Wieczorem byliśmy już w domu. Christine miała zamieszkać w starym pokoju Monic. Uznaliśmy, że Jennifer w obecnym stanie nie chciałaby mieć współlokatorki.
Nasza nowa znajoma poszła razem z Mo na górę, a my rozwaliliśmy się w salonie przed telewizorem. Leżałam Jamesowi na kolanach, a Fox mi na brzuchu.
Nagle Jen zbiegła ze schodów z torebką w ręce.
- Dokąd idziesz? - spytałam, podnosząc głowę.
- Do rodziców, jeszcze nie wiedzą, co się stało - powiedziała i chciała odejść.
- Jak nie wiedzą, co się stało? - zdziwiłam się.
- Nie miałam odwagi im powiedzieć. Dobra nie zadawaj więcej pytań, bo nie mam na to siły - dodała szybko, gdy zauważyła, że chcę coś powiedzieć. Bez słowa wyszła, a my wbiliśmy wzrok w Logana, który siedział we fotelu i gapił się w telewizor.
- Co? - zdziwił się, patrząc na nas.
- Powiedziałeś swoim rodzicom o tym, że nie jesteście razem? - spytał Carlos, a ja z powrotem położyłam głowę na kolanach mojego chłopaka. Uśmiechnął się i pogładził mnie dłonią po policzku.
- Od razu - odwrócił się z powrotem do telewizora.
- I jak zareagowali? - drążył dalej Kendall.
- Normalnie, byli zdziwieni i źli, ale im przeszło - Henderson przełączył kanał.
- A nie boisz się, że tata Jennifer wścieknie się, że skrzywdziłeś jego córkę? - spytał James.
- Słuchaj! - Loggy wściekły odłożył pilota na stolik. - Po pierwsze, to nie ja ją skrzywdziłem! Po drugie, to ona okazała się być suką! I po trzecie, jej ojciec nic mi nie może zrobić, więc sobie daruj!
Jego głos był tak przesączony jadem, że się tak wyrażę, że Fox zaczął piszczeć. Usiadłam i go do siebie przytuliłam, a Logan nadal zły wyszedł do ogrodu.
- Co ja mu powiedziałem? - zdziwił się James.
- Nie przejmuj się nim. W samochodzie też taki był. Odezwać się nie można było, bo pioruny z oczu ciskał - odezwał się Carlos, a dziewczyny zeszły na dół.
- Co to za krzyki? - spytała Mo, siadając na kolana Latynosa. Christine usiadła we fotelu, na którym przed chwilą siedział Henderson.
- Logan się wkurzył... - westchnął Kendall.
- Nie będę pytać o powód, bo mam serdecznie dosyć tych jego humorków - Monic przytuliła się do Peny.
- A myślisz, że my nie? - spojrzałam na nią jak na debilkę.
- Mógłby się już w końcu pogodzić z Jennifer - James mnie objął.
- To już chyba niemożliwe - dodał Kend.
- My tu sobie gadamy, a Christine nie wie, o co chodzi. My to jesteśmy wychowani - oburzyła się Monic.
- Spokojnie, nie muszę wiedzieć, o co Logan i Jennifer się kłócą. To sprawa między nimi - uśmiechnęła się blondynka, a my spojrzeliśmy na nią z wdzięcznością, bo nie musieliśmy wszystkiego jej mówić.
Siedzieliśmy tak do dziesiątej. Loggy pogodził się z Jamesem i przeprosił za swoje zachowanie. My oczywiście mu wybaczyliśmy i dalej oglądaliśmy horror, który włączyli chłopcy. W końcu to straszydło się skończyło, a James zapalił światło i wrócił na kanapę.
- To co robimy dalej? - spytał Carlos, a Kendall wyłączył telewizor.
- Idziemy spać, kochanie - zaśmiała się Mo.
- Ale mi się jeszcze nie chce spać - jęknął Pena.
- Ale marudzisz - zaśmiał się Logan. Monic szepnęła coś swojemu chłopakowi na ucho.
- Dobra, mogę iść spać! - ogłosił zadowolony i złapał swoją dziewczynę za rękę. Pociągnął ją chichoczącą w stronę schodów, a my zaczęliśmy się śmiać. Nagle do środka wbiegła Jennifer. Płakała.
- Jennifer, co się stało? - spytała Chrisie. Mo i Carlos zatrzymali się w połowie schodów.
- Dajcie mi spokój - załkała i wbiegła na górę, mijając naszą zszokowaną parkę.
- Ej, Jennifer! - zawołała za nią Blue.
- Ciekawe, co się stało? - Kend myślał na głos. Zauważyłam, że Loggy miał odwróconą głowę. Wyglądał jak osoba, która cholernie cierpi.
- Nie wiem, ale się dowiem - mruknęłam i wszyscy poszliśmy na górę.
James siedział z Foxem w łóżku, a ja brałam prysznic. Uwielbiałam, gdy tak woda spływała po moim ciele. Wtedy tak jakby razem z nią znikały wszystkie problemy. Logan sprzed dziesięciu minut nie dawał mi spokoju. Wyglądał jakby łzy Jennifer sprawiały mu ból, jakby nie mógł ich znieść. A jeszcze niedawno patrzył na nie obojętnie. Może w końcu coś mu w tej głowie się poprzestawiało. Tylko... Czemu on tak izoluje się od Jen? Od miesiąca nie spojrzał jej w oczy, ba, nawet jej nie dotknął.
Owinęłam się ręcznikiem i głośno westchnęłam. Drugim wytarłam włosy i wróciłam do pokoju. Fox zeskoczył z łóżka i do mnie podbiegł. Zaczął wesoło machać ogonem i szczekać.
- Co jest, słońce? - pogłaskałam go po głowie i podeszłam do szafy, aby znaleźć jakieś ciuchy do spania. Poczułam dłonie Jamesa na swojej talii.
- Ślicznie wyglądasz w tym ręczniku - mruknął mi do ucha, a mnie przeszedł dreszcz.
- James... - jęknęłam, gdy zaczął całować mnie po szyi. W ostatniej chwili złapałam ręcznik, bo by mi spadł. Szatyn delikatnie odwrócił mnie w swoją stronę.
- Moja wina, że nie mogę ci się oprzeć? - zaśmiał się.
- Mógłbyś sobie darować choć raz - uśmiechnęłam się, a on przytulił mnie jeszcze bardziej.
- Pod warunkiem, że przebierzesz się tutaj - jego oczy dziwnie się zaświeciły.
- James! - oburzyłam się.
- No co? Nie często mogę sobie na ciebie popatrzeć - wyszczerzył się.
- Ty się chyba dzisiaj nie wyspałeś, zboczeńcu jeden! - strzeliłam go w ramię.
- Ej, bez takich! - oburzył się.
- Puść mnie to dostaniesz nagrodę - szepnęłam mu na ucho. Poczułam, że przeszedł go dreszcz.
- Kłamiesz - mruknął.
- Nie kłamię - westchnęłam, a on mnie puścił.
- Trzymam cię za słowo - pogroził mi palcem i poszedł do łazienki. Szybko się przebrałam. Postanowiłam zajrzeć jeszcze do Jen. Fox chciał mi towarzyszyć, więc wzięłam go ze sobą. Zaczął szczekać, gdy tylko wyszliśmy na ciemny korytarz.
- Ciii... Fox, bo nas wydasz - szepnęłam, przykładając palec do ust. Szybko dostałam się pod drzwi pokoju Jennifer. Delikatnie zapukałam, ale nikt mi nie odpowiedział, więc weszłam do środka. Jen leżała na łóżku, plecami do drzwi i płakała.
- Jennifer, wszystko gra? - spytałam, siadając za nią. Fox wskoczył mi na kolana.
- Mówiłam mu, że to nie wina Logana, tylko moja. Nie słuchał mnie - płakała.
- Twój tata... - szepnęłam.
- Spytał się o powód, dla którego Logan mnie zostawił - załkała, siadając. - Powiedziałam mu...
- I co? - spytałam cicho.
- Nazwał mnie dziwką i szmatą. Powiedział, że Logan dobrze zrobił... że nikt nie chciałby być z kimś takim jak ja - rozpłakała się jeszcze bardziej. W życiu nie widziałam, żeby ktoś tak płakał. No, ale wcale się jej nie dziwię. Też bym się tak zachowywała gdyby mój tata wyzywał mnie od najgorszych. Bez słowa ją przytuliłam. Fox zaczął piszczeć i trącać jej kolano noskiem. Ku mojemu zaskoczeniu, do środka wszedł Logan. Całe szczęście, że Jennifer go nie widziała, bo naprawdę nie wyobrażam sobie jej jeszcze po konfrontacji z Logim. Z żalem pokręciłam głową, a on westchnął i po cichu wyszedł. Wiedziałam, że później z nią nie porozmawia, ale teraz i tak by się z nią nie dogadał. Siedziałam z nią tak długo, aż zasnęła. Fox też odleciał. Wzięłam go na ręce, zgasiłam światło i wróciłam do Jamesa. Szatyn wielce obrażony leżał z laptopem w łóżku.
- Z tobą się umawiać to jak iść z Carlosem do sklepu - fuknął, gdy tylko weszłam do pokoju. Delikatnie położyłam Foxa na jego legowisku.
- Daj spokój, byłam u Jennifer - szepnęłam, wchodząc pod kołdrę i gasząc lampkę.
- Co z nią? - James od razu zmienił nastawienie. Wyłączył laptopa i odłożył go na szafkę.
- Jej tata znowu jej dogadał. Dziewczyna jest załamana - westchnęłam, przytulając się do niego.
- Ona to ma przesrane - westchnął James.
- Skarbie, mógłbyś delikatniej - zganiłam go. - Poza tym, Jennifer jest delikatna i łatwo ją zranić. Zwłaszcza, że ostatnio tyle przeżyła.
- Wiem, ale sama powiedz, że z ojcem nie ma łatwo - mruknął.
- Taa... - szepnęłam i momentalnie zasnęłam.
~*~
Więc tak. Od kolejnego rozdziału zaczynają się sprawy związane z balem. To tak na wstęp, a reszta potem ;)
Boski rozdział..:) Ciekawe co chciał Logan od Jen.. hmm... Czekam nn..:) Zapraszam do mnie :
OdpowiedzUsuńhttp://asialovebtr.blogspot.com/
Rozdział jest po prostu fantastyczny!!!!
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tą sytuacją z Loganem!
Ciekawa jestem co on od niej chciał ;)
Czekam na następny!!!
Normalnie nie mogę się już doczekać! ;*
<3
Dawaj szybko następny rozdział, najlepiej z rozmową Logana z Jen.
OdpowiedzUsuńZgadam się z powyższym anonimkiem ^^
UsuńWłaśnie ty małpo jedna ^^ Daj ich rozmowę bo bez powodu Logi do pokoju Jen by nie szedł... ;> Nie do wiary, że przez jedną osobę może się tyle schrzanić... :( Czekam na nn ;**
OdpowiedzUsuńTen ojciec Jen jest jakiś nienormalny czy co? Nie lubię go! Dobra. Mniejsza z moją nienawiścią do niego. Kocham miłosne sceny, a zwłaszcza te, w których ludzie się schodzą więc dawaj kolejną notkę i to z rozmową Jen i Logana. Zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńhttp://wwwjames-maslow-x-vivienne-justice.blogspot.com/
Obłędne rozdziały- oba! Ale mieć takiego ojca, to na prawdę... Całe szczęście ja takiego nie muszę znosić. Chyba bym nie wytrzymała. I może wreszcie Logaś przejrzy na oczy i pogodzi się z Jen. Na początek niech się pogodzą i odbudują zaufanie, a potem... Potem oczywiście wrócą do siebie!! Tylko na to czekam :) Tak więc do następnego rozdziału ;**
OdpowiedzUsuńfantastyczny rozdział, tak bardzo mi szkoda Jen wez skróć jej to cierpienie proszę:) Czekam na nn:)
OdpowiedzUsuń