12 kwietnia 2013

Rozdział 98

Hejoo xd ;**
Dziś rozdział nieco krótszy i gorszy, ale za to zrobię małe podsumowanie ;)
Tak więc zaczynamy:
1. Blog powstał dokładnie 11.03.2012r. , czyli miesiąc temu była jego pierwsza rocznica xd
2. Od 28.08.2012r. opowiadanie jest pisane na Blogspocie.
3. Blog ma 31 440 wyświetleń.
4. Od rozdziału 51 zostało opublikowanych 493 komentarzy.
To chyba wszystko :) Mam nadzieję, że wytrwacie ze mną do końca bloga xD
A! I mam prośbę, jeśli pojawi się u Was nowy rozdział to podajcie link do bloga w komentarzu, bo naprawdę nie mam pojęcia kto jakiego bloga prowadzi o.O Większość mam w linkach i obserwuję, ale pozostałe z Was wspominają o nowym rozdziale, ale nie podają adresu bloga...
Tak więc, to chyba wszystko :)
Do następnej rocznicy, mam nadzieję, że blog będzie miał równie dobre wyniki, co teraz xd




~*~



       Leżałyśmy właśnie na plaży i niszczyłyśmy sobie skórę. Nie podobało mi się to, bo było prawie czterdzieści stopni ciepła! No ale, jak to Jennifer, zaciągnęła mnie tu siłą, mimo że jest chora. Tak na nią patrzeć to ta separacja od Logana nawet jej pomaga.
- Czemu Mo się tak na mnie wścieka? - zdjęłam okulary, kiedy Blue przechodziła obok, mierząc mnie wzrokiem.
- Bo powiedziałaś jej prawdę - mruknęła Jen, nie odrywając nosa od książki. Ostatnio ciągle coś czyta, ale co? Nie chce powiedzieć...
- Że ucieka od problemów? - upewniłam się, na co kiwnęła głową. - I tylko o to?
- Dobra, nie ma sensu dalej tego ukrywać - westchnęła Jen po chwili, odkładając książkę na bok.
- Czego ukrywać? - zdziwiłam się.
- Jessica, zanim przyjechałaś... Właściwie to było kilka miesięcy przed twoim przyjazdem... - odwróciła się w moją stronę.
- Ale co? - spojrzałam na nią uważnie.
- No... Carlos i Monic... - zaczęła, ale brakowało jej słów. - No byli razem...
- Co?! - zakrztusiłam się własną śliną.
- No właśnie to... - mruknęła. - To było jakieś pół roku przed twoim przyjazdem. Razem uznaliśmy, że nie będziemy nic ci mówić, bo to stare sprawy... - dodała cicho.
- Aha, czyli lepiej było mnie okłamywać, tak?! - podniosłam głos. Nie wiem czemu, ale zrobiło mi się cholernie przykro.
- A co mieliśmy zrobić? Wyjść na ulicę z megafonem i wykrzyczeć to? - spytała spokojnie.
- Na przykład mi powiedzieć. Wiesz dobrze, że nic bym nie mówiła - odwróciłam głowę.
- Wiem i przepraszam, ale akurat w tej sprawie ja miałam najmniej do gadania - dodała skruszona. - To Carlos i Monic podjęli decyzję, a ja miałam się nie wygadać.
- No dobrze... - westchnęłam zrezygnowana. - Jest coś jeszcze, czego nie wiem?
- Nie, tylko tego nie wiedziałaś - zaśmiała się. - Porozmawiaj z Monic, może to coś da.
Westchnęłam ciężko, po czym wstałam z leżaka i dogoniłam odchodzącą Blue. Pogadałyśmy szczerze i od serca, no i w efekcie się pogodziłyśmy. Mo przeprosiła wszystkich za swoje zachowanie, a zwłaszcza Christine, przez co obie się poryczały. Widok wart wszystkiego, mówię wam...
   

^*^
Trzy dni później
^*^


- Jessica, twój ręcznik! - krzyknęła Jen z łazienki. Tak, wracamy do domu. Szkoda, bo naprawdę zaczęło mi się tu podobać. Zwłaszcza, że poznaliśmy fajnych ludzi. Z chłopakami nadal nie utrzymujemy kontaktu, nawet nikt o nich nie wspomina, tak jakby nie istnieli...
      Monic i Matt oficjalnie są parą, a mi i Jen to się nie podoba, no ale skoro Mo jest szczęśliwa to czemu miałybyśmy im przeszkadzać.
Christine i Andree nie odstępowali i nie odstępują się na krok. Tworzą śliczną parę, chociaż w głębi serca czuję, że Chrisie nie do końca jest szczęśliwa.
Za to ja, Jen, Sam, Emily i Harry jesteśmy tak opaleni, że stając w lustrze sama siebie nie poznaję. No Jennifer ma latynoską krew, więc skórę ma ciemniejszą, a teraz to nawet stopy ma ciemne. Mówiąc w skrócie, to były najlepsze wakacje w całym moim życiu.
- Widziałaś ładowarkę od mojej kamery? - Jen się rozejrzała, kiedy pakowałam do końca walizkę.
- Leży na półce nad kominkiem - schowałam do torebki dwie małe butelki wody i portfel.
- Dzięki, a... - odwróciła się, gdy zabrała swoją własność.
- U ciebie na łóżku - zaśmiałam się, mając na myśli ową kamerę.
- Kiedyś głowy zapomnę... - mruknęła, wychodząc z mojej sypialni. Rozbawiona odprowadziłam ją wzrokiem i dokończyłam pakowanie. Przejrzałam jeszcze szafki, aby sprawdzić, czy czegoś nie zapomniałam, po czym zabrałam walizkę i torebkę i wyszłam z pokoju, zamykając po sobie drzwi.
- Musimy się jeszcze przebrać, przecież w piżamach nie wrócimy - Jen zmierzyła się wzrokiem, a potem rozbawiona spojrzała na mnie.
- Cholera, zapomniałam o tym! - klepnęłam się otwartą ręką w czoło. W mgnieniu oka się przygotowałam, a kiedy i Jen była gotowa, opuściłyśmy pokój i skierowałyśmy się do windy, którą zjechałyśmy do holu. Oddałyśmy klucz i dołączyłyśmy do reszty. Kiedy wychodziłyśmy z hotelu, Mo zrobiła mi zdjęcie. Taksówką pojechaliśmy na lotnisko, a godzinę później siedzieliśmy już w samolocie.
- Co jest? - spytałam, widząc zmartwioną minę Jen.
- Mama właśnie mi napisała, że planują z tatą wyjazd do Hiszpanii... - wyjaśniła smutna.
- To źle? - zdziwiłam się. - Zasługują na wakacje.
- Jakie wakacje? Przeprowadzają się tam na stałe - mruknęła niezadowolona.
- Oh... - wymsknęło mi się. - No ale to nie koniec świata, przecież będą cię odwiedzać, albo na odwrót.
- Jessica, ja jadę z nimi - spojrzała na mnie.
- Jak to, jedziesz z nimi? - zdziwiłam się.
- No normalnie, wyprowadzam się - mruknęła.
- Ale, że tak już? Zaraz? - pytałam.
- Nie, mama mówiła, że w przyszłym roku... - westchnęła, a ja nic na to nie odpowiedziałam. Wiedziałam jedno, jeśli Jennifer wyprowadzi się teraz, a Logan wróci z trasy i jej nie będzie to się chłopak załamie... No, przynajmniej tak sądzę. W końcu ją kocha, czy tak?
- Będzie dobrze... - powiedziałam cicho, siadając wygodniej i naciągając czapkę na oczy.
- Zobaczymy... - westchnęła i wróciła do czytania swojej książki. Zamknęłam oczy, żeby zasnąć, gdy nagle mój telefon zaczął dzwonić.
- Co znowu? - mruknęłam niezadowolona, po czym wyciągnęłam komórkę z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił James. Już miałam odrzucić połączenie, kiedy Jennifer zatrzymała moją rękę.
- Pogadaj z nim, może chce przeprosić - uśmiechnęła się ciepło, a ja westchnęłam ciężko i odebrałam.
- Hej... Dzięki, że odebrałaś... - powiedział cicho.
- Po co dzwonisz? - spytałam obojętnie. - Jestem zajęta.
- Proszę, wysłuchaj mnie. Potem będziesz mogła ignorować mnie do końca życia - dodał przejęty.
- No więc, słucham... - mruknęłam.
- Nie wiem jak to powiedzieć, ale jest mi przykro za to, co powiedziałem... Jestem tchórzem i nie potrafię powiedzieć ci prosto w oczy 'PRZEPRASZAM'... - mimowolnie łzy stanęły mi w oczach. - Tak bardzo za tobą tęsknię, że nie potrafię się opamiętać... Błagam, wybacz mi, chociaż w to wątpię po tym, co ci zrobiłem... Bardzo przepraszam, a za razem proszę o wyrozumiałość... Wiem, że to są tylko słowa, ale niosą ze sobą coś więcej, niosą ze sobą moją miłość do ciebie. Jeszcze raz przepraszam. Kocham cię, Jessica... - zakończył.
- Jesteś skończonym głupkiem, wiesz?! - wyrzuciłam mu.
- Wiem, wcale się nie zdziwię, jeśli mnie teraz rzucisz... - mruknął. Słychać było, że jest mu przykro.
- Jesteś głupkiem, bo myślałeś, że ci nie wybaczę - uśmiechnęłam się lekko.
- Naprawdę? - ucieszył się. - Wybaczysz mi?
- Tak. Zresztą to po części też moja wina, bo ci o Kyle'u nie powiedziałam - mruknęłam.
- Od dzisiaj żadnych tajemnic - dodał.
- Żadnych... - na sercu zrobiło mi się cieplej. Gadaliśmy chyba z godzinę, a potem się rozłączył, bo zasnęłam.
     Po kilku godzinach lotu, które potwornie mi się dłużyły, samolot wylądował w Los Angeles, gdzie była godzina siódma wieczorem. Zabraliśmy swoje walizki, a przed lotniskiem się rozstaliśmy. Chłopaki pojechali w swoją stronę, Emily i Sam w swoją, a my w swoją.
- Nie wierzę, że już wróciłyśmy - westchnęła Chrisie.
- Ja też nie... - zawtórowała jej Mo.
- Przez to słońce wyglądam jakbym na solarkę chodziła! - oburzyłam się rozbawiona.
- No fakt, ale to ja mam brązowe stopy! - zaśmiała się Jen.
- Ty cała jesteś brązowa - zawtórowała jej Christine.
- Właśnie, ta twoja latynoska krew ci pomaga! - wyszczerzyła się Monic.
- Oj cicho! - Jennifer machnęła ręką, a po chwili taksówka się zatrzymała. Wysiadłyśmy, zabrałyśmy bagaże i zapłaciłyśmy.
- Ja tam uważam, że te wakacje były świetne - wyszczerzyłam się, otwierając drzwi, przez które zaczęli wychodzić jacyś ludzie z narzędziami. Byli ubrani na roboczo, jak do remontu.
- Co jest? - Jen wybałuszyła oczy.
- A ja wiem...? - niepewnie weszłyśmy do środka.
- O! Zdążyliśmy na czas! - wyszczerzył się jakiś koleś. - Miłego mieszkania! - oddał klucze i wyszedł, a za nim reszta.
- Na czas? Z czym? - zdziwiła się Christine.
- Dziewczyny, chodźcie tu! - zawołała Mo z góry, a my od razu do niej pobiegłyśmy. Dosłownie wryło nas w podłogę, kiedy zobaczyłyśmy korytarz.
- Mi się zdaje, czy tu było mniej drzwi? - Jen wskazała na obie ściany. Bez słowa weszłam do sypialni mojej i Jamesa.
- Co do...? - nic więcej nie przeszło mi przez usta, kiedy zobaczyłam pokój.
- O cholera... - Jen stanęła obok mnie. Poszłyśmy do łazienki. Myślałam, że zejdę!
- Dobrze, że nasza sypialnia się nie zmieniła - mruknęła. Pokoje Carlosa i Kendalla też nie uległy zmianie.
- Monic, chodźcie tu! - usłyszałyśmy Chrisie, która stała w starym pokoju Monic, który zupełnie go nie przypominał. Jennifer zaciągnęła mnie do łazienki na korytarzu.
- O mój Boże... - wydusiłam, patrząc na pomieszczenie.
     Stara sypialnia moja i Jen nic się nie zmieniła. W dodatku doszły dwa pokoje: jeden dwuosobowy, a drugi prawie taki sam. Reszta domu nie uległa zmianie, no może oprócz tego, że zmienił się kolor ścian w niektórych miejscach.
     No i w ogrodzie basen został powiększony, zasadzono kwiaty i kilka drzewek, a na poręczach od huśtawki założono lampki. W dodatku w trawie zamieszczono spryskiwacze, a w niektórych miejscach postawiono małe lampy. Z ogrodu do chodnika od frontowej części domu, prowadziła ścieżka wyłożona z kamieni.
- No dom marzeń normalnie! - zaśmiała się Jennifer.
- Auta chłopaków... - Monic nagle zbladła, a my wymieniłyśmy przestraszone spojrzenia. Jeśli coś się stało to oni nas zabiją! Poleciałyśmy do garażu, a tam zastałyśmy pustkę...



~*~


Także same widzicie, rozdział nie najlepszy -,-

6 komentarzy:

  1. Pff... Co ty tam wiesz? Rozdzial wlasnie jest jednym z tych najlepszych!
    No nareszcie się pogodzili :) Kocham takie momenty czytac, sa takie slodkie ;p Az mi tez zrobilo sie cieplej na sercu.
    O rany, ale chata. Ciekawe kto za tym stoi, ale stawiam na chłopaków. To na pewno ich sprawka! Oni zawsze maja te swoje świetne pomysły.
    Ej! Co ty mi tutaj z taką końcówką wyjeżdzasz? Co sie stało z tymi autami?
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Chyba nie wytrzymam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znasz się. *parska* Owwww, James no w końcu zmądrzałeś. Jestem z Ciebie dumna. :3 I chata zajebista. :D Co jak co, ale ktoś lub ktosie się postarali. xd I eee no ten tego.. Z tymi autami to troszkę kijowo.. x.x Ja się zastanawiam co będzie jak Carlos wróci? o.o A o Loganie to nie wspomnę. Czekam na następny. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Przestań mi wyjeżdżać z tekstem, że ci rozdział nie wyszedł. Pogodzili się w końcu. Dobrze! Ale chata jest zarąbista. Czemu faceci wolą swoje auta od dziewczyn?! Nigdy nie zrozumiem logiki (a raczej jej braki) chłopaków. Ale wolę, aby dziewczyny żyły. A wracając do remontu to stawiam na chłopaków.

    OdpowiedzUsuń
  4. No więc, nie wiem, czy się nioe pogubiłam, ale czemu Christine nie jest z Kendem, a Mo z Carlosem??? No nie domagam! XD Czekam, a rozdział cudo!
    Majka ;****************

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przesadzaj... Rozdział zaje.bisty!!! Megaaa się cieszę, że James i Jess się pogodzili ;D Tylko szkoda że Jen się przeprowadza.. Będę płakać ;((
    I aleee im się pokoje pozmieniały! Oczywiście na lepsze! Ja też chcę takie pokoje i łazienki ;)
    P.S. Zapraszam: james-and-vanessa-big-love.blogspot.com i you-plus-me-together-forever.blogspot.com ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Zartujesz?? Rozdzial ZAJEBIASTY!!! Ale OMG jakies zlodzieje im auta zapiepszyli! Bedzie sie dzialo... o.O Jak super ze sie z Jamesem pogodzila!! Taki slodki byl jak ja tak przepraszal... Ale chate to maja .....bista! Jestem meega ciekawa kto to wszystko wymyslil i wgl! Szkoda ze Jen sie przeprowadza, ;( nie zgadzam sieee!! Nieee!!! Protestuje! ;D Rozdzial po prostu nic dodac nic ujac! Cod miod i malina, zlota mina xD Przestan marudzic i wyjerzdzac z tekstem ze rozdzial ci nie wyszedl ani nic w tym stylu! Jest super! Z niecierpliwoscia czekam na nn, dawaj szybkoo! :D

    OdpowiedzUsuń