Dobra, mam dla Was niespodziankę :D
Tak, żeby wprowadzić Was w sytuację Jennifer, rozdział będzie napisany z jej perspektywy ^^
Mam nadzieję, że się spodoba <3
~*~
Siedziałam na łóżku w moim starym pokoju, który dzieliłam z Jess.
Płakałam...
Chociaż to ostatnio w moim życiu norma.
Logan od tygodnia się do mnie nie odzywa. Mam po dziurki w nosie całej tej sytuacji.
Chciałabym, żeby było jak dawniej.
Nie wiem kto dał mu te zdjęcia, kto nagadał mu tych bzdur... Po prostu nie wiem...
Głośno westchnęłam i wytarłam łzy, które miałam na policzkach. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej świeże dresy i za dużą koszulkę.
Poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i się przebrałam.
Odświeżona wróciłam do pokoju. Stanęłam przed lustrem i rozczesałam włosy. Spięłam je w koka. Ostatnio zaczęłam je znowu prostować, więc miałam ułatwione zadanie.
Założyłam jeszcze moje ulubione adidasy.
Postanowiłam iść na spacer. Na bardzo dłuuugi spacer...
Zabrałam torebkę i zeszłam na dół. Reszta siedziała w salonie i oglądała telewizję. Gdy zobaczyłam Logana czułam, że za chwilę się popłaczę.
- Jennifer, dokąd idziesz? - spytała Jessica, która wyszła właśnie z kuchni z miską popcornu.
- Na spacer - westchnęłam, żeby się uspokoić.
- Nie powinnaś w takim stanie chodzić sama po mieście - Mo się zmartwiła.
- To znaczy w jakim? - zdziwiłam się.
- No wiesz... - obie zerknęły na Logana.
- Dam sobie radę. Będę wieczorem - dodałam i wyszłam. Wytarłam łzy, które pojawiły mi się na policzkach. Założyłam okulary przeciwsłoneczne, wyszłam za furtkę i skierowałam się na miasto. Dwie godziny spędziłam w parku, a potem w centrum handlowym. Zresztą i tak sobie nic nie kupiłam. Po południu zgłodniałam, więc postanowiłam iść do jakiejś kawiarni. Przechodziłam właśnie obok kiosku z gazetami, gdy na okładce jednego z czasopism zobaczyłam siebie i Logana. Bez zastanowienia je kupiłam.
W kawiarni zamówiłam sobie kawę i lody.
Przez chwilę ze strachem patrzyłam na kupioną gazetę. W końcu ją otworzyłam. Szybko znalazłam artykuł o mnie i Loganie.
- Proszę - kelnerka przyniosła moje zamówienie.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się, a ona odeszła.
Zaczęłam czytać ten artykuł. W tle znajdowało się zdjęcie, jak Logan mnie obejmuje.
Nie od dziś wiadomo, że bez miłości człowiek żyć nie może. Spędzanie czasu z ukochaną osobą sprawia, że życie staje się tak ciekawe.
Mowa tu o Loganie Hendersonie (21 l.), który zaznał tej rozkoszy. Jego wybranką okazała się być Jennifer Jayde (18 l.) - przyjaciółka z dziecięcych lat. Choć do niedawna piosenkarz przekonywał, że to tylko znajoma, wszyscy i tak wiedzieli, że między nimi jest chemia.
Pewnego razu nasi paparazzi przyłapali ich jak się całują.
(niżej było zamieszczone zdjęcie z Hiszpanii)
Żeby było ciekawiej, dodamy, iż zdjęcie było zrobione w słonecznej Hiszpanii.
Potem nagle Jennifer zniknęła. Jednak wkrótce odnalazła drogę do Logana.
Zostali parą. I byli nią bardzo długo.
Do czasu...
Ostatnio coś zaczęło się psuć.
Przestali się razem pokazywać. Jennifer kompletnie zmieniła swój styl. Z cudownej i seksownej laski stała się zapłakaną, przybitą dziewczyną.
Mało tego, Logan tydzień temu potwierdził nasze obawy: nie są już razem.
Nic dziwnego, że Jennifer jest załamana.
Miejmy nadzieję, że szybko się pogodzą, bo tworzyli (zaraz po Jamesie i Jessice) najgorętszą parę w Hollywood.
Zrezygnowana i załamana opadłam na krzesło. Gazetę schowałam do torebki. Wypiłam kawę i zjadłam lody. Po zapłaceniu, opuściłam kawiarnię. Za nic nie chciało mi się wracać do domu. Świadomość, że Logan znowu będzie mnie unikał dobijała mnie jeszcze bardziej. Minęłam właśnie park, a wychodząc zza zakrętu wpadłam na znienawidzoną przeze mnie osobę. Prawie go nie poznałam (zdjęcie Joe uległo zmianie dop.aut.).
- Joe! - warknęłam. Był z nim jakiś koleś, którego nie znałam.
- Jennifer? - wyraźnie zdziwił się na mój widok. - A co ty tu robisz?
- Idioto! Zniszczyłeś mi życie! - ze łzami w oczach, chwyciłam go za koszulę.
- Co? O czym ty mówisz? - nie ogarniał o co mi chodzi.
- Nie udawaj! Dobrze wiem, że to ty dałeś Loganowi te zdjęcia! - popłakałam się.
- Uspokój się! - złapał mnie za nadgarstki. - Jakie zdjęcia?!
- Ona chyba mówi o mojej robocie - koleś stojący obok się zamyślił.
- Co? - zdziwił się Joe. - O jakiej robocie?
- Kim jesteś? - spojrzałam na niego zdziwiona.
- Fred Stewart, miło mi - ukłonił się.
- To znaczy, że ty dałeś Loganowi te zdjęcia? To ty mu powiedziałeś, że jestem w ciąży? - płakałam.
- Tak i tak - uśmiechnął się.
- Ty potworze! - chciałam go uderzyć, ale Joe mnie od niego odciągnął.
- Musimy porozmawiać, a my rozliczymy się później - skierował się do tego typka i pociągnął mnie w stronę parku.
Usiedliśmy na ławce przy stawie.
- Dobra, powiedz o co chodzi - odezwał się Joe po dłuższej chwili. Wszystko mu wyjaśniłam.
- Przepraszam, że na ciebie naskoczyłam. To z nerwów - było mi głupio.
- Nie szkodzi - uśmiechnął się. - Wcale ci się nie dziwię, że pierwszą osobę, którą o to posądziłaś byłem ja.
- Ja wcale nie... - chciałam coś powiedzieć.
- Spokojnie. Po tym wszystkim, co między nami zaszło, miałaś prawo - dodał.
- Joe, nie poznaję cię. Zmieniłeś się - powiedziałam. - I nie chodzi mi tylko o włosy - dodałam, widząc jego pytający wzrok.
- Może masz rację - zamyślił się. - Widocznie terapia działa.
- Terapia? Jaka terapia? - zdziwiłam się.
- Po tym całym wyjeździe do Hiszpanii poszedłem do psychologa. Okazało się, że cierpię na depresję. Skierował mnie na terapię. No i efekty jak widzisz są - uśmiechnął się.
- To się cieszę, a tak ogólnie, to co u ciebie słychać?
- Coraz lepiej. Poznałem cudowną dziewczynę, teraz jest moją narzeczoną i niedługo planujemy ślub - pokazał mi swoje białe zęby.
- To wspaniale! - ucieszyłam się. - Mam nadzieję, że mnie zaprosisz.
- Oczywiście, przecież ślub bez świadka nie wypali - zaśmiał się.
- Chcesz, żebym była twoim świadkiem? - zdziwiłam się.
- Jasne, czemu nie? Ale to dopiero za kilka miesięcy, na razie masz spokój - puścił mi oczko. Zaśmiałam się. Dopiero teraz zauważyłam, że słońce już zachodzi.
- No nic, ja się będę już zbierać. Dziękuję za rozmowę - wstałam.
- Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy - uśmiechnął się, wstając.
- Jasne - odwzajemniłam gest i cmoknęłam go w policzek. - Jeszcze raz dziękuję za rozmowę.
- Nie ma sprawy. Do zobaczenia - uśmiechnął się i odszedł do blondynki stojącej niedaleko nas. Uśmiech sam wpełzł mi na twarz, gdy zobaczyłam jak ją całuje i obejmuje. Po chwili zniknęli mi z oczu. Stałam tak przez chwilę. Nagle zaczęło padać. Wystawiłam twarz w stronę deszczu, który teraz mieszał się z moimi łzami. W końcu postanowiłam wrócić do domu.
- Matko, Jennifer! Gdzie ty łazisz po tym deszczu?! - po przekroczeniu drzwi dostałam porządny ochrzan od Jess.
- Moja wina, że się rozpadało jak wracałam - mruknęłam.
- Idź się szybko przebierz, bo będziesz chora - dodała Mo, a ja pobiegłam na górę, bo z kuchni wyszedł Logan.
~*~
Dobra, jest kolejny rozdział :)
Jestem z siebie dumna ^^
Choroba mnie nie pokona.! Buahahahaha!!! :D
Ten tydzień mam jeszcze w domciu, więc szykujcie się na dużą dawkę nowych rozdziałów.!
Ciao.! ;***
Tak się cieszę, że tak szybko dodajesz nowe rozdziały!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny, bo ten jest prze genialny!!!!
Dawaj nexta!!
Rozdział jest świetny. Mam nadzieje, że się pogodzą.Czekam na nn ;D
OdpowiedzUsuńJak ty tak możesz? Dlaczego oni się tak unikają? No nic. Rozdział boski. Czekam nn. ;**
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie nn. ;)))
Ale świetny rozdział! Aż mi się trochę humor poprawił! Od wczoraj chodze przybita z powodu tej całej akcji z Carlosem... Jak ktoś nie wie o co chodzi, to może przeczytać sobie na tym blogu w notce specjanlej: http://karolka1998.bloog.pl/ Czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńCzyli znalazła winowajcę, i to nie Joe. Zaskoczyłaś mnie tą terapią, ale to dobrze, może teraz będzie lepszym człowiekiem. A co z nimi, naszą kochaną parą? Oni muszą być razem, czekam na nn i zapraszam do siebie http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl, pozdrawiam, Ciri.
OdpowiedzUsuń