Po jakiejś pół godzinie zatrzymaliśmy się na parkingu, który należał do punktu widokowego.
- Jak na tak wczesną porę, to jest tu sporo ludzi - powiedziałam, rozglądając się.
- Co się dziwić, to jedno z najbardziej popularnych miejsc w całym L.A - wyszczerzył się Kendall. Weszliśmy do windy, która miała zawieźć nas na najwyższy poziom. Po pięciu minutach staliśmy przy barierce i podziwialiśmy panoramę miasta. Oczywiście nie obyło się bez autografów, które chłopaki rozdawali. W końcu po dłuższym czasie, mogliśmy zająć się sobą. Dobrze, że wzięłam ze sobą aparat, pomyślałam. Porobiłam kilka zdjęć. No i jak to było w zwyczaju, mój sprzęt wędrował od rąk do rąk. Efekt był taki, że pod wieczór padła bateria. Tak, spędziliśmy tam cały dzień. A nikomu nie chciało się wracać. Świetnie się bawiliśmy, więc nikt nie narzekał.
- Ja chcę tu zostać - jęczała Monic, która siedziała Carlosowi na barana.
- My też, ale jest już późno - uśmiechnął się Pena.
- Ale przyjedziemy tu jeszcze? - spojrzałam z nadzieją na Jamesa.
- Kiedy tylko będziecie chciały - uśmiechnął się, biorąc mnie za rękę.
- Jutro? - spytała Nathalie.
- Bez przesady - zaśmiał się Kendall.
- Poza tym mamy masę pracy w studiu i na planie, więc będziecie musiały poczekać - uśmiechnął się Logan, wciskając guzik w windzie. Zjechaliśmy na dół i poszliśmy do samochodu. W dobrych humorach, ale jednak ze smutkiem opuściliśmy punkt widokowy. Po godzinie byliśmy w domu, bo wstąpiliśmy jeszcze do restauracji, żeby coś zjeść.
- Jen, jesteśmy! - krzyknęłam, wchodząc po schodach. Nie odpowiedziała. Weszłam do jej pokoju. Nie było jej. Na łóżku leżała jakaś koperta z imieniem Logana. O nie, pomyślałam i otworzyłam szafę. Wszystkie jej rzeczy zniknęły. Przerażona zbiegłam na dół.
- Co się... ? - Mo nie dokończyła.
- Jennifer zniknęła! Nie ma jej rzeczy! - panikowałam.
- Jesteś pewna? - spytał Carlos.
- Tak! Nie ma nic. Znalazłam tylko to - podałam kopertę Loganowi. Nie otworzył jej, jakby się bał. Do północy żadne z nas nie mogło zasnąć. James się wykąpał, a ja zaraz po nim. Położyłam się obok niego i zgasiłam lampkę.
- Już myślałem, że nie przyjdziesz - mruknął, całując mnie po szyi.
- James, nie teraz - jęknęłam, gdy jego ręka wylądowała na moim udzie.
- To nie - strzelił focha jak małe dziecko. Położył się na poduszce i obrócił do mnie plecami.
- Kochanie, no nie obrażaj się. Jestem zmęczona - położyłam mu rękę na ramieniu, a on ją strącił i zakrył się kołdrą.
- Teraz to kochanie, przecież to nie jest ta chwila - fuknął.
- Jestem zmęczona. Proszę nie złość się - przysunęłam się do niego bliżej i zaczęłam kreślić jakieś znaczki na jego nagim torsie. - Oboje dobrze wiemy, że nie dasz rady długo mi się opierać.
- Skoro tak, to ty się teraz męcz. Jestem zmęczony - położył się na plecach i założył ręce na piersi. A więc tak chcesz pogrywać, pomyślałam. Ukradkiem usiadłam mu na brzuchu i rozłożyłam ręce.
- Mam nadzieję, że przemówię ci do rozsądku - szepnęłam mu na ucho, a jego dłonie z mojej talii przesunęły się na uda. Przeszedł mnie dreszcz.
- I to niby ja nie dam rady długo się opierać - pocałował mnie. Nawet nie zauważyłam, kiedy nie miałam na sobie bluzki.
- Nawet nie wiesz jak na mnie działasz - mruknęłam. I to właśnie tej nocy zrobiłam to po raz pierwszy...
^*^
Oczami Logana
^*^
Siedziałem na łóżku i tępo wpatrywałem się w kopertę, którą trzymałem w rękach. Bałem się ją otworzyć. Bałem się jak cholera. W końcu się przełamałem. Przełknąłem ślinę, wziąłem głęboki oddech i drżącymi dłońmi otworzyłem kopertę. Wyciągnąłem z niej kartkę i zacząłem ją czytać.
- Jak na tak wczesną porę, to jest tu sporo ludzi - powiedziałam, rozglądając się.
- Co się dziwić, to jedno z najbardziej popularnych miejsc w całym L.A - wyszczerzył się Kendall. Weszliśmy do windy, która miała zawieźć nas na najwyższy poziom. Po pięciu minutach staliśmy przy barierce i podziwialiśmy panoramę miasta. Oczywiście nie obyło się bez autografów, które chłopaki rozdawali. W końcu po dłuższym czasie, mogliśmy zająć się sobą. Dobrze, że wzięłam ze sobą aparat, pomyślałam. Porobiłam kilka zdjęć. No i jak to było w zwyczaju, mój sprzęt wędrował od rąk do rąk. Efekt był taki, że pod wieczór padła bateria. Tak, spędziliśmy tam cały dzień. A nikomu nie chciało się wracać. Świetnie się bawiliśmy, więc nikt nie narzekał.
- Ja chcę tu zostać - jęczała Monic, która siedziała Carlosowi na barana.
- My też, ale jest już późno - uśmiechnął się Pena.
- Ale przyjedziemy tu jeszcze? - spojrzałam z nadzieją na Jamesa.
- Kiedy tylko będziecie chciały - uśmiechnął się, biorąc mnie za rękę.
- Jutro? - spytała Nathalie.
- Bez przesady - zaśmiał się Kendall.
- Poza tym mamy masę pracy w studiu i na planie, więc będziecie musiały poczekać - uśmiechnął się Logan, wciskając guzik w windzie. Zjechaliśmy na dół i poszliśmy do samochodu. W dobrych humorach, ale jednak ze smutkiem opuściliśmy punkt widokowy. Po godzinie byliśmy w domu, bo wstąpiliśmy jeszcze do restauracji, żeby coś zjeść.
- Jen, jesteśmy! - krzyknęłam, wchodząc po schodach. Nie odpowiedziała. Weszłam do jej pokoju. Nie było jej. Na łóżku leżała jakaś koperta z imieniem Logana. O nie, pomyślałam i otworzyłam szafę. Wszystkie jej rzeczy zniknęły. Przerażona zbiegłam na dół.
- Co się... ? - Mo nie dokończyła.
- Jennifer zniknęła! Nie ma jej rzeczy! - panikowałam.
- Jesteś pewna? - spytał Carlos.
- Tak! Nie ma nic. Znalazłam tylko to - podałam kopertę Loganowi. Nie otworzył jej, jakby się bał. Do północy żadne z nas nie mogło zasnąć. James się wykąpał, a ja zaraz po nim. Położyłam się obok niego i zgasiłam lampkę.
- Już myślałem, że nie przyjdziesz - mruknął, całując mnie po szyi.
- James, nie teraz - jęknęłam, gdy jego ręka wylądowała na moim udzie.
- To nie - strzelił focha jak małe dziecko. Położył się na poduszce i obrócił do mnie plecami.
- Kochanie, no nie obrażaj się. Jestem zmęczona - położyłam mu rękę na ramieniu, a on ją strącił i zakrył się kołdrą.
- Teraz to kochanie, przecież to nie jest ta chwila - fuknął.
- Jestem zmęczona. Proszę nie złość się - przysunęłam się do niego bliżej i zaczęłam kreślić jakieś znaczki na jego nagim torsie. - Oboje dobrze wiemy, że nie dasz rady długo mi się opierać.
- Skoro tak, to ty się teraz męcz. Jestem zmęczony - położył się na plecach i założył ręce na piersi. A więc tak chcesz pogrywać, pomyślałam. Ukradkiem usiadłam mu na brzuchu i rozłożyłam ręce.
- Mam nadzieję, że przemówię ci do rozsądku - szepnęłam mu na ucho, a jego dłonie z mojej talii przesunęły się na uda. Przeszedł mnie dreszcz.
- I to niby ja nie dam rady długo się opierać - pocałował mnie. Nawet nie zauważyłam, kiedy nie miałam na sobie bluzki.
- Nawet nie wiesz jak na mnie działasz - mruknęłam. I to właśnie tej nocy zrobiłam to po raz pierwszy...
^*^
Oczami Logana
^*^
Siedziałem na łóżku i tępo wpatrywałem się w kopertę, którą trzymałem w rękach. Bałem się ją otworzyć. Bałem się jak cholera. W końcu się przełamałem. Przełknąłem ślinę, wziąłem głęboki oddech i drżącymi dłońmi otworzyłem kopertę. Wyciągnąłem z niej kartkę i zacząłem ją czytać.
Logan,
Strasznie Cię przepraszam. Wiem, że pewnie jestem
najgorszą przyjaciółką na świecie, ale nie miałam wyjścia. Przepraszam. Powodu, dla którego wyjechałam, Ci nie zdradzę. Błagam Cię, nie szukaj mnie.
A najlepiej będzie, jeżeli o mnie zapomnisz. Uwierz mi, dla wszystkich tak będzie najlepiej.
Jennifer
Strasznie Cię przepraszam. Wiem, że pewnie jestem
najgorszą przyjaciółką na świecie, ale nie miałam wyjścia. Przepraszam. Powodu, dla którego wyjechałam, Ci nie zdradzę. Błagam Cię, nie szukaj mnie.
A najlepiej będzie, jeżeli o mnie zapomnisz. Uwierz mi, dla wszystkich tak będzie najlepiej.
Jennifer
- A najlepiej będzie, jeżeli o mnie zapomnisz - jeszcze raz przeczytałem to zdanie. - Gdyby to było takie proste, Jennifer. Nie da się zapomnieć dziewczyny, którą się kocha.
Położyłem się na łóżku i założyłem ręce za głowę. Wiedziałem, że nie zasnę, więc nawet nie próbowałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz