25 sierpnia 2012

Rozdział 44

Siedzieliśmy w hotelowej stołówce i jedliśmy śniadanie.
- Co powiecie na małe zakupy? - zaproponowała Monic, a chłopaki zaczęli jęczeć.
- Przydałyby się. Muszę kupić Harry'emu pampersy - odezwała się Emily.
- To się rozumie, ale mi chodziło o takie typu nowe stroje, czy dodatki - wyjaśniła brązowowłosa.
- A nie można tego połączyć? - spytała Nathalie.
- Można - uśmiechnęła się Mo.
- Cześć wam! - obok pojawiła się uśmiechnięta Jennifer.
- Cześć, a co ty taka wesoła dzisiaj? - spytałam.
- To ty nie wiesz? - wytrzeszczyła na mnie gały.
- Nie, nie wiem - zrobiłam to samo. - Ale czego?
- Zabieram was dzisiaj na wycieczkę po Hiszpanii - wyszczerzyła się.
- Dziewczyny chciały iść na zakupy - odezwał się Logan.
- Oj, zakupy nie zając, nie uciekną. Chodźcie! - złapała go za rękę i ze śmiechem zmusiła do wstania z krzesła.
- Brałaś coś? - uśmiechnął się brunet.
- Nie, ale mogę - wyszczerzyła się. No i poszliśmy na tą wycieczkę. Michael i Emily poszli po rzeczy dla Harry'ego, więc została nasza ósemka. Od rana Loggy chodził uśmiechnięty, aż miło się patrzy. W dodatku nie odrywał wzroku od Jennifer. Zapatrzyłam się na nich i w efekcie potknęłam się o kamień. Na szczęście James był obok i mnie złapał.
- Oj, kochanie, bo wrócisz do domu w gipsie - zaśmiał się i przywrócił mnie do pionu.
- Przy tobie chyba nic mi się nie stanie - zarzuciłam mu ręce na szyję.
- No nie wiem, ostatnio nie dostałem wypłaty - udał, że się zastanawia.
- James... - zaśmiałam się i go pocałowałam.
- Ej, gołąbki! Idziecie?! - krzyknął Logan, który stał na skale. Jennifer zakradła się od tyłu i wepchnęła go do wody. Zaczęliśmy się śmiać, a on się wynurzył. - Toś ty taka?!
- Logan, nie! - brunet wciągnął ją do wody. Poczułam jak unoszę się w powietrzu.
- James! Postaw mnie! - chciałam się wyrwać, ale trzymał mnie za mocno.
- Kochanie, nie szarp się - mruknął mi do ucha, a mnie przeszedł dreszcz.
- Puść mnie, proszę - zrobiłam minę kota ze 'Shreka'.
- Muszę powiedzieć, że uroczo wyglądasz, ale puścić cię? O nie - zaśmiał się i szedł w stronę miejsca, w którym Loggy wciągnął do wody Jen.
- Jak mnie nie puścisz to się na ciebie obrażę - zagroziłam.
- Zaryzykuję - uśmiechnął się i już po chwili byłam w wodzie.
- James! - cała przemoczona wylazłam z morza.
- Oj nie bocz się na mnie - przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.
- Będziesz mokry - jęknęłam.
- Jakoś przeżyję - mruknął i mnie pocałował.
- Dobra, idziemy - powiedziała Jen, która siedziała Logiemu na barana. No i poszliśmy. Jennifer pokazała nam sporo ciekawych miejsc. A o drugiej wszyscy zebraliśmy się na plaży, żeby nacieszyć się słońcem. Chłopaki poszli po lody, a ja, Mo i Emily na krótki spacer z Harry'm.
- Ale ty jesteś słodki - brązowowłosa wzięła go na ręce.
- Ty to masz szczęście - uśmiechnęłam się, podając chłopczykowi palec.
- Tak, Michael i Harry to cały mój świat - Emily uśmiechnęła się ciepło. Pospacerowałyśmy jeszcze i postanowiłyśmy wrócić. Jennifer była ubrana i podnosiła torbę z ziemi.
- A ty dokąd? - spytałam.
- Wrócę już do hotelu. Nie mam jakoś ochoty na plażę - zauważyłam, że zerknęła na Nathalie. Wiedziałam, że ona miała z tym coś wspólnego! Niech no ją dorwę, to popamięta!
- Na pewno chcesz wrócić? Jest piękna pogoda - Mo odstawiła Harry'ego na ziemię.
- Tak. Przeproście ode mnie chłopaków - mruknęła i odeszła. Usiadłyśmy na swoich ręcznikach. Po chwili chłopcy przyszli z lodami.
- A gdzie Jennifer? - spytał Logan, rozglądając się.
- Wróciła do hotelu. Kazała was przeprosić - powiedziałam, a on bez słowa odszedł. Wiedziałam, że idzie do niej. I dobrze. Może w końcu się zejdą...

^*^
Oczami Logana
^*^


Stanąłem pod drzwiami jej pokoju. Wziąłem głęboki oddech i delikatnie zapukałem. Po chwili mi otworzyła.
- Logan? A co ty tu robisz? - zdziwiła się.
- Dwa pytania. Dlaczego tu siedzisz? I czemu płakałaś? - spytałem, widząc jej czerwone oczy. Bez słowa wpuściła mnie do środka. Usiedliśmy na łóżku.
- Płakałam, bo jestem idiotką, a siedzę tu dlatego, żeby nie psuć wam dnia - mruknęła, spuszczając głowę.
- Po pierwsze, spójrz na mnie - uniosłem jej podbródek, żeby na mnie spojrzała. - Po drugie, nie jesteś idiotką. A po trzecie, nikomu nie psujesz dnia, wręcz przeciwnie.
- Mówisz tak, żeby mnie pocieszyć - mruknęła, wstając.
- Jennifer... - westchnąłem, stając na przeciwko niej. - Mówię prawdę.
- Logan...
- I nie próbuj się kłócić, bo nie wygrasz - uśmiechnąłem się. Moją uwagę zwrócił złoty łańcuszek z zawieszką w kształcie serca z moim imieniem. - Ciekawy wisiorek.
- Podoba ci się? - spytała, podnosząc go ze swojego dekoltu. - Kupiłam go zaraz po moim wyjeździe. Przynosi mi szczęście.
- Szczęście? - zdziwiłem się.
- Tak, bo jestem tu z tobą - szepnęła, a mi serce zabiło mocniej. - Przepraszam, nie powinnam... - spuściła głowę. Delikatnie uniosłem jej podbródek, tak, żeby na mnie spojrzała. Spojrzałem jej w oczy. W te piękne, hipnotyzujące, brązowe tęczówki. Przejechałem jej delikatnie ręką po policzku.
- Logan... - szepnęła.
- Jennifer, wszystko... ? - do środka weszła Jessica, a ona się ode mnie odsunęła.
- Tak, wszystko dobrze - Jen lekko się uśmiechnęła.
- Wracamy na plażę, nie? - spytałem.
- Tak - powiedziały razem i wyszliśmy z hotelu. Cholera, ale Jessica ma wyczucie czasu, pomyślałem niezadowolony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz