Więc tak, Logan i Jennifer będą głównym tematem dwóch, może trzech, najbliższych rozdziałów, a potem to już wszystko będzie po staremu ^^
Zaczynamy z perspektywy Jess :)
~*~
Na zegarkach wybiła jedenasta, a my bawiliśmy się w najlepsze. Logan się rozluźnił, ale do Jen nie podszedł, jakby się bał.
Siedziałam właśnie z Christine przy stoliku. Postanowiłyśmy odpocząć od tańczenia. James żyć mi nie dawał, więc mu uciekłam.
- Tu się moje kochanie schowało - szatyn wyrósł obok mnie z mega wielkim bananem na twarzy.
- James, daj mi odpocząć - jęknęłam.
- Odpoczywasz już dość długo - zaśmiał się, siadając obok mnie.
- Dopiero usiadłam! - oburzyłam się.
- James, daj ty jej spokój - zaśmiała się Mo, zajmując swoje miejsce. Chłopaki też się dołączyli.
- Szczerze to też się zmęczyłem - sapnął mój chłopak.
- No i bardzo dobrze - uśmiechnęłam się, jednocześnie przytulając do jego ramienia.
- Jak wy uroczo razem wyglądacie - rozmarzyła się Chrisie.
- Wiemy - uśmiechnął się James.
- Aleś ty skromny - spojrzałam na niego z rozbawieniem.
- Cenisz tą cechę we mnie, no nie? - uśmiechnął się i cmoknął mnie w usta.
- Moglibyście się zachowywać - zaśmiał się Carlos.
- Skarbie, daj im spokój - uśmiechnęła się Mo. Nagle DJ puścił muzykę do tanga, a jakiś koleś podprowadził Jennifer na środek sali. Zaczęli tańczyć, a my zdziwieni spojrzeliśmy na Logana.
- Co jest...? - mruknął. Wyglądał jakby to go zabolało. Ten koleś zsunął rękę niebezpiecznie nisko po ciele mojej przyjaciółki.
- O mój Boże... - szepnęła Mo, zakrywając usta dłonią.
- Wystarczy, tego już za wiele - Logan wstał i udał się w kierunku drzwi ogrodowych.
- Logan, cze... - chciałam za nim iść, ale James złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Daj mu spokój. Musi pobyć sam - uśmiechnął się lekko, a ja zrezygnowana usiadłam z powrotem na swoim krześle i dalej patrzyłam na tańczącą parę.
^*^
Oczami Jennifer
^*^
Zdziwiło mnie to, że Fred poprosił mnie do tańca. Ale mógł z tym poczekać! Akurat chciałam porozmawiać z Loganem...
Podprowadził mnie na środek sali i zaczęliśmy tańczyć.
- Co ty kombinujesz? - spytałam.
- Nic nie kombinuję - mruknął, zsuwając swoją dłoń niebezpiecznie nisko.
- Fred! - upomniałam go.
- Przepraszam - zabrał rękę.
- Odbiło ci? - oburzyłam się.
- Nie moja wina, że mam na ciebie ochotę - uśmiechnął się cwanie.
- Jeszcze chwila, a zostawię cię tu samego! - warknęłam.
- Nie tak ostro, kochanie - mruknął.
- Żadne ,,kochanie"! - oburzyłam się. - Już ci powiedziałam! Nie było nas i nie będzie!
- Jak tam chcesz - warknął. - Ale powiedz mi jedną rzecz...
- Jaką? - warknęłam.
- Carlos kocha Monic, bo ona zawsze go wspiera i jest obok. James nie może żyć bez Jessici, bo dziewczyna jest jego częścią i ma dobre serce. Bez niej nie potrafi normalnie funkcjonować. Kendall miał Nathalie, ale znalazł sobie jak widać inną. A ty?
- Co ja? - zdziwiłam się.
- Dlaczego Henderson cię kochał? - warknął. - Za ładną buźkę? Litości! Chciał cię po prostu przelecieć! Ile razy już się nie powstrzymał?
- Ja... - zaczęłam, chciało mi się cholernie płakać. Dalej się nie odzywaliśmy. W końcu skończyliśmy tańczyć, a ja wróciłam do stolika.
- Czego chciał? - spytał na wstępie Joe.
- Pogadać. Przepraszam, ale chcę zobaczyć ogród. Zobaczymy się później - uśmiechnęłam się lekko i skierowałam się do drzwi tarasowych.
^*^
Oczami Logana
^*^
Chodziłem bez sensu po ogrodzie i zastanawiałem się nad tym, dlaczego nie potrafię spojrzeć Jennifer w oczy. Wyszedłem właśnie z labiryntu, który tworzył żywopłot. Już miałem skręcać w prawo, czyli na schody prowadzące na salę, ale dostrzegłem kilka metrów przede mną wspaniałą fontannę. Postanowiłem zobaczyć ją z bliska. Gdy tylko minąłem świerki, zobaczyłem Jennifer siedzącą na ławce na przeciwko balkonu. Na policzkach miała łzy.
- Jennifer? Co ty tu robisz? - zdziwiłem się, podchodząc bliżej.
- Przepraszam, już sobie idę - wytarła łzy i chciała odejść.
- Zaczekaj! - złapałem ją za nadgarstek. - Przecież cię stąd nie wyganiam.
- Ale... - zaczęła.
- Możemy porozmawiać? - spytałem, patrząc w bok. Nie potrafiłem spojrzeć jej w oczy.
- Nie mamy o czym - dodała.
- Proszę - szepnąłem. Odruchowo splotłem nasze dłonie. Poczułem jak Jennifer ją ściska.
- Dobrze - westchnęła i usiedliśmy na ławce, z której przed chwilą wstała. Puściłem jej rękę.
- Jennifer, ja chciałem cię strasznie przeprosić - zacząłem z żalem.
- Ty? Za co? - zdziwiła się.
- Za wszystko. Nie powinienem cię tak traktować. Wiem, że jestem skończonym idiotą, ale ja naprawdę żałuję. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Byłem wściekły i załamany. Nie zdajesz sobie sprawy, jak zły jestem na siebie, że zamiast ci uwierzyć... Nie mogę dłużej patrzeć, na to co się z tobą dzieje. Twój smutek, twoje cierpienie to mnie cholernie boli. Przepraszam za to wszystko, co ci powiedziałem, za słowa, które cię zabolały. Nie miałem ci nic za złe. Winy szukałem przede wszystkim u siebie. Ale mi też nie było łatwo. Każdy człowiek błądzi, a ciebie bym nie skrzywdził i dobrze o tym wiesz. Jennifer, błagam cię, wybacz mi - spojrzałem na nią z żalem.
- Logan... - szepnęła.
- Przepraszam, jeśli cię uraziłem, ale musiałem w końcu cię przeprosić - odwróciłem głowę w bok.
- Logan, ale ja nie mam, co ci wybaczać - uśmiechnęła się lekko.
- Co? - spojrzałem na nią zdziwiony.
- Dostałam nauczkę i uwierz mi, że wnioski z tego wyciągnę. Proszę cię, nie wiń się za to, co się stało - dodała.
- Ale... - chciałem zaprzeczyć.
- Żadnego ,,ale". To nie twoja wina - uśmiechnęła się.
Zauważyłem, że zaczęła się trząść. Zdjąłem marynarkę i założyłem ją na jej ramiona.
- Będzie ci zimno! - zaprotestowała od razu. Jednak wtuliła się w nią.
- Nie, jest mi ciepło - uśmiechnąłem się.
- Ale...! - i znowu chciała coś powiedzieć.
- A ty jak zwykle martwisz się o innych, a nie o siebie - zaśmiałem się, patrząc jej głęboko w oczy. - Między innymi dlatego cię kocham.
Patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Zacząłem delikatnie gładzić dłonią jej policzek. Przymknęła oczy, jakby rozkoszowała się moim dotykiem.
- Przepraszam - otrzeźwiałem i zabrałem rękę.
- Nie, zostaw - uśmiechnęła się lekko i delikatnie przyłożyła moją dłoń do swojego policzka. Patrzyliśmy sobie w oczy.
- Przepraszam - powiedziałem szybko, a ona lekko się zarumieniła.
- To ja przepraszam - dodała.
- Mam coś dla ciebie - uśmiechnąłem się.
- Co takiego? - zaciekawiła się.
- Lewa kieszeń marynarki - wskazałem palcem na wyżej wymienione miejsce. Wyciągnęła z niej czerwone pudełko i z zaciekawieniem na nie spojrzała.
- Co to jest? - spytała.
- Otwórz to zobaczysz - uśmiechnąłem się. Posłusznie wykonała moje polecenie. W środku była srebrna bransoletka z zawieszką, na której było wygrawerowane jej imię.
- Jest piękna! - zachwyciła się. - Z jakiej to okazji?
- Dziś są twoje urodziny, więc pomyślałem, że coś ci kupię.
- Zupełnie o nich zapomniałam! - klepnęła się w czoło.
- W końcu jesteśmy przyjaciółmi, no nie? - dodałem.
- Tak, ale nie mogę jej wziąć - dodała.
- Dlaczego? - zdziwiłem się.
- Pewnie kosztowała fortunę, a ja nie chcę, żebyś wydawał na mnie pieniądze - zamknęła pudełko i mi je podała.
- Ale ty jesteś uparta - westchnąłem.
Wyciągnąłem bransoletkę z pudełka i założyłem ją na jej lewą rękę.
- Pasuje idealnie - uśmiechnąłem się.
- Dziękuję - cmoknęła mnie w policzek. Gadaliśmy o różnych sprawach. Oczywiście nie związanych z nami. Najwięcej rozmawialiśmy o Kendallu, o Christine i jej młodszej siostrze, o sierocińcu w Middletown, o nowej płycie i takich tam. Od dłuższego czasu miałem wrażenie, że ktoś nas obserwuje.
- Jenny, kochanie, chodź do środka, bo się przeziębisz! - usłyszeliśmy i jednocześnie odwróciliśmy się w stronę balkonu. Jakiś koleś stał tam z głupim uśmieszkiem i bezczelnie patrzył się na Jennifer.
- Fred? A co ty tu robisz? - odpowiedziała zdziwiona.
- Jak to, co? Pilnuję cię! - zniknął na schodach i po chwili pojawił się obok nas.
- Pilnujesz? - Jen nadal była zdziwiona.
- Na moment z oka cię spuścić i już pałętasz się z jakimiś typkami po ogrodzie! - warknął, łapiąc ją za rękę. Szarpnął nią tak, że wstała, a moja marynarka spadła z jej ramion na ławkę.
- Fred to boli! Puść mnie! - jęknęła, gdy ten mocniej ścisnął jej nadgarstek.
- Rozmawialiśmy o tym wcześniej - mruknął jej do ucha, aż mi się niedobrze zrobiło na ten widok.
- Powiedziałam ci już, że między nami nic nie było i nie będzie! Kocham kogoś innego, więc sobie odpuść! - warknęła.
- Słyszałeś, co powiedziała! Puść ją, albo porozmawiamy inaczej! - wstałem z miejsca.
- A jak jej nie puszczę to co? - uśmiechnął się cwanie i puścił Jen.
- Właśnie to zrobiłeś, więc sobie stąd idź, żebyśmy mogli w spokoju porozmawiać! - warknąłem.
- Nadal nie wiem, co w nim widzisz, ale zastanów się nad tym, co ci powiedziałem. Jest taki sam jak wszyscy. W końcu cię dorwę i wtedy zobaczymy - mruknął i odszedł. Spojrzałem na Jennifer. Miała łzy w oczach i chciała uciec. Złapałem ją za rękę i bez słowa przytuliłem. Nie płakała, ale odwzajemniła uścisk. Po chwili odsunęła się ode mnie i spojrzała mi w oczy.
- Dziękuję - szepnęła.
- To ja dziękuję - mruknąłem.
- Za co? - zdziwiła się.
- Za to, że mogłem cię kochać - szepnąłem tuż przy jej ustach. Po chwili całowałem jej miękkie, chłodne wargi. I właśnie przez to uświadomiłem sobie, jak bardzo kocham tą dziewczynę... jak mi jej brakowało. W końcu się od siebie oderwaliśmy i wróciliśmy na ławkę. Pogadaliśmy jeszcze i przed północą postanowiliśmy wrócić do środka. Zatrzymaliśmy się przy drzwiach.
- Twoja marynarka - Jennifer oddała mi moją własność.
- Dzięki. I jak? - spytałem, gdy ją na siebie założyłem.
- Idealnie - uśmiechnęła się.
- Lubię to - uśmiechnąłem się.
- Co? - zdziwiła się.
- Kiedy się uśmiechasz - wyjaśniłem. Zarumieniła się.
- Jeszcze raz dziękuję za rozmowę - uśmiechnęła się lekko i cmoknęła mnie w policzek. Minęła mnie i chciała wejść do środka.
- Jennifer?
- Tak? - odwróciła się w moją stronę.
- Nie, nic. Już nic - westchnąłem z uśmiechem, a ona zniknęła na sali. Wróciłem do reszty.
- Coś ty robił tak długo w tym ogrodzie? - spytał Carlos.
- Myślałem - uśmiechnąłem się, siadając na swoim miejscu. Akurat mogłem swobodnie obserwować Jennifer.
- I co wymyśliłeś? - zaciekawiła się Jessica.
- A ty coś taka dociekliwa? - zaśmiałem się. - James, weź ją na parkiet.
- A właśnie, Jess, koniec leniuchowania - ogłosił Maslow i porwał swoją dziewczynę do tańca. Reszta też się zmyła, a ja z uśmiechem spojrzałem na Jennifer, która właśnie odwróciła się w moją stronę. Zapowiada się ciekawa noc, pomyślałem.
~*~
No i jest. Długo oczekiwana rozmowa Logana i Jennifer :) Pogodzili się, cieszycie się?? :D
Ale to nie koniec romansu między nimi ^^ Noc jeszcze młoda i przed nimi ;)
No ja mam nadzieję, że to nie koniec romansowania! Znając Logiego i Jen, to dopiero się rozkręcają! ;) A dlaczego po pocałunku oni nadal nie są razem, ja się pytam? Dlaczego? Ma sie to zaraz zmienić! A ten Fred mnie tak wkurza, że jakbym go dorwała w swoje ręce, to tak bym mu przyłożyła w "nie powiem co", że by mu to "nie powiem co" odpadło! xD Czekam na powrót Jen i Logana jako pary, zagładę Freda i oczywiście na kolejny rozdział ;**
OdpowiedzUsuńJaki słodki rozdział *__* Takie uwielbiam ! Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńŚwietny, po prostu przecudowny ten rozdział ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ;*
Martusia ;*
No extra normalnie suuper rozdział taki słodki ^^ ja niestety takich nie umiem pisać ja raczej w mini kriminałach dobra jetem xD Czeam na nexta
OdpowiedzUsuńPS.
http://btrkahenderson.blogspot.com/ Zaaapraszamm na pełen nowych emocji rozdział!
O rany! Kobieto!!! ten rozdział jest cudowny!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNormalnie! Nie wiem co powiedzieć!
Ale się cieszę, że się pogodzili! Ale dlaczego Logan nic nikomu nie powiedział?! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!!!!
Ale ten Fred jest wkurzający! Nie może się od niej odczepić w końcu?!
Czekam na nexta!!!
Ooo piękny rozdziaał!!! :D NO i w końcu się pogodzili! Nawet nie wiesz jak się cieszę!!!! :DD
OdpowiedzUsuńA teraz czekam na takie fajne cuś jak napiszesz... a m.in. Kiedy James się oświadczy Jess?!?!:D Albo... Kiedy Jess będzie w ciąży? Boże jaką bym miała wtedy ekstazę :D
Nie mogę się doczekać aż napiszesz kolejny rozdział ;** Czeekaaam <3
po pierwsze: aaaawwwwww to było takie słodkie i romantyczne...
OdpowiedzUsuńpo drugie: WOOHOOO!!!! NARESZCIE SIĘ POGODZILI!!!!! :D :D
po trzecie: rozdział cudowny, fantastyczny, genialny, odjazowy, boski..... eee... zabrakło mi słów....
czekam NIEcierpliwie na nexta :D
http://btr-is-my-life.blogspot.com
WOO HOO!! Yaaaaaay! Jestem pod wrażeniem i happyy!!! :D Loguś taki romantyczny, że oh ah.. Przy tym rozdziale można płakać jak i tańczyć z radości!! :) Dziewczyno ile bierzesz za kurs pisarstwa?! Czekam na następny!!! ;** < 3
OdpowiedzUsuń