26 sierpnia 2012

Rozdział 51

No witam wszystkich.! ;** Blog przeniesiony, no i mam nadzieję, że nie będzie już żadnych komplikacji ;) Zgodnie z Waszą prośbą piszę dalej. A i zdjęcia niektórych bohaterów uległy zmianie. A teraz bez większego przynudzania zapraszam na kolejny rozdział... :D

^*^

- Chłopcy, pośpieszcie się! - Jen popędzała chłopaków, jak mogła, gdy rozkładali talerze na stole. Za chwilę mieli przyjść nasi rodzice. Choinka ubrana, stół przygotowany. Brakowało, tylko gości. Kiedy chłopcy skończyli poszli się przebrać. My dopięłyśmy wszystko na ostatni guzik i do nich dołączyłyśmy. Całe szczęście, że ja i James mieliśmy swoją łazienkę, bo naprawdę sobie nie wyobrażam, jak wszyscy mielibyśmy zdążyć. 
- A ty już ubrany? - jęknęłam niezadowolona, gdy weszłam, a raczej wbiegłam, do naszej sypialni. James zapinał ostatnie guziki swojej białej koszuli.
- Mogłaś powiedzieć, to bym zaczekał - uśmiechnął się cwanie.
- Ale śmieszne - mruknęłam i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam i wysuszyłam włosy. Owinięta w ręcznik wróciłam do pokoju. James wiązał krawat przy lustrze w drzwiach szafy. W mgnieniu oka się przebrałam i wtedy stało się coś okropnego... Zahaczyłam o róg toaletki i podarłam sukienkę.
- Cholera! - jęknęłam i obejrzałam rozdarcie w swojej kreacji. Szło przez całą długość uda.
- Skarbie, co się stało? - James do mnie podszedł.
- Podarłam sukienkę. Wydałam na nią kupę kasy i w ostatniej chwili ją zniszczyłam - ukryłam twarz w dłoniach. Maslow zaczął się śmiać. Spojrzałam na niego jak na debila.
- Co cię tak bawi? - spytałam.
- Ponieważ wiem, jaka z ciebie gapa - podprowadził mnie do szafy. - Mam dla ciebie niespodziankę - otworzył ją, a moim oczom ukazała się przepiękna brązowa sukienka. - Ta da!
- James, jest piękna - zachwyciłam się. - Dziękuję - cmoknęłam go w policzek i szybko się przebrałam. Do tego założyłam czarne szpilki.
- Wiedziałem, że ci się spodoba - uśmiechnął się. 
- Nie musiałeś - uśmiechnęłam się lekko.
- Ale chciałem - wyszczerzył się, przyciągając mnie do siebie.
- James, muszę się pomalować - jęknęłam, a zaraz potem mnie pocałował. Niechętnie się od niego odsunęłam i usiadłam przy toaletce. Zrobiłam sobie szybki makijaż i rozczesałam włosy. James założył marynarkę i oboje zeszliśmy na dół.
- No wreszcie - przywitał nas Carlos. - Ile można czekać?
- Jess, a gdzie twoja sukienka? - spytała Jen.
- Uległa małemu wypadkowi - wyjaśniłam, a mój chłopak wybuchnął śmiechem. - James! - zmierzyłam go wzrokiem.
- Ale ta jest ładniejsza - stwierdziła Mo.
- Aha! - z końca salonu dobiegł nas triumfalny okrzyk Jamesa.
- Skąd ją masz? - spytała Nathalie.
- Od Jamesa. Chcąc nie chcąc musiałam ją założyć - westchnęłam.
- I dobrze. Wyglądasz pięknie - uśmiechnęła się Jennifer. Swoją drogą to one wyglądały przepięknie. Mo miała na sobie beżową sukienkę na cienkich ramiączkach, Nathalie miała biało-fioletową, a Jen białą. Chłopcy tradycyjnie założyli garnitury.
- A jednak zdecydowałaś się na tą? - z uśmiechem zwróciłam się do Jen. Kupiła dwie sukienki, białą i czarną, bo nie mogła się zdecydować. Była bardziej za tą czarną. Uważała, że ta pierwsza jest zbyt wyzywająca.
- Wiesz, wyjścia nie miałam - założyła ręce na piersi.
- Dlaczego? - zdziwiłam się.
- Przeze mnie - powiedział dumnie Loggy i z uśmiechem objął ją od tyłu.
- A co ty masz z tym wspólnego? - spytałam.
- Uznał, że w tej wyglądam lepiej, a w obu wyglądam tak samo - wyjaśniła Jen.
- Wcale nie. W tej wyglądasz bardziej... - zaczął.
- No jak? - Jen na niego spojrzała.
- Seksownie... - mruknął jej na ucho, a zaraz potem się całowali. Dzwonek do drzwi sprowadził ich na ziemię.
- Otworzę! - powiedział Carlos i pobiegł do drzwi.

^*^
Oczami Carlosa
^*^

 - Otworzę! - powiedziałem i pobiegłem do drzwi. Z uśmiechem je otworzyłem i zobaczyłem rodziców swoich i Monic.
- Dobry wieczór, państwo Blue. Cześć mamo, cześć tato - z zasadami dobrego wychowania, najpierw przywitałem się z rodzicami mojej dziewczyny. - Zapraszam - wpuściłem ich do środka. Stresowałem się jak cholera. A jak coś pójdzie nie tak? Zaraz tu zwariuję! Ale jej tata chyba mnie lubi, to już coś...
- Witaj, synku - mama jak zwykle nie szczędziła mi czułości. Tata tradycyjnie uścisnął moją dłoń.
- A gdzie nasza córka? - spytała mama Mo, gdy odwieszałem ich kurtki do szafy.
- W salonie. Zapraszam - uśmiechnąłem się i ich tam zaprowadziłem.

^*^

Oczami Monic
^*^

Carlos poszedł otworzyć, a ja usiadłam z dziewczynami na kanapie.

- Chłopcy, powiecie nam w końcu, o jaką niespodziankę wam chodzi? - spytała Jen.
- Nie, kochanie - wyszczerzył się Loggy, sadzając ją sobie na kolanach.
- Ale... - chciała zaprotestować.
- Bądź cierpliwa - uśmiechnął się brunet.
- Nie wiesz, że cierpliwość należy do tych słabych cech Jennifer? - Jess spojrzała na niego z uśmiechem.
- Nie udzielaj się - Jen obrażona założyła ręce na piersi.
- Oj, skarbie. Do twarzy ci z fochem - zaśmiał się Loggy i cmoknął Jennifer w policzek. Po chwili do salonu wszedł Carlos, a za nim jego i moi rodzice.
- Dobry wieczór, państwu. Hej mamo, hej tato - z uśmiechem przywitałam rodziców mojego chłopaka, a potem swoich.
- Skarbie, jakaś ty śliczna w tej sukience - zachwyciła się moja mama.
- Dziękuję, Carlos mi ją kupił - lekko się zarumieniłam i spojrzałam na Latynosa. Wyglądał na spiętego. Żeby dodać mu otuchy, splotłam swoją dłoń z jego.
- Skoro już ci sukienki kupuje to trzeba szykować wesele - mój tata zatarł ręce.
- Ale takie wielkie - dodał tata Carlosa.
- Wam tylko jedno w głowie - powiedziały razem nasze mamusie i wszyscy zaczęli się śmiać. Potem nasi rodzice zapoznali się z resztą i jakoś czas zleciał nam na rozmowie. A jednak się udało, pomyślałam, gdy siedziałam Carlosowi na kolanach.

^*^

Oczami Jennifer
^*^

Po jakichś dziesięciu minutach rozległ się dzwonek do drzwi. Nathalie poszła otworzyć. Po chwili wróciła z moimi i swoimi rodzicami. Gdy tylko mój tata zobaczył, że siedzę na kolanach Logana zmierzył mnie wzrokiem. 

- Lepiej wstań - szepnął mi mój chłopak na ucho. Mama się tylko do mnie uśmiechała.
- Cześć, mamo - przytuliłam ją.
- Nie martw się ojcem. Przejdzie mu - pocałowała mnie w czoło.
- Mam nadzieję - mruknęłam i podeszłam do taty. - Cześć, tato.
- Cześć, córeczko - uśmiechnął się lekko i mnie przytulił.
- Dobry wieczór, pani Jayde. Miło panią znowu widzieć - Logan jak na dżentelmena przystało pocałował moją mamę w dłoń.
- Ciebie też, Logan - uśmiechnęła się moja rodzicielka.
- Dobry wieczór, proszę pana - Loggy i mój tata uścisnęli dłonie.
- Mam nadzieję, że zadbasz o moją córkę, jak należy - tata zmierzył go wzrokiem.
- Oczywiście. Może być pan spokojny, traktuję Jennifer jak księżniczkę. Jest dla mnie najważniejsza - powiedział spokojnie mój chłopak. Z każdą chwilą moje obawy malały. Oby wszystko się udało.
- Dobrze, wierzę ci - uśmiechnął się mój tata. 
- Skarbie, chodź poznamy rodziców reszty - powiedziała moja mama i odciągnęła tatę na bok.

^*^

Oczami Logana
^*^

Rodzice Jen się oddalili, a ja odetchnąłem z ulgą. Już myślałem, że się nie uda.

- Jak na razie idzie dobrze - uśmiechnęła się Jennifer.
- Tak, jeszcze żyję - zaśmiałem się nerwowo.
- Kochanie ty moje, wyluzuj. Mój tata ci zaufał, a to już plus - oparła dłonie na moim torsie. 
- No ja mam nadzieję - uśmiechnąłem się.
- Spokojnie. Nic złego się nie stanie - mruknęła i delikatnie mnie pocałowała.
- Szkoda, że nie jesteśmy sami. Byłabyś już moja - szepnąłem jej na ucho. Poczułem, że przeszedł ją dreszcz.
- Logan, jest... - zaczęła.
- Tak, wiem. Za wcześnie. Tak tylko mówię - uśmiechnąłem się. - Dobrze wiesz, że nie zrobię niczego wbrew twej woli.
- Wiem i za to między innymi cię kocham - szepnęła i znowu mnie pocałowała.
- Chodźmy już do reszty - powiedziałem i poszliśmy. Później przyszła reszta rodziców i mogliśmy jeszcze chwilę w spokoju porozmawiać.

^*^
Oczami Kendalla
^*^

- Przepraszam na chwilę - powiedziałem i poszedłem do kuchni. Byłem tak zestresowany, że chyba zaraz zwymiotuję. Lubię rodziców Nathalie, ale jej tata mnie przeraża. Mam ochotę schować się w pokoju, gdy z nim rozmawiam.
- Skarbie, wszystko gra? - moja dziewczyna weszła do kuchni.
- Tak... - jęknąłem. - Nie - powiedziałem po dłuższym namyśle.
- Co jest? - położyła mi rękę na ramieniu.
- Jestem ciut zestresowany - jęknąłem.
- Ciut? Kochanie, jesteś kłębkiem nerwów. Wyluzuj - uśmiechnęła się.
- Postaram się - uśmiechnąłem się lekko.
- To dobrze - cmoknęła mnie w usta i wróciliśmy do salonu.

^*^
Oczami Jamesa
^*^

Wchodziłem właśnie do salonu, bo byłem zakluczyć drzwi. Jessica schodziła ze schodów.
- James! Jessica! - zawołał nas Carlos.
- Co? - spytała Jess. Pokazał palcem do góry. Oboje podnieśliśmy głowy.
- Jemioła - wyszczerzyłem się.
- No to teraz buziak - zaśmiał się Logan. Przyciągnąłem swoją dziewczynę do siebie i ją namiętnie pocałowałem. Po chwili się od siebie oderwaliśmy.
- Kocham cię - mruknąłem jej na ucho.
- Ja ciebie też - cmoknęła mnie w policzek i pociągnęła za rękę do reszty. Rany, jak ja tą dziewczynę kocham. Mam nadzieję, że już zawsze będziemy razem. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Moi rodzice ją bardzo polubili, jej chyba też mnie lubią. Wszystko układa się po naszej myśli. Tylko Logan chodzi jakiś zestresowany. No i Kendall trochę. Carlos to prawdziwa oaza spokoju. No, przynajmniej tak wygląda... Czemu święta z rodzicami zawsze są takie stresujące?

^*^

Oczami Jessici
^*^

Miałam mega stresa, gdy witałam się z rodzicami Jamesa, a on z moimi. Ale wygląda na to, że niepotrzebnie. Jego rodzice chyba mnie polubili. Bo mi wręcz go kochają. Tata to już nawet ślub nam chciał planować. Dobrze, że mama wybiła mu ten pomysł z głowy. Nie jestem gotowa na małżeństwo. Nadal się nie mogę przyzwyczaić, że nie mieszkam już w Middletown. Stałam przy oknie i z utęsknieniem patrzyłam na brak śniegu.

- Skarbie, wszystko gra? - James pojawił się obok mnie.
- Tak, tylko... Nie, nieważne - uśmiechnęłam się lekko.
- Wiem, że tęsknisz za domem, ale teraz tu jest twój dom - przyciągnął mnie do siebie.
- Wiem. Brakuje mi tylko śniegu. W każde święta w Middletown padał śnieg. Nie jestem przyzwyczajona, że już tam nie mieszkam. Poza tym to moje pierwsze święta poza domem - westchnęłam.
- Obiecuję, że nie będziesz żałować - cmoknął mnie w usta.
- Chodźmy już - szepnęłam.

^*^

No i jest.! Mam nadzieję, że się Wam spodoba, chociaż ja osobiście uważam, że taka sobie :/

7 komentarzy:

  1. TO jest świetne, kochana!! ;D Ah... Te święta... ;/ Tyle z nimi zachodu, ale warto nie? ;p Nie mogę się doczekać nn :** Jeśli możesz, informuj mnie o rozdziałach na gg :) 42250409

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaje zaje zaje bisty jak zwykle :)
    Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny rozdział! Czekam na nowy!! ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  4. Osz ty! A myślałam, że już się dowiemy, co chłopcy zaplanowali! Niedobra ty! Teraz muszę jeszcze zostać w niepewności! ;) Niedługo stanę się takim kłębkiem nerwów jak Kendall... xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna część jednorazówki u mnie! Zapraszam! http://big-time-rush-epic-opowiadanie.blog.onet.pl/

      Usuń
  5. Nie no wiesz co? :d Ja czekałam na ta niespodziankę czy co tam a tu proszę. :D Jak mogłaś wredoto Ty. ^^ Rozdział cudo. :) Jak zawsze. :D Pozdrawiam. ^^ Nelleriss. :p

    OdpowiedzUsuń
  6. Awww... Ta jemioła to było takie słoooodkie <3 Świetny rozdział. Dobrze rozegrany. Lece czytać dalej ;*

    OdpowiedzUsuń