25 sierpnia 2012

Rozdział 8

    Po powrocie z lodowiska ja i Monic poszłyśmy do kuchni. Jen poczłapała na górę, a chłopaki rozwalili się w salonie.
- Fajnie było - uśmiechnęła się Blue.
- No... - powiedziałam, wyciągając z lodówki dwie butelki wody. Jedną rzuciłam Mo.
- Szkoda, że twój aparat się zniszczył. Chłopcy zachowali się nieodpowiedzialnie - napiła się.
- Przecież nic się nie stało, to tylko aparat - uśmiechnęłam się.

- Ale i tak uważam, że nie powinnaś im odpuszczać - dodała.
- Oj tam, przecież nie zrobili tego umyślnie. Zresztą nie mówmy o tym - upiłam trochę wody z butelki.
- Okay, to może... - zamyśliła się chwilę. - Co powiesz na ten upadek Jennifer na Logana?
- Widać, że go do niej ciągnie. No i odwrotnie - uśmiechnęłam się.
- Jak ćmę do świecy - dodała Mo, a ja się zaśmiałam.
- A Carlos? - spytałam.
- Co Carlos? - Mo się zdziwiła.
- Podoba ci się, przyznaj - uśmiechnęłam się.
- Aż tak to widać? - Mo lekko się zmieszała.
- Nie... - machnęłam ręką. - Może odrobinkę.
- On jest taki uroczy - Monic odpłynęła, a ja się zaśmiałam. Nagle do kuchni wszedł James. Gadał z kimś przez telefon.
- Na lodowisku. (...) Z chłopakami i dziewczynami. (...) Monic, Jennifer i Jessica. (...) Przyjaciółka Jennifer. (...) Tak, jest ładna - uśmiechnął się do mnie, a ja się zarumieniłam. - (...) Nie zdradzam cię! (...) Nie! Nie zgadzam się! (...) Logan nie... (...) Nie! (...) Narazie, Miriam.
Maslow się rozłączył, odłożył telefon na blat i ukrył twarz w dłoniach.
- Ja z nią kiedyś zwariuję! - jęknął.
- Nie przesadzaj, nie jest taka zła - odezwał się Kendall, wchodząc do kuchni.
- Racja, ona jest straszna - Carlos, który dopiero przyszedł, udał przerażonego. Zaczęliśmy się śmiać. Zauważyłam, że James też się uśmiecha.
- Kto to Miriam? - spytałam.
- To dziewczyna Jamesa - wyjaśniła Monic.
- I zgroza dla wszechświata - do kuchni wszedł Logan. Zaczęliśmy się śmiać.
- A ty, co tak późno tu wlazłeś? - spytała Mo.
- Sprawdzałem program - uśmiechnął się.
- Musicie to zobaczyć! - do kuchni wbiegła Jen. Bez słowa poszliśmy za nią do salonu. Złapała za pilota, włączyła telewizor i MTV. Leciały wiadomości.
- Co jest? - spytał Carlos.
- Słuchajcie - powiedziała.
     Wszyscy zaczęliśmy się wpatrywać w siedemdziesiąt pięć cali, które wisiały na ścianie, naprzeciwko nas.
- Popularny zespół, Big Time Rush, przechodzi kryzys - odezwała się reporterka.
- Co?! - krzyknęli chłopcy.
- Ciii! - Jen ich uciszyła.
- Nasze źródła donoszą, że Michael Johnson, manager zespołu, podobno chce zrezygnować z posady. James i Miriam mają kryzys w związku, Logan nie znosi swoich fanek, Carlos śpiewa z playbacku, a Kendall nie potrafi znaleźć sobie dziewczyny. Ponadto BTR od wydania ich ostatniej piosenki 'Till I forget about you' nie stworzył żadnego hitu. Większość ludzi zapomina o ich istnieniu. Producenci mówią, że jeżeli tak dalej pójdzie to zespół się rozpadnie, a kariera chłopców z Big Time Rush skończy się na dobre - Jennifer wyłączyła telewizor. Zapadła cisza.
- Cholera jasna! - krzyknął Kendall, kopiąc fotel. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Otworzę... - Monic poszła otworzyć drzwi. Po chwili wróciła do salonu w towarzystwie managera BTR. Chłopaki od razu na niego napadli.
- Ja i Miriam nie mamy kryzysu w związku... Chyba... - odezwał się James.
- Ja nie śpiewam z playbacku! - krzyknął Carlos.
- Kocham swoje wszystkie fanki! - dołączył się Logan.
- A ja potrafię znaleźć sobie dziewczynę, tylko zawsze trafię na tą nieodpowiednią... - odezwał się Kendall.
- A ja nie rezygnuję z roboty - powiedział Michael.
- To, co robimy? - spytali razem chłopcy.
- Chyba wiem jak to rozwiązać, jutro o szóstej rano macie być w studio - powiedział i wyszedł. Uznaliśmy, że dość wrażeń jak na jeden dzień, więc wszyscy poszliśmy spać.


^*^
Następnego dnia
^*^

    Powoli otworzyłam oczy. Przeciągnęłam się i spojrzałam na zegarek. Wskazywał w pół do pierwszej. To sobie pospałam, pomyślałam. Zerknęłam w stronę Jen. Nie było jej w łóżku. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół, do kuchni.
- Cześć, Monic - przywitałam się, nalewając sobie soku do szklanki.
- Cześć, Jessica - uśmiechnęła się. - Jak się spało?
- A wiesz, że dobrze? - wyszczerzyłam się.
- Masz bardzo ciekawą piżamkę - zachichotała Mo, a ja zmierzyłam się od góry do dołu. Miałam na sobie czarne spodenki i białą bokserkę.
- No co? - zdziwiłam się. - Ty nie lepsza.
Miała na sobie zieloną bokserkę i szare spodenki.
- Oj tam, oj tam - machnęła ręką.
- A właśnie, widziałaś Jennifer? Nie było jej w łóżku jak się obudziłam.
- Nie, nie widziałam jej. Na pewno poszła się przejść. Chłopaki są w studio, więc mamy całą chatę dla siebie - Mo się wyszczerzyła i pociągnęła mnie na górę. Wykonałyśmy poranną toaletę i zeszłyśmy na dół.
- Fajnie wyglądasz - uśmiechnęła się Monic. Miałam na sobie przetarte jeansy rurki i luźny biały top.
- Ty też - uśmiechnęłam się. Mo ubrana była w niebieskie rurki i zieloną bluzkę z krótkim rękawkiem i naprasowanką Rihanny. Usłyszałyśmy dźwięk zamykanych się drzwi. Po chwili do salonu weszła Jennifer. Była cała w skowronkach.
- Hej, dziewczyny - uśmiechnęła się.
- A ty co taka szczęśliwa? - spytałam.
- Bo mamy cały dom dla siebie, aż do wieczora - wyszczerzyła się Jen. Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Poszłyśmy otworzyć. - Chyba za wcześnie się ucieszyłam - dodała Jen. Osoba, która stała za drzwiami wprawiła je w nie małe osłupienie.
- Miriam?! - zdziwiły się dziewczyny. A więc to jest dziewczyna Jamesa, pomyślałam. Miała ze sobą dwie walizki.
- Przesuńcie się, chcę przejść! - przepchnęła się między nami i wlazła do środka. Zamknęłyśmy drzwi i poszłyśmy za nią do salonu.
- Możesz nam wyjaśnić, co ty tu do cholery robisz?! - widać było, że Jennifer nie trawi tej dziewczyny. Wiedziałam, że jej nie polubię. Cały czas z kimś pisała.
- Jak to, co? Wprowadzam się. James wam nie mówił?
- Po pierwsze, nikt cię tu nie chce! Po drugie, to dom Logana, więc nie możesz tu się wprowadzić! Po trzecie, James nie pozwolił ci tu mieszkać! - Jen straciła cierpliwość.
- Rany, co się drzesz? Przecież wszyscy wiedzą, że Logan i tak cię nie zechce, więc po co się starasz?
- Trzymajcie mnie, bo jej przywalę! - krzyknęła Jennifer, a ja złapałam ją za ramię.
- Ty, przystopuj trochę, okay? To, że jesteś dziewczyną Jamesa, nie oznacza, że możesz wszystkimi pomiatać - odezwałam się.
- A ty to kto? Już po twoim stylu ubierania widać, że z jakiejś wsi. Weź się rzuć pod autobus, oszczędzisz wszystkim zmartwień.
- Ty pierwsza! - warknęłam.
- Uważaj, bo coś ci się może stać - Miriam wyciągnęła z torebki pistolet.
- Odbiło ci?! - krzyknęła Mo i się cofnęłyśmy.
- Spokojnie, to nie dla was.
     Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.
- Otwarte! - krzyknęła Miriam, a do środka wszedł jakiś facet. Zabrał jej pistolet z ręki i strzelił w wazon stojący na stoliku.
- Do kuchni, już! - wrzasnął, a my posłusznie wykonałyśmy jego polecenie.
- Co teraz? - Mo cała się trzęsła.
- Dzwonię do chłopaków - powiedziała Jennifer i wyciągnęła telefon z kieszeni. Wybrała numer do Logana i przyłożyła komórkę do ucha.
- Szybciej! - jęknęłam.
- (...) Logan, wracaj... - nie dokończyła, bo tamten facet wyrwał jej telefon z ręki i rzucił nim o podłogę.
- A teraz pożałujecie! - złapał mnie i Mo za włosy i pociągnął do salonu. Jennifer pobiegła za nami.


^*^
Oczami Logana
^*^

     Michael od kilku godzin gadał o tym jak przywrócić nas na szczyt. Mój telefon zaczął dzwonić. Wstałem z miejsca, odszedłem w kąt i odebrałem.
- Cześć, Jennifer.
- Logan, wracaj... - sygnał się urwał.
- Jennifer, halo. Jennifer! - gadałem do telefonu. Chłopaki spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Co jest? - spytał Carlos.
- Musimy wracać.
- Czemu? Coś się stało? - pytał James.
- Dowiemy się na miejscu.
    No i pojechaliśmy. Boże, co się tam dzieje?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz