25 sierpnia 2012

Rozdział 12

      Chłopaki od tygodnia chodzili na próby i rzadko kiedy bywali w domu. Carlos i Mo spędzali ze sobą każdą wolną chwilę, a James pogodził się ze zdradą Miriam, przynajmniej na takiego wyglądał. Jennifer otrząsnęła się po Joe. No, przynajmniej tak nam się zdawało...
Siedziałyśmy u Mo i gadałyśmy. Usłyszałyśmy dzwonek. Jen poszła otworzyć.
- Powiedz, jak to jest z tobą i Carlosem? - zaciekawiłam się.
- A jak ma być? - Mo się zdziwiła.
- Widać, że was do siebie ciągnie, a ostatnio spędzacie ze sobą mnóstwo czasu - uśmiechnęłam się.
- Carlos jest uroczy, ale on chce się chyba tylko przyjaźnić - Mo posmutniała.
- Oj, nie łam się. Zobaczysz, jeszcze będziecie razem - wyszczerzyłam się.
- A ty i James? - wypaliła, a mnie zatkało.
- Co ja i James? - zdziwiłam się.
- Między wami coś jest? - spytała.
- Żartujesz, tak? - spojrzałam na nią jak na debilkę.
- Nie - powiedziała pewnie.
- A ja myślę, że tak - udałam, że się zastanawiam.
- Nie przypuszczaj tyle - założyła ręce na piersi.
- Ja nie przypuszczam, ja to wiem - wyszczerzyłam się i zaczęłyśmy się śmiać.
- Jennifer coś długo nie wraca - zauważyła Mo.
- No, chodźmy to sprawdzić - no i poszłyśmy na dół. Stanęłyśmy w przejściu do salonu i nas zatkało. Jennifer całowała się z... Joe! Monic już chciała krzyknąć, ale zatkałam jej usta ręką. Zaciągnęłam ją do kuchni.
- Co to do jasnej cholery było?! - szepnęła Mo, gdy ją puściłam.
- A ja wiem?! Może się jej spytasz?!
- Jak Logan się dowie to znowu wybuchnie awantura! - podniosła nieco głos.
- To mu nie powiemy - rzuciłam.
- Ta, bo się nie domyśli - Mo spojrzała na mnie jak na debilkę.
- To może zrobimy tak, żeby Jennifer sama się wydała, co? - zaproponowałam.
- Nie głupie - Mo się zastanowiła.
- Tylko, jak to zrobić? - zastanowiłam się.
- Logan jest inteligentny. Myślę, że nie będziemy musiały nic robić - odezwała się Mo po chwili ciszy.
- Może masz rację - przytaknęłam. - Ale niech Jen wie, że my wiemy i wtedy będzie pod presją.
- Dobra, chodź - poszłyśmy do salonu, a potem do przedpokoju. A oni nadal się całowali. Ohyda!
- Ekhm... - chrząknęła Mo, a oni odskoczyli od siebie jak oparzeni.
- Dziewczyny, a wy co tu robicie? - Jen się zmieszała.
- Mieszkamy? - spytała z ironią Mo.
- Może nas przedstawisz swojemu ,,koledze" - ostatnie słowo zaznaczyłam ruszając palcami.
- T... tak. Joe, poznaj Jessicę i Monic - widać było, że Jennifer czuje się niekomfortowo. I dobrze! Przyjaciół się nie okłamuje.
- Miło mi - Joe wyciągnął rękę w naszą stronę, a my go olałyśmy.
- Nie uważasz, że powinnaś nam powiedzieć? - założyłam ręce na piersi.
- O czym? - zdziwiła się Jayde.
- O tym! - krzyknęła Mo, wskazując na nich.
- Masz powiedzieć o tym chłopakom - rozkazałam.
- Albo my to zrobimy, a wtedy będziesz musiała poradzić sobie sama - dodała Mo i poszłyśmy na górę, do jej pokoju. Kiedy zamknęłam drzwi, wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Jestem ciekawa, co teraz zrobi - banan nie schodził z twarzy Mo.
- Jak myślisz, powie im? - spytałam, siadając na jej łóżku.
- Pewnie będzie teraz nas pilnować - Mo usiadła obok mnie.
- W końcu powinie jej się noga i wpadnie! - klasnęłam w dłonie i znowu się zaśmiałyśmy.
- Mam pomysł - Monic doznała oświecenia.
- Jaki? - spytałam.
- Przenieś swoje rzeczy do mnie - wyjaśniła.
- A po co? - zdziwiłam się.
- Jennifer pomyśli, że nie żartujemy - puściła mi oczko. Bez wahania się zgodziłam i przeniosłam wszystkie swoje rzeczy do pokoju Monic. Gadałyśmy z jakąś godzinę. W końcu zeszłyśmy na dół. Rozejrzałyśmy się i nigdzie nie było Jennifer. Stanęłyśmy obok siebie.
- Jesteśmy genialne - uśmiechnęła się Mo.
- A wątpiłaś w to kiedyś? - spytałam i zaczęłyśmy się śmiać. Nagle coś nas złapało od tyłu. Krzyknęłyśmy przerażone.
- Odbiło wam?! - krzyknęłyśmy na sprawców, czyli chłopaków.
- Nie sądziłem, że jesteśmy, aż tacy straszni - Carlos się wyszczerzył.
- Chyba głupi - mruknęła mi Mo do ucha. Zachichotałam.
- Co jej powiedziałaś? - spytał Carlos, podejrzanie na nas patrząc.
- Ja? Nic... - Mo udała niewiniątko.
- Przyznaj się - Pena zaczął do niej podchodzić. Odruchowo się cofała. Zaczęli się gonić. W końcu Carlos ją złapał i okręcił w powietrzu. Mo zaczęła się śmiać. Po chwili się zatrzymał i ją postawił. Trzymała ręce na jego karku, a on na jej talii. Patrzyli sobie w oczy, ale wyglądali, że się nas wstydzą.
- No pocałuj ją wreszcie! - krzyknęłam razem z chłopakami, a oni złączyli się w długim, namiętnym pocałunku.
- Ej, Jennifer jest u siebie? - spytał Logan.
- Nie, a co? - odpowiedziałam.
- Chciałem oddać jej wisiorek, który zgubiła tydzień temu - wyjaśnił.
- Musisz poczekać do wieczora, bo wyszła - dodałam.
- Dokąd? - zdziwił się.
- Nie wiem - założyłam ręce na piersi. Kendall i Logan poszli na górę, a nasza parka zakochanych usiadła sobie na kanapie. Zaczęli rozmawiać.
- Musimy pogadać - powiedział James i pociągnął mnie do ogrodu. Usiedliśmy na hamaku.
- Jeśli chodzi o wyprowadzenie psa waszego managera to nawet nie proś - podniosłam ręce w geście poddania się.
- Nie, nie o to chodzi - James się zaśmiał.
- A o co? - zdziwiłam się.
- Gdzie ona jest? - Maslow uważnie na mnie spojrzał.
- Kto? - spytałam. Kurde, nie mogę się wydać, pomyślałam.
- Nie udawaj. Wiem, że wiesz, gdzie ona jest - westchnął.
- Ale ja nie wiem o czym mówisz - dodałam.
- Jessica, nie kłam - James na mnie spojrzał.

- Nie kłamię! - oburzyłam się.
- Nie kłamiesz, bo nie umiesz - zaśmiał się.
- No dobra, wiem, gdzie jest Jen. No i co? - poddałam się. Coś czułam, że to nie koniec ,,przesłuchania". James oczywiście musiał wiedzieć wszystko. No i nie miałam wyjścia. Musiałam mu powiedzieć. Na początku był wściekły, a potem zdziwiony. Pogadaliśmy jeszcze chwilę i weszliśmy do środka. Carlos i Mo przytuleni oglądali jakiś film.
- Dołączycie? - spytała brązowowłosa.
- Jasne - uśmiechnęłam się i usiedliśmy obok nich na kanapie. Po chwili chłopaki zeszli na dół. Do późnego wieczora siedzieliśmy przed telewizorem. W końcu poszliśmy spać. Jen na noc nie wróciła, a ja i Mo wymyśliłyśmy inną zemstę. Wróciłam do starego pokoju, czyli do Jen, a... Zresztą dowiecie się niedługo.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz