14 października 2012

Rozdział 61

Ten rozdział chcę zadedykować Nelly ;* i Epic Rusherce.
Mam nadzieję, że się spodoba ;**

~*~


- Jessica! - Monic się na mnie rzuciła, gdy tylko przekroczyłam próg domu.

- Jejku, bo mnie udusisz - wydusiłam. Puściła mnie.
- Cześć, mała - Carlos ją pocałował.
- A gdzie Nathalie? Chcę się z nią przywitać - sama nie wierzyłam w to, co właśnie powiedziałam.
- Wyszła godzinę temu. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wróciłaś - Mo znowu zaczęła mnie ściskać.
- Kobieto, bo mi dziewczynę udusisz - zaśmiał się James.
- Nie uduszę - zaśmiała się Blue i mnie puściła.
- To ja pójdę się rozpakować - dodałam i razem ze swoim chłopakiem poszłam na górę. Gdy tylko przekroczyłam próg sypialni, uderzył mnie zapach jego perfum. Zakręciło mi się od nich w głowie.
- Brakowało mi tego widoku - usłyszałam i się odwróciłam.
- Jakiego? - zdziwiłam się.
- No właśnie tego - wskazał na mnie. - Brakowało mi ciebie.
- Jesteś uroczy - podeszłam do niego i się przytuliłam.
- Ja wiem - uśmiechnął się i cmoknął mnie w usta. - Rozpakuj się, a potem pojedziemy do twoich rodziców.
- Dobrze. Kocham cię - szepnęłam.
- Ja ciebie też - pocałował mnie w czoło i wyszedł.
- Jestem w domu - westchnęłam  i zabrałam się za rozpakowywanie. Wyrobiłam się w godzinę. Wzięłam jeszcze prysznic i się przebrałam (te buty na dole).
Zadowolona zeszłam na dół. Reszta siedziała w salonie i oglądała telewizję. Zdziwiona zauważyłam brak mojego chłopaka.
- A gdzie James? - spytałam, rozglądając się.
- Ślicznie wyglądasz - usłyszałam przy uchu i poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu w talii.
- Dziękuję - szepnęłam, wciągając zapach perfum szatyna.
- Jak mi tego widoku brakowało - zachwyciła się Mo, a ja i James się zaśmialiśmy.
- Dobra, my jedziemy do rodziców Jess. W razie co, dzwońcie - dodał Maslow i pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia. Zdążyłam jeszcze tylko pomachać reszcie.
Większość drogi jechaliśmy w ciszy. Bezsensownie gapiłam się w okno.
Dlaczego Nathalie tak mnie unika? Odkąd spotkałam ją na ulicy z innym chłopakiem, przestała się w ogóle do mnie odzywać. Ciekawe, czy Kendall o tym wszystkim wie? Bo coś mi się nie chce wierzyć, że to był jej stary przyjaciel. Może ona go zdradza? Nieee... Coś mi się chyba w głowie poprzestawiało, skoro tak myślę. Ale to by wyjaśniało, czemu pokłócili się wtedy w Hiszpanii. Ale to niemożliwe, przecież musiałaby spotykać się z tym kolesiem już dawno.
- Może ona od początku go zdradzała? - powiedziałam sama do siebie.
- Co? - James oderwał na chwilę wzrok od jezdni i na mnie spojrzał. Był wyraźnie zdziwiony.
- Nathalie, wydaje mi się, że zdradza Kendalla - wyjaśniłam.
- Skąd te podejrzenia? - ponownie spojrzał przed siebie.
- No pomyśl. Praktycznie cały czas się ostatnio kłócili. A kiedyś nawet to spotkałam ją w towarzystwie innego chłopaka. Na przyjaciela nie wyglądał, skoro się obejmowali - wyjaśniłam.
- To by wyjaśniało tą kłótnię po twoim wyjeździe - dodał Maslow, gdy dojeżdżaliśmy do domu moich rodziców.
- Jaką kłótnię? - zaciekawiłam się.
- Mówisz, że spotkałaś ją z innym chłopakiem. Pech chciał, że Kendall ich nakrył - odezwał się szatyn.
- I co? - drążyłam dalej.
- Zrobił jej o to awanturę. Tłumaczyła, że to tylko przyjaciel i takie tam - wyjaśnił, parkując na podjeździe moich rodziców.
- A on głupi jej uwierzył? - westchnęłam.
- Właśnie - dodał Maslow.
- Martwię się o niego, a co jeśli ona faktycznie go zdradza? - spojrzałam na swojego chłopaka.
- Dla nas najlepiej będzie jeśli się do tego nie będziemy mieszać. Jeśli faktycznie go zdradza, to prędzej, czy później wpadnie - cmoknął mnie w policzek i wysiadł z auta. Po chwili do niego dołączyłam. Wziął mnie za rękę i ruszyliśmy do drzwi. Otworzyła mama.
- Jessica! Skarbie, wróciłaś! - ucieszyła się i zaczęła mnie ściskać. Tata też nie szczędził mi czułości. Ogólnie to spędziliśmy u nich bardzo miły dzień.Oczywiście musieliśmy wszystko opowiedzieć, co i jak, bo chcieli wiedzieć jakim sposobem James mnie ściągnął do Los Angeles.
Pod wieczór, tak około osiemnastej postanowiliśmy wracać. Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy do domu. Logana nie było, bo pojechał zawieść prezent swojej mamie na urodziny.
Siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy telewizję, gdy do środka wparował wściekły Henderson.
- Skarbie, już wróciłeś? - spytała Jen, wychodząc z kuchni.
- Nie mów tak do mnie! Możesz mi to wyjaśnić?! - krzyknął, rzucając jej pod nogi białą kopertę. Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby był tak wściekły. Żadne z nas nawet słowem się nie odezwało.
- Co to jest? - zdziwiła się, podnosząc kopertę.
- Ty mi powiedz! - Loggy założył ręce na piersi. Jen otworzyła kopertę z łatwością, bo nie była zaklejona. Wyciągnęła z niej kilka zdjęć i momentalnie zbladła.
- S... Skąd masz te zdjęcia? - wydusiła, patrząc na niego przerażonymi oczami.
- Nie ważne! Zamierzałaś mi o tym powiedzieć?! - Logan był naprawdę wściekły.
- Nie... - Jen miała łzy w oczach.
- A o tym, że jesteś w ciąży?! - krzyknął brunet, a nam gały o mało co nie wypadły.
- C... Co? Ciąży? - zdziwiła się Jen.
Ciąża?! Zaraz chyba zemdleję z wrażenia! Czemu nam nie powiedzieli?! A może to nie Logan jest ojcem...?
Pierwsza z tego letargu wyrwała się sama zainteresowana.
- Co ty mówisz?! W jakiej ciąży?! - krzyknęła.
- Słuchaj! Ja rozumiem, że mnie nie kochasz, ale mogłaś chociaż nie udawać! - Loggy teraz to naprawdę przesadził. Chciałam coś powiedzieć, ale James mi zabronił.
- Jak możesz wygadywać takie bzdury?! Przecież cię kocham! - po policzkach Jennifer spłynęły łzy.
- Przestań kłamać! - Logan złapał ją za nadgarstki, a zdjęcia, które trzymała rozsypały się po podłodze.
- Nie kłamię... - załkała.
- Przestań! To koniec, słyszysz?! - szarpnął ją.
- Logan, puść ją! - krzyknęłam, wstając.
- Zrobisz jej krzywdę! - Mo do mnie dołączyła.
Nie słuchał nas. Ścisnął mocniej tylko nadgarstki Jennifer.
- Logan, do jasnej cholery! Puść ją, słyszysz?! - krzyknął Kendall.
Brunet ją puścił i bez słowa wyszedł z domu.
Jennifer spojrzała na nas przerażona i z płaczem pobiegła na górę.
Podniosłam zdjęcia, które leżały na podłodze. Gdy zobaczyłam, co na nich jest, zszokowana opadłam na fotel. Wcale się nie dziwię, że Loggy tak zareagował.
- Jess! Jess, co jest na tych zdjęciach?! - Mo mną potrząsnęła i się ocknęłam.
- Sama zobacz - podałam jej je.
- Cholera jasna... - zaklęła pod nosem, oglądając fotografie. Potem chłopcy je zobaczyli.
Na każdym była Jennifer.
Pierwsze. Była w samym ręczniku i pochylała się nad łóżkiem.
Drugie. Była odwrócona plecami i miała na sobie tylko jeansowe spodenki.
Trzecie. Stała na środku pokoju w samej bieliźnie, a w ręce trzymała sukienkę.
Czwarte. Wychodziła właśnie z basenu.
Piąte. Leżała naga pod kołdrą i grzebała w telefonie. Przynajmniej tak wywnioskowaliśmy ze zdjęcia.
Jedno było pewne. Nie były robione u nas w domu.
Żadne z nas się nie odezwało. Nie wiedzieliśmy, co powiedzieć. Po prostu siedzieliśmy i tępo wpatrywaliśmy się w zdjęcia, które leżały na stoliku.
- Ale jak? - wydusiłam.
- Wcale mu się nie dziwię, że tak zareagował - odezwał się Kendall.
- Ale skąd on ma te zdjęcia? - zdziwił się Carlos.
- I jaka znowu ciąża? - dodała Mo.
- Pytanie, kto mu dał te zdjęcia i powiedział, że Jen jest w ciąży? - odezwał się James.
Nie wiedzieliśmy. Zdjęcia spaliliśmy w kominku. Nie czekaliśmy na Logana, bo i tak nie wróciłby na noc do domu.
Chcieliśmy zbierać się do spania, gdy na dół zeszła zapłakana Jennifer.
- Gdzie Logan? - rozejrzała się.
- Wyszedł - powiedziała Mo ostrożnie.
- Rozumiem - po jej policzkach spłynęły kolejne łzy.
- Jennifer, czemu nam nie powiedziałaś o ciąży? - spytałam.
- Jakiej znowu ciąży? - załkała.
- Logan mówił... - zaczął Carlos.
- Nie jestem w żadnej ciąży! Nie wiem... Nie wiem skąd Logan ma te zdjęcia i kto nagadał mu tych bzdur! Po prostu nie wiem, okey?! Nie wiem! - krzyknęła przez łzy i zjechała po ścianie na podłogę.
- Jennifer... - podeszłam do niej. Nie wiem czemu, ale coś mi mówiło, że ona nie kłamie. Bo czy tak zachowuje się człowiek, który ma coś na sumieniu?
- Zostaw mnie... Wszyscy mnie zostawcie... - szepnęła przez łzy, a my spojrzeliśmy po sobie i zrezygnowani poszliśmy na górę.



~*~


I jak? Podoba się Wam? :)

No mam nadzieję ^^

5 komentarzy:

  1. O matko..Rozdział jest boski, ale czemu smutny? noo wiesz..Kurcze i jak tu wytrzymać do następnego. No dam radę. Przynajmniej spróbuje :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo dziękuje za dedykacje kochana ;** Rozdział po prostu jednym słowem; BOSKI!!! ;33 Pisz szybko nn i oby cała ta sytuacja z Jen się wyjaśniła... no przynajmniej mam taką nadzieję ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurde to się porobiło dawaj szybko kolejny bo umrę z niecierpliwości
    celu$ka

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurde. Biedna Jen. Mam wrażenie, że Logan uwierzył jakiemuś dupkowi, z którym Jen była dawno temu. Sama nie wiem. Ale Jen jest w ciąży? I nie powiedziała nic Jess? Nie, nie chce mi się w to wierzyć. Przecież Jen powiedziała by jej prawda? Prawda? Jennifer nie jest taka? Oby wszystko się wyjaśniło, a Logan, żeby się opanował.
    Nie dziwię się, że Loggy tak zareagował, ale trochę przesadził. Może nawet więcej niż trochę. Nie ogarniam tego.
    Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni i okaże się nieprawdą. Oby wróciło wszystko do normy, a Loggy i Jen nie popełnili,żadnego, głupiego błędu, którego będą potem żałować.
    Z OGROMNĄ niecierpliwością czekam nn. Pzdr. ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale smutny rozdzialik... Aż się łezka w oku kręci... Lecę czytać kolejny :)

    OdpowiedzUsuń