsze dzieciaki nie nadążą... - mruknęła.
- Dadzą radę! - wyszczerzyłam się.
- Nie mów 'hop' dopóki nie przeskoczysz - spojrzała na mnie. Pokręciłam na to rozbawiona głową, a kilka minut później byłyśmy w sali, gdzie cała grupa się rozciągała. Tradycyjnie usiadłam na ławce pod ścianą i obserwowałam, jak Jen i reszta pracuje. Z nudów to czasem ich nawet nagrywałam, co jest dobrym pomysłem, bo zawsze odwalą coś śmiesznego.
- Dobra, zbierajcie się! - zarządziła Jen, stając przed nimi. - Koniec układu był dla mnie wielkim znakiem zapytania i przyznam szczerze, że nie mam pojęcia, czy coś takiego przypadnie wam do gustu.
- Co wymyślisz to będzie! - uśmiechnęła się Sierra. Jen odwzajemniła gest, po czym pokazała wszystkie kroki, a kiedy zostały zaakceptowane przez całą grupę, wzięli się za ćwiczenia. No i tak zleciało kolejne kilka godzin. Pod koniec dnia, słońce już zachodziło, byli zmęczeni, ale szczęśliwi, bo w miarę udało im się wszystko załapać.
- Dobra, ostatni raz i jesteście wolni! - Jen klasnęła w dłonie i włączyła muzykę. Nie minęła chwila, a oni już tańczyli. Cały układ, według mnie, jest naprawdę fantastyczny, no ale Jennifer, jak to ona, sądzi, że nie. Kiedy grupa zrobiła to, co zrobić miała, wszyscy się rozeszli, bo rodzice już czekali na tych młodszych. No a my nie znając innego sposobu, zamknęłyśmy studio i poszłyśmy do centrum, aby znaleźć jakieś stroje na występ. Na szczęście było wszystko, czego potrzebowałyśmy, więc do domu wróciłyśmy zadowolone.
^*^
Tydzień później, dzień konkursu
^*^
Obudziłam się gdzieś tak koło jedenastej. Nie byłam tym faktem zdziwiona, bo razem z Jennifer zarwałyśmy nockę, żeby wprowadzić poprawki w niektórych strojach. Konkurs jest dopiero o piętnastej, więc sporo czasu jest, żeby się przygotować i zrobić próbę generalną.
Zwlokłam się z łóżka i otworzyłam drzwi na balkon, żeby trochę wywietrzyć. Zabrałam jakieś ciuchy z szafy i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam włosy i się przygotowałam. Zeszłam na dół, gdzie wypuściłam Foxa do ogrodu. Zrobiłam sobie kawę i zjadłam jabłko. Nic innego bym nie przełknęła. Mimo że to te dzieciaki tańczą, to też miałam stres.
- Hej... - do kuchni weszła Jennifer.
- Hej, jak tam? - uśmiechnęłam się, kiedy podeszła do lodówki.
- Jeśli się boję to coś ze mną nie tak? - spojrzała na mnie, stawiając na blacie butelkę wody.
- Nie, wszystko z tobą w porządku - zaśmiałam się. - Denerwujesz się?
- Trochę, chociaż nie wiem czemu - usiadła przede mną.
- A ja wiem, czemu... - uśmiechnęłam się dumnie, zakładając ręce na piersi.
- Czemu? - spojrzała na mnie.
- Bo chcesz, żeby wygrali, a to też jakiś stres - wyjaśniłam, na co ona wywróciła oczami. Pogadałyśmy jeszcze chwilę, po czym pojechałyśmy do studia na próbę. No i za piętnaście trzecia byliśmy już na miejscu. Grupa była przebrana i się rozciągała, a Jennifer chodziła z miejsca w miejsce. Widać było, że się stresuje, chociaż jej podopieczni byli na końcu. Konkurs się zaczął, a ja, tak jak się spodziewałam, stwierdziłam, że nie ma kandydatów, którzy byliby lepsi od Next Generation Dancers. No i nadeszła ich kolej. Razem z Jen stałam za kulisami i trzymałam kciuki. Według mnie zatańczyli perfekcyjnie, a moja BFF odetchnęła z ulgą, kiedy wszystko się skończyło i zeszli ze sceny. Po kwadransie ogłoszono wyniki i oczywiście podopieczni Jen wygrali. Warto było poświęcić te dwa tygodnie, żeby zobaczyć uśmiech na jej twarzy. Taki szczery...
- To, co robimy? - spytałam, kiedy wchodziłyśmy do domu.
- A ja wiem? Co powiesz na basen? - zaproponowała.
- Mi pasuje. Muszę w końcu się trochę opalić - mruknęłam rozbawiona.
- Tak, tak, wy gadu gadu, a nawet się nie przywitacie! - Monic wyrosła przed nami.
- Mo! - rzuciłyśmy się na nią ze śmiechem, a potem wyściskałyśmy Christine. Kompletnie zapomniałam, że miały dzisiaj wrócić. Nie przedłużając, wskoczyłyśmy w kostiumy i walnęłyśmy się w ogrodzie.
- Co teraz zrobisz? - zagadnęłam, kiedy razem z Jen szykowałyśmy lody.
- Nie wiem. Joe proponował mi, żebym prowadziła własną grupę... - mruknęła.
- To świetny pomysł! - ucieszyłam się. - Zgodziłaś się?
- Nie, muszę to przemyśleć. To nie jest decyzja, którą podejmę od tak - spojrzała na mnie dziwnie.
- Rozumiem, ale zastanawiaj się szybciej, bo te twoje lekcje coraz bardziej mnie kręcą! - zaśmiałam się, a ona mi zawtórowała. Rozbawione skierowałyśmy się do ogrodu. Zapowiadał się ciekawy wieczór.
~*~
Dobrze, jest rozdział, ale mi się osobiście nie podoba -,-
Taki jakiś chaotyczny, niedopracowany, dziwny o.O, w ogóle bleee ...
Ale od następnych rozdziałów zaczną się pewne komplikacje z dwoma bohaterami ;>
Jeśli chcecie, to możecie zgadywać w komentarzach ^,^
Ciekawe, czy ktoś będzie wiedział ... ;)
- Bosz, ale masz przeponę! - jęknęła Jen, zasłaniając sobie uszy. Zaśmiałam się na to i wzięłam Foxa na kolana. Tak, wreszcie jesteśmy w domu, w Los Angeles i nasz kochany piesio jest z nami.
- Nie wkurzaj mnie bardziej! - zgromiła ją spojrzeniem. - My tu od zmysłów odchodziłyśmy!
- Ty odchodziłaś - Christine spojrzała na nią rozbawiona. - Ja od razu wiedziałam, że wszystko dobrze się skończy.
- Może i tak, ale to nie dało im prawa, żeby ładować się w takie kłopoty! - oburzyła się panna Blue. - I w dodatku na innym kontynencie!
- Anglia i Londyn to dla mnie chleb powszedni - Jen założyła ręce na piersi i odwróciła głowę.
- Tak, a twoja rodzina na pewno siedziała z popcornem przed telewizorem i ci kibicowała! - dodała Mo ironicznie.
- A wiesz? - zaśmiała się Jen.
- Dobra, skończcie ten temat, bo zaraz mnie coś trafi! - wtrąciłam się. - Dawno i nieprawda!
- Dawno? Tydzień temu, moja droga - zaśmiała się Chrisie.
- Oj tam, kiedy do nas wracacie? - no i Jennifer zmieniła temat. Punkt dla niej!
- Za jakieś dwa tygodnie - odezwała się Mo, kiedy obie spojrzały na siebie.
- Jessica, robimy imprezę! - Jen głupio się wyszczerzyła. Rozbawiona wywróciłam oczami. Pogadałyśmy jeszcze z godzinę, a potem dziewczyny się rozłączyły, bo chciały sobie odpocząć. No i zostanę sama, pomyślałam, widząc, że Jennifer idzie na górę. No tak, w końcu odkąd wróciłyśmy nie widziała się z grupą, którą miała przygotować, a do konkursu coraz mniej czasu. A Joe chciał, żeby już wzięła się za przygotowania.
- Jess, idziesz ze mną? - odwróciła się do mnie z uśmiechem.
- A nie będę ci przeszkadzać? - zdziwiłam się.
- Jasne, że nie! - zaśmiała się. - Właściwie to nie będę sama, jeśli pójdziesz.
Uśmiechnęłam się tylko i obie poszłyśmy na górę, aby się przebrać. Kompletnie nie chciało mi się jakoś stroić. Zacznijmy od tego, że ja się nigdy nie stroję. Wzięłam pierwsze lepsze ciuchy i się przebrałam, po czym zeszłam na dół, gdzie czekała już na mnie Jennifer. Założyłam Foxowi smycz i wyszłyśmy z domu, uprzednio go zamykając.
- Zastanawia mnie jedna rzecz... - odezwała się Jen, wiążąc włosy w kitkę.
- Jaka? - spojrzałam na nią zdziwiona.
- Gdzie podziali się nasi ochroniarze? - spojrzała na mnie.
- A może chłopaki zdecydowali, że same sobie poradzimy... - zastanowiłam się.
- Możliwe... - wzruszyła ramionami. W studiu tanecznym Joe i Vivi byłyśmy po jakichś dwudziestu minutach, bo przenieśli je w inne miejsce. Za bardzo nie wiem, czemu, ale coś tam wspominali, że za mało miejsca było i sal.
- Zmieniło się trochę... - mruknęłam, patrząc na budynek.
- Trochę... - dodała Jen i weszłyśmy do środka. Wszystko wyglądało praktycznie tak samo. Weszłyśmy do jednej z dwóch wind i pojechałyśmy na trzecie piętro, gdzie znajdowała się ulubiona sala Jennifer. Po kilku minutach byłyśmy już na miejscu.
- Witam, panie! - Joe z bananem na twarzy wszedł do środka, kiedy siedziałyśmy na podłodze i bawiłyśmy się z psem.
- Cześć, głupku. Co tak długo? - zaśmiała się Jen i na przywitanie cmoknęli się w policzek. Przywitał się ze mną i przeszedł do rzeczy.
- Grupa za chwilę tu będzie, więc wiesz, co robić - spojrzał na nią. - Konkurs za dwa tygodnie.
- Wiem, wiem... Z góry mówię, że mogę ich ośmieszyć - podniosła ręce w geście obronnym. Joe pokręcił głową, a ja wzięłam Foxa na ręce, bo do środka weszły jakieś dzieciaki. Pewnie to ta grupa, pomyślałam.
- Dzień dobry! - przywitali się.
- Gdzie nasza pani choreograf? - spytała jakaś dziewczynka. Na oko miała z dziesięć lat.
- Stoi o tutaj - Joe z głupim wyszczerzem wskazał na Jennifer.
- Cześć... - uśmiechnęła się niepewnie.
- I pan uważa, że jakaś nastolatka nam pomoże? - chłopak z afro na głowie spojrzał na Joe z politowaniem. Jennifer odwróciła się do mnie zdziwiona, jednakże rozbawiona. Długo tak nie wytrzymałyśmy i parsknęłyśmy śmiechem, na co dzieciaki dziwnie się na nas spojrzeli.
- Jestem Jennifer i mam więcej lat niż myślicie - uśmiechnęła się.
- Trzydzieści? - odezwał się ten sam chłopak.
- Nie! - parsknęła śmiechem. - Osiemnaście!
- I warto dodać, że skończyła najlepsze studia choreograficzne w całych Stanach - dodał dumnie Joe.
- I to w tak młodym wieku? - jakaś dziewczyna wytrzeszczyła na nią gały.
- Dobra, dość o mnie. Mamy się przygotowywać do konkursu, co nie? - uśmiechnęła się. Parker się zmył, a ja usiadłam z Foxem na ławce pod ścianą. Jennifer zaczęła prowadzić konwersację z całą grupą. Poznali się trochę, przedstawili się i takie tam. Okazało się, że ich trenerka złamała niedawno nogę i zdążyli wybrać tylko muzykę. No i tak zleciało kilka godzin.
- Dzisiaj i tak nic nie zrobimy - odezwała się Jen, patrząc na zegarek w telefonie. - Przesłucham w domu tę płytę i spróbuję coś wymyślić. Jutro widzę was tu o szóstej rano.
- Szóstej rano?! - jęknęli wszyscy.
- Jak wam nie pasuje to możecie przyjść o piątej - wzruszyła ramionami.
- Nie! Nie! Nie! Będziemy o szóstej! - Brandon, chłopak z afro, nieco spanikował. Zabrali swoje rzeczy, pożegnali się i już ich nie było.
- Coś mi się zdaje, że chcesz ich przycisnąć - stanęłam obok niej, przewieszając torebkę przez ramię.
- Zależy im na wygranej, więc muszą dużo ćwiczyć - mruknęła, zabierając swoje rzeczy.
- A tobie nie zależy? - spojrzałam na nią. Zawahała się chwilę.
- Ja mam ich tylko przygotować - wykręciła się, po czym obie opuściłyśmy studio, zabierając wcześniej od Joe dodatkowe klucze.
^*^
Kilka dni później
^*^
- Jestem ciekawa, jakie to kroki jeszcze wymyśliłaś...? - spojrzałam na Jennifer, kiedy szłyśmy do studia.
- W miarę łatwe, bo początek układu zabiera sporo energii. Boję się tylko, że te młodsze dzieciaki nie nadążą... - mruknęła.
- Dadzą radę! - wyszczerzyłam się.
- Nie mów 'hop' dopóki nie przeskoczysz - spojrzała na mnie. Pokręciłam na to rozbawiona głową, a kilka minut później byłyśmy w sali, gdzie cała grupa się rozciągała. Tradycyjnie usiadłam na ławce pod ścianą i obserwowałam, jak Jen i reszta pracuje. Z nudów to czasem ich nawet nagrywałam, co jest dobrym pomysłem, bo zawsze odwalą coś śmiesznego.
- Dobra, zbierajcie się! - zarządziła Jen, stając przed nimi. - Koniec układu był dla mnie wielkim znakiem zapytania i przyznam szczerze, że nie mam pojęcia, czy coś takiego przypadnie wam do gustu.
- Co wymyślisz to będzie! - uśmiechnęła się Sierra. Jen odwzajemniła gest, po czym pokazała wszystkie kroki, a kiedy zostały zaakceptowane przez całą grupę, wzięli się za ćwiczenia. No i tak zleciało kolejne kilka godzin. Pod koniec dnia, słońce już zachodziło, byli zmęczeni, ale szczęśliwi, bo w miarę udało im się wszystko załapać.
- Dobra, ostatni raz i jesteście wolni! - Jen klasnęła w dłonie i włączyła muzykę. Nie minęła chwila, a oni już tańczyli. Cały układ, według mnie, jest naprawdę fantastyczny, no ale Jennifer, jak to ona, sądzi, że nie. Kiedy grupa zrobiła to, co zrobić miała, wszyscy się rozeszli, bo rodzice już czekali na tych młodszych. No a my nie znając innego sposobu, zamknęłyśmy studio i poszłyśmy do centrum, aby znaleźć jakieś stroje na występ. Na szczęście było wszystko, czego potrzebowałyśmy, więc do domu wróciłyśmy zadowolone.
^*^
Tydzień później, dzień konkursu
^*^
Obudziłam się gdzieś tak koło jedenastej. Nie byłam tym faktem zdziwiona, bo razem z Jennifer zarwałyśmy nockę, żeby wprowadzić poprawki w niektórych strojach. Konkurs jest dopiero o piętnastej, więc sporo czasu jest, żeby się przygotować i zrobić próbę generalną.
Zwlokłam się z łóżka i otworzyłam drzwi na balkon, żeby trochę wywietrzyć. Zabrałam jakieś ciuchy z szafy i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam włosy i się przygotowałam. Zeszłam na dół, gdzie wypuściłam Foxa do ogrodu. Zrobiłam sobie kawę i zjadłam jabłko. Nic innego bym nie przełknęła. Mimo że to te dzieciaki tańczą, to też miałam stres.
- Hej... - do kuchni weszła Jennifer.
- Hej, jak tam? - uśmiechnęłam się, kiedy podeszła do lodówki.
- Jeśli się boję to coś ze mną nie tak? - spojrzała na mnie, stawiając na blacie butelkę wody.
- Nie, wszystko z tobą w porządku - zaśmiałam się. - Denerwujesz się?
- Trochę, chociaż nie wiem czemu - usiadła przede mną.
- A ja wiem, czemu... - uśmiechnęłam się dumnie, zakładając ręce na piersi.
- Czemu? - spojrzała na mnie.
- Bo chcesz, żeby wygrali, a to też jakiś stres - wyjaśniłam, na co ona wywróciła oczami. Pogadałyśmy jeszcze chwilę, po czym pojechałyśmy do studia na próbę. No i za piętnaście trzecia byliśmy już na miejscu. Grupa była przebrana i się rozciągała, a Jennifer chodziła z miejsca w miejsce. Widać było, że się stresuje, chociaż jej podopieczni byli na końcu. Konkurs się zaczął, a ja, tak jak się spodziewałam, stwierdziłam, że nie ma kandydatów, którzy byliby lepsi od Next Generation Dancers. No i nadeszła ich kolej. Razem z Jen stałam za kulisami i trzymałam kciuki. Według mnie zatańczyli perfekcyjnie, a moja BFF odetchnęła z ulgą, kiedy wszystko się skończyło i zeszli ze sceny. Po kwadransie ogłoszono wyniki i oczywiście podopieczni Jen wygrali. Warto było poświęcić te dwa tygodnie, żeby zobaczyć uśmiech na jej twarzy. Taki szczery...
- To, co robimy? - spytałam, kiedy wchodziłyśmy do domu.
- A ja wiem? Co powiesz na basen? - zaproponowała.
- Mi pasuje. Muszę w końcu się trochę opalić - mruknęłam rozbawiona.
- Tak, tak, wy gadu gadu, a nawet się nie przywitacie! - Monic wyrosła przed nami.
- Mo! - rzuciłyśmy się na nią ze śmiechem, a potem wyściskałyśmy Christine. Kompletnie zapomniałam, że miały dzisiaj wrócić. Nie przedłużając, wskoczyłyśmy w kostiumy i walnęłyśmy się w ogrodzie.
- Co teraz zrobisz? - zagadnęłam, kiedy razem z Jen szykowałyśmy lody.
- Nie wiem. Joe proponował mi, żebym prowadziła własną grupę... - mruknęła.
- To świetny pomysł! - ucieszyłam się. - Zgodziłaś się?
- Nie, muszę to przemyśleć. To nie jest decyzja, którą podejmę od tak - spojrzała na mnie dziwnie.
- Rozumiem, ale zastanawiaj się szybciej, bo te twoje lekcje coraz bardziej mnie kręcą! - zaśmiałam się, a ona mi zawtórowała. Rozbawione skierowałyśmy się do ogrodu. Zapowiadał się ciekawy wieczór.
~*~
Dobrze, jest rozdział, ale mi się osobiście nie podoba -,-
Taki jakiś chaotyczny, niedopracowany, dziwny o.O, w ogóle bleee ...
Ale od następnych rozdziałów zaczną się pewne komplikacje z dwoma bohaterami ;>
Jeśli chcecie, to możecie zgadywać w komentarzach ^,^
Ciekawe, czy ktoś będzie wiedział ... ;)
Nie jest wcale chaotyczny, tylko dużo informacji, ale to świetnie. Masz tyle rozdziałów i nadal nas nie nudzisz, masz coraz to lepsze pomysły ^^ Chciałabym mieć podobnie ;D Czekam
OdpowiedzUsuńMajka ;******************************************
Co ty tam bredziłaś, że rozdział jest chaotyczny? Kompletna bzdura. Jest fantastyczny. Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńSuuuper rozdział! <333 Świetny jest ♥ Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńsuperowy rozdział XD cekam na nn♥ <33 ;**
OdpowiedzUsuńsuper:D
OdpowiedzUsuńmoże z Jessicą i Jamesem ?!?!?! >.< plis daj nowy :D
Hmm... dwie bohaterki, dwie bohaterki... Może to Jess i Mo, ale... niee.
OdpowiedzUsuńCzekam nn :*
Rozdział nie jest w cale chaotyczny. Jest fantastyczny.;D Dwóch bohaterów... Hmmm... Może Mo i Christine.. Nie wiem.. xD Nie dam rady zgadnąć więc pisz szybko następny!
OdpowiedzUsuńPozdr. Pati
Hmmmm....NWM może Jennifer i Logan??
OdpowiedzUsuńJa napewno nie zgadne więc szybko pisz nn;P
Pozdr. Wiki xD
Rozdział swietn6y co to bredzisz;d aw wiedziałam, ze drużyna Jen wygra xD Logan i Jen hmmmmm dobra niech ten związek się skończy i Jen będzie z Carlosem;d Logan znajdzie sb inną;d
OdpowiedzUsuń