W dobrych humorach weszliśmy na plażę. Impreza trwała już
w najlepsze. Muzyka była puszczana przez DJ-a, a kelnerzy uwijali się
przy barze.
- Dobra, zabawmy się - Kendall zatarł ręce. Już po chwili wszyscy szaleliśmy na parkiecie. Tańczyliśmy przez pierwsze pół godziny. Potem postanowiliśmy zrobić sobie przerwę. Kendall i Logan poszli po coś do picia, a my zostaliśmy. Zaczęłam się rozglądać. Niedaleko nas stała Jennifer oparta o stolik. W ręku trzymała drinka. Wokół niej zaczęło się kręcić kilku kolesi. Odepchnęła ich. Nagle pojawił się Joe i objął ją ramieniem. Zaczął coś gadać do tamtych typków, a potem chciał pocałować Jen. Wzięła go odepchnęła i wściekła odeszła. Ten debil chyba przeprosił tamtych i za nią pobiegł. Szarpnął ją za rękę. Wyrwała się. Zaczęli się kłócić.
- Co się dzieje? - spytał Kendall, który przyniósł picie. Wszyscy spojrzeliśmy na Jen i Joe. Loganowi kubki z wrażenia wypadły.
- Co ten palant tu robi?! - warknął, zaciskając ręce w pięści.
- Nie wiem - powiedział Carlos. Jen popchnęła tego kretyna, a on złapał ją za nadgarstki. Loggy bez słowa poszedł w ich stronę. Pobiegłam za nim.
- Chyba się umawialiśmy! - warknął Joe.
- Mam cię gdzieś! Puszczaj! - Jennifer chciała się wyrwać.
- Chyba nie chcesz, żeby... - ścisnął mocniej jej nadgarstki, aż się wygięła.
- Puść ją! - warknął Loggy, a on tak bez niczego ją puścił.
- Proszę, proszę, proszę... Logan Henderson, co za zaszczyt - uśmiechnął się cwanie.
- Logan, nie... - Jennifer cała drżała.
- Logan! - obok pojawiła się reszta.
- Widzę, że kontaktowałaś się z przyjaciółmi - Joe założył ręce na piersi. - No nic, wygląda na to, że...
- Nie, oni nie mają z tym nic wspólnego! - Jen mu przerwała.
- Wierzę ci - Joe ją objął.
- Zostaw ją! - warknęłam.
- Ale ona nie ma nic przeciwko - Joe uśmiechnął się cwanie.
- Co ty tu w ogóle robisz? - spytał Logan, który próbował się jakoś opanować.
- Jak to co? Jesteśmy na wakacjach - powiedział Parker.
- Jennifer, wróć z nami do domu - odezwałam się.
- Jennifer zostaje ze mną! - Joe mocniej ją do siebie przycisnął.
- Nie masz prawa za nią decydować! - krzyknęła Monic.
- Racja, nie mam. Niech sama zdecyduje - Joe ją puścił i stanął jakiś metr od nas.
- Jennifer, wróć z nami do domu. Proszę - odezwał się Logan.
- Jennifer, pamiętaj, co ci obiecałem - Joe szyderczo się uśmiechnął. Jen chwilę na nas patrzyła, a w jej oczach pojawiły się łzy. Bez słowa podeszła do tego kretyna. - Słusznie - mruknął pod nosem, złapał ją za rękę i pociągnął w stronę wyjścia z plaży. Jennifer jeszcze odwróciła głowę, żeby na nas spojrzeć. Potem zniknęła nam z oczu. Nie mieliśmy ochoty na dalszą zabawę, więc wróciliśmy do hotelu i poszliśmy spać.
Od rana siedzieliśmy na plaży. Chłopaki byli w wodzie, a my i Emily na brzegu. Harry bawił się łopatką obok nas.
- Patrzcie na Carlosa - zaśmiała się Nathalie, a my wykonałyśmy jej polecenie. Pena skradał się od tyłu na Kendalla, który gadał z Jamesem. Nagle wskoczył mu na barana i cała trójka się przewróciła. Michael i Loggy zaczęli się brechtać, a Harry ze śmiechem klaskał. My też się nie powstrzymywałyśmy. Chłopaki się wynurzyli i zaczęli ochrzaniać Carlita. On gadał, że się poślizgnął. No i zaczęli się gonić. Latynos schował się za Loganem. James chciał go złapać, więc biedny Henderson był przepychany. W końcu wylądował w wodzie. A my znowu wielki śmiech. Michael zabrał Harry'ego do wody. Po chwili my też dołączyłyśmy.
- Uśmiech! - zawołała Emily, kiedy wskoczyłam Jamesowi na barana. Zrobiła nam zdjęcie. Porobiliśmy kilka fotek, a później rozpętała się wielka wodna bitwa. Oczywiście ktoś musiał zostać z Harry'm na brzegu. Padło na mnie. Usiedliśmy na moim ręczniku i ze śmiechem patrzyliśmy, jak bawi się reszta. Porobiłam kilka zdjęć. Mały blondynek, który siedział mi pomiędzy nogami też parę zrobił. Oczywiście z moją pomocą.
- Jessica? - usłyszałam i odwróciłam głowę.
- Jennifer? - zdziwiłam się. - A co ty tu robisz?
- Przyszłam was przeprosić, ale widzę, że jestem nie w porę - powiedziała, patrząc na bawiącą się resztę. Kendall i James wrzucili Logana do wody. Zaśmiałam się. Zauważyłam mały uśmiech na twarzy Jen.
- Mama... - powiedział Harry, wyciągając rączki w stronę Emily, która właśnie przyszła. Wzięła go na ręce.
- To ja przyjdę później - wiedziałam, że Jen później nie będzie miała odwagi.
- Czekaj! - zawołałam. - James! Chodźcie tutaj!
- Jess, nie trzeba - Jennifer chciała się wykręcić. Jednak, gdy reszta ją zobaczyła w mgnieniu oka byli obok.
- Czym sobie zasłużyliśmy na ten zaszczyt? - Nathalie założyła ręce na piersi. Spiorunowałam ją wzrokiem.
- Lepiej już pójdę - Jen chyba wyczuła napiętą atmosferę i chciała odejść.
- O nie! Najpierw nam wszystko wyjaśnisz! - Logan pociągnął ją za rękę tak, że usiadła.
- Ale... - chciała zaprotestować.
- Żadnego 'ale'. Tłumacz się - powiedziałam, a ona głośno westchnęła.
- Po pierwsze, dlaczego wyjechałaś? - Loggy założył ręce na piersi.
- Widzę, że będę musiała wam wszystko powiedzieć. To zacznę od początku - wzięła oddech. - Pamiętacie tą aferę z wynikami Logana? Od tego się zaczęło. Okazało się, że Joe je sfałszował. Chciałam mu je odebrać, ale mówił, że nic za darmo - w jej oczach pojawiły się łzy. - Powiedział, że mi je odda, ale pod warunkiem, że nie będę zbliżać się do Logana, i że w najbliższym czasie wyjadę. Zgodziłam się. Groził, że jeżeli złamię umowę, to go zabije - popłakała się. - Nie chciałam tego. Dlatego wyjechałam. Obiecał, że jeżeli będę udawać jego dziewczynę przed jego kumplami, to was zostawi. Ale przyjechaliście tu na wakacje, a on zagroził, że jeżeli będę się z wami kontaktować, to was wszystkich pozabija - i znowu płacz. Ukryła twarz w dłoniach. Objęłam ją ramieniem. Widziałam jak Logan zaciska ręce w pięści. Odpuścił, gdy James położył mu dłoń na ramieniu.
- Nie płacz, Jennifer - Loggy usiadł obok niej. - Joe nie jest na tyle odważny, żeby zabić człowieka.
- Nie znasz go - zaszlochała.
- Hej, wątpisz we mnie? - szturchnął ją w ramię.
- Nie - uśmiechnęła się lekko.
- A widzisz? - wyszczerzył się. - Nie martw się. Joe nic nam nie zrobi.
- Obiecujesz? - spojrzała na niego.
- Obiecuję - uśmiechnął się. - Teraz wystarczy, że przeniesiesz się do naszego hotelu.
- Ale... - chciała zaprotestować.
- Żadnego 'ale'. No, nie płacz i chodź z nami do wody - Logan wstał i wyciągnął rękę w jej stronę. Niepewnie ją chwyciła. Zdjęła ciuchy, które miała na wierzchu i została w samym bikini w panterkę, wiązanym na szyi. Wróciliśmy do wody i siedzieliśmy w niej do wieczora. Wreszcie wszystko wróciło do normy, pomyślałam, gdy Jennifer siedziała Logiemu na ramionach.
- Dobra, zabawmy się - Kendall zatarł ręce. Już po chwili wszyscy szaleliśmy na parkiecie. Tańczyliśmy przez pierwsze pół godziny. Potem postanowiliśmy zrobić sobie przerwę. Kendall i Logan poszli po coś do picia, a my zostaliśmy. Zaczęłam się rozglądać. Niedaleko nas stała Jennifer oparta o stolik. W ręku trzymała drinka. Wokół niej zaczęło się kręcić kilku kolesi. Odepchnęła ich. Nagle pojawił się Joe i objął ją ramieniem. Zaczął coś gadać do tamtych typków, a potem chciał pocałować Jen. Wzięła go odepchnęła i wściekła odeszła. Ten debil chyba przeprosił tamtych i za nią pobiegł. Szarpnął ją za rękę. Wyrwała się. Zaczęli się kłócić.
- Co się dzieje? - spytał Kendall, który przyniósł picie. Wszyscy spojrzeliśmy na Jen i Joe. Loganowi kubki z wrażenia wypadły.
- Co ten palant tu robi?! - warknął, zaciskając ręce w pięści.
- Nie wiem - powiedział Carlos. Jen popchnęła tego kretyna, a on złapał ją za nadgarstki. Loggy bez słowa poszedł w ich stronę. Pobiegłam za nim.
- Chyba się umawialiśmy! - warknął Joe.
- Mam cię gdzieś! Puszczaj! - Jennifer chciała się wyrwać.
- Chyba nie chcesz, żeby... - ścisnął mocniej jej nadgarstki, aż się wygięła.
- Puść ją! - warknął Loggy, a on tak bez niczego ją puścił.
- Proszę, proszę, proszę... Logan Henderson, co za zaszczyt - uśmiechnął się cwanie.
- Logan, nie... - Jennifer cała drżała.
- Logan! - obok pojawiła się reszta.
- Widzę, że kontaktowałaś się z przyjaciółmi - Joe założył ręce na piersi. - No nic, wygląda na to, że...
- Nie, oni nie mają z tym nic wspólnego! - Jen mu przerwała.
- Wierzę ci - Joe ją objął.
- Zostaw ją! - warknęłam.
- Ale ona nie ma nic przeciwko - Joe uśmiechnął się cwanie.
- Co ty tu w ogóle robisz? - spytał Logan, który próbował się jakoś opanować.
- Jak to co? Jesteśmy na wakacjach - powiedział Parker.
- Jennifer, wróć z nami do domu - odezwałam się.
- Jennifer zostaje ze mną! - Joe mocniej ją do siebie przycisnął.
- Nie masz prawa za nią decydować! - krzyknęła Monic.
- Racja, nie mam. Niech sama zdecyduje - Joe ją puścił i stanął jakiś metr od nas.
- Jennifer, wróć z nami do domu. Proszę - odezwał się Logan.
- Jennifer, pamiętaj, co ci obiecałem - Joe szyderczo się uśmiechnął. Jen chwilę na nas patrzyła, a w jej oczach pojawiły się łzy. Bez słowa podeszła do tego kretyna. - Słusznie - mruknął pod nosem, złapał ją za rękę i pociągnął w stronę wyjścia z plaży. Jennifer jeszcze odwróciła głowę, żeby na nas spojrzeć. Potem zniknęła nam z oczu. Nie mieliśmy ochoty na dalszą zabawę, więc wróciliśmy do hotelu i poszliśmy spać.
Od rana siedzieliśmy na plaży. Chłopaki byli w wodzie, a my i Emily na brzegu. Harry bawił się łopatką obok nas.
- Patrzcie na Carlosa - zaśmiała się Nathalie, a my wykonałyśmy jej polecenie. Pena skradał się od tyłu na Kendalla, który gadał z Jamesem. Nagle wskoczył mu na barana i cała trójka się przewróciła. Michael i Loggy zaczęli się brechtać, a Harry ze śmiechem klaskał. My też się nie powstrzymywałyśmy. Chłopaki się wynurzyli i zaczęli ochrzaniać Carlita. On gadał, że się poślizgnął. No i zaczęli się gonić. Latynos schował się za Loganem. James chciał go złapać, więc biedny Henderson był przepychany. W końcu wylądował w wodzie. A my znowu wielki śmiech. Michael zabrał Harry'ego do wody. Po chwili my też dołączyłyśmy.
- Uśmiech! - zawołała Emily, kiedy wskoczyłam Jamesowi na barana. Zrobiła nam zdjęcie. Porobiliśmy kilka fotek, a później rozpętała się wielka wodna bitwa. Oczywiście ktoś musiał zostać z Harry'm na brzegu. Padło na mnie. Usiedliśmy na moim ręczniku i ze śmiechem patrzyliśmy, jak bawi się reszta. Porobiłam kilka zdjęć. Mały blondynek, który siedział mi pomiędzy nogami też parę zrobił. Oczywiście z moją pomocą.
- Jessica? - usłyszałam i odwróciłam głowę.
- Jennifer? - zdziwiłam się. - A co ty tu robisz?
- Przyszłam was przeprosić, ale widzę, że jestem nie w porę - powiedziała, patrząc na bawiącą się resztę. Kendall i James wrzucili Logana do wody. Zaśmiałam się. Zauważyłam mały uśmiech na twarzy Jen.
- Mama... - powiedział Harry, wyciągając rączki w stronę Emily, która właśnie przyszła. Wzięła go na ręce.
- To ja przyjdę później - wiedziałam, że Jen później nie będzie miała odwagi.
- Czekaj! - zawołałam. - James! Chodźcie tutaj!
- Jess, nie trzeba - Jennifer chciała się wykręcić. Jednak, gdy reszta ją zobaczyła w mgnieniu oka byli obok.
- Czym sobie zasłużyliśmy na ten zaszczyt? - Nathalie założyła ręce na piersi. Spiorunowałam ją wzrokiem.
- Lepiej już pójdę - Jen chyba wyczuła napiętą atmosferę i chciała odejść.
- O nie! Najpierw nam wszystko wyjaśnisz! - Logan pociągnął ją za rękę tak, że usiadła.
- Ale... - chciała zaprotestować.
- Żadnego 'ale'. Tłumacz się - powiedziałam, a ona głośno westchnęła.
- Po pierwsze, dlaczego wyjechałaś? - Loggy założył ręce na piersi.
- Widzę, że będę musiała wam wszystko powiedzieć. To zacznę od początku - wzięła oddech. - Pamiętacie tą aferę z wynikami Logana? Od tego się zaczęło. Okazało się, że Joe je sfałszował. Chciałam mu je odebrać, ale mówił, że nic za darmo - w jej oczach pojawiły się łzy. - Powiedział, że mi je odda, ale pod warunkiem, że nie będę zbliżać się do Logana, i że w najbliższym czasie wyjadę. Zgodziłam się. Groził, że jeżeli złamię umowę, to go zabije - popłakała się. - Nie chciałam tego. Dlatego wyjechałam. Obiecał, że jeżeli będę udawać jego dziewczynę przed jego kumplami, to was zostawi. Ale przyjechaliście tu na wakacje, a on zagroził, że jeżeli będę się z wami kontaktować, to was wszystkich pozabija - i znowu płacz. Ukryła twarz w dłoniach. Objęłam ją ramieniem. Widziałam jak Logan zaciska ręce w pięści. Odpuścił, gdy James położył mu dłoń na ramieniu.
- Nie płacz, Jennifer - Loggy usiadł obok niej. - Joe nie jest na tyle odważny, żeby zabić człowieka.
- Nie znasz go - zaszlochała.
- Hej, wątpisz we mnie? - szturchnął ją w ramię.
- Nie - uśmiechnęła się lekko.
- A widzisz? - wyszczerzył się. - Nie martw się. Joe nic nam nie zrobi.
- Obiecujesz? - spojrzała na niego.
- Obiecuję - uśmiechnął się. - Teraz wystarczy, że przeniesiesz się do naszego hotelu.
- Ale... - chciała zaprotestować.
- Żadnego 'ale'. No, nie płacz i chodź z nami do wody - Logan wstał i wyciągnął rękę w jej stronę. Niepewnie ją chwyciła. Zdjęła ciuchy, które miała na wierzchu i została w samym bikini w panterkę, wiązanym na szyi. Wróciliśmy do wody i siedzieliśmy w niej do wieczora. Wreszcie wszystko wróciło do normy, pomyślałam, gdy Jennifer siedziała Logiemu na ramionach.
Super! Tylko niech ten Joe się odczepi.
OdpowiedzUsuń