15 października 2012

Rozdział 63

Dobra, rozdział z perspektywy Jess, ale to nie oznacza, że nie będzie się dziać.
Szykujcie się na porządną dawkę dramatów ^^

~*~

- Logan, proszę, porozmawiaj ze mną - Jennifer z płaczem próbowała dogadać się z Logim.
- Ale ja nie mam ochoty z tobą rozmawiać - przełączył kanał, nawet na nią nie spojrzał.
- Logan, proszę - załkała. Brunet wyłączył telewizor i odwrócił się w jej stronę.
- Słuchaj, między nami wszystko skończone. Nigdy ci tego nie wybaczę. I ponownie ci nie zaufam, więc odpuść sobie, bo i tak nic nie wskórasz - był bezlitosny.
Spojrzała na niego szeroko otwartymi, zapłakanymi oczami. Zacisnęła ręce i spuściła głowę.
- A i jeszcze jedno - dodał brunet. - Wisiorek, który ci kupiłem. Oddaj go.
- Ale... - Jen gwałtownie podniosła głowę.
- Oddaj go. Skoro nie jesteśmy już razem, to nie musisz go nosić - wyciągnął dłoń w jej stronę.
- Ale ja chcę go nosić - uparła się.
- Oddaj mi ten cholerny wisiorek - Logan powoli tracił cierpliwość. Jennifer ze łzami odpięła wisiorek i położyła go na dłoni Hendersona. Bez słowa poszedł na górę, a ona ukryła twarz w dłoniach i się popłakała.
Minęły dwa tygodnie od tej całej sytuacji ze zdjęciami.
Logan bez przerwy olewa starania Jennifer. Nie słucha jej i ciągle wypomina, że go nie kocha. Dziewczyna jest załamana, a on ma to w nosie. Widocznie naprawdę wszystko między nimi zakończył.
Tylko... Najgorsze jest to, że musimy patrzeć, jak Jen płacze.
Oczywiście my jej wierzymy, że nie jest w tej ciąży.
Ona już w ogóle nie interesuje się swoim wyglądem. Ciągle chodzi w za dużych koszulkach i dresach. Znowu zaczęła prostować włosy i spinać je w koka.
- Biedna, Jennifer - westchnęłam, siadając na krześle przy barze.
- Oni już się nie zejdą - palnęła Nathalie.
- Nathalie! - upomniał ją Kendall.
- A skąd możesz to wiedzieć? - warknęłam.
- Przecież to jest pewne. Nie potrzebnie go zdradziła - ciągnęła dalej.
- Posłuchaj mnie uważnie ty czarna wiedźmo! Gadasz na Jennifer, a sama jesteś nie lepsza! Puszczasz się na lewo i prawo! Może nam powiesz kim jest twój nowy kolega?! - syknęłam jej prosto w twarz.
- Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć! To moje życie i moje sprawy! - warknęła i wyszła.
- Wybacz, Kendall, ale ktoś musiał jej to powiedzieć - westchnęłam, siadając Jamesowi na kolanach.
- Nie szkodzi, nie mam do ciebie żalu - powiedział. Chyba zaczął widzieć świat w innych barwach niż dotychczas, pomyślałam.
- Dobrze, że jej to powiedziałaś. Może w końcu zostawi Jennifer w spokoju i trochę oprzytomnieje - odezwała się Monic.
- A od kiedy moje kochanie jest przeciwko Nathalie? - Carlos nie mógł wyjść z podziwu.
- A odkąd zrobiła się taką... taką... - Mo nie mogła znaleźć odpowiednich słów.
- Flądrą? - podpowiedział James, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. - No co?
- Nic, nic - uśmiechnęłam się i go przytuliłam.
- Ej, może... - wypowiedź Carlita przerwał dzwonek do drzwi.
- Ciekawe, kto to? - odezwał się James.
- Zaraz sprawdzimy - Kend poszedł otworzyć.
- Ej, kiedy będziemy mogli zobaczyć cię w sukni ślubnej? - pochyliłam się w stronę Mo.
- Mnie? - zdziwiła się.
- No, w końcu ty i Carlos jesteście ze sobą już prawie rok - dodałam.
- Kochana, żeby iść do ślubu, to najpierw trzeba się zaręczyć, a nam się póki co nie spieszy - założyła ręce na piersi. Zauważyłam, że Carlosowi dziwnie zaświeciły się oczy. Coś planował... Coś wielkiego...
Po chwili Kendall wrócił w towarzystwie Michaela.
- Cześć - przywitał się.
- Cześć - odpowiedzieliśmy.
- Mam dla was informację. Możecie zawołać Logana i Jennifer? - spojrzał na Kendalla, a on pobiegł ich zawołać.
- Co jest? - spytał Henderson, siadając na krześle. Po chwili przyszła Jen, a po jej łzach nie było śladu.
Coś wymyśliła, pomyślałam.
- Dwunastego marca odbędzie się bal charytatywny, na który zostaliście zaproszeni - Johnson dał każdemu zaproszenie.
- Gdzie i o której? - spytał Kendall.
- W Złotym Pałacu, o ósmej - dodał mężczyzna. Podał jeszcze najważniejsze informacje i sobie poszedł. Loggy wrócił na górę, a Jen została z nami.
- Musimy kupić sukienki! - ucieszyła się Monic.
- Skoro tak, to muszę iść do rodziców po kasę, albo znaleźć pracę - westchnęłam, patrząc na trzymane przeze mnie zaproszenie.
- Nie masz już nic? - zdziwiła się Jennifer.
- Resztki. Może znajdę jakąś pracę do tego balu? - myślałam na głos.
- Skarbie, nie musisz szukać pracy, przecież mogę dać ci te pieniądze - odezwał się James.
- W żadnym wypadku! - zaprotestowałam. - Nie mogę żerować na twoich pieniądzach.
- Jesteś moją dziewczyną, więc możesz - szatyn obstawał przy swoim.
- Chcesz, żeby ludzie gadali, że jestem z tobą tylko dla pieniędzy? Znajdę pracę i zarobię - byłam nieugięta.
- Uparta jak osioł - zaśmiał się. - I tak kupię ci tą sukienkę.
- James! - skarciłam go.
- Jak wy uroczo wyglądacie, kiedy się kłócicie - uśmiechnęła się Mo.
- Jennifer, a ty masz zamiar iść na ten bal? - spytałam.
- Nie wiem - powiedziała, wstając.
- Ale... - zaczęła Mo.
- Najpierw chcę coś komuś udowodnić, a potem zastanowię się nad balem - dodała i wyszła, a my spojrzeliśmy po sobie zdziwieni. Wiedziałam, że teraz nie odpuści.

^*^
Pięć dni później...
^*^

Logan nadal ignorował Jen. Gdy ona była na dole, to on do góry. W ogóle traktował ją jak powietrze.
Za to ona ciągle prostowała włosy i nosiła dresy oraz za duże koszulki.
Siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy telewizor. Jennifer gdzieś wyszła, a Logan postanowił opuścić wreszcie pokój.
Nagle do środka weszła Jen. Miała w dłoni ogromną kopertę z wynikami badania USG.
- Proszę! - rzuciła ją Loganowi. - Nie jestem w ciąży i nadal jestem nietknięta!
Henderson rzucił okiem na zawartość koperty i wstał.
- Słuchaj... - podarł wyniki. - Może i nie jesteś w ciąży. Mam to w nosie.
- Co? - zdziwiła się.
- Chcę tylko, żebyś przestała w końcu próbować znowu nas połączyć. Wiem swoje i zdania nie zmienię - poszedł na górę, a ona opadła na fotel.
- Jednak się nie udało - westchnęła.
- Przejdzie mu - odezwał się Carlos, a do środka wparował wściekły Kendall.
- Stary, co się stało? - spytał James.
- Nie twoja sprawa! - warknął, siadając we fotelu.
- Ej, spokojnie - odezwał się Carlito. - Powiedz, co się dzieje?
- Zaraz sam się przekonasz! - Schmidt był naprawdę wściekły i... zdruzgotany?
Do środka weszła, a raczej wbiegła Nathalie.
- Kendall, ja ci wszystko wyjaśnię... - zaczęła.
- Nie masz, co mi wyjaśniać! Zdradzałaś mnie od początku! Kochałem cię, a ty co?! - krzyknął, wstając. Ja i James spojrzeliśmy po sobie.
- Przecież cię kochałam! - krzyknęła wściekła.
- Mam to gdzieś! To koniec, słyszysz?! Nie chcę cię znać! Jesteś zwykłą, puszczalską suką! - warknął.
- Ale... ! - chciała coś powiedzieć.
- Dobra, wystarczy! - na schodach pojawił się Logan. - Wynoś się stąd i nie wracaj! - złapał Czarną za łokieć i wyrzucił za drzwi.
- Kendall, wszystko dobrze? - położyłam mu rękę na ramieniu.
- Zdradzała mnie, a ja jej głupi ufałem... Kochałem ją... - jęknął, chowając twarz w dłoniach.
- Wiemy, Kendall... Wiemy... - odezwał się James.
Wiedzieliśmy, że musimy go teraz wspierać, że nas potrzebuje. Jen poszła na górę.
      - Na pewno chcesz wyjechać? - spytałam, opierając się o framugę w drzwiach pokoju Jennifer.
- Tak, nie mam tu nic do szukania - powiedziała, chowając ubrania do walizki.
- Jak to, nie masz nic do szukania? - zdziwiłam się.
- Jessica, rozstałam się z Loganem. Pogodziłam się z tym, ale nie mam zamiaru mieszkać z nim pod jednym dachem - dodała, opróżniając do końca szuflady komody.
- Rozumiem, a nie możesz poczekać do balu? - próbowałam ją przekonać.
- Co to zmieni? - spojrzała na mnie z politowaniem. - Opóźnisz tylko mój wyjazd.
- Jeśli nie chcesz zrobić tego dla mnie, to zrób to dla Kendalla - sięgnęłam po twarde argumenty. Nie odzywała się przez chwilę.
- Dobra, ale po balu wyjeżdżam - pogroziła mi palcem.
- Po balu możesz robić, co zechcesz - zaśmiałam się i zeszłam na dół.
- Nie zmieni zdania? - spytała Mo na wstępie.
- Zostaje do balu, potem wyjedzie - wyjaśniłam.
- Ej, może zrobimy coś dla tych załamanych ofiar? - zaproponował Carlos
- Skarbie, mógłbyś delikatniej - oburzyła się Mo, słysząc bezpośredniość u Peny.
- On ma rację - poparłam Latynosa. - Tylko, co?
- Może pojedziemy na plażę? Do Malibu? - zaproponował James.
- Niezły pomysł - ucieszył się Carlos i przybił z szatynem żółwika.
- Jesteś genialny, skarbie - cmoknęłam go w policzek.
- Przecież wiem - jego skromność jak zwykle mnie powaliła.
- No dobra, wy się zachwycacie, ale jak chcecie przekonać ich do wyjazdu? - Mo zgasiła nasz entuzjazm. No i musieliśmy coś wymyślić.
Logan od rana nie wyszedł z pokoju, a ja miałam ochotę go zamordować.




~*~

No i jest.! :)
Dramaty, dramaty i jeszcze raz dramaty... ;D
Więc tak, życie Jennifer na bardzo długo pogrąży się w chaosie.
Za to Kendall powoli będzie oswajał się ze zdradą Nathalie.
Okey, ja tam się na razie z Wami żeganm ;p
See you soon! ;**

6 komentarzy:

  1. No wiesz? Rozdział jest świetny, ale błagam dodaj szybko następny bo nie wytrzymie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam cię!!!! Normalnie na każdy rozdział czekam jak na..hmmm...wakacje? ;D xD
    Dobra, mniejsza z tym.
    Jest świetny!
    Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie!!! Mam nadzieję, że Loggy zmieni nastawienie w stosunku do Jen, a na balu się pogodzą i będzie wszystko cacy stuk stuk. haha. ;)) Ale poważnie chce szczęśliwe zakończenie no i czekam nn. Zapraszam do siebie i pzdr ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Błagam nie kończ w takich momentach:):):) dawaj szybko nn:P

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo super! I w końcu z nią zerwał! :D Ale Jen i Logan niech się zejdą nooo ;33 Dodaj szybko nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. No ładnie, najpierw związek Logana, teraz Kendall. Dramat goni dramat. Teraz Logan i Kendall mają wspólny temat, może będą się dzięki temu wspierać? Choć mam nadzieję, że Jen wróci do Logana, a Kendall... no jeśli go rzeczywiście zdradzała to może lepiej, żeby chłopak znalazł sobie nową dziewczynę taką która będzie go kochała i szanowała. Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny rozdział - zapraszam do siebie http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl, Ciri.

    OdpowiedzUsuń