25 sierpnia 2012

Rozdział 23

Chłopaki od rana siedzieli na próbie, a my po kupieniu sukienek walnęłyśmy się w ogrodzie.
- Mo? - zagadnęła Jen.
- Tak?
- Czemu wstałaś dzisiaj taka szczęśliwa? - Jennifer się wyszczerzyła.
- Tajemnica - uśmiechnęła się brązowowłosa.
- No weź, nam nie powiesz? - oburzyłam się.
- Skoro tak wam na tym zależy to wam powiem - westchnęła Mo. - Ja i Carlos... No ten... Zrobiliśmy to.
- Aha! To dlatego było w nocy słychać takie dziwne odgłosy z waszej sypialni! - krzyknęła nagle Jen, aż podskoczyłyśmy. Mo spaliła buraka.
- Ja tam nic nie słyszałam - wzruszyłam ramionami.
- Ale ja tak, gdy przechodziłam obok waszej sypialni - powiedziała dumnie Jayde.
- Jak to przechodziłaś?
- Szłam na dół, żeby się napić - wyjaśniła Jen. Pogadałyśmy jeszcze przez godzinę i w końcu chłopaki wrócili. Zjedliśmy obiad i posprzątałyśmy, a oni poszli się przebrać. Walnęliśmy się w salonie.
- Idę myć samochód. Jakby co, to jestem przed domem - powiedział Logan, zbiegając po schodach w niebieskiej koszulce z czarnymi napisami, czarnych spodniach i czarnych conversach.
- Umyjesz mój też? - spytali razem chłopcy.
- Chyba żeście z łóżek rano pospadali - brunet spojrzał na nich jak na debili, a my wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Łaski bez! - cała trójka strzeliła focha jak małe dzieci.
- Z kim ja tu mieszkam? - Logan z dezaprobatą pokręcił głową i wyszedł z domu. A my wróciliśmy do oglądania filmu. W jego połowie Jennifer gdzieś wyszła.


^*^
Oczami Logana
^*^

Wyprowadziłem samochód na podjazd i przygotowałem sobie wiaderko z wodą i gąbkę. Auto było nowe, ale już zdążyło się pobrudzić. Opłukałem je i sięgnąłem do wiaderka po gąbkę. Zdziwiony zauważyłem jej brak.
- Tego szukasz? - usłyszałem i podniosłem wzrok. Przede mną stała Jennifer z gąbką. Uśmiechnąłem się i wyprostowałem.
- Oddasz mi ją, czy sam mam sobie wziąć?
- To groźba? - uniosła brwi do góry. Wzruszyłem ramionami.
- Chcesz mi pomóc? - spytałem.
- Mhmm... - kiwnęła głową. Poszedłem do garażu po drugą gąbkę i zabraliśmy się za mycie. W pewnym momencie zacząłem obserwować Jennifer. Jej zgrabne ruchy tak mnie zahipnotyzowały, że nie zauważyłem, kiedy samochód się skończył i upadłem na podjazd.
- Logan, wszystko w porządku? - podbiegła do mnie.
- Taa... - mruknąłem, wstając.
- Ofiara - skwitowała.
- Ofiara, tak? - spytałem z chytrym uśmieszkiem i opryskałem ją wodą z wiaderka. Na jej jeansowych spodenkach i czarnej bokserce zostały mokre plamy i piana.
- Logan! - krzyknęła, ścierając wodę z twarzy. Złapała za gąbkę i nią we mnie rzuciła. Na mojej koszulce został ślad.
- Tak chcesz się bawić? - wyszczerzyłem się.
- Sam zacząłeś - założyła ręce na piersi. Złapałem za wiaderko, a ona za wąż.
- Odłóż to - powiedziałem.
- Ty pierwszy - powiedziała, cofając się. Rzuciłem w nią gąbką i oblałem wodą z wiaderka. Gąbką dostała, ale przed wodą uciekła. Zacząłem ganiać ją wokół samochodu. Co chwila oblewała mnie wodą z węża. Na podjeździe było pełno piany. W końcu oboje się wyłożyliśmy. Jen szybko się podniosła i chciała zwiać. Złapałem ją od tyłu w pasie i obróciłem się kilka razy wokół własnej osi.
- Logan, puść mnie - zaczęła się śmiać.
- A jeżeli nie to co? - zatrzymałem się, ale jej nie puszczałem.
- Masz mnie puścić - śmiała się dalej. Delikatnie odwróciłem ją w swoją stronę. Jej ręce spoczęły na moich ramionach.
- Mówił ci już ktoś, że masz piękny uśmiech? - spytałem, a ona się zarumieniła.
- Przesadzasz - powiedziała, odwracając wzrok.
- Wcale nie - uśmiechnąłem się, a ona na mnie spojrzała. Nasze twarze zaczęły się przybliżać. Nagle zaczęło padać, a ona uciekła do domu. Cholera, pomyślałem i poszedłem jej śladem. 


^*^
Oczami Jessici
^*^

- Rany, ale się rozpadało - powiedziałam, patrząc w ulewę za oknem. Film się skończył, a nam cholernie się nudziło. Carlos i Mo poszli na górę, Kendall też, a Logan i Jen przemoczeni wrócili do domu i zaszyli się w swoich pokojach. A ja z kubkiem herbaty stałam przy oknie w kuchni (cała ściana na przeciwko stołu w kuchni była jednym wielkim oknem, tak jak w salonie dop. aut.) .
- Dlaczego siedzisz tu sama? - usłyszałam. Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć, że to James.
- Musiałam coś przemyśleć - wyjaśniłam.
- Powiesz mi, co? - spytał.
- A powinnam? - spojrzałam na niego oczami pełnymi żalu.
- Jessica, co jest? - spytał, kładąc mi rękę na ramieniu. Odwróciłam się w jego stronę.
- James, martwię się o ciebie. Odkąd wyszłam ze szpitala cały czas chodzisz przybity. Jeśli to przeze mnie to mi powiedz - myślałam, że zaraz się popłaczę.
- Nie, to nie przez ciebie - odwrócił wzrok.
- James, ciągle o niej myślisz, prawda? - spojrzałam na niego uważnie.
- A co mam zrobić? To nie tak łatwo zapomnieć! - jęknął.
- Ty ciągle ją kochasz, prawda? - spytałam. Nie odpowiedział. - Prawda? - ledwo powstrzymywałam się od wybuchnięcia płaczem.
- Tak, kocham ją! Chociaż wcale tego nie chcę! Ta miłość boli jak cholera! A nic nie mogę zrobić, żeby zniknęła! - podniósł głos, ale nie krzyczał. -
Jessica, ja już nie daję rady! Ciągle o niej myślę! Nie mogę o niej zapomnieć! Po prostu nie mogę!
- James... - szepnęłam.
- Błagam cię, przytul mnie - głos mu się łamał. Bez słowa wykonałam jego polecenie. Mocno mnie przytulił. Wiedziałam, że potrzebuje, że brakuje mu tej bliskości. Ale wiedziałam też, że nie mogę mu jej dać. Jego serce ciągle bije dla Miriam. Jeszcze nigdy nie spotkałam faceta, który byłby tak przywiązany do jednej dziewczyny. Przytulił mnie jeszcze bardziej. Żadne z nas się nie odzywało. Słychać było tylko dźwięk kropelek uderzających o szybę.
- Już dobrze? - spytałam, odsuwając się od niego. Pokiwał tylko głową. Zrobiłam mu herbaty i usiedliśmy przy stole. Zaczęliśmy gadać. Deszcz, ani myślał ustąpić. Umyliśmy kubki i poszliśmy do salonu. Reszta zeszła na dół.
- Ej, może byśmy sobie pośpiewali? - spytał Kendall, gdy Logan rozpalił ogień w kominku. Wyłączyli prąd, więc telewizora oglądać nie mogliśmy.
- Możemy - powiedzieli chłopcy. Wszyscy ogólnie mówili dość cicho. Chyba dlatego, żeby nie zepsuć panującego nastroju. Logan i Kendall poszli po swoje gitary i po chwili byli z powrotem. Usiedliśmy przy kominku, a oni nastroili instrumenty. Ja siedziałam prawie że na środku. Z mojej lewej po kolei siedział James, Kendall i Logan, a z prawej Carlos, Mo i Jen. Chłopaki zagrali kilka piosenek i o dwunastej poszliśmy spać. Jedna rzecz nie dawała mi spokoju. A mianowicie to, że Logan i Jennifer nie spojrzeli na siebie, ani razu. Dziwne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz