25 sierpnia 2012

Rozdział 35

- Jessica, musisz mi pomóc! - Jen podekscytowana wpadła do sypialni mojej i Jamesa. Oczywiście jeszcze spaliśmy.
- Co się drzesz? - jęknęłam, przecierając oczy.
- Musisz mi pomóc! - wskoczyła na łóżko.
- Ała! - krzyknął James, bo Jen trafiła mu na nogi.
- Sorki - powiedziała i stanęła na podłodze.
- Czemu budzisz nas tak wcześnie rano? - jęknął James, kładąc się z powrotem na poduszce.
- Po pierwsze, jest dwunasta. Po drugie, idę na kolację do rodziców i Jessica musi mi pomóc się przygotować - uśmiechnęła się.
- Dobra, pomogę ci - mruknęłam.
- Dzięki! - pisnęła i wybiegła.
- Ja z nią kiedyś oszaleję - jęknęłam, opadając z powrotem na poduszkę.
- Ja też. Zmiażdżyła mi nogi - mruknął James, a ja zachichotałam.
- Jak zgaduję, nie masz zamiaru jeszcze wstawać? - podparłam się ręką.
- Nie - uśmiechnął się.
- Dobra, widzimy się potem - cmoknęłam go w usta i poszłam do siebie. Oczywiście wzięłam wcześniej prysznic. Szybko się przebrałam i zeszłam na dół, do kuchni. Logan siedział przy barze i pił kawę.
- Cześć, śpiochu - zaśmiał się.
- Cześć - mruknęłam i usiadłam na przeciwko niego.
- Zdaje mi się, czy się nie wyspałaś? - wyszczerzył się, popijając kawę.
- Wszystko przez Jennifer - mruknęłam.
- Was też? - wytrzeszczył na mnie gały.
- Niestety. A ciebie jak obudziła? - spytałam.
- Mnie nie. Mo i Carlosa - zaśmiał się.
- Jak? - spytałam.
- Oblała ich wodą - zaśmiał się.
- No to ja i James mieliśmy lżej - uśmiechnęłam się.
- To znaczy?
- Wskoczyła nam na łóżko. Ale to James ucierpiał, a nie ja - wyszczerzyłam się, a on wybuchnął śmiechem.
- Wygląda na to, że ja i Kendall się uratowaliśmy - uśmiechnął się. Do kuchni weszła Jen.
- Jessica, dalej - popędziła mnie.
- Oj, nie marudź. Do wieczora jeszcze dużo czasu - mruknęłam.
- A w ogóle, to co ty się tak cieszysz na tą kolację? - spytał Logan.
- Bo będą rodzice Nicka - wyszczerzyła się. - I on sam.
- Tego Nicka? - wytrzeszczyłam oczy.
- Nom - uśmiechnęła się.
- No to musisz się przygotować. Zrobię z ciebie super laskę - wyszczerzyłam się.
- Dzięki! - rzuciła mi się na szyję i już jej nie było.
- Co to za Nick? - spytał zdezorientowany Logan.
- Chodził z Jen do klasy. I był uważany za najładniejszego chłopaka w szkole - wyjaśniłam.
- Czyli rozumiem, że miłość z dawnych lat? - uśmiechnął się.
- Powiedzmy - uśmiechnęłam się.
- No to leć już ją przygotować, bo się nie wyrobicie do wieczora - zaśmiał się.
- Widzimy się potem - uśmiechnęłam się i skierowałam się na górę. Zanim jednak wyszłam z kuchni, spojrzałam jeszcze na Logana. Przez chwilę się uśmiechał, ale potem posmutniał. Westchnęłam i pobiegłam na górę. Jennifer właśnie wychodziła z łazienki, owinięta w ręcznik.
- Już? - spytała.
- Przygotuj się na metamorfozę - wyszczerzyłam się i wciągnęłam ją do naszego pokoju. Jen usiadła na łóżku. Wyrzuciłam na biurko wszystkie nasze kosmetyki. Postanowiłam zacząć od paznokci. Zdecydowałam się na krwistą czerwień. W godzinę były pomalowane i wyschnięte. Wzięłam się za makijaż. Na jej policzki nałożyłam trochę różu, a usta pomalowałam czerwoną szminką. Z oczami było najwięcej roboty. Ale było warto, bo końcowy efekt był niesamowity. Jen zdjęła ręcznik z głowy. Wysuszyłam jej włosy i nałożyłam piankę, żeby były bardziej puszyste. Ułożyłam je tak samo, jak zawsze się czesała. Podeszłam do jej szafy i wygrzebałam z niej czerwoną sukienkę mini na cienkich ramiączkach. Podałam jej ją i szybko się przebrała. Popsikałam ją nowymi perfumami. Jeszcze buty. Wybrałam czarne botki na drewnianym obcasie. Założyła je i stanęła przed lustrem.
- OMG! - zachwyciła się.
- Wyglądasz pięknie - uśmiechnęłam się.
- Dziękuję, Jessica - przytuliła mnie.
- I wyrobiłyśmy się na ostatnią chwilę - wyszczerzyłam się, patrząc na zegarek. Było w pół do siódmej. - Idę na dół.
- Dobrze, zaraz zejdę - jeszcze raz obejrzała się w lustrze, a ja zeszłam na dół. Reszta siedziała w salonie i oglądała telewizor.
- Skończyłam - westchnęłam, siadając obok Jamesa.
- Już myślałam, że coś się stało - zaśmiała się Monic.
- A gdzie nasza gwiazda? - spytała Nathalie.
- Już tu idzie - powiedziałam, wskazując na schody. Jennifer do nas podeszła.
- Jasna cholera - zachwycił się Carlos.
- Coś ty jej zrobiła? - spytał Kendall, a Jen się zaśmiała. Zerknęłam na Logana. Nie mógł oderwać od niej wzroku.
- Podoba się wam? - spytała.
- Wyglądasz pięknie - uśmiechnął się Loggy.
- Dziękuję. Dobra, to widzimy się później. Pa! - i już jej nie było. Obejrzeliśmy kilka filmów i postanowiliśmy zjeść kolację. Ja i Monic wszystko przygotowałyśmy i po pół godzinie siedzieliśmy przy stole.
- Ciekawe, czy Jennifer dobrze się bawi? - zaczęła Mo.
- Na pewno - uśmiechnął się James.
- Swoją drogą, to muszę cię pochwalić Jessica. Odwaliłaś kawał dobrej roboty - uśmiechnęła się Blue.
- Dostanę nagrodę? - zaśmiałam się, a James cmoknął mnie w policzek. Po kolacji posprzątaliśmy i znowu walnęliśmy się przed telewizorem.
- Ale się najadłam - położyłam głowę na kolanach Jamesa.
- Ja też. Chyba przybyło mi kilka kilo - jęknęła Mo, oglądając się.
- Dla mnie jesteś idealna - uśmiechnął się Carlos, sadzając ją sobie na kolanach.
- Jesteś uroczy - cmoknęła go w usta.
- Oszczędzilibyście nam tych czułości - zaśmiał się James.
- Pragnę ci przypomnieć, że wy nie jesteście nic lepsi - Carlito się wyszczerzył.
- Pragnę ci przypomnieć, że wy nie jesteście nic lepsi - James zaczął go przedrzeźniać.
- Uspokójcie się - powiedziała Mo.
- Zachowujecie się jak dzieci - powiedziałam. Nagle do środka wbiegła Jennifer. Płakała, a po twarzy spływał jej makijaż.
- Jennifer, co się stało? - spytał Logan, który właśnie zszedł ze schodów.
- Rodzice... oni... oni... zmuszają... mnie... do... małżeństwa - płakała. Podniosłam się.
- Co? - spytali wszyscy.
- Oni mnie sprzedali! Rozumiesz?! Sprzedali! - przytuliła się do Logana. Odwzajemnił uścisk, a my spojrzeliśmy po sobie zszokowani.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz