14 października 2012

Rozdział 62

Dobra, mam dla Was niespodziankę :D
Tak, żeby wprowadzić Was w sytuację Jennifer, rozdział będzie napisany z jej perspektywy ^^
Mam nadzieję, że się spodoba <3

~*~

Siedziałam na łóżku w moim starym pokoju, który dzieliłam z Jess.
Płakałam...
Chociaż to ostatnio w moim życiu norma.
Logan od tygodnia się do mnie nie odzywa. Mam po dziurki w nosie całej tej sytuacji.
Chciałabym, żeby było jak dawniej.
Nie wiem kto dał mu te zdjęcia, kto nagadał mu tych bzdur... Po prostu nie wiem...
Głośno westchnęłam i wytarłam łzy, które miałam na policzkach. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej świeże dresy i za dużą koszulkę.
Poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i się przebrałam.
Odświeżona wróciłam do pokoju. Stanęłam przed lustrem i rozczesałam włosy. Spięłam je w koka. Ostatnio zaczęłam je znowu prostować, więc miałam ułatwione zadanie.
Założyłam jeszcze moje ulubione adidasy.
Postanowiłam iść na spacer. Na bardzo dłuuugi spacer...
Zabrałam torebkę i zeszłam na dół. Reszta siedziała w salonie i oglądała telewizję. Gdy zobaczyłam Logana czułam, że za chwilę się popłaczę.
- Jennifer, dokąd idziesz? - spytała Jessica, która wyszła właśnie z kuchni z miską popcornu.
- Na spacer - westchnęłam, żeby się uspokoić.
- Nie powinnaś w takim stanie chodzić sama po mieście - Mo się zmartwiła.
- To znaczy w jakim? - zdziwiłam się.
- No wiesz... - obie zerknęły na Logana.
- Dam sobie radę. Będę wieczorem - dodałam i wyszłam. Wytarłam łzy, które pojawiły mi się na policzkach.  Założyłam okulary przeciwsłoneczne, wyszłam za furtkę i skierowałam się na miasto. Dwie godziny spędziłam w parku, a potem w centrum handlowym. Zresztą i tak sobie nic nie kupiłam. Po południu zgłodniałam, więc postanowiłam iść do jakiejś kawiarni. Przechodziłam właśnie obok kiosku z gazetami, gdy na okładce jednego z czasopism zobaczyłam siebie i Logana. Bez zastanowienia je kupiłam.
W kawiarni zamówiłam sobie kawę i lody.
Przez chwilę ze strachem patrzyłam na kupioną gazetę. W końcu ją otworzyłam. Szybko znalazłam artykuł o mnie i Loganie.
- Proszę - kelnerka przyniosła moje zamówienie.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się, a ona odeszła.
Zaczęłam czytać ten artykuł. W tle znajdowało się zdjęcie, jak Logan mnie obejmuje.

Nie od dziś wiadomo, że bez miłości człowiek żyć nie może. Spędzanie czasu z ukochaną osobą sprawia, że życie staje się tak ciekawe. 
Mowa tu o Loganie Hendersonie (21 l.), który zaznał tej rozkoszy. Jego wybranką okazała się być Jennifer Jayde (18 l.) - przyjaciółka z dziecięcych lat. Choć do niedawna piosenkarz przekonywał, że to tylko znajoma, wszyscy i tak wiedzieli, że między nimi jest chemia.
Pewnego razu nasi paparazzi przyłapali ich jak się całują. 
(niżej było zamieszczone zdjęcie z Hiszpanii)
Żeby było ciekawiej, dodamy, iż zdjęcie było zrobione w słonecznej Hiszpanii. 
Potem nagle Jennifer zniknęła. Jednak wkrótce odnalazła drogę do Logana.
Zostali parą. I byli nią bardzo długo.
Do czasu...
Ostatnio coś zaczęło się psuć. 
Przestali się razem pokazywać. Jennifer kompletnie zmieniła swój styl. Z cudownej i seksownej laski stała się zapłakaną, przybitą dziewczyną. 
Mało tego, Logan tydzień temu potwierdził nasze obawy: nie są już razem.
Nic dziwnego, że Jennifer jest załamana. 
Miejmy nadzieję, że szybko się pogodzą, bo tworzyli (zaraz po Jamesie i Jessice) najgorętszą parę w Hollywood.

Zrezygnowana i załamana opadłam na krzesło. Gazetę schowałam do torebki. Wypiłam kawę i zjadłam lody. Po zapłaceniu, opuściłam kawiarnię. Za nic nie chciało mi się wracać do domu. Świadomość, że Logan znowu będzie mnie unikał dobijała mnie jeszcze bardziej. Minęłam właśnie park, a wychodząc zza zakrętu wpadłam na znienawidzoną przeze mnie osobę. Prawie go nie poznałam (zdjęcie Joe uległo zmianie dop.aut.).
- Joe! - warknęłam. Był z nim jakiś koleś, którego nie znałam.
- Jennifer? - wyraźnie zdziwił się na mój widok. - A co ty tu robisz?
- Idioto! Zniszczyłeś mi życie! - ze łzami w oczach, chwyciłam go za koszulę.
- Co? O czym ty mówisz? - nie ogarniał o co mi chodzi.
- Nie udawaj! Dobrze wiem, że to ty dałeś Loganowi te zdjęcia! - popłakałam się.
- Uspokój się! - złapał mnie za nadgarstki. - Jakie zdjęcia?!
- Ona chyba mówi o mojej robocie - koleś stojący obok się zamyślił.
- Co? - zdziwił się Joe. - O jakiej robocie?
- Kim jesteś? - spojrzałam na niego zdziwiona.
- Fred Stewart, miło mi - ukłonił się.
- To znaczy, że ty dałeś Loganowi te zdjęcia? To ty mu powiedziałeś, że jestem w ciąży? - płakałam.
- Tak i tak - uśmiechnął się.
- Ty potworze! - chciałam go uderzyć, ale Joe mnie od niego odciągnął.
- Musimy porozmawiać, a my rozliczymy się później - skierował się do tego typka i pociągnął mnie w stronę parku.
Usiedliśmy na ławce przy stawie.
- Dobra, powiedz o co chodzi - odezwał się Joe po dłuższej chwili. Wszystko mu wyjaśniłam.
- Przepraszam, że na ciebie naskoczyłam. To z nerwów - było mi głupio.
- Nie szkodzi - uśmiechnął się. - Wcale ci się nie dziwię, że pierwszą osobę, którą o to posądziłaś byłem ja.
- Ja wcale nie... - chciałam coś powiedzieć.
- Spokojnie. Po tym wszystkim, co między nami zaszło, miałaś prawo - dodał.
- Joe, nie poznaję cię. Zmieniłeś się - powiedziałam. - I nie chodzi mi tylko o włosy - dodałam, widząc jego pytający wzrok.
- Może masz rację - zamyślił się. - Widocznie terapia działa.
- Terapia? Jaka terapia? - zdziwiłam się.
- Po tym całym wyjeździe do Hiszpanii poszedłem do psychologa. Okazało się, że cierpię na depresję. Skierował mnie na terapię. No i efekty jak widzisz są - uśmiechnął się.
- To się cieszę, a tak ogólnie, to co u ciebie słychać?
- Coraz lepiej. Poznałem cudowną dziewczynę, teraz jest moją narzeczoną i niedługo planujemy ślub - pokazał mi swoje białe zęby.
- To wspaniale! - ucieszyłam się. - Mam nadzieję, że mnie zaprosisz.
- Oczywiście, przecież ślub bez świadka nie wypali - zaśmiał się.
- Chcesz, żebym była twoim świadkiem? - zdziwiłam się.
- Jasne, czemu nie? Ale to dopiero za kilka miesięcy, na razie masz spokój - puścił mi oczko. Zaśmiałam się. Dopiero teraz zauważyłam, że słońce już zachodzi.
- No nic, ja się będę już zbierać. Dziękuję za rozmowę - wstałam.
- Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy - uśmiechnął się, wstając.
- Jasne - odwzajemniłam gest i cmoknęłam go w policzek. - Jeszcze raz dziękuję za rozmowę.
- Nie ma sprawy. Do zobaczenia - uśmiechnął się i odszedł do blondynki stojącej niedaleko nas. Uśmiech sam wpełzł mi na twarz, gdy zobaczyłam jak ją całuje i obejmuje. Po chwili zniknęli mi z oczu. Stałam tak przez chwilę. Nagle zaczęło padać. Wystawiłam twarz w stronę deszczu, który teraz mieszał się z moimi łzami. W końcu postanowiłam wrócić do domu.
- Matko, Jennifer! Gdzie ty łazisz po tym deszczu?! - po przekroczeniu drzwi dostałam porządny ochrzan od Jess.
- Moja wina, że się rozpadało jak wracałam - mruknęłam.
- Idź się szybko przebierz, bo będziesz chora - dodała Mo, a ja pobiegłam na górę, bo z kuchni wyszedł Logan.




~*~

Dobra, jest kolejny rozdział :)
Jestem z siebie dumna ^^
Choroba mnie nie pokona.! Buahahahaha!!! :D
Ten tydzień mam jeszcze w domciu, więc szykujcie się na dużą dawkę nowych rozdziałów.!
Ciao.! ;***

5 komentarzy:

  1. Tak się cieszę, że tak szybko dodajesz nowe rozdziały!
    Czekam na następny, bo ten jest prze genialny!!!!
    Dawaj nexta!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest świetny. Mam nadzieje, że się pogodzą.Czekam na nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ty tak możesz? Dlaczego oni się tak unikają? No nic. Rozdział boski. Czekam nn. ;**
    Zapraszam do siebie nn. ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale świetny rozdział! Aż mi się trochę humor poprawił! Od wczoraj chodze przybita z powodu tej całej akcji z Carlosem... Jak ktoś nie wie o co chodzi, to może przeczytać sobie na tym blogu w notce specjanlej: http://karolka1998.bloog.pl/ Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli znalazła winowajcę, i to nie Joe. Zaskoczyłaś mnie tą terapią, ale to dobrze, może teraz będzie lepszym człowiekiem. A co z nimi, naszą kochaną parą? Oni muszą być razem, czekam na nn i zapraszam do siebie http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl, pozdrawiam, Ciri.

    OdpowiedzUsuń