25 sierpnia 2012

Rozdział 16

     Od godziny chodziłam z miejsca w miejsce. Reszta siedziała i oglądała telewizor.
- Jessica, no usiądź, że ty wreszcie - jęknęła Monic, gdy Carlos objął ją ramieniem.
- Kiedy ona wróci? - spytałam, olewając jej wypowiedź.
- No usiądź wreszcie! - krzyknęła Blue, a ja stanęłam. Do środka wbiegł zdyszany Kendall, który miał kupić lody.
- Gdzie masz lody? - spytał Carlos.
- Musicie to zobaczyć - zasapał. - Jennifer i Joe są przed domem i się kłócą.
      Jak oparzeni wybiegliśmy z domu i zatrzymaliśmy się przed drzwiami. Jen i Joe stali za furtką i się kłócili. Jennifer płakała.
- To nie tak jak myślisz! - krzyknął Parker.
- A jak?! - wrzasnęła Jen.
- To tylko znajoma!
- Ładna mi znajoma, skoro idziesz z nią do łóżka!
- Nie przeginaj! - Joe złapał ją za nadgarstki. Chciałam tam pobiec, ale James mnie powstrzymał.
- Zostaw mnie! - Jennifer go odepchnęła.
- Nie rób głupstw!
- Jesteś zwykłym śmieciem! Popełniłam wielki błąd umawiając się z tobą! Jesteś nikim, słyszysz?!
- Nie bądź głupia!
- Byłam głupia przyjmując twoje oświadczyny! Możesz sobie zabrać ten pierścionek! - Jen zdjęła pierścionek z palca i rzuciła nim w Joe.
- Co się dzieje? - za nami pojawił się Logan. Chyba zaciekawiły go te krzyki, bo by z pokoju nie wyszedł. Nikt się nie odezwał, tylko się odsunęliśmy, aby mógł widzieć kłócącą się parę. Powolnym krokiem ruszył w ich stronę. Chciałam go zatrzymać, ale James mi nie pozwolił. No słowo daję, że go kiedyś trzepnę w ten utalentowany łeb.
- I daj go tej swojej lasce! Na pewno będzie szczęśliwa, że taki palant jak ty się jej  oświadczył! - Jennifer krzyknęła tak głośno, że chyba zdarła sobie gardło.
- Zrywasz ze mną, a pójdziesz do tego debila! - wrzasnął Joe. On i Jen chyba nie zauważyli Logana, który stał dość blisko nich. Jennifer go spoliczkowała.
- Nie waż się tak więcej o nim mówić, słyszysz?! Logan to mój przyjaciel! I pewnie mnie teraz nienawidzi, a to wszystko przez ciebie!
- Przeze mnie?! Spójrz na siebie! Jesteś zwykłą szmatą!
     No i tym trafił w czuły punkt Jennifer. Myślałam, że go zabiję. Ale i tym razem James mnie powstrzymał. Niech no tylko to przedstawienie się skończy, to dostanie.
- Skoro masz o mnie takie zdanie, dlaczego się ze mną spotykałeś?
- Bo myślałem, że pójdziesz ze mną do łóżka!
     Jennifer stanęła jak wryta. Zresztą my też byliśmy w szoku, ale Logan, to chyba najbardziej.
- C... Co? - Jen nie mogła wydobyć z siebie nic więcej.
- Tak! Dobrze słyszałaś! Zależało mi tylko na seksie! Ale ty się upierałaś, że jest za wcześnie! Że to musi być ten jedyny! Teraz wiesz, że nikt cię nie chce! Ani ja, ani Henderson! - wrzasnął. Nie wytrzymałam. Wyrwałam się Jamesowi i do nich podeszłam.
- Ty gnoju! - wzięłam go popchnęłam.
- Nie wtrącaj się, ty szmato! - wrzasnął i podniósł rękę, żeby mnie uderzyć.
- No dalej! Nie boję się! - krzyknęłam. Już miał zadać cios, ale ktoś go powstrzymał.
- Hamuj się, koleś. No chyba nie uderzysz dziewczyny - James mocniej ścisnął jego rękę.                        Odetchnęłam z ulgą. Byłam mu wdzięczna. Joe się wyrwał.
- Wynocha! - krzyknął Maslow.
- Jeszcze pożałujesz, suko! Nie pozwolę, żeby ktoś mnie tak traktował! Dostanę to, czego chcę i wtedy zobaczymy! - Joe zwrócił się do Jennifer, po czym odszedł. Odwróciłam się do Jen.
- Jennifer... - szepnęłam. Cały czas płakała. Widać było, że słowa Joe ją zabolały i to mocno. Miałam ochotę go zabić. Nie miała odwagi nawet na nas spojrzeć. Nie dziwię jej się. Dopiero chyba teraz zauważyła Logana, bo rozpłakała się jeszcze mocniej. Ukryła twarz w dłoniach i pobiegła do domu. Logan tylko się odsunął. Nie miał chyba nawet zamiaru jej zatrzymać. Reszta też zeszła jej z drogi. 

     Kątem oka widziałam, że Loggy zaciska ręce w pięści. Po chwili wszedł do środka. Coś mi mówiło, że nie idzie do Jennifer. Spojrzałam na Jamesa. On tylko głośno westchnął i razem z chłopakami wszedł do środka. Na chodniku zauważyłam pierścionek, którym Jennifer rzuciła w Joe. Kucnęłam, żeby go podnieść. Mo do mnie podeszła. Dokładnie obejrzałam podniesiony przedmiot. Blue położyła mi rękę na ramieniu i głośno westchnęła. Zacisnęłam dłoń, w której trzymałam pierścionek. Wyrzuciłam go na ulicę i przejechał go jakiś samochód. Obie weszłyśmy do domu. 
     Kendall schował lody do zamrażarki, a my usiedliśmy w salonie. Nikt się nie odzywał, no bo po co. Było mi tak potwornie żal Jennifer, że miałam ochotę płakać.
- Mam dosyć - westchnęłam, wstając z kanapy i kierując się w stronę schodów.
- Dokąd idziesz? - spytała Mo.
- Do Jennifer. Nie zostawię jej samej - powiedziałam i poszłam na górę. W naszym pokoju jej nie było. Zrezygnowana wyszłam na korytarz. Usłyszałam cichy płacz dobiegający z łazienki. Przyłożyłam ucho do drzwi. Nie myliłam się i nacisnęłam klamkę. Jennifer skulona siedziała pod wanną i płakała. Teraz to się popłakałam.
- Jennifer... - szybko do niej podeszłam i ją przytuliłam. - Nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Błagam cię, Jennifer. Nie płacz - załamał mi się głos.
- Jemu zależało tylko na seksie - zaszlochała. - Jak ja mogłam być taka głupia?
- Skąd mogłaś wiedzieć, że to skończony dupek? - spytałam, jakoś próbowałam się opanować. Chociaż słabo mi to wychodziło, bo nie należę do osób silnych psychicznie. Podobnie jak Jennifer. W końcu się uspokoiłam.
- Logan miał rację, a ja go nie słuchałam - Jennifer rozpłakała się jeszcze bardziej. - Nawet nie miałam odwagi na niego spojrzeć. On mnie nienawidzi. Co ja mam teraz zrobić?
- Logan z pewnością ci wybaczy, tylko musisz z nim porozmawiać - delikatnie się uśmiechnęłam.
- I co ja mu powiem? Joe ma rację, jestem zwykłą szmatą - Jen jeszcze mocniej objęła swoje nogi.
- Nie mów tak - skarciłam ją. - Joe to debil. Nie powinnaś wierzyć w to, co on mówi.
- Ale kiedy on ma rację - Jen się na nowo popłakała. - Nie dość, że mnie bił i zdradzał to jeszcze gadał, że jestem nikim, że i tak nie mam szans na miłość, że mam się cieszyć, że ktoś mnie zechciał. Jessica, ja nie chcę jeszcze raz przez to przechodzić. Nie chcę... - Jen się do mnie przytuliła i jeszcze bardziej się rozpłakała. Próbowałam ją jakoś pocieszyć, ale z marnymi skutkami.
- Nie płacz - szepnęłam.
- Dlaczego on mnie okłamywał przez cały ten czas? - spytała Jen, odsuwając się ode mnie.
- Nigdy nie znamy do końca drugiego człowieka - powiedziałam. Jennifer dalej płakała.
- Zostaw mnie samą... - załkała, ponownie obejmując swoje nogi. Bez słowa wyszłam z łazienki i zamknęłam za sobą drzwi. Powoli ruszyłam na dół. Miałam ochotę tylko płakać. Po chwili znalazłam się w salonie.
- I jak? - Monic do mnie podeszła. Bez słowa ją przytuliłam i się popłakałam. Odwzajemniła uścisk. Po jakichś dziesięciu minutach się uspokoiłam i im wszystko opowiedziałam. Nikt mi nie przerywał. Po prostu siedzieli i słuchali. W końcu skończyłam.
- Biedna Jennifer - Mo była bliska płaczu. Carlos bez słowa ją przytulił.
- I co teraz? - spytał Kendall.
- Nie wiem - szepnęłam. Zerknęłam na Jamesa. Tępo gapił się przed siebie. Wiedziałam, że teraz myśli o Miriam. Widać było, że sprawa Jennifer na nowo otworzyła ranę po zdradzie Fox. Milczeliśmy. Nagle na dół zszedł Logan.
- Rozmawiałaś z Jennifer - zwrócił się do mnie. - I jak?
- Logan, ona myśli, że jej nienawidzisz - wyjaśniłam i powiedziałam mu resztę.
- Ale to bzdura! - powiedział zdenerwowany.
- Wiem.
- Gdzie ona jest?
- Na górze, w łazience, ale... - nie dokończyłam, bo Loggy pobiegł na górę. - Logan, czekaj! - ruszyłam za nim, a pozostali za mną. Nie zdążyłam powstrzymać Logana i bez pukania wszedł do łazienki. Stanęłam w drzwiach.
- Jennifer... - szepnął.
- Zostaw mnie - Jen się rozpłakała na jego widok.
- Nie, dopóki ze mną nie porozmawiasz - Logan kucnął naprzeciwko niej.
- Jak możesz się do mnie odzywać, po tym wszystkim, co ci zrobiłam? - Jen spojrzała na niego zapłakanymi oczami.
- A co mam zrobić? - Logan delikatnie się uśmiechnął.
- Nie rozumiem cię - szepnęła Jen.
- To ja nie rozumiem ciebie. Myślisz, że wiesz wszystko. Ja wiem, że nie wiesz nawet tego, czego chcesz - Logan spojrzał jej głęboko w oczy. Jen odwróciła głowę.
- Joe ma rację - załkała.
- Joe to debil - Logan odwrócił jej twarz tak, aby na niego spojrzała. - Posłuchaj, nigdy nie spotkałem dziewczyny, która byłaby delikatniejsza od ciebie. Wiem, że słowa Joe cię bolą i to jak, ale trzeba rzucić przeszłość za siebie i żyć dalej.
- Jak ty możesz być taki spokojny?
- Wierz mi, że to tylko tak na zewnątrz - Loggy się uśmiechnął.
- Logan, przepraszam. Obiecuję, że to się więcej nie powtórzy - Jen się do niego przytuliła i zaczęła płakać. Postanowiliśmy, że zostawimy ich samych, więc poszliśmy na dół.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz