Dobra, długo oczekiwany bal :D
Z dedykacją dla Nelly ;* , Red Rose, ~Justme, celu$ski, Epic, Ciri i Rusherki225.
Girls, you are the best .! :**
Zapraszam.!
~*~
Siedzieliśmy w limuzynie i w ciszy jechaliśmy na bal. To nie była zwyczajna cisza. Zawsze mi nie ciążyła, a teraz była wręcz nie do zniesienia.
Logan siedział zamyślony i bezsensownie gapił się w okno.
Christine bawiła się swoim szalem, a Kendall komórką.
Mo i Carlos siedzieli przytuleni i cieszyli się sobą.
A ja patrzyłam na to wszystko z nieukrywanym zdziwieniem.
- A wy co tak cicho jesteście? - spytał James, obejmując mnie.
- Jak Jennifer z nami jest to się nie zamykacie - dodałam.
- Właśnie, bo jej z nami nie ma - mruknął Logan, nie odrywając wzroku od okna.
- Logan, zapomniałam cię o coś spytać - zaczęłam. - Dlaczego wtedy przyszedłeś do Jennifer?
- Chciałem z nią porozmawiać - wzruszył ramionami.
- To czemu nie zrobiłeś tego wcześniej? - zdziwiła się Monic.
- Bo nie było okazji - dodał brunet.
- Miałeś ich mnóstwo, a teraz jest za późno, bo Jennifer wyjeżdża - założyłam ręce na piersi.
- Jak to, wyjeżdża?! - Logan gwałtownie odwrócił się w moją stronę.
- Myśleliśmy, że wiesz - zdziwił się Carlos.
- No jakoś zapomnieliście mnie o tym poinformować - dodał Henderson wściekły.
- Obiecała, że poczeka do balu, a potem wyjedzie - wyjaśnił James.
- Serio nic nie wiedziałeś? - spytałam.
- Nie, no niby skąd? - Loggy załamany opadł na fotel.
- No to masz problem - westchnął Kendall.
- Możemy zmienić temat? Jakoś nie mam ochoty myśleć o problemach. I to jeszcze dzisiaj - brunet odwrócił się w stronę okna.
- Jasne - dodałam i momentalnie języki nam się rozwiązały. Gadaliśmy tak długo, aż limuzyna się zatrzymała. Już mieliśmy wychodzić, gdy Christine źle się poczuła.
- Chrisie, jesteś strasznie blada - zmartwiła się Mo.
- Boję się - jęknęła, łapiąc się za brzuch.
- Nie ma czego - uśmiechnął się Carlos.
- Zrobią nam kilka zdjęć i to wszystko - Kendall podał jej rękę i razem wysiedli z limuzyny. Potem Logan, Carlos i Mo, a ja z Jamesem na końcu.
Dosłownie zwaliło mnie z nóg na widok Złotego Pałacu. Był ogromny i niesamowicie wyglądał w świetle zachodzącego słońca. Wokół rosły świerki i inne drzewa oraz krzewy. Przed nami rozpościerał się długi, czerwony dywan, prowadzący do wejścia, które znajdowało się na samej górze ogromnych, szerokich schodów. Po obu stronach dywanu stały barierki, naturalne dla imprez tego typu. Za nimi znajdowali się reporterzy i ochrona. Nasz kierowca odjechał, żeby zaparkować, a na jego miejsce wjechała kolejna limuzyna. Ruszyliśmy przed siebie. Paparazzi robili nam masę zdjęć. Oczywiście chcieli, żeby Christine pozowała z Kendallem. Jakoś przeżyła i dostaliśmy się do schodów. Gdy już na nich byliśmy myślałam, że się nie skończą. Było ich chyba z trzydzieści, o ile dobrze policzyłam. Po tej ,,cudownej" wspinaczce musieliśmy przejść jeszcze kawałek, żeby dotrzeć do drzwi. Gdy dywan się skończył zatrzymali nas ochroniarze, a my musieliśmy pokazać im zaproszenia. Najwięcej martwiliśmy się o Christine, ale przepuścili ją bez problemu.
- Miłego wieczoru - uśmiechnął się jeden z ochroniarzy i odsunął nam barierkę. Weszliśmy do środka. Znaleźliśmy się w przyciemnionym korytarzu. Szliśmy nim chwilę, a potem wkroczyliśmy do pięknej sali balowej. Wszystko było pokryte złotem. Nic dziwnego, że tak nazwali to miejsce. Sufit był strasznie wysoki, a z niego zwisały przepiękne, pozłacane żyrandole. Parkiet był ogromny, od wejścia po okna, które sięgały sufitu. Na środku, pod ścianą była dość duża scena, a zaraz obok niej konsola DJ'a. Potem znowu kilka stołów i wnęka z łazienkami i drzwiami prowadzącymi na taras. Po drugiej stronie sali też była wnęka, ale tam były tylko stoliki. Jakiś koleś podprowadził nas do jednego ze stolików. Akurat był z brzegu i niedaleko sceny. Zajęliśmy swoje miejsca. Oczywiście jedno było puste, bo nie było Jennifer. Ludzi było coraz więcej z minuty na minutę. W końcu dwadzieścia po ósmej byli wszyscy. Rozejrzałam się po sali. Jak można było się spodziewać, frekwencja gwiazd była bardzo duża. Po drugiej stronie tego ,,złotego raju", czyli pod oknami, zauważyłam znajomą dziewczynę.
- Ej, Monic - szepnęłam do niej, bo siedziała zaraz obok mnie. - Czy to nie jest przypadkiem ta dziewczyna, z którą Jen była umówiona na plaży?
- Która? - spytała, rozglądając się.
- Ta w tej czerwonej sukni - dodałam.
- Czyli? - spojrzała na mnie jak na debilkę. - Tu jest kilka dziewczyn, które mają czerwoną suknię.
- Ta pod oknem - dodałam.
- Aaa... Faktycznie! To ona - oświeciło ją. Postanowiłyśmy nie dochodzić, skąd ona się tu wzięła. Nie nasza sprawa. Po chwili bal się zaczął, a na scenę wszedł młody mężczyzna, zapewne organizator.
- Dobry wieczór, państwu. Cieszę się niezmiernie, że przybyliście w tak licznym gronie - zaczął z uśmiechem, a ludzie zaczęli klaskać. - Ten bal cały poświęcony jest na budowę kliniki dla niepełnosprawnych dzieci. Mamy ogromną nadzieję, że z chęcią będą państwo brali udział w licytacji, która odbędzie się na koniec imprezy. Uczestnictwo w tym balu to nie tylko możliwość pomocy potrzebującym dzieciom, ale również szansa, na to aby zrobić coś dobrego - i znowu oklaski. - Nie wiele jest sytuacji, w których możemy się wykazać. Chcemy pomagać, więc pomagamy. Budowa tej kliniki nie tylko umożliwi pomoc i opiekę ciężko chorym, ale również zapewni im miejsce, w którym będą mogli mieszkać i czuć się swobodnie - i znowu oklaski. - Chciałbym, zarówno jak i reszta organizatorów, abyście państwo dobrze się bawili. W końcu spotkaliśmy się tu dzisiaj w szczytnym celu. Miłego wieczoru, dziękuję - uśmiechnął się i zszedł ze sceny, a ludzie przez chwilę klaskali. Potem wzniesiono toast i podano kolację. Była przepyszna. DJ puszczał, co chwilę jakieś klasyki, przy których nie dało się tańczyć, więc nikt z miejsc się nie ruszał. Jedynie ludzie stali w grupkach i rozmawiali. Zerknęłam na zegarek. Wskazywał dziewiątą. Nie do wiary, że już minęła godzina.
- Ciekawe, co teraz robi Jennifer? - myślałam na głos. Chłopaki musieli iść gdzieś z Michaelem, więc zostałyśmy same.
- Pewnie leży z lodami przed telewizorem - westchnęła Monic, a mi na samą myśl, o tym że Jen siedzi tam sama, humor się popsuł.
- Widziałaś ją jak się ubrała? - prychnęła jakaś dziewczyna niedaleko nas.
- No, co ona sobie wyobraża? W zaproszeniu było dokładnie napisane, że mają być długie suknie - dodała druga. Spojrzałyśmy na nie zdziwione. Patrzyły na... Jennifer! Zresztą jak pozostali ludzie. Wyglądała pięknie. Nawet na nas nie spojrzała, tylko od razu poszła do tej całej Vivienne.
^*^
Oczami Jennifer
^*^
Wreszcie pokonałam te schody i podeszłam do ochroniarzy, którzy stali przy wejściu. Pokazałam im zaproszenie i wpuścili mnie do środka. Głośno westchnęłam i ruszyłam na salę. Gdy ludzie mnie zobaczyli, zrobili wielką sensację. Jakby było z czego...
Wzrokiem wyczaiłam Joe. Akurat wstawał z krzesła. Podeszłam do stolika, który stał przy oknie, czyli do jego.
- Przepraszam za spóźnienie, ale musiałam się jakoś ogarnąć - powiedziałam na wstępie i przywitałam się z Parkerem i jego narzeczoną.
- Już myślałam, że nie przyjdziesz - zaśmiała się Vivi.
- Żartujesz? W życiu bym nie przegapiła tej imprezy - puściłam jej oczko.
- Ja tam wiedziałem, że przyjdzie - Joe założył ręce na piersi. - Ale, że będzie miała takie wejście, w życiu bym nie przypuszczał.
- O czym ty mówisz? - zdziwiłam się.
- Jennifer, w zaproszeniu było napisane, że prosi się o długą suknię - zaśmiał się Parker.
- Nie gadaj! - wytrzeszczyłam na niego gały. - Vivi, jak mogłaś mnie zostawić?! - jęknęłam, patrząc na jej czerwoną suknię. Jak ja mogłam nie doczytać tego zaproszenia?!
- Ale i tak wyglądasz pięknie - uśmiechnęła się.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się.
Miałam na sobie brązową sukienkę i szpilki (bez bransoletek). Do tego brązowa kopertówka. Włosów po umyciu nie prostowałam. Potraktowałam je tylko pianką, więc były lśniące i puszyste. Na szyi tradycyjnie miałam wisiorek z imieniem Logana. Do tego czarne kolczyki. Z makijażem nie przesadzałam. Makijaż zajął mi trochę czasu, ale się opłacało. Na policzki nałożyłam trochę różu. A usta potraktowałam błyszczykiem. No i jeszcze do tego perfumy, które kiedyś dostałam od Logana...
Usiadłam na wolnym krześle z brzegu.
- A kogo moje oczy widzą? - usłyszałam i poczułam jak ktoś kładzie dłonie na moich ramionach.
- Fred, może wróciłbyś do swojego stolika? - warknął Joe.
- Oj, nie denerwuj się tak. Chciałem się tylko przywitać - uśmiechnął się Stewart, siadając obok mnie. - Jennifer, wyglądasz pięknie.
- Dziękuję... Chyba... - powiedziałam zdziwiona. Ktoś go zawołał.
- No nic, muszę iść. Obowiązki wzywają - uśmiechnął się i poszedł.
- Jak on mnie wkurza - jęknęła Vivi.
- Mniejsza o niego, dlaczego ludzie nie tańczą? - zdziwiłam się, jednocześnie rozglądając po sali.
- DJ puszcza denną muzykę - wyjaśnił Joe.
- Wiem jak temu zaradzić - uśmiechnęłam się i wyciągnęłam z kopertówki płytę. Skierowałam się do konsoli, przy której stacjonował DJ.
- Czym mogę pięknej pani pomóc? - uśmiechnął się.
- Proszę włączyć numer osiem - uśmiechnęłam się, podając mu płytę.
- Dla takiej ślicznotki wszystko - wyszczerzył się. Zauważyłam, że reszta siedzi niedaleko przy stoliku.
- Logan, będę o ciebie walczyć... - szepnęłam i wróciłam do Joe i Vivienne.
- Powiesz, co masz w planach? - spytała blondynka.
- Jasne, ale pożyczę go na chwilę, okey? - uśmiechnęłam się, wskazując na Parkera.
- Okey, przyda mu się trochę ruchu - zaśmiała się Vivi.
- Może wtajemniczysz mnie w swój plan? - spytał Joe, gdy złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę parkietu.
- Chcę rozruszać tych sztywniaków - zaśmiałam się, gdy staliśmy na środku sali. Kiwnęłam głową DJ'owi, żeby spełnił moją prośbę.
Muzyka klasyczna ucichła, a z głośników poleciała piosenka BTR - Shot in the dark.
Ja i Joe zaczęliśmy tańczyć. No taki typowy taniec jak na wesele.
- I myślisz, że ten plan się uda? - spojrzał na mnie z rozbawieniem.
- Nie, ale chce mi się tańczyć, więc korzystam z okazji - wyszczerzyłam się.
- Muszę cię ostrzec - zaczął, a ja zrobiłam obrót.
- Przed czym? - zdziwiłam się.
- Przed Fredem. Coś kombinuje - wyjaśnił.
- Zdaję sobie z tego sprawę - mruknęłam.
- Obiecaj, że będziesz uważać - dodał.
- Obiecuję, ale proszę nie gadajmy teraz o takich sprawach - uśmiechnęłam się.
- Okey - wyszczerzył się i zrobiłam kolejny obrót.
- Pamiętasz nasz ostatni wspólny bal? - spytałam, bo przypomniało mi się, że tańczyliśmy kiedyś do tej piosenki.
- Jasne, jak mógłbym go zapomnieć? - zaśmiał się. - Więc to ci chodzi po głowie?
- Mniej więcej - zaśmiałam się, jednocześnie stając.
- You were floating to me and that's how it should be - zakręciłam biodrami, jednocześnie przestawiając nogi. Gdy refren się zaczął podskoczyłam, a Joe podtrzymał mnie na swojej lewej nodze. Żeby z niego ,,zejść" jakoś przełożyłam nogi z przodu (nie wiem jak to napisać, ale chyba się domyślacie dop.aut.). Zatańczyliśmy jeszcze przez chwilę, a potem obrotem znalazłam się po jego lewej stronie.
- Take a shot in the dark to be where you are... - przesunęłam dłońmi od piersi na dół wzdłuż boków. Potem podniosłam do góry prawą rękę. Joe mnie za nią złapał i tym sposobem zrobiłam kolejny obrót.
- When I'm not with you my heart shaking... - ,,podskakiwałam" w jego stronę, jednocześnie ,,machając" dłońmi w kierunku jego klatki piersiowej. On w tym czasie się cofał.
- Cover up my eyes and just stop pain so take a shot in the dark to be where you are... - przyciągnął mnie do siebie, tak że stykaliśmy się nosami. Przejechałam mu dłonią po policzku i obrotem trafiłam, ku mojemu zaskoczeniu, do Freda.
Zaczęliśmy tańczyć tak jak ja i Joe na początku.
- Witam, księżniczko - uśmiechnął się.
- No hej - odwzajemniłam gest.
- Wyglądasz tak seksownie, że mógłbym cię teraz porwać - mruknął, a ja zrobiłam obrót.
- Co do pierwszej części zdania, dziękuję. Druga mi nie odpowiada - dodałam.
- Jennifer, kocham cię od zawsze. Nie rozumiesz? Od początku próbuję ci to powiedzieć - powiedział.
- Ale ja kocham kogoś innego - broniłam się.
- Wiem, Hendersona - westchnął. - Ale co ona ma, czego ja nie mam?
- Wszystko - dodałam i obrotem wróciłam do Joe. Złapał mnie za dłonie i obrócił dwa razy. Teraz byłam przed nim. Trzymał dłoń na mojej talii, a ja swoją na jego. Zatańczyliśmy tak ze dwa kroki w lewo. Potem znowu na niego ,,wskoczyłam". Gdy z niego już ,,zeszłam", położyłam mu lewą rękę na ramieniu i obeszłam go dookoła. Po chwili byłam przed nim.
- Take a shot in the dark... - Joe gwałtownie mną obrócił i przechylił w lewo. Trzymałam dłonie na jego karku. Lewą ręką mnie trzymał, a prawą podtrzymywał moje lewe udo na wysokości swojego pasa.
Uśmiechał się, więc nie pozostało mi nic innego niż też się szczerzyć. Ludzie zaczęli klaskać i gwizdać, a Joe przywrócił mnie do pionu. Oboje się ukłoniliśmy. Zaczęłam się śmiać, gdy wszyscy obecni nadal nie przerywali owacji. Przytuliłam Joe w pasie i cmoknęłam go w policzek. Jeszcze raz się ukłoniliśmy i wróciliśmy do Vivienne.
- Byliście cudowni! - pisnęła, gdy tylko stanęliśmy obok niej.
- Dzięki - uśmiechnęłam się.
- Wariatka - skwitował Joe.
- Ej! - udałam oburzoną. - Przynajmniej ludzie idą teraz tańczyć!
Faktycznie ludzie zaczęli zbierać się na parkiecie, a DJ puszczał inną muzykę.
- Mniej gadania, więcej tańczenia! - zaśmiała się Vivi i porwała swojego narzeczonego do tańca. Postanowiłam odsapnąć. Usiadłam przy stoliku i napiłam się szampana.
^*^
Oczami Jessici
^*^
Zaczęliśmy klaskać, a Carlosowi i Kendallowi zebrało się na gwizdanie. Zresztą nie tylko oni gwizdali. Ludzie byli wniebowzięci. Jennifer i Joe byli fantastyczni. W życiu bym nie przypuszczała, że moja przyjaciółka potrafi tak tańczyć. Loggy oczu nie mógł od niej oderwać.
Ukłonili się. A potem Jen zaczęła się śmiać. Przytuliła się do Joe i pocałowała go w policzek.
- Zaraz mnie coś trafi! - warknął Logan, nie odrywając wzroku od pary stojącej na środku sali.
- Uspokój się! Zatańczysz z nią. Do końca balu sporo czasu - wyszczerzył się James.
- W ogóle mnie nie denerwuj! - warknął brunet. - Nikt nie powiedział, że chcę z nią tańczyć!
- Ty mówisz swoje, a ja wiem swoje - powiedział dumnie Maslow. Potem poszliśmy na parkiet, a Logan siedział sam przy stoliku i nad czymś myślał. Pewnie o Jennifer... Jak fajnie by było!
^*^
Oczami Logana
^*^
Zaraz oszaleję! Jeszcze chwila i mnie od środka rozsadzi! Boże, czemu ona musiała z nim zatańczyć?! Nie wystarczy, że wygląda cholernie seksownie?!
Podniosłem wzrok i między tańczącymi ludźmi dostrzegłem Jennifer. Siedziała przy stoliku na drugim końcu sali i piła szampana. Rany, ale jak on piła tego szampana? Ogarnij się, Logan!
Przed oczami stanął mi moment, gdy przejechała dłońmi od swoich piersi na dół wzdłuż boków. Ech... Ta talia i zgrabne nogi... Boże, ta kobieta doprowadza mnie do szaleństwa! Jak ja mogłem zostawić ją przez głupie zdjęcia?! Przecież ja żyć bez niej nie mogę, bo tak cholernie ją kocham! Muszę z nią porozmawiać, przeprosić ją. I to jeszcze dzisiaj! Nie wybaczę sobie jak stracę ją na zawsze. Za dużo dla mnie znaczy. Poza tym mówiła prawdę i nie zdradziła mnie. Wiem... Wiem... Teraz nagle to sobie uświadomiłem, no nie? Co ja za to mogę, że starałem się ograniczać nasze relacje do przyjaźni? Koniec! Muszę z nią porozmawiać! Tylko, co ja jej powiem? Że chcę do niej wrócić? Uzna, że jestem skończonym idiotą.
Wyciągnąłem z kieszeni marynarki prostokątne, czerwone, atłasowe pudełko. Spojrzałem na nie i głośno westchnąłem. Odłożyłem je na miejsce i obserwowałem bawiących się ludzi.
- Mogę pana prosić? - przede mną wyrosła Jessica.
- A gdzie masz Jamesa? - zaśmiałem się.
- A zgubił mi się - wyszczerzyła się, łapiąc mnie za rękę. - No chodź.
- Tylko mnie nie zabij - uśmiechnąłem się, idąc za nią na parkiet.
- Da się zrobić - zaśmiała się. No i tym oto sposobem Jessica wciągnęła mnie w tańczenie. Miałem tylko nadzieję, że zdążę porozmawiać z Jennifer, zanim bal się skończy.
~*~
Notka jest :) Strasznie Was przepraszam, że tak okropnie opisałam ten taniec Jennifer i Joe, ale naprawdę w mojej głowie wyglądał on lepiej :/ Nie sądziłam, że tak trudno będzie go opisać. Pozostało Wam się jedynie domyślać, o co mogło mi chodzić :)
Mam nadzieję, że rozdział się podobał :**
Następny pojawi się może jutro.
Rozdział jest genialny!!!
OdpowiedzUsuńNie martw się opisałaś wszystko wspaniale!!!!
Już nie mogę się doczekać rozmowy Loggiego z Jen!!
Czekam <33333
Ooo.. WoW.. ten taniec mega..!!! Pisz szybko nn!!!
OdpowiedzUsuńBuziaki:*
Super!!! I taniec wyszedł ci extra! Czekam nn! :)
OdpowiedzUsuńSuper! Taniec boski! Już nie mogę doczekać się następnej części i mam nadzieję, że Jen zatańczy znowu z Joe, a Loggy zrobi małe odbijanko. ;D No nic czekam na nexta i zapraszam do siebie. Pzdr ;***
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny. Dodawaj szybko nowy rozdział bo chcę żeby już się pogodzili.. :D
OdpowiedzUsuńJa tam mam bardzo bujną wyobraźnię (czasami za bardzo ;p), więc dokładnie wiem o jakim tańcu mówisz. Sama trochę tańczę i tym łatwiej jest mi to sobie wyobrazić. A rozdziały (ten i poprzedni) są WSPANIAŁOŚCIOWE! I takie PRZEPIĘKNOŚCIOWE! Strasznie sie cieszę, że Logan przejrzał na oczy i zamierza wrócić do Jen! A ona oczywiście rzuci mu się na szyję i złączą się w namiętnym pocałunku! Jak ja sie nie mogę doczekać tego momentu! :D Mam nadzieję, że długo to nie potrwa (to czekanie). Wyglądam już nowego rozdziału ;***
OdpowiedzUsuńO święta Kingo Boska! (hahha xD) rozdział cuuudnyyyy i okropnie się cieszę, że Logan w końcu sobie wszystko uświadomił!! Oł jee :D Ale co do było za pudełko?! *___________* Pisz szybko nn kochana bo wytrzymać nie mogę!!! :**
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały! Te teksty Logana mnie rozwalały jak i zauroczały w tym rozdziale!! Piękny taniec(chociaż go nie widziałam, ale wyobraznia..). Dziewczyno ja cię KOCHAM za te rozdziały! Dziękuję za dedykacje, czekam na nowy! ;** <3
OdpowiedzUsuńTo było boskie. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i tego, co zrobi Logan. Proszę, dodawaj szybko.
OdpowiedzUsuńhttp://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl na razie zapraszam, a już niedługo nadrobię chorobowe zaległości. Pozdrawiam, Ciri.
OdpowiedzUsuńJaki cudny bal :) Uwielbiam takie klimaty. Czyżby Logan zrozumiał,m że jest p.... że zostawił wspaniałą dziewczynę? Chłopie obudź się!!! Hehehe jakby mnie miał usłyszeć :) Ciekawam co dalej, czy w końcu się pogodzą? Pisz koniecznie :) i zapraszam do siebie http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/ kolejna notka :) Pozdrawiam ciepło, Ciri.
OdpowiedzUsuńPs. Dziękuję bardzo za dedykację. Sprawiłaś mi ogromną frajdę :)Ciri
OdpowiedzUsuń